Ich bin ein Berliner, czyli finał LM z perspektywy kibica na mieście


8 czerwca 2015 Ich bin ein Berliner, czyli finał LM z perspektywy kibica na mieście

Kiedy kilkanaście miesięcy temu okazało się, ze to stolica Niemiec będzie miejscem, w którym rozegrany zostanie tegoroczny finał Ligi Mistrzów, nie tylko wśród kibiców piłkarskich z kraju naszych zachodnich sąsiadów zapanowała radość. – Berlin, Berlin, wir fahren nach Berlin – zgodnym głosem zanucili pod nosem również fani futbolu z Polski.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie ma się zresztą co temu dziwić – kto wie, czy na kolejną piłkarską imprezę najwyższej rangi tak blisko naszej granicy nie poczekamy następnych kilkanaście lat. Chociażby z tego powodu warto było pojawić się w ten weekend w Berlinie, by sprawdzić, czy piłkarskiej rywalizacji dwóch najlepszych klubowych drużyn Europy towarzyszy równie niepowtarzalna atmosfera w całym mieście.

Strefa (nie)spełnionych marzeń

Kibice Juventusu
Kibice Juventusu chętnie pozowali do zdjęcia z klubową maskotką w strefie kibica. (fot. Bartosz Burski/iGol.pl)

Ci, którzy zawitali do stolicy Niemiec bez biletu na spotkanie, mogli mieć mieszane uczucia. Dużo zależało na pewno od tego, czy byli nowicjuszami na tego typu imprezie czy też wcześniej mieli szanse uczestniczyć w podobnych wydarzeniach organizowanych przez UEFA. Europejska federacja piłkarska przygotowała tradycyjną strefę kibica, która przy okazji berlińskiego finału zlokalizowana była w okolicach Bramy Brandenburskiej, czyli miejsca bardzo chętnie odwiedzanego przez turystów. Do fan zone przyciągały ludzi przede wszystkim liczne konkursy i sprawdziany piłkarskich umiejętności, w których przy odrobinie szczęścia była okazja, by wygrać nagrody. Wśród nich znajdowały się też te najcenniejsze upominki, czyli wejściówki na finałowe spotkanie. Zdesperowani kibice, których nie było stać na wydanie kwoty 1750 euro za bilet (takiej podwojonej kwoty za dwie wejściówki pierwszej kategorii oczekiwał jeden z nielicznych koników spotkanych na mieście), chwytali się z nadzieją w oczach ostatniej szansy, wypełniając rozmaite kupony konkursowe czy też ściągając oficjalne aplikacje mobilne sponsorów Champions League. Zwycięzców takiej rywalizacji mogło być jednak tylko kilkunastu, toteż większość osób musiała obejść się smakiem. Na pocieszenie pozostawało im oglądać rozgrywany w strefie kibica pojedynek byłych gwiazd, strzelać na bramkę bronioną przez automatycznego golkipera (jego pokonanie było naprawdę trudne, o czym przekonał się także autor tego tekstu) czy też robić sobie zdjęcia z głównym trofeum rozrywek.

Polski akcent w stolicy Niemiec

Jerzy Dudek
Na Alexanderplatz w Berlinie postawiony został baner przypominający fantastycznie bronione rzuty karne przez Jerzego Dudka w pamiętnym finale Ligi Mistrzów w Stambule (fot. Bartosz Burski/iGol.pl)

Oprócz stref kibica w Berlinie wyznaczono też miejsca, na których zebrać mieli się fani poszczególnych drużyn przed spotkaniem. W ciągu dnia sami odwiedziliśmy meeting point kibiców Juventusu zlokalizowany na Alexanderplatz. Wnioski z tej wizyty nie mogą stanowić powodu do dumy dla organizatorów finału. Gdyby jakimś cudem ktoś znalazł się w tych dniach w stolicy Niemiec, nie mając pojęcia o nadchodzącym meczu, raczej o nim podczas odwiedzin jednego z największych placów w Berlinie z charakterystyczną wieżą widokową by się nie dowiedział. Jeden baner przypominający najciekawsze momenty z minionych finałów (tutaj akurat dało się zauważyć polski akcent – wspominany był pojedynek w Stambule i fantastycznie bronione karne przez Jerzego Dudka) i… to by było na tyle. Zero innych elementów nawiązujących do spotkania. Rozczarowani musieli być też ci kibice, którzy liczyli, że na Alexanderplatz obejrzą sobie mecz w komfortowych warunkach. Ze względu na niezrozumiałą decyzję UEFA (oficjalnie z powodu kwestii bezpieczeństwa) w mieście nie wyznaczono żadnych miejsc z telebimami dla fanów poszczególnych drużyn, nie było też możliwości oglądania transmisji w opisanej wyżej strefie kibica przy Brandenburger Tor. Na Alexanderplatz sytuację ratować próbowali właściciele piwnych ogródków, ale proporcje liczby chętnych obejrzeć sobotnie spotkanie do możliwości lokalowych (miejsc z telewizorami w tej lokalizacji policzyć można było na palcach jednej ręki) okazały się mocno zaburzone na niekorzyść zainteresowanych fanów. Słyszeliśmy za to, że zdecydowanie lepiej pod tym względem prezentowały się puby i restauracje w okolicach Potsdamerplatz.

Gorąco pod stadionem i… w metrze

Olympiastadion
Przed Olympiastadion w Berlinie najbardziej dało się odczuć atmosferę piłkarskiego święta (fot. Bartosz Burski/iGol.pl)

Jeśli zatem ktoś chciał poczuć atmosferę piłkarskiego święta, a wizytę w strefie kibica miał już za sobą, najlepszą decyzją (nawet mimo braku biletów na spotkanie) było udać się pod Olympiastadion. Już na dwie godziny przed samym finałem było niezwykle gorąco i nie mamy tu na myśli tylko przedmeczowej otoczki. Chodzi nam też o temperaturę panująca w metrze dowożącym kibiców pod sam obiekt. Choć do spotkania pozostawało jeszcze trochę czasu, znaleźć kilka wolnych centymetrów w wagonie podążającym na stadion było rzeczą niemożliwą. Niedogodności podróży wynagradzał za to widok po opuszczeniu pojazdu – tysiące kibiców zmierzających na obiekt, wśród których wizualnie przewagę posiadali fani Barcelony. Hiszpanie byli też głośniejsi, a odśpiewany kilkakrotnie hymn klubu z Katalonii wprowadzał w wyjątkowy nastrój nawet najbardziej neutralnego kibica, który znalazł się w tym momencie pod stadionem.

Momenty były, ale…

Weekendowej wizyty w Berlinie jednoznacznie ocenić zatem nie można. Jak to czasem bywa z filmem, którego zwiastun zapowiada się obiecująco, a na premierze okazuje się, że do zapowiedzi wybrano jego jedyne dobre sceny. Wydaje się, że gospodarze stracili nieco entuzjazm do tego piłkarskiego wydarzenia, rozczarowani faktem, że do finału wbrew oczekiwaniom nie dotarł stawiany od początku sezonu w roli faworyta Bayern Monachium. I choć każdy może to postrzegać we własny sposób, to nie można oprzeć się wrażeniu, że stolica Niemiec w sobotę żyła futbolem, ale nie oddychała nim pełną piersią.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze