Obrona perfekcyjna? Nie do końca!


Real Madryt pokonał 1:0 Atletico Madryt we wczorajszym ćwierćfinale Ligi Mistrzów. "Rojiblancos" dzielnie bronili dostępu do własnej bramki przez 88 minut. Ostatecznie jednak Jan Oblak dał się pokonać bohaterowi białej części Madrytu. W opinii wielu oglądających to spotkanie obrona Atletico spisywała się w tym meczu perfekcyjnie. Moim zdaniem do perfekcji trochę brakowało.


Udostępnij na Udostępnij na

Zacznijmy od początku. „Cholo” Simeone zdecydował się rozpocząć to spotkanie czteroosobowym blokiem defensywnym. Wybiegli w nim: Jesus Gamez, Diego Godin, Joao Miranda i Juanfran. W bramce trener „Atleti” postawił na Jana Oblaka, który wykorzystał kontuzję Miguela Angela Moyi i stał się pierwszym bramkarzem „Los Colchoneros”. Według ustawienia, które zobaczyliśmy przed meczem, pomagać im miał głównie Tiago. Jak się później okazało, zaangażowana w grę obronną była cała jedenastka. Stało się to, czego oczekiwali wszyscy. Atletico oddało Realowi piłkę, ustawiło podwójne zasieki i czekało na okazję, by wychylić się zza gardy i zadać odwiecznemu rywalowi nokautujący cios. Swojej szansy „horda Simeone” wypatrywała w braku Bale’a, Modricia i Benzemy.

Przez pierwsze dziesięć minut fani „Rojiblancos” mieli powody do optymizmu. To Real grał piłką, ale grał tak, jak mu Atletico pozwalało. Pierwszy mały błąd piłkarze „Atleti” popełnili w 11. minucie spotkania. Po dwójkowej akcji z boku boiska Jamesa i „Chicharito” ten pierwszy zagrał do Meksykanina piłkę na wolne pole. Po chwili późniejszy bohater wieczoru uderzał na bramkę, jednak piłka otarła się tylko o boczną siatkę. W tej sytuacji wyraźnie zaspał Tiago, który nie nadążył za „Chicharito” i pozwolił wbiec mu w wolną przestrzeń. Naprawić błąd kolegi powinien Miranda, on także jednak nie kwapił się do tego, by utrudnić „Groszkowi” zadanie. Pierwszy mały minus przy grze obronnej Atletico dopisany.

Minęły dwie minuty i obrona „Atleti” po raz kolejny się nie popisała. A konkretnie nie popisał się, pełniący rolę kapitana, Diego Godin. Real atakował z głębokiego środka pola. Piłka trafiła w okolice 20. metra. Linia obrony była ustawiona na 16. Była, z wyjątkiem Urugwajczyka. Futbolówka trafiła do Ronaldo, który jeszcze bez piłki wyprzedził zagubionego Godina i mając przed sobą dużo wolnego miejsca (miejsca, w którym powinien być Godin), uderzył na bramkę Oblaka. Kolejny minus dopisany.

W kolejnych minutach gracze Atletico przejęli inicjatywę. Następny błąd miał miejsce w 26. minucie. Dryblujący Ronaldo został powstrzymany przez Gameza w nieprzepisowy sposób. Rozumiem, zdarza się. Faul był jednak bezsensowny. Portugalczyk uciekał od bramki na prawą nogę, jedyne co mógłby zrobić po minięciu gracza Atletico, to próba dośrodkowania. Do kogo jednak? W pole karne wbiegał tylko „Chicharito”. Z rzutu wolnego uderzał James, jednak piłka przeleciała nad bramką bronioną przez Słowaka. Faul w groźnym miejscu, ale w niegroźnej sytuacji, kolejny minus.

Sytuacja powtórzyła się kilka minut później. Piłka po rzucie rożnym dla Realu trafiła na około 30. metr do Kroosa. Wściekle ruszył na niego Arda Turan. Niemiec chciał kiwać do boku, na swoją gorszą, lewą nogę, znów uciekając ze światła bramki. Spóźniony Turek sfaulował jednak swojego przeciwnika. Warto wspomnieć, że za plecami miał on wszystkich swoich partnerów. Cała dziesiątka była gotowa do przyjęcia tego ataku „Królewskich”, jednak gorąca głowa Turana dała o sobie znać po raz pierwszy w tym meczu. Za faul Turek ujrzał pierwszą żółtą kartkę. Z wolnego groźnie uderzał Cristiano Ronaldo. Oblak miał problemy z obroną tego strzału. Ostatecznie sparował go do boku. Kolejny bezmyślny faul, który sprokurował groźne uderzenie Ronaldo, kolejny minus.

Następny błąd graczom Atletico przydarzył się po przerwie. W 48. minucie spotkania piłkę prowadził Isco. Javier Hernandez zajął miejsce między dwoma stoperami „Los Colchoneros” i po chwili zaczął wychodzić na czystą pozycję. Isco dojrzał ruch Meksykanina i dograł mu piłkę. „Chicharito” znalazł się przed Oblakiem sam. Nie wiem, czy Godin i Miranda nie zrozumieli się, czy Hernandeza nie zauważyli. Wiem jednak, że mogę tę sytuację potraktować jako kolejny błąd ekipy z Vicente Calderon.

W 80. minucie znów do sytuacji strzeleckiej doszedł „Chicharito”. Meksykanin wziął na plecy Godina, zostawił go za sobą i oddał kolejny strzał na bramkę Oblaka. Nie traktował bym tej sytuacji jako błędu, gdyby w miejsce „Groszka” grał podstawowy napastnik „Królewskich”, Karim Benzema. Jednak sytuację, w której wyższy o 15 centymetrów Godin pozwala wskoczyć przed siebie i się przepchnąć filigranowemu napastnikowi Realu, należy zaliczyć na konto obrońcy. W całym meczu miałem wrażenie, że Godin i Miranda traktują „Chicharito” jak młodszego brata. Takiego, który biega między nimi, próbuje się przepychać, ale koniec końców i tak nic groźnego zrobić nie może. Zemściło się to na nich w 88. minucie.

Spóźniony Gimenez, który pojawił się na boisku trzy minuty wcześniej, pozwala wbiec w pole karne Cristiano Ronaldo. Portugalczyk mając przed sobą Oblaka, wykłada piłkę „Chicharito”. Temu nie pozostaje nic innego, jak umieścić piłkę w siatce. Także w tej sytuacji obrońcy „Rojiblancos” postanowili dać „Groszkowi” fory. Hernandez był na 11. metrze zupełnie sam. Dziwne jest to, że „Cholo” Simeone pozwolił swoim graczom tak zignorować tego zawodnika. Na bramkę Słowaka uderzał on siedem razy. Najczęściej ze wszystkich zawodników. Czasami miałem wrażenie, że „Chicharito” gra w pelerynie niewidce. Było kwestią czasu, aż obrońcy Atletico zostawią go samego w miejscu, z którego trafi do bramki.

Zwolennicy perfekcyjnej gry obronnej Atletico powiedzą pewnie, że sytuacje, które przytoczyłem, to tylko błędy pojedynczych piłkarzy. Ale czy piłka nożna to nie sport zespołowy? Nigdy nie widziałem sytuacji, w której zawaliłaby cała linia obrony. Perfekcyjna gra obronna to gra, w której nikt nie popełnia błędów czy głupich fauli. Wiadomo, taka drużyna jak Real zawsze odda kilka strzałów. Zgadzam się. We wczorajszym meczu strzały „Królewskich” były możliwe nie przez świetną kombinacyjną grę obrońców trofeum. Każda sytuacja była spowodowana tym, że któryś z graczy Atletico był spóźniony, źle ustawiony lub w ogóle nie było go w miejscu, w którym powinien być.

Jeśli to was nie przekonuje, to wspomnę jeszcze tylko o strzałach na bramkę. Czy drużyna, która gra perfekcyjny mecz w obronie, pozwala rywalowi na oddanie 23 strzałów? Tyle właśnie razy uderzał wczoraj Real Madryt. A jak oceniacie obronę Porto? Nie najlepiej? We wtorkowym meczu Bayern strzelał na bramkę Fabiano 21 razy. Tylko słabej skuteczności „Królewskich” i świetnej postawie własnego bramkarza zawdzięcza Atletico łagodny wymiar kary, jakim jest moim zdaniem 1:0. Drużyna Simeone broniła całą drużyną, bardzo szybko wracając w swoją strefę obronną. Jednak te mniejsze lub większe błędy z pewnością nie pozwalają uznać wczorajszej gry obronnej „Los Colchoneros” za perfekcyjną.

Komentarze
aha (gość) - 9 lat temu

kolego nie pij więcej.. podpisz się jako fan Realu i od razu będzie wiadomo z kim mamy do czynienia. takie pierdoły aż źle się czyta.. Rel był niestety lepszy i zostaje mi życzyć powodzenia Królewskim.. Vamos Atleti!

Odpowiedz
Joyride (gość) - 9 lat temu

5 bramek straconych w 8 meczach z Realem i Ronaldo, który - nie licząc karnych - strzelił w 13 ostatnich pojedynkach z Atletico aż dwie bramki - faktycznie słabiutka obrona...

Odpowiedz
(gość) - 9 lat temu

Analiza nie dotyczyła ośmiu spotkań Atletico z Realem, tylko jednego konkretnego.Ani razu nie stwierdziłem, że obrona Atletico jest słabiutka. Stwierdziłem, że w meczu z Realem, tym środowym, nie była perfekcyjna. A z kilkoma takimi opiniami się spotkałem. Pozdrawiam.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze