KdB: Ta ostatnia niedziela


Bundesliga wkracza na ostatnią prostą! Tak naprawdę tylko kwestia, kto spadnie ligę niżej, jest jeszcze małą zagadką. Ewentualnie europejskie puchary, a konkretnie, kto w nich wystąpi, również pozostaje jeszcze bez odpowiedzi. Poza tym Bayern bezapelacyjnie zwyciężył ligę i zaraz za nimi uplasowała się Borussia Dortmund – to już wiemy od dawna. Ale transfer Mario Götzego do Bayernu? To prawdziwa sensacja!


Udostępnij na Udostępnij na

Nie sposób pominąć taką informację, która zmroziła cały piłkarski świat. Mario Götze od następnego sezonu zasili już i tak astronomicznie mocny zespół Bayernu. O sile tej ekipy nikogo nie trzeba przekonywać. A jeżeli trzeba, to odsyłam do statystyk obecnego sezonu, wyprowadzą one z wątpliwości w mig. Kiedy zajrzałem na jeden z fachowych niemieckich portali i przeczytałem, że Mario zagra u boku Mandzukicia i Kroosa w następnym sezonie, to przyznam… szczęka mi opadła.

O ile można było się spodziewać informacji, że Lewandowski zasili ekipę Juppa Heynckesa (a właściwie powoli Pepa Guardioli), to już transfer Mario był dla mnie wielkim zaskoczeniem. Oczywiście można było to przewidzieć. Toż to stara strategia Bayernu, czyli kupowanie zawodników, którzy stanowią największe zagrożenie dla drużyny. Ale chyba nie wielu spodziewało się, że właśnie Götze stanie się tym, który wzmocni Bayern i jednocześnie osłabi Borussię. Osłabi w sposób niezmierzony, ponieważ ten piłkarz był w talii Kloppa zawodnikiem bezcennym. Niezwykle ruchliwym, kreatywnym i niejednokrotnie tym, który przesądzał o losach meczów. Ale stało się. Złote dziecko niemieckiej piłki, jak określa się tego dwudziestolatka, będzie w przyszłym roku czarował swoją grą na Allianz Arena.

Osłabienie w postaci odejścia „Lewego” chyba jakoś by przeżyli włodarze BVB, bo mimo że Robert to ważna postać w Dortmundzie, to Mario, nie dość, że był reżyserem gry i kreował ten piękny styl, to jeszcze był chłopakiem właśnie z tego miasta. Do Borussii przyszedł w wieku ośmiu lat i to tam nauczył się piłkarskiego rzemiosła. Kibicom tej drużyny będzie bardzo ciężko wybaczyć mu taki ruch, ze względu na to, że Bayern to obecnie największy rywal BVB. Nie wybaczą też dlatego, że informacja o odejściu pojawiła się na dzień przed epokowym wydarzeniem drużyny Jürgena Kloppa. Środowe spotkanie z Realem jest najważniejszym meczem w ostatnich kilkunastu latach dla klubu z Westfalii.

Tymczasem niewielu zastanawia się, kto w środę przybliży się do upragnionego finału Ligi Mistrzów, tylko rozważa na temat tego burzliwego ruchu transferowego. Sama informacja na dzień przed tym wielkim pojedynkiem nie jest zapewne przypadkowa. Władze Bayernu nie od dziś słyną z zagrań, które mają zdestabilizować jakiś zespół. Pytanie, czy im się to uda? Wydaje mi się, że na pewno taka wieść nie wprowadzi w ekipie Borussii dodatkowego luzu. Jakby na to nie spojrzeć, taka informacja to delikatny policzek dla wszystkich fanów, a przede wszystkim dla trenera i władz klubu. Nie porównywałbym tego do sytuacji Luisa Figo, który zamienił Barcelonę na Real. To chyba transfer o nieco mniejszym ciężarze, ale co niektórych boli podobnie.

Oprócz frustracji i żalu, należy również zauważyć, jak teraz będzie wyglądał zespół „Bawarczyków”. Jeżeli dojdzie Mario lub  ktoś jeszcze (wciąż nie wiemy co z Lewandowskim), może się okazać, że o ile w tym sezonie nie było mocnych na Bayern, o tyle w następnym może dojść do kosmicznej dominacji. Zgadza się, obecnie też można mówić o niepodważalnej dominacji tej ekipy, ale w momencie, kiedy bardzo możliwe jest drastyczne osłabienie Borussii, „Bawarczycy” stracą rywala, który jako jedyny umiał im się postawić. Żeby tylko skończyło się na Götzem, to nie będzie wcale tak źle. Problem Borussii to zawodnicy, którzy myślą o zmianie środowiska, o pójściu poziom wyżej. Real, Barcelona, Chelsea… Takie firmy z chęcią zabrałyby Kloppowi chociażby Hummelsa czy Suboticia. Czyli fundament tej ekipy.

To, że Lewandowski najprawdopodobniej odejdzie, to żadna tajemnica i już raczej nieodwracalna sytuacja. Robert ewidentnie marzy o wyjeździe. Pytanie tylko gdzie? Zapewne możliwości jest sporo i jedynym problemem dla niego będzie wybranie tej najlepszej oferty. A co z Borussią? Może być tak, że znów stanie się ligowym średniakiem, że o Lidze Mistrzów nie wspomnę. Taki scenariusz jest możliwy i chyba mimo wszystko szkoda, bo zespół w takiej formie, w jakiej jest przez ostatnie lata, pomógł Bundeslidze mocno rozwinąć skrzydła.

Liga niemiecka to jednak nie tylko Götze. Warto wspomnieć o Oka Nikolovie, czyli piłkarzu 30. kolejki, który jest dla mnie absolutnym hitem. Ten facet ma prawie 39 lat i zastąpił znanego wszystkim Kevina Trappa. Ale jak zastąpił?! W ostatnim spotkaniu wyczyniał cuda w bramce Eintrachtu. Wielka pochwała dla tego weterana. Sam Eintracht nadal walczy o możliwość gry w Lidze Mistrzów. Z takim bramkarzem nic straconego. Oczywiście nadal nie wiemy, kto spadnie. No tak, wiemy, że Greuther Fürth już spadło, natomiast nie wiemy, kto dołączy do grona zespołów 2. Bundesligi. Hoffenheim, Augsburg, a może Fortuna.

Ekipa z Düsseldorfu musi wrzucić wyższy bieg, ponieważ coraz bardziej dopominają się o swoje drużyny będące niżej od niej w tabeli. Akurat w tej kolejce wyniki były takie, jakby się umówili. Wszystkie trzy ekipy przegrały. Najbardziej dotkliwie „Hoffe”, które dostało łomot od chłopaków z Bay Arena. Reszta też się nie popisała. Mimo wszystko Augsburg ma spore szanse na przeskoczenie Fortuny, gdyż traci do niej tylko trzy punkty. A liga jeszcze się nie skończyła. U góry już wszystko wiemy, ale dolna część tabeli może wrzeć w ostatnich pojedynkach tego sezonu. Zawrze na pewno w pożegnalnym meczu Mario Götzego. Swoją drogą ciekawe, czy kibice zaśpiewają mu piosenkę Mieczysława Fogga „Ta ostatnia niedziela…”, czy może jednak…coś innego.

Zobacz także:

Piłkarz 30. kolejki Bundesligi
Jedenastka 30. kolejki Bundesligi

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze