Kto na autostradzie do Berlina?


27 listopada 2014 Kto na autostradzie do Berlina?

Za nami już piąta kolejka rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów. Już teraz więc wykrystalizowała się lista drużyn, które są faworytami obecnej edycji. Kto jak na razie przekonuje w walce o uczestnictwo 6 czerwca w spotkaniu finałowym w Berlinie?


Udostępnij na Udostępnij na

Atletico Madryt – mimo niespodziewanej porażki w pierwszym meczu w Pireusie podopieczni Diego Simeone grają coraz lepiej. Trzy zwycięstwa u siebie: 4:0 z Olimpiakosem, 5:0 z Malmoe i 1:0 z Juventusem pokazują, że na swoim terenie „Rojiblancos” są niemal nietykalni. Jeżeli poprawią grę na wyjazdach, z pewnością sukces z poprzedniej edycji nie będzie teraz nie do osiągnięcia.

Tak naprawdę na ten moment głównym faworytem do zwycięstwa są obrońcy tytułu. Dla Realu „La Decima” to nadal za mało i celują w drugi puchar z rzędu. Cristiano Ronaldo i spółka po wczorajszej przegranej Borussii pozostali jedyną ekipą, która nie zanotowała jeszcze porażki. W ostatniej kolejce starcie z Łudogorcem, więc prawdopodobnie „Królewscy” skończą grupę z kompletem punktów. Jeżeli podopiecznym Carlo Ancelottiego uda się utrzymać formę wiosną, mogą się okazać pierwszą drużyną w historii, która obroni Puchar Mistrzów.

Ciekawie wyglądają dwie drużyny z grupy D, które wczoraj zmierzyły się w hicie kolejki. Borussia Dortmund wydawała się nie do zatrzymania, aż trafiła na Emirates, gdzie Arsenal w końcu, po meczach oczekiwań, pokazał klasę. Nie da się ukryć, że może nie są to ekipy do wygrania LM, ale przy sporym szczęściu i determinacji mogą dojść bardzo daleko. Jeżeli tylko obydwie drużyny ominą kontuzje, bo to ich największy problem.

Jak zawsze wysoko będą też stały akcje Bayernu Monachium. Choć Bawarczycy zostali pokonani we wtorek przez Sergio Aguero, pozostają w ścisłym gronie najlepszych ekip obecnej edycji Champions League. Robert Lewandowski, Arjen Robben, Frank Ribery czy Mario Goetze są w stanie przeciwstawić się każdemu przeciwnikowi, a po klęsce w półfinale poprzednich rozgrywek, teraz ich apetyt z pewnością jeszcze wzrósł.

Skoro jest Real, to musi być też Barcelona, która ewidentnie rozkręca się z każdym meczem. Zaczyna działać kapitalny tercet Neymar–Suarez–Messi, a również obrona coraz lepiej wywiązuje się ze swoich zadań. Jeżeli tak dalej pójdzie, Luis Enrique będzie mógł co chwilę świętować zwycięstwa swojej ekipy. Jedynym problemem jest to, że „Blaugrany” nie ma obecnie na rynku transferowym. Wprowadzony zakaz może oddalić od innych faworytów. Wszystko okaże się już jednak w fazie pucharowej.

Mimo dobrej dyspozycji „Barcy”, to PSG prowadzi w grupie F. Francuzi w końcu przenoszą dobrą piłkę z Ligue 1 na europejskie areny, a ich moc może być naprawdę ogromna. Jeżeli wszyscy będą zdrowi, podopieczni Laurenta Blanca mogą się przeciwstawić każdemu. Spośród wszystkich faworytów międzynarodowy dobytek klubu wspieranego przez szejków wygląda mizernie. I tego doświadczenia w kluczowym momencie może zabraknąć.

W teorii groźna powinna być też Chelsea. Fakt, że gra i skład „The Blues” wyglądają imponująco, jednak zbyt często zdarzają im się wpadki, jak ta w Mariborze. Jeżeli trafi się dobry dzień, gracze Jose Mourinho są nie do zdarcia. Jednak rywale z pewnością nie omieszkają wykorzystać gorszej dyspozycji, szczególnie w dwumeczu, gdzie trzeba zagrać 180 minut na najwyższym poziomie, aby mieć o czym marzyć. Pierwsze miejsce w grupie jest już pewne, więc „The Special One” ma do marca czas, aby poprawić mentalność swoich podopiecznych.

O dziwo świetnie spisuje się również FC Porto, które w swojej grupie jeszcze nie przegrało. Jednak przeciwnicy pokroju BATE Borysów czy Athletic Bilbao nie są do końca odpowiedni do określenia formy „Smoków”. Jeżeli trafi się rywal wyższej klasy, może być trudno, choć dalej swoją dobrą formę podkreśla Jackson Martinez, a kolejną młodość na Estadio Do Dragao przeżywa Ricardo Quaresma. To jednak może okazać się zbyt mało na Berlin.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze