Kuś: Chcemy powalczyć zarówno w Pucharze Polski jak i o mistrzostwo


Marcin Kuś uznawany był za jeden z największych polskich talentów. W 2002 roku debiutował w reprezentacji Polski prowadzonej przez Zbigniewa Bońka, w meczu przeciwko Belgii. Jego karierę zahamowała kontuzja wiązadeł krzyżowych. Po pobycie w angielskim Queens Park Rangers i rosyjskim Torpedo Moskwa powraca do polskiej ligi, stając się „hitowym” transferem Korony. W rozmowie dla iGola opowiada o kontuzji i celach jego nowego klubu.


Udostępnij na Udostępnij na

Forma Korony po zimie wydaje się być wielką niewiadomą. Na początku dwie skromne wygrane, potem wysoka porażka z Lechem Poznań. Czy Korona będzie się liczyć w walce o mistrzostwo?

Do zakończenia sezonu jeszcze sporo spotkań. Po jednej porażce, nie można skreślać zespołu. Różnice punktowe są niewielkie, więc jeden wygrany lub jeden przegrany mecz, może wszystko zmienić.

Co jest dla Korony celem numer jeden? Puchar Polski czy walka o mistrzostwo?

Na pewno poprzez Puchar Polski można się dostać znacznie krótszą drogą do europejskich pucharów niż grą w lidze. Chcemy powalczyć zarówno w Pucharze Polski, jak i o mistrzostwo.

Korona jest drużyną bardzo liczną kadrowo. Czy taka duża konkurencja, nie wpływa negatywnie na atmosferę w drużynie?

Atmosfera jest bardzo dobra. Rywalizacja jest potrzebna w każdym zespole. U nas ta rywalizacja jest zdrowa, a trener Wieczorek ma w czym wybierać.

Powrócił Pan z zagranicy, jakby porównał Pan ligę angielską i rosyjską do polskiej?

Wydaje mi się, że w Anglii gra się zupełnie inaczej niż w Rosji. W Rosji natomiast gra, wygląda jeszcze inaczej niż w Polsce. Są zauważalne różnice w treningach, jak i samych meczach.

Na zapleczu Premiership jest wyższy poziom niż w Orange Ekstraklasie?

Na pewno jest inny styl gry. Nie ma tam czasu na zastanawianie się. Przeciwnik nie pozwala na rozgrywanie piłki z tyłu. Przykładowo, gdy stoper ma piłkę, to nie podaje do bocznego obrońcy, tylko wszystko wykopuje do przodu. Szukając długim podaniem napastników lub bocznych pomocników.

Nie wydaje się Panu, że Pana talent nieco stanął w miejscu? Na początku wielka eksplozja, powołanie do kadry Zbigniewa Bońka…

Faktycznie eksplodował, ale został wyhamowany przez dosyć poważną kontuzje. Potem miałem problem, żeby dojść do siebie. Po operacji wróciłem do treningów biegowych już po trzech miesiącach, ale potem zaczęły się nowe problemy. Z kolanem było porządku, ale nie wytrzymały inne partie mięśniowe. Niestety potoczyło się tak, a nie inaczej.

Czy planuje Pan jeszcze kiedyś spróbować swoich sił zagranicą?

Jeżeli będę prezentował odpowiedni poziom i wpadnie jakaś fajna, konkretna propozycja, to czemu nie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze