ONBG: Vujadin Savić


10 lutego 2011 ONBG: Vujadin Savić

Vujadin Savić to zawodnik, który od pierwszych dni w profesjonalnym futbolu musi spotykać się z porównaniami do ojca, w przeszłości wielkiego piłkarza. Syn legendy Crvenej Zvezdy i dziennikarki serbskiej telewizji wydaje się skazany na sukces. Rzeczywiście, wszystko wskazuje na to, że zrobi dużą karierę.


Udostępnij na Udostępnij na

Serbia stała się jakiś czas temu mekką piłkarskich scoutów. Szperacze zatrudnieni w największych europejskich klubach coraz częściej wybierają się na Półwysep Bałkański, by przyglądać się rodzącym się tam na każdym kroku futbolowym talentom. Partizan Belgrad nawiązał współpracę z Fiorentiną, Vojvodina Nowy Sad podsyła talenty AC Milan, a że w Crvenej Zveździe Belgrad również nie brakuje zdolnej młodzieży, to w Serbii podnoszą się głosy, że odpływ najzdolniejszych piłkarzy jest epidemią gnębiącą bałkański futbol. Bohater tego tekstu jest jednym z piłkarzy, którzy wyjechali z ojczyzny, jeszcze zanim ukształtowały się ich piłkarskie umiejętności.

Savić po transferze do Bordeaux
Savić po transferze do Bordeaux (fot. bordeaux.theoffside.com)

Kariera piłkarska wiązała się z osobą Savicia niemal od urodzenia. Futbolowy bakcyl zaszczepiony został przez ojca, byłego piłkarza m.in. Lille, Cannes i Sportingu Gijon, Dusana Savicia. Jak się okazało, po kilkunastu latach syn podążył śladami ojca i również trafił do ligi francuskiej. Savić senior jako napastnik brylował na północy kraju, jego syn został zawodnikiem klubu z południa Francji.

Savić jako ośmioletnie dziecko trafił na treningi do Crvenej Zvezdy Belgrad, najbardziej utytułowanego i najpopularniejszego klubu w Serbii. Od dwunastego roku życia był kapitanem w każdej kolejnej drużynie młodzieżowej. Vujadin nie kontynuował kariery ojca w przednich formacjach. W przeciwieństwie do Dusana, zdolnego napastnika, reprezentanta Jugosławii, który w czasie profesjonalnych występów zdobył grubo ponad sto bramek, Vujadin postanowił zostać obrońcą. Słuszny wzrost i nienaganna, jak na takie warunki fizyczne, zwrotność od początku były jego atutami.

Pierwsze kroki Savicia w dorosłym futbolu to występy w pierwszoligowym Radzie Belgrad. Niepełnoletni jeszcze serbski obrońca trafił na wypożyczenie, które miało umożliwić mu regularną grę w meczach o stawkę. Oddanie stopera do słabszego klubu okazało się dla włodarzy Crvenej Zvezdy strzałem w dziesiątkę. Na stadionie króla Petara I w południowym Belgradzie, Savić zagrał 25 oficjalnych spotkań, które pozwoliły mu, po powrocie do macierzystego klubu, z marszu wywalczyć miejsce w podstawowej jedenastce. Wydawało się, że regularna gra pod wodzą dobrego kolegi ojca, trenera Vladimira Petrovicia, będzie czymś oczywistym. Sezon 2009/2010 nie był jednak dla Savicia do końca udany, bo po występach na początku rozgrywek wypadł z pierwszego składu i wylądował na stałe na ławce rezerwowych.

Talent Savicia nie pozostał jednak niezauważony i po sezonie, w którym wzbogacił się o Puchar Serbii, przeniósł się do Girondins Bordeaux. Z transferem do ligi francuskiej wiązały się długotrwałe namowy o pozostanie kierowane do Savicia przez zarząd belgradzkiego klubu. Młody piłkarz nie był jednak zadowolony z pozycji w drużynie i odrzucał kolejne propozycje przedłużenia kontraktu. Francuzi zapłacili za stopera Crvenej Zvezdy ok. dwu milionów euro, wykorzystując fakt, że Saviciowi sześć miesięcy później wygasała umowa. Wcześniej zarząd „Czerwonej Gwiazdy” blokował wszelkie próby kupna młodego stopera. Jeszcze dwa miesiące przed odejściem do Bordeaux, Savić otrzymał zaproszenie na testy od Manchesteru City. Klubowi działacze odmówili ofercie „The Citizens”.

Jak na razie występy Savicia we Francji nie rzucają na kolana. Pierwszy mecz w barwach Girondins Bordeaux Serb rozegrał w lipcu 2010 roku w ramach Tournoi de Paris przeciwko AS Roma. Kiedy wyszedł w podstawowym składzie w pierwszej kolejce ligi francuskiej, wydawało się, że chwycił Boga za nogi. To były jednak miłe złego początki. Łącznie wychowanek Crvenej Zvezdy rozegrał trzy spotkania w Ligue 1 i jedno w Pucharze Francji. 283 minuty gry przez ponad pół roku pobytu w klubie nie może imponować. Z drugiej strony atutem Serba jest wiek. Trener Jean Tigana niejednokrotnie zapewniał, że serbski stoper jest dla niego ważnym elementem drużyny. Być może obecne rozgrywki są traktowane jako swego rodzaju okres aklimatyzacji dla Savicia, po którym dostanie więcej szans na regularne występy.

Stoper Bordeaux przeszedł przez wszystkie kategorie wiekowe reprezentacji Serbii. Jest aktualnym kapitanem kadry U-21, ale nie doczekał się jeszcze debiutu w dorosłej reprezentacji Serbii. W zespole „Białych Orłów” niepodważalne miejsce na pozycji stopera zajmują Nemanja Vidić i Neven Subotić. Konkurencja jest więc spora, ale jeśli Savić wywalczy miejsce w składzie Bordeaux, pewnie doczeka się powołania. Szkoleniowiec serbskiej kadry, Vladimir Petrović, może w dalszej fazie eliminacji mistrzostw świata zacząć eksperymentować w wypadku, gdyby Serbia straciła szanse na awans.

Syn serbskich celebrytów, wychowywany w cieniu toczącej się na Bałkanach wojny, od początku musiał mierzyć się z legendą ojca – wielkiego piłkarza. Na razie wychodzi z walki obronną ręką, udowadniając, że nie pokrewieństwu, a umiejętnościom zawdzięcza wszystko, co osiągnął. Angaż we francuskim klubie w wieku 20 lat to wielki krok naprzód w jego karierze. Jeżeli uda mu się przekonać do siebie klubowego trenera, to z pewnością będzie miał szansę na dorównanie ojcu. Kariery serbskich piłkarzy w ostatnich latach m.in. Milosa Krasicia, Marko Pantelicia czy Nemanji Vidicia, pokazują, że rzucenie się na głęboką wodę daje często niewyobrażalnie pozytywne efekty. Savić z pewnością dysponuje umiejętnościami, które pozwalają mu na co najmniej powtórzenie losów wspomnianych wyżej zawodników. A trenerem kadry jest w końcu „wujek” Petrović…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze