Poobijany pomocnik Legii Warszawa w rozmowach z dziennikarzami przyznał, że jest cały obolały i będzie musiał się udać do lekarza. Czuje on mały niedosyt, bo Legia prowadziła, ale dość szybko straciła bramkę.
Spotkania z Lechem Poznań miło nie będzie wspominał Jakub Kosecki, który został mocno pokopany przez zawodników gospodarzy. Sam po meczu powiedział, że podopieczni Mariusza Rumaka urządzili sobie na jego nogi polowanie: – Po spotkaniu głowa mnie strasznie boli. Do tego zostałem mocno pokopany, bo zawodnicy Lecha urządzili sobie polowanie na moje nogi. Cieszę się, że jestem cały, ale jeszcze jadę do szpitala, bo muszę zrobić badania.
Pomocnik warszawskiej drużyny zdawał sobie od początku sprawę, jak może przebiegać niedzielne spotkanie. Czuje on jednak niedosyt, bo jego zespół objął prowadzenie, lecz szybko je stracił:
– Zawsze chcemy wygrywać i chcieliśmy tego dokonać na stadionie w Poznaniu. Strzeliliśmy bramkę na początku drugiej połowy, ale Lech szybko odpowiedział. Później ten mecz nieco się otworzył i oba zespoły miały swoje sytuacje. Troszeczkę było rąbanki, ale zdawaliśmy sobie sprawę, jak to się może potoczyć, kiedy przyjedziemy do stolicy Wielkopolski. Od początku czuliśmy to na własnych kościach. Jesteśmy w miarę zadowoleni z tego wyniku, ale jedziemy do Warszawy trochę smutni, bo prowadziliśmy i powinniśmy ten wynik utrzymać do końca, lecz niestety się nie udało.
Na koniec odniósł się on do sytuacji związanej z Łukaszem Broziem. Obaj wpadli na siebie, czego konsekwencją było opuszczenie placu gry jego kolegi z drużyny: – Nic nie słyszałem. Trudno było coś zrozumieć przy takim hałasie, nawet kiedy stało się metr od siebie. Brak komunikacji był czynnikiem tego przykrego zdarzenia.
Z Poznania Błażej Zięty/iGol.pl
Aha, to sobie niezłą laurkę wystawił. Skauci z
Anglii będą już wiedzieć, że do tamtejszej ligii
się nie nadaje. Niech lepiej przypakuje, a nie
biadoli, bo to żenujące jest lekko.