Lepsi od Maiera czy Beckenbauera. Bayern osiąga historyczny sukces!


7 maja 2016 Lepsi od Maiera czy Beckenbauera. Bayern osiąga historyczny sukces!

Długo, bo aż do przedostatniej kolejki kazali czekać piłkarze Bayernu Monachium na przypieczętowanie mistrzostwa Niemiec. To, co było oczywiste już kilka tygodni temu, stało się faktem w sobotę. Prześledźmy sezon Bayernu „w pigułce” i sprawdźmy, jak to się stało, że monachijczycy napisali nową kartę w historii niemieckiego futbolu, ponieważ jako pierwsi zdobyli cztery mistrzostwa z rzędu.


Udostępnij na Udostępnij na

Zanim jednak zaczniemy podsumowywać zbliżającą się pomału do końca kampanię 2015/2016, na wstępie powiedzmy że nie byłoby tak długiego czekania na zaklepanie tytułu, gdyby nie kapitalna postawa dortmundzkiej Borussii. Podopieczni Thomasa Tuchela rzadko gubili punkty (są najlepszym wicemistrzem w historii), przez pierwszych pięć kolejek szli równo, łeb w łeb z monachijczykami, natomiast w marcu mogli nawet dojść do bawarskiego giganta na dwa oczka (warunkiem koniecznym było zwycięstwo w „Der Klassiker”). Dortmundczycy mimo wspaniałej gry wyścig o paterę skończyli jako drudzy.

Przechodzimy już do meritum. Od razu więc nasuwa się pytanie, czy ostatnie lata to pokaz nieziemskiej mocy Bawarczyków, którzy dokonali czegoś, co nie zrobiła nawet legendarna drużyna z połowy lat 70. z takimi tuzami jak Maier, Beckenbauer, Breitner, Gerd Müller, czy może sukcesy te wynikają przede wszystkim z obniżki jakości piłkarskiej ligowych rywali? Śmiem twierdzić, że właściwy jest ten pierwszy argument. Bayern ma możliwości, aby wybierać mecze, w których należy maksymalnie docisnąć śrubę (jak np. spotkanie na Allianz Arena z Borussią Dortmund) lub w których należy zagrać ekonomicznie i wygrać jak najmniejszym nakładem sił (m.in. spotkania sprzed kilku tygodni na przełomie marca i kwietnia).

Mecz z października z Borussią Dortmund. Bayern wygrał aż 5:1 i był to być może kluczowy pojedynek dla losów mistrzostwa Niemiec

Trener

W tym tekście skupiłem się przede wszystkim na kończącym się sezonie, ale nie sposób nie odnieść się do prawie trzech lat pracy Pepa Guardioli w Monachium. Hiszpan za kilkanaście dni zakończy swoją misję w Niemczech i przeniesie się do Manchesteru City. Jaki więc był ten okres?

Hmm, powiem Wam, że bardzo trudno jednoznacznie go ocenić. Z jednej strony chapeau bas za zdobyte laury (o czym dokładniej na grafice niżej), z drugiej Guardiola nie uniknął błędów. Błędów, które sprawiły, że nie może w stu procentach spełniony opuszczać Allianz Arena.

Największy? Brak zapasowego planu B, na wypadek gdyby tak wałkowany przez niego system gry oparty na utrzymywaniu się przy piłce, wymienianiu niezliczonej liczby podań nie sprawdzał się. System gry, który krytykowało wielu kibiców, który krytykował też znamienity Giovanni Trapattoni: – Moim zdaniem jest on bardzo nieefektywny. Za dużo jest utrzymywania się przy piłce.

Paradoksem jest to, że wtedy, kiedy wybitnie nie szło, najlepszym planem był… jego brak! Pamiętacie wrześniowy mecz z Wolfsburgiem (pamiętny ze względu na pięć bramek Roberta Lewandowskiego) czy chociażby rewanżowe spotkanie 1/8 Ligi Mistrzów z Juventusem, a zwłaszcza jego końcówkę? Co w dużej mierze spowodowało, że Bayern odrabiał straty i stwarzał fantastyczne widowiska? Fakt, że zawodnicy odrzucili wszystkie „tiki-takowe” schematy, postanowili pójść na żywioł, zagrać na dużej improwizacji, co przekładało się na szybkie i piękne akcje trochę w stylu zespołu Juppa Heynckesa, które trochę udowadniały że hiszpańskie pomysły nijak nie schodzą się z niemieckim DNA.

Co jeszcze powoduje, że po stronie Guradioli należy postawić minus? Zbyt częste rotacje i zmienianie systemu gry. Wytypowanie wyjściowej jedenastki w każdym kolejnym meczu graniczyło niemal z cudem. Hiszpan raz za razem musiał odpierać zarzuty, że zbyt częste roszady w składzie wcale na dłuższą metę nie służą dobrze zespołowi. –Rotacje to najlepsza metoda, aby zachować w drużynie odpowiednie nastawienie, harmonię – powiedział jesienią 2015 roku. Obserwatorzy wypominają brak stabilizacji w defensywie (co było kluczowym elementem w walce o zwycięstwo w Lidze Mistrzów, a to był główny cel Guradioli) i ogromną liczbę kontuzji nie tylko w tym sezonie, ale również w dwóch pozostałych.

Największe odkrycie

Douglas Costa. Wszyscy kibice chyba z aprobatą przyjmą ten wybór. Latem włodarze z Bawarii odrobili pracę domową i wzmocnili skrzydła (w półfinale Ligi Mistrzów wiosną 2015 roku nie oglądaliśmy kontuzjowanych Ribery’ego i Robbena, a Bayern odpadł z kretesem z Barceloną). Za 30 milionów euro przyszedł Douglas Costa z Szachtara Donieck, a wypożyczony z Juventusu został Kingsley Coman. Za największe odkrycie uznałem tego pierwszego. Dlaczego?

Dlatego, że bardzo szybko zaaklimatyzował się w Bayernie (w każdym z pierwszych siedmiu meczów ligowych zaliczał przynajmniej jedną asystę), choć niektórzy początkowo powątpiewali w to, czy będzie w stanie powalczyć skutecznie z Riberym czy Robbenem. Brazylijczyk bardzo szybko wyrzucił te wątpliwości do kosza i już od pierwszych kolejek zachwycał niemieckich kibiców. Imponujące były zwłaszcza jego rajdy, paradoksalnie najczęściej w momentach, kiedy rywal zostawiał sporo wolnego miejsca, a Bayern mógł korzystać z dużej improwizacji, o której napisaliśmy wcześniej.

https://www.youtube.com/watch?v=txv6xzM8WrU

Próbka umiejętności Douglasa Costy

Analizując więc jego grę, można dojść do wniosku, że idealnie pasowałby do Bayernu Heynckesa, natomiast w „tiki-tace” Guardioli, gdzie piłkę trzeba rozgrywać bardzo długo, a obrońcy rywala wielokrotnie ustawiają „autobus” przed własną bramką i maksymalnie zawężają pole gry, lekko się męczy. Douglas bardzo często nie ma miejsca, aby się rozpędzić (po jego ruchach sylwetki widać, że bardzo chętnie by to zrobił) i stworzyć w błyskawicznym tempie przewagę w polu karnym przeciwnika. Tym większe brawa dla niego, że zachowuje cierpliwość i stara się również wziąć udział w akcji jako jedno z ogniw rozgrywania piłki. Na koniec jeden cytat, który udowodni, że Douglas Costa zaskoczył nawet kolegów z zespołu i na tytuł odkrycia sezonu zasłużył jak mało kto:

– Pamiętałem go z czasów, kiedy był piłkarzem Gremio i Szachtara Donieck. Zaskoczył mnie występami w Bayernie, stylem utrzymywania się przy piłce i swoją techniką – powiedział o nim Thiago Alcantara.

Bohaterowie sezonu

Mimo wszystkich pomyj, które wcześniej wylałem na Guardolę, kiedy wytknąłem mankamenty w grze monachijczyków, nie sposób nie wyróżnić tych zawodników, którzy zasługują na pochwały. Bardzo trudno jest wybrać jednego, który walkę o tytuł bohatera sezonu powinien wygrać w cuglach.

Zacznijmy patriotycznie od Roberta Lewandowskiego. Nie byłoby mistrzostwa, gdyby nie postawa naszego rodaka. Polak strzelał praktycznie tydzień po tygodniu, wykorzystywał bezlitośnie błędy w defensywie przeciwnika, schodził w głąb boiska bądź też do linii bocznych walczyć z rywalami, a najlepiej chyba czuł się koniec końców w szybkich atakach. We wrześniu z Wolfsburgiem zrobił coś, co było wyczynem wręcz niemożliwym do zrobienia. Pięć bramek w dziewięć minut – takie coś mogą dokonać tylko nieliczni!

Ten mecz pamiętają chyba wszyscy kibice. Przeżyjmy jeszcze raz te wspaniałe dziewięć minut!

A na pochwałę zasługują również inni ofensywni gracze: Douglas Costa (o nim pisaliśmy wcześniej), Kingsley Coman (również emanował dobrą formą, pewnością siebie i przez wielu jest typowany jako największe odkrycie Euro 2016). Nie sposób pominąć przy wystawianiu laurek Thomasa Müllera, Arjena Robbena (Holender miewa w ostatnim czasie po raz kolejny problemy zdrowotne, ale kiedy grał, dawał dużą wartość dodaną i sprawiał wrażenie zawodnika, który jak mało kiedy tak dobrze współpracował z partnerami) czy Francka Ribery’ego. Na Francuzie na chwilę się zatrzymamy.

Na początku sezonu nie grał. Wszystko z powodu kontuzji kostki, której doznał wiosną 2015 roku w meczu z Szachtarem Donieck w Lidze Mistrzów. Na boisko wrócił w grudniu na spotkanie z Borussią Mönchengladbach, strzelił gola, ale kilka dni później naciągnął mięsień w Zagrzebiu w meczu z Dinamem. Wydawało się, że jego kariera jest na zakręcie, a media podsycały coraz mocniej spekulacje, że były gracz Marsylii zakończy karierę. Tak się jednak nie stało. W lutym po raz drugi wrócił na murawę, wchodząc w drugiej połowie rywalizacji z Darmstadt.

Był to powrót bardzo udany. Ribery kilkakrotnie przeprowadził odważne szarże lewą stroną boiska, a także zaliczył asystę przy bramce Lewandowskiego na 3:1. Kolejne tygodnie były równie udane. Francuz grał coraz częściej, łapał z tygodnia na tydzień coraz lepszą formę, a momentem, który w pewien sposób zapisze się na kartach historii niemieckiego futbolu, był gol zdobyty z Eintrachtem na początku kwietnia. Nie widzieliście go? Musicie to zobaczyć!

https://www.youtube.com/watch?v=2V-_EOTTUQE

Ale nie tylko ofensywa była kluczem do sukcesów. Również z tyłu znalazły się rodzynki (bo umówmy się, dysproporcja między jakością gry ofensywnej i defensywnej jest w Bayernie obecnie bardzo duża). Najsmaczniejszy z nich to oczywiście Manuel Neuer, o którym chyba nie ma sensu dłużej się rozpisywać, bo każdy, kto śledzi jego karierę, wie, jakim potencjałem dysponuje. Jeżeli nie, obejrzyjcie poniższą kompilację.

https://www.youtube.com/watch?v=pCqXkWPw4Qo

Wiosną rozwinął się natomiast bardzo dobrze Arturo Vidal. Jesienią Chilijczyk (najdroższy transfer mistrza Niemiec w tym sezonie) nie spełniał do końca pokładanych w nim nadziei. Grając bliżej linii defensywnej, wielokrotnie nie nadążał za rywalem, popełniał faule, które wynikały w dużej mierze z korekty błędnego ustawienia. W drugiej części rozgrywek odżył. Mocniej zaakcentował swoją pozycję jako jedno z ogniw rozgrywania piłki. Mistrz Ameryki Południowej z zeszłego roku zaczął robić przewagę bliżej pola karnego rywala, włączał się coraz odważniej w akcje ofensywne. Zaczął również strzelać bramki (m.in. w lidze z Herthą Berlin czy Schalke, a w Lidze Mistrzów z Benficą). I właśnie gola z Schalke przypomnimy sobie teraz.

Przewidywania na przyszłość

Latem dojdzie w Monachium do wielkich zmian. W miejsce Pepa Guradioli przyjdzie Carlo Ancelotti. Czego można się spodziewać po Włochu? Dwóch rzeczy. Po pierwsze tego, że skupi się na poprawie gry defensywnej (z tego powodu prawdopodobnie przyjdzie Mats Hummels, choć stoper Borussii ostatnio zaczął dementować spekulacje w sprawie transferu), a po drugie zaszczepi w monachijczykach styl gry, który będzie bardzo bliski temu, co preferował Jupp Heynckes i będzie odpowiadał potencjałowi ofensywnemu „Gwiazdy Południa”. Bayern czeka więc prawdopodobnie świetlana przyszłość.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze