Gdy wylosowano pary fazy pucharowej Ligi Mistrzów, wszystko wydawało się jasne. Nie będzie to najciekawsze starcie, które zakończy się spacerkiem i łatwym triumfem Realu Madryt. Z dnia na dzień wydaje się jednak, że Schalke 04 nie jest kompletnie bez szans i jeśli nie wyjdzie sparaliżowane, to może powalczyć o jak najmniejsze rozmiary porażki. Może niekoniecznie walczyć, a głównie bronić się przed tercetem BBC Benzema – Bale – Cristiano.
REAL MADRYT
Real, jak wszyscy pamiętamy, zwyciężył w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. W finale „Królewscy” pokonali po dogrywce Atletico Madryt. Po tym sukcesie do gabloty trafiły jeszcze trofea za Superpuchar Europy, a także klubowe mistrzostwo świata. To właśnie wtedy drużyna z Madrytu osiągnęła szczyt formy, a kolejne chwile radości wydawały się tylko kwestią czasu. Real był najlepszą drużyną na świecie – nie tylko na papierze, ale także w rzeczywistości. Od tego czasu wiele się zmieniło, a ostatni mecz z Atletico dogłębnie pokazał, jak duża droga dzieli go do powrotu do optymalnej dyspozycji.
Charakterystyka zespołu
W momencie gdy Carlo Ancelotti miał to dyspozycji wszystkich swoich zawodników, to najczęstszym ustawieniem przez nieco stosowanym było 4-3-3, a w pierwszym składzie grali: Casillas, Carvajal, Pepe, Ramos, Marcelo, Modrić, Kroos, James lub Isco, Bale, Ronaldo i Benzema. To ustawienie jednak w rzeczywistości wyglądało trochę inaczej, ponieważ James Rodriguez nie występował jako typowy środkowy pomocnik, a bardzo często schodził na skrzydło bądź dublował pozycję Karima Benzemy. To właśnie on był bardzo ważną postacią w taktyce Ancelottiego, ale niestety Kolumbijczyk z powodu kontuzji nie wystąpi w meczu z Schalke. Włoch nie zamykał się jednak tylko na jedno ustawienie i często korzystał także ze swoich dwóch alternatyw: 4-4-2 lub 4-2-3-1.
Wszystko wskazuje na to, że Real w pierwszym meczu z Schalke będzie musiał sobie poradzić bez sześciu kluczowych zawodników: Ramosa, Pepe, Modricia, Jamesa, Khediry i Coentrao. W takim przypadku parę stoperów powinni stworzyć Nacho i Varane, na prawej stronie obrony zagra Carvajal, na lewej Marcelo, a w środku pola, razem z Isco i Kroosem, powinien zagrać Illarramendi. W ataku zagra słynne BBC, a na pozycji bramkarza jak zwykle zamelduje się Iker Cassilas. To ustawienie spowoduje, że Real powinien mieć kontrolę w środku pola. Jeśli zaś chodzi o linię defensywną, to już ostatnie derby Madrytu pokazały, że ta dwójka stoperów nie jest oazą spokoju, i w tym piłkarze Schalke mogą wypatrywać swojej szansy.
Jeżeli spojrzymy na to, jak Real gra w ostatnim czasie, to dostrzeżemy, że pod nieobecność Ronaldo, bądź gdy znajduje się on w słabszej dyspozycji, rolę lidera stara się przejąć Gareth Bale. To Walijczyk ostatnio jest główną siłą napędową swojej drużyny. Jest on bardzo dobrze dysponowany, szczególnie jeśli chodzi o formę fizyczną. Biegowo wygrywa praktycznie każdy pojedynek, a wyjątek stanowił tu tylko mecz z Atletico, ale trzeba jasno powiedzieć, że w tym spotkaniu wszyscy piłkarze Realu wyglądali, jakby ktoś wyłączył im prąd. Dlatego widać, że Bale staje się fundamentalną postacią w pierwszej jedenastce Realu.
Jeżeli piszemy o graczach, którzy są kluczowi w drużynie Realu, to nie sposób nie wspomnieć o Isco. Hiszpan, pod nieobecność Modricia, stał się głównym rozgrywającym swojej drużyny. Ogólnie w tym sezonie ma na koncie pięć bramek i dwanaście asyst. Gdy już strzela bramki, to są to gole pięknej urody. Widać, że Isco mimo jeszcze młodego wieku wyraźnie dojrzał. Na naszych oczach staje się coraz lepszym piłkarzem. Ten sezon jest jak na razie jego najlepszym w karierze, wprowadza on dużo spokoju do gry ofensywnej swojej drużyny i stał się jednym z najważniejszych piłkarzy w drużynie Ancelottiego. Jest on ulubieńcem kibiców i nikt sobie nie wyobraża Realu bez niego. Dzięki tak kreatywnym piłkarzom, jak: Isco, Modrić czy Kroos, „Królewscy” mają w ofensywie dużo więcej atutów.
Jak Real przeszedł fazę grupową?
„Królewscy” byli jedyną drużyną, która w fazie grupowej wygrała wszystkie swoje mecze, i jest to osiągnięcie bez precedensu. Grali oni jak z nut i byli zespołem, którego po prostu nie dało się pokonać. Trzeba jednak przyznać, że losowanie było dla nich bardzo łaskawe. Real w grupie mierzył się z Liverpoolem, który wracał do tych rozgrywek po długiej przerwie i nie był zbyt dobrze dysponowany. Z FC Basel, zespołem, który zawsze pokazywał solidny futbol, ale pewnego poziomu nie przeskoczy, a także z kompletnym debiutantem w tych rozgrywkach, czyli drużyną Ludogortsa Razgrad. Co ciekawe, to właśnie drużyna z Bułgarii sprawiła Realowi najwięcej problemów. W meczu na swoim stadionie była bardzo bliska, by urwać „Królewskim” punkty. Real ostatecznie wygrał tamto spotkanie, jednak odbyło się to w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach.
Real był zdecydowanie najlepszą drużyną ze wszystkich rywalizujących w fazie grupowej. Byli oni bardzo skuteczni, a do tego prezentowali bardzo dobrą grę w defensywie. Wyniki 1:0 z Liverpoolem czy Basel może do końca tego nie potwierdzają, ale Real w tych spotkaniach był zdecydowanie stroną dominującą i całkowicie kontrolował tamte mecze. 18 punktów zdobytych mimo słabej grupy i tak musi robić wrażenie.
Statystki „Królewskich”
Jak już wspomniałem, Real w sześciu rozegranych meczach zdobył komplet osiemnastu punktów. W tych spotkaniach strzelił 16 bramek, a stracił tylko dwie. Na Santiago Bernabeu „Królewscy” zdobyli dziesięć bramek, co daje niesamowitą średnią 3,33 bramki na mecz. Zarówno u siebie, jak i na wyjeździe stracili po jednej bramce, co pokazuje, jak dobrze była dysponowana ich defensywa. Ogólnie piłkarze Realu zostali ukarani dziewięcioma żółtymi kartkami, co jak na sześć rozegranych spotkań jest bardzo małą liczbą.
Najskuteczniejszymi piłkarzami Realu w tej edycji Ligi Mistrzów są Ronaldo i Benzema, którzy strzelili po pięć bramek, dwie bramki strzelił Gareth Bale, a po jednej dołożyli Arbeloa, Medran i Rodriguez. Jeżeli chodzi o asysty, to tutaj także przewodzi Cristiano Ronaldo, który zaliczył trzy otwierające podania, a po dwa na swoim koncie mają Kroos, Marcelo i Benzema.
Wracając do spotkania z Schalke, to Real mierzył się z niemiecką drużyną w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów i to w dokładnie tej samej fazie rozgrywek. „Królewscy” po prostu zmiażdżyli piłkarzy Schalke. W pierwszym spotkaniu wygrali 3:1, a w rewanżu na Santiago Bernabeu wynik był jeszcze wyższy i wynosił 6:1. Ogólnie w dwumeczu było 9:2 dla „Królewskich”!
Opinia eksperta: dziennikarz NC+ Piotr Laboga
– Aktualnie forma „Królewskich” jest taka, jak każdy widzi. Po pierwsze, nie mają oni możliwości realizowania planu B. Ten sam problem wystąpił podczas poprzedniego sezonu, kiedy Real „zderzył się” z Atletico. Isco w roli rozgrywającego i w roli lidera stał się kompletnie bezradny. Przez to stracił miejsce w pierwszym składzie i Ancelotti musiał szukać planu B. Wtedy wypalił tzw. wariant o nazwie Di Maria. Argentyńczyk stał się piłkarzem, który realizował poniekąd ten plan B, kiedy ta typowa gra systemem BBC nie funkcjonowała. Wtedy Di Maria po prostu swoimi wejściami i dynamiką rozrywał obronę przeciwnika. To było także widać w meczu finałowym z Atletico w Lidze Mistrzów. On wnosił tę wartość dodaną. Dzisiaj Real nie ma takiego piłkarza. Jeśli ten system nie zostanie dopracowany, jeżeli Modrić po powrocie nie będzie w formie, a będzie mu o to bardzo trudno po tylu miesiącach przerwy, jeśli Isco nie będzie utrzymywał dalej tego poziomu, no i przede wszystkim jeśli Ronaldo i Bale nie będą grali na swoim normalnym poziomie, to Realowi będzie piekielnie trudno cokolwiek ugrać w Lidze Mistrzów.
Dwumecz z Schalke: – Myślę, że pokonanie Schalke nie będzie trudnym wyzwaniem. Real, może nie w takich rozmiarach jak przed rokiem, ale z Niemcami na pewno się upora. Schalke to bardzo przeciętna drużyna. Pod wodzą Di Mateo nie ma ona tego elementu nieszablonowości i gry odważnej jak za poprzedniego szkoleniowca. Będzie to na pewno drużyna lepiej uporządkowana i grająca bardziej defensywnie. Może to przynieść jakiś lepszy efekt, ale koniec końców nie da to awansu do następnej rundy.
Szanse na obronę tytułu: – Co do Realu, to powiem tak: ten cios z Atletico przyszedł w najlepszym momencie. Tutaj się jeszcze można pozbierać, usiąść, posypać głowę popiołem i zacząć naprawdę zasuwać. W przypadku Ligi Mistrzów nie ma już marginesu błędu, tam jest dwumecz. Odpadasz i koniec tematu. Szanse Realu Madryt na obronienie tytułu w Lidze Mistrzów są na poziomie 50%. Jeśli Real wróci do swojej dyspozycji – tej najlepszej, do której przyzwyczailiśmy się jesienią czy w zeszłym roku – to ma szansę na to, żeby ten puchar obronić. Jeżeli natomiast po drodze trafi na Atletico Madryt, to co by się nie działo, w dwumeczu sobie z nimi nie poradzi.
Jak typują bukmacherzy?
Według bukmacherów zdecydowanym faworytem jest Real. Jeżeli postawimy złotówkę na zwycięstwo „Królewskich” w pierwszym spotkaniu z Schalke, to możemy zarobić od 1.40 do 1.45 zł. Natomiast jeżeli zechcemy postawić na awans, to wtedy te stawki są dużo niższe i wahają się w przedziale od 1.04 do 1.06 zł.
Jeżeli w tym momencie zdecydujemy się na postawienie, że to Real wygra Ligę Mistrzów, to możemy zarobić niezłe pieniądze. Bukmacherzy za każdą postawioną złotówkę na ten typ płacą od 3.60 do 3.80 zł.
SCHALKE O4 GELSENKIRCHEN
W Gelsenkirchen w napięciu oczekiwali na losowanie Ligi Mistrzów. Schalke po bardzo wyrównanym spotkaniu z NK Maribor, prowadzonym przez polskiego arbitra Szymona Marciniaka, w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów zapewniło sobie awans do fazy pucharowej, jedynie jednym oczkiem wyprzedzając trzeci Sporting Lizbona. Brak rozstawienia oznaczał piekielnie trudną przeprawę w 1/8 finału – i choć nie brakowało ekip do przejścia, Schalke trafiło najgorzej jak mogło. Bo jak inaczej nazwać trafienie Realu Madryt?
Powtórka z rozrywki?
Schalke 04 jest na ten moment trzecią siłą niemieckiej ekstraklasy. Dokładnie rok temu przed „Die Koenigsblauen” w tabeli znajdowali się Bayern Monachium, Bayer Leverkusen i Borussia Dortmund. Ówcześni podopieczni Jensa Kellera spotkali się z zespołem „Galaktycznym”, prezentującym klasę światową dosłownie i w przenośni. Niemiecki dziennik „Kicker” wystawił trio BBC (Benzema – Bale – Cristiano Ronaldo) trzy jedynki, które oznaczają grę na najlepszym globalnym poziomie!
26.02.2014 roku, niemal dokładne rok temu, na Veltins Arena doszło do wielkiego pogromu. Zacytuję Wojciecha Kowalczyka, podopieczni Carlo Ancelottiego po prostu „zgwałcili” swoich przeciwników. Każdy zawodnik z ofensywnej trójki na szpicy zdobył wtedy dwie bramki. Honor zespołu uratowali jedynie Klaas-Jan Huntelaar, który w doliczonym czasie gry zaliczył honorowe trafienie, oraz Ralf Faehrmann, który ratował kilkakrotnie skórę „Niebieskich”.
– Każdy rywal zasługuje na szacunek – mówił ostatnio Carlo Ancelotti. Obawiam się jednak, że mimo remisu z Bayernem Monachium Real Madryt nie podejdzie do Schalke w 100 procentach poważnie. Z drugiej strony „Galaktyczni” z pewnością sobie nie pozwolą na wykpienie sprawy. Wiele zależy od tego, jak do spotkania nastawią się podopieczni Roberto di Matteo. Wyjście do tego spotkania jak na ścięcie z pewnością poskutkuje powtórką z rozrywki.
Co na ten temat do powiedzenia ma nasz ekspert ds. Schalke 04 Gelsenkirchen, Marcin Borzęcki, kibic „Die Koenigsblauen” i do niedawna redaktor polskiej strony o klubie z Zagłębia Ruhry? – Podczas wiosennej konfrontacji w Monachium Schalke nie wyszło sztywne, a rywal był zdecydowanie niczego sobie. Grało co prawda trochę bojaźliwie i pasywnie, ale to wynikało tylko i wyłącznie z nastawienia taktycznego. O spętanie nóg przez strach się nie boję.
„Nie będzie tak łatwo jak rok temu”
Po losowaniu reakcje były oczywiste. Real Madryt po prostu rozniesie Schalke 04. Ta atmosfera udzielała się nie tylko kibicom „Królewskich”, ale też i Schalke 04. Zastanawiające jest jednak to, czy ktokolwiek pozwoli sobie na jeszcze jeden, kolejny pogrom. Wbrew pozorom S04 to teraz nieco inny zespół, jednak czy na pewno taki, który będzie w stanie pokonać nieco spowolnioną i lekko uśpioną maszynę destrukcji?
Na pewno największą różnicą jest nowy system gry. Roberto di Matteo najprawdopodobniej nie będzie murował bramki i na Real wyjdzie w ustawieniu 1-3-5-2. Mamy jednak takie wrażenie, że częściej będzie to przypominało system 1-6-2-2. Dlaczego? Ani Uchida, ani Fuchs przy piekielnie groźnych skrzydłach Realu nie powinni się zapędzać pod pole karne przeciwnika. Tak samo Jan Kirchhoff, który jest anonsowany przez dziennikarzy do występu w tym spotkaniu. Wszystko więc pozostaje w dłoniach kwartetu Hoeger – Boateng – Choupo – Moting – Huntelaar. Jeśli „Hunter” utrzyma nerwy na wodzy, z pewnością ukłuje nieraz Ikera Casillasa, który w ostatnim czasie miewał problemy i popełniał momentami głupie błędy. – Wracam z naładowanymi bateriami i wielką radością na boisko. Skupiam się tylko na Realu – mówi Hunter, as w talii di Matteo.
O tym, że spotkanie nie skończy się wynikiem 9:2, przekonani są nie tylko obecni zawodnicy klubu z Veltins Arena, ale również ci, którzy nie występują już w niebieskim trykocie. – Schalke da z siebie wszystko. Z pewnością nie będą łatwizną jak rok temu. Przed dwumeczem to wygląda na spacerek dla Realu, ale podopieczni di Matteo zrobią wszystko, by napsuć dużo krwi rywalom – powiedział były zawodnik obu zespołów Raul.
O wysoką porażkę nie martwi się również nasz ekspert od zespołu z Gelsenkirchen: – Ryzyko koszmaru ubiegłorocznego jest bardzo małe. Na innym etapie oraz w innej formie są obie drużyny. Schalke – dzięki pozyskaniu Roberto di Matteo – zdecydowanie poprawiło grę defensywną. Real natomiast zdaje się być w niemałym dołku formy. Jeśli nie dojdzie do żadnego nieprzewidzianego wydarzenia typu szybka czerwona kartka albo gol w pierwszych minutach meczu, to zawodnicy gospodarzy będą trzymać się ściśle wytyczonego planu taktycznego, co może poskutkować mocno „underowym” wynikiem – mówi Marcin Borzęcki.
BBC vs dziewiętnastolatek
O ile Schalke potrafiło się przez cały mecz przeciwstawiać i czasami przejmować inicjatywę w meczu z Bayernem Monachium, który po zimowej przerwie zaliczył drobny falstart, o tyle w ostatnim spotkaniu z Eintrachtem Frankfurt tak kolorowo już nie było. S04 rzeczywiście prezentowało się bardzo dobrze, ale… tylko w pierwszej połowie. Druga odsłona spotkania z „Die Adler” była kompletnie inna i to „Orły” częściej znajdowały się przy piłce. Problem dostrzegł również trener, o czym mówił na pomeczowej konferencji prasowej: – Obejrzeliśmy dwie zupełnie różne połowy. Przed przerwą graliśmy bardzo dobrze i kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Mieliśmy dużo szans, by strzelić gola – wszystkie zmarnowaliśmy.
Zespół Roberto di Matteo w meczu z Realem Madryt na taki sam przebieg spraw jak na Commerzbank-Arena nie będzie mógł sobie pozwolić. Marnowanie kolejnych okazji zemści się na „Niebieskich” bardzo dotkliwie. Chyba że dzień konia będzie miał golkiper Schalke 04. Na mecz z Realem Madryt miał wrócić Fabian Giefer, jednak jego uraz wciąż nie pozwala mu na grę, więc między słupkami stanie niedoświadczony 19-latek, Timon Wellenreuther. Chłopak z rocznika 1995 znakomicie wykorzystał okazję i kontuzje dwóch starszych kolegów i w każdym z trzech spotkań w Bundeslidze, w których występował, grał przyzwoicie. Kto wie? Może będzie to kolejny talent na miarę Manuela Neuera?
– Mam wrażenie, że Timon – mimo niecodziennego debiutu – wciąż odczuwa niemałą tremę. Odczytać to można po części z wyrazu twarzy, a jeszcze bardziej z gry. Ma za sobą kilka udanych interwencji, które zapewne dodały mu pewności siebie, ale i parokrotnie był dość elektryczny, wypuszczając złapaną z rąk piłkę. Summa summarum uważam, że kluczowe będą dla niego pierwsze chwyty – jeśli prawidłowo interweniuje po raz pierwszy, drugi czy trzeci, wtedy na pewno ciśnienie delikatnie zejdzie i kolejne minuty będą o wiele łatwiejsze. Mam jednak spore obawy i zapewne, gdy piłka będzie wkopywana w „szesnastkę” Schalke, przetrę zimny pot z czoła. Jestem jednak fanem stawiania na młodych, tak z pola, jak i bramkarzy, więc chciałbym, by mu zaufano – tłumaczy swój lekki niepokój nasz ekspert.
Wiara w swoje umiejętności, o których mówi Sidney Sam, może nie wystarczyć. Problemy z bramkarzami (Giefer i Faehrmann) to niejedyne kłopoty kadrowe Schalke. Z gry powypadali tacy zawodnicy, jak: Obasi, Draxler czy Farfan.
– Ogromna strata. Oczywiście, że z tymi graczami byłoby o niebo łatwiej, ale spodziewać się można jedynie powrotu Draxlera, który treningi rozpocząć ma na dniach, a jeśli wróci na rewanż, to pewnie rykoszetem i bez formy – wyjaśnia Marcin Borzęcki.
Liczby, liczby, liczby
Dla Schalke bardzo ważne i kluczowe może okazać się ewentualne zwycięstwo u siebie. W meczach w ramach rozgrywek europejskich nie wygrało w kraju z Półwyspu Iberyjskiego do sezonu 2005/2006, kiedy w Pucharze UEFA pokonało Espanyol Barcelona.
Na boisku pojawią się starzy znajomi z boiska. Kevin Prince-Boateng, Luka Modrić i Gareth Bale grali razem w Tottenhamie Hotspur w latach 2008-2009.
Schalke 04 Gelsenkirchen mierzyło się z Realem Madryt tylko dwukrotnie. Mowa o wspomnianym wyżej dwumeczu w ramach 1/16 finału Ligi Mistrzów.
Zdaniem buków wszystko przesądzone jest już na starcie. Analitycy firm awans Schalke 04 wycenili na ponad sześć złotych (6.30-6.50).