Szkoda kasy na Xhakę, mamy Krychowiaka!


Reprezentant Polski lepszy w korespondencyjnym pojedynku 45 milionów

25 czerwca 2016 Szkoda kasy na Xhakę, mamy Krychowiaka!

Pierwszy pojedynek 1/8 finału Euro 2016 niemal przez każdy portal zapowiadany był również jako mocne starcie w środku pola dwóch gwiazd, które tego lata wyceniono już na 45 mln euro. Po jednej stronie Grzegorz Krychowiak, zaś po drugiej Granit Xhaka. Przyznajemy, sami daliśmy się wkręcić w ten temat, dlatego powstrzymując ogromne emocje, skoncentrowaliśmy się również na indywidualnej grze obydwu zawodników. Kto okazał się lepszy w korespondencyjnej rywalizacji?


Udostępnij na Udostępnij na

Zacznijmy od tego, że suche liczby nie są w stanie dokładnie odzwierciedlić rzeczywisty wkład obydwu zawodników. Krychowiak i Xhaka to w końcu dwaj zawodnicy o nieco innych profilach. Nietrudno zatem zgadnąć, że od każdego z nich spodziewaliśmy się innych zadań i gry. Polak miał przede wszystkim instrukcje defensywne. Szwajcar z kolei miał bardziej ponosić odpowiedzialność za grę z przodu.

Pierwsza połowa Polaka rozegrana kapitalnie. 100% skuteczności podań, kilka świetnych interwencji. Perfekcyjna asekuracja. Czegoś chcieć więcej? A i owszem. Sytuacji z 29. minuty, gdy mając praktycznie stuprocentową sytuację po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, „Krycha” uderzył głową niecelnie. Pomijając jednak tę niezbyt udaną próbę, do reszty nie mogliśmy się w jakikolwiek sposób doczepić.

W drugiej połowie, a zwłaszcza później, w dogrywce, widać już było coraz większe zmęczenie w grze naszego zawodnika. Nie wszystkie podania trafiały do adresatów, a sama skuteczność spadła o kilka procent (93%). Oddajmy honor, to wciąż kapitalny wynik pokazujący ogromny wkład defensywnego pomocnika w grę „Biało-czerwonych”. Przez pełne 120 minut Krychowiak zaliczył ponadto dwa odbiory, bloki, a także kilka skutecznych interwencji przy dośrodkowaniach w pole karne.

Ale ten mecz pokazał nie tylko wartość zawodnika reprezentacji Polski na samym boisku. Kto widział obrazki z przerwy po 90 min., tuż przed dogrywką, prawdopodobnie domyśla się, o co chodzi. Wielu naszych zawodników siedzi, odpoczywając. „Krycha”? Na stojąco nakręca kolegów z zespołu, motywuje.

Fighter.

Nieco gorzej wyglądała gra jego rywala, którego po dzisiejszym meczu raczej nie kupilibyśmy za 45 milionów. Z drugiej strony Xhaka nie miał dzisiaj łatwego zadania, głównie z powodu świetnej postawy naszych reprezentantów. Doskonale poinstruowani przez Adama Nawałkę Polacy odcięli nowego zawodnika Arsenalu od gry ofensywnej. Dzięki temu Szwajcar nie czarował dziś wieloma swoimi atutami, m.in. długimi podaniami otwierającymi bocznym zawodników drogę do bramki.

Co ciekawe, sami statystyki może nie do końca to odzwierciedlają, gdyż według liczb Xhaka był jednym z bardziej eksploatowanych graczy na boisku. Ale jego duża liczba podań tak naprawdę ograniczała się głównie do prostych piłek. Najzwyczajniej w świecie, na coś więcej zawodnik nie mógł sobie za bardzo pozwolić. Jeśli zaś zerkniemy na liczby prezentujące jego grę w obronie, to ujrzymy tam m.in. dość słabą skuteczność odbiorów (17%).

Dopiero gdy Polacy nie mieli już tylu sił do harówki w środku pola, Xhaka, mając więcej miejsca, próbował ukąsić nas kilkoma podaniami. Mimo to, ogólnie rzecz biorąc, trudno dziś powiedzieć, że pomocnik Szwajcarów poniósł swoją drużynę.

Te słowa przynajmniej napisaliśmy po 120. minucie, czekając na konkurs „jedenastek”.

No i w końcu karne. Dziesięć pojedynków, dziewięć goli. Jeden fatalny strzał. Uderzenie Xhaki. Przypomniały nam się najgorsze wykonania elementarnego, stałego fragmentu gry. W takim momencie po prostu gorzej chyba się nie dało tego zrobić.

A kilka minut później Krychowiak załatwia sprawę. I to chyba piękne podsumowanie tego, że dziś nasz pomocnik po prostu był lepszy. Za niego, będąc szefami PSG, dalibyśmy spokojnie te 45 milionów.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze