Czy leci z nami pilot? Chaotyczna sytuacja w Lechu Poznań


Kibice poznańskiego klubu marzą o tym, by ten okropny dla nich sezon już się zakończył

1 kwietnia 2019 Czy leci z nami pilot? Chaotyczna sytuacja w Lechu Poznań
Dariusz Skorupinski

Kiedy to wszystko się zepsuło? Lech Poznań po wejściu holdingu Amica do klubu w 2006 roku miał zdetronizować Wisłę Kraków i zdominować naszą ligę na lata niczym "Biała Gwiazda". Udało się zbudować silny zespół, który w sezonie 2008/2009 wspaniale spisał się w Pucharze UEFA, ale nie zdobył mistrzostwa. Franciszek Smuda jak zwykle miał słabszą wiosnę niż jesień i Wisła rzutem na taśmę wyprzedziła w tabeli "Kolejorza", zgarniając tytuł. To, co nie udało się Smudzie, osiągnął Jacek Zieliński. Potem przyszła kolejna udana przygoda w pucharach, aż nagle wszystko runęło. Doszło do zmiany trenera, później zarządu i Lech od tej pory (poza jednym wyjątkiem) praktycznie wyłącznie zawodzi.


Udostępnij na Udostępnij na

Jednakże to, co dzieje się teraz, to już apogeum kompromitacji. Lech od kilku lat konsekwentnie udaje, że o coś walczy. „Kolejorz” kiedyś słynął z cierpliwości do trenerów oraz ze świetnego skautingu. Teraz nie ma niczego. „Duma Wielkopolski” wzmacnia się na potęgę przeciętnymi piłkarzami (poza nielicznymi wyjątkami). Tych nieudanych transferów było już na tyle dużo, że obecny Lech to po prostu bardzo przeciętna drużyna, która straszy tylko nazwą (chociaż tym też już coraz mniej).

Jeżeli zaś chodzi o słynną cierpliwość do trenerów, to obecnie jest to tylko wspomnienie. Na tle zarządu Lecha nawet Mioduski sprawia wrażenie ostoi cierpliwości. Dariusz Żuraw jest trzecim szkoleniowcem Lecha w tym sezonie.

Szybkie rozstanie

Jeszcze jakiś czas temu mało kto się spodziewał, że Nawałka tak szybko zostanie zwolniony. Wydawało się, że po tym, jak odpoczął po mundialu, może wyprowadzić Lecha na prostą. Rozstanie z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski po zaledwie jedenastu meczach to scenariusz, w który w listopadzie 2018 roku mało kto by uwierzył.

Sęk w tym, że to nie wzięło się znikąd. Nawałka odchodzi z Lecha, mając bardzo słaby bilans pięciu zwycięstw, pięciu porażek i jednego remisu, który jest jak porażka. Krakowianin nie był w stanie dogadać się z piłkarzami, nie miał pomysłu na to, jak wyprowadzić klub z kryzysu, fatalnie przygotował zespół do rundy wiosennej. Nawałka nie miał też zbyt dobrych relacji z pozostałymi pracownikami klubu. W związku z tym Tomasz Rząsa rozpoczął skauting trenerski w poszukiwaniu następcy eksselekcjonera już po zwycięskim meczu z Arką Gdynia.

Do tego dochodzą też absurdalne wybory personalne. Pomijam już nawet sobotnie spotkanie, bo skład na mecz z Koroną był po prostu środkowym palcem, który Nawałka pokazał zarządowi. Jednakże wcześniej też nie było lepiej. 62-latek widział winnego w Jóźwiaku, a nie w Makuszewskim, odstawiał od składu Rogne, a nie Vujadinovicia. Stawiał na Tomasika kosztem Kostewycza. Ignorował młodych piłkarzy i trzymał ich z dala od pierwszego zespołu, mimo że wcześniej zachwalał akademię.

Ponadto doprowadzał kibiców do białej gorączki tym, co mówił o wyciąganiu wniosków i ciężkiej pracy. Związek Nawałki z Lechem po prostu nie miał sensu. Nie można było dalej tkwić w błędzie.

Rewolucja potrzebna od zaraz

Z drugiej strony trzeba przyznać, że kibiców Lecha może frustrować chaos w działaniach zarządu. Adam Nawałka okazał się kolejnym szkoleniowcem na kilka miesięcy. Oczywiście popełnił błędy, tak jak Ivan Djurdjević. Jednakże czy to trenerzy są główną przyczyną zła w Lechu? Piłkarze zwalniają kolejnego szkoleniowca, spisują się haniebnie. To na pewno nie jest wyłącznie wina trenera. Za rok sytuacja może się powtórzyć.

Lech zagrał w Kielcach „na zero”. Zero celnych strzałów, zero zagrożenia, zero zaangażowania, zero pomysłu. Obecni zawodnicy Lecha przynoszą wstyd niebiesko-białym barwom.  Tutaj potrzeba dalszych wzmocnień. Piłkarzy, którzy powinni zostać w tym klubie, można policzyć na palcach jednej ręki.

Najgorsze, co by mógł zrobić zarząd, to stwierdzić, że letnia rewolucja jest odwołana, bo przecież nowy trener najpierw musi sam ocenić potencjał zawodników (o ile Żuraw nie zostanie na nowy sezon). Z Lecha potrzeba wyrzucić większość zblazowanych piłkarzy, którzy są bez ambicji.

Większość z nich grała w meczu w Kielcach. To pokazuje, jak słaba jest obecna kadra „Kolejorza”. Ośmiu z jedenastu graczy, którzy wystąpili w pierwszym składzie przeciwko Koronie, jest przeznaczonych do odstrzału. Jeśli Lechowi spokój w tyłach ma zapewnić duet Janicki – Vujadinović (wspomagani Tomasikiem), w środku pola za rozegranie odpowiadać ma Trałka z Gajosem, a na skrzydłach biegać Makuszewski i Radut, to znaczy, że coś poszło nie tak przy budowie tego klubu.

Teraz już wiadomo, o co chodziło Jevticiowi, kiedy mówił, że w szatni śmiali się z doniesień o rewolucji w klubie (swoją drogą był to fatalny czas na ogłoszenie, że latem jest planowana wyprzedaż połowy zespołu). Drużyna już wiedziała, że Nawałka jest na wylocie i niezwykle rozbawiły ich wiadomości, jakoby tym razem to oni, a nie trener mieli odejść. Jeśli w tym klubie ma być normalnie, to potrzebna jest gruntowna wymiana kadry.

W tym wszystkim szkoda tylko wychowanka Gumnego oraz jedynych zawodników, którzy mają cokolwiek wspólnego z profesjonalizmem i grą w piłkę, czyli Tiby i Gytkjaera. Oni nie zasłużyli, żeby męczyć się w tej stajni Augiasza.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze