Kapustka i jego transfer. Gdzie byłoby mu najlepiej?


Bartosz Kapustka niemal na pewno opuści Polskę. Gdzie miałby największe szanse na rozwój?

9 lipca 2016 Kapustka i jego transfer. Gdzie byłoby mu najlepiej?
Grzegorz Rutkowski

Bartosz Kapustka. Po Euro 2016 to nazwisko znają wszyscy. Młody pomocnik reprezentacji Polski pokazał się na europejskim czempionacie z bardzo dobrej strony, co wzbudziło zainteresowanie znanych europejskich klubów. Na karuzeli jego potencjalnych pracodawców przewijają się takie drużyny jak Juventus, Borussia, Southampton czy Cagliari… jakie miejsce, jaki klub byłyby najlepsze dla rozwoju polskiego talentu?


Udostępnij na Udostępnij na

Przy odpowiedzi na to pytanie należy zatrzymać się, wyrzucić z głowy euforię, jaką wywołuje swoją osobą Kapustka i przez chwilę szczerze zastanowić się nad istotną kwestią. Czy młokos z Krakowa rzeczywiście jest piłkarzem europejskiego formatu, który bez problemu poradzi sobie w silniejszej lidze? Odsuwając na bok ogrom sympatii dla 19-latka, posiada on pewne braki i by wskoczyć na poziom wyższy niż liga, której reprezentant w europejskich pucharach odpada już w pierwszej rundzie z rywalem z Macedonii, musi się jeszcze uczyć.

Rozwój przede wszystkim

Patrząc na transfer Kapustki z tej perspektywy, zdaje się, że najlepszą opcją dla ulubieńca kibiców może być liga włoska. Serie A jest świetnym środowiskiem do nauki gry w piłkę, a w szczególności taktyki, która jest jednym ze słabszych punktów skrzydłowego reprezentacji Polski. Bartosz Kapustka posiada bardzo duże umiejętności, dobrze drybluje, ma zmysł do gry kombinacyjnej, świetnie operuje piłką przy nodze dzięki technice użytkowej na poziomie nieosiągalnym dla niektórych polskich ligowców. Jednak ustawianie się na placu gry i realizacja taktyki są dużym mankamentem Polaka.

Wydaje się, że we Włoszech miałby największą szansę na poprawę tych elementów piłkarskiego rzemiosła. Najprawdopodobniej większą niż w Niemczech czy Anglii, gdzie na ogół trafiają piłkarze pod względem taktycznym ułożeni, z którymi rywalizowanie byłoby dla Polaka trudne. Idąc tym tropem rozumowania, Kapustka powinien postawić na Juventus lub Cagliari. Spoglądając na kadrę „Starej Damy”, dochodzimy jednak do wniosku, że pochodzący z Tarnowa zawodnik nie ma tam czego szukać. Nie to miejsce, nie ten czas… choć w przyszłości, kto wie? Wiadomo, informacja o zainteresowaniu ze strony mistrza Włoch rozgrzewa serca polskich kibiców, ale przy okazji rozgrzewa także głowy i zapomina się o realiach.

A rzeczywistość jest taka, że to Cagliari byłoby idealną opcją dla Kapustki. Tegoroczny beniaminek Serie A wrócił właśnie po rocznym pobycie w drugiej klasie rozgrywkowej i nie zapowiada się, by w nadchodzącym sezonie miał spaść. Mówiąc krótko: ligowy średniak pokroju chociażby Empoli, które okazało się świetnym środowiskiem dla rozwoju talentu Piotra Zielińskiego. Kolejnym istotnym aspektem jest aklimatyzacja, bowiem w Cagliari gra znajomy z kadry narodowej „Kapiego” – Bartosz Salamon – który z pewnością byłby nieocenioną pomocą dla 19-latka w nowym otoczeniu.

Kasa a szacunek

Przy okazji ewentualnego transferu Kapustki warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden istotny czynnik – pieniądze. Ale nie w kontekście, ile piłkarz Cracovii i jego klub zarobią na jego przenosinach, w żadnym wypadku. Chodzi nam przede wszystkim o kluby, które te pieniądze wydają.

Weźmy na przykład taki Southampton. Anglicy bez większego mrugnięcia okiem wydaliby na utalentowanego piłkarza pięć milionów funtów. Nie jest to kwota, która nadwyrężyłaby znacząco budżet takiego klubu. Stąd trudno oczekiwać, by szczególnie pilnowano takiej inwestycji. Gdyby Kapustce na Wyspach nie wyszło, nikt by się tym nie przejął, a potraktowano by to jako ryzyko, z którym należało się liczyć przy wydawaniu klubowej kasy. Przykładem może być Rafał Wolski, który przeszedł z warszawskiej Legii do Fiorentiny. Trener „Fiołków” uważał Polaka za duży talent, lecz ten nie spełniał wymogów fizycznych ligi włoskiej, przez co bez zbędnego żalu pozbyto się go z Florencji.

Z goła odmiennie byłoby w klubie pokroju wspomnianego już wielokrotnie Cagliari. Włoski beniaminek na pieniądzach nie śpi i wydatek pięciu milionów byłby jednym z poważniejszych w sezonie. Toteż piłkarz sprowadzony za takie pieniądze byłby klubową perełką, którą darzono by szczególnym szacunkiem. Rozwój takiego piłkarza oznacza wtedy jednocześnie rozwój całego klubu.

***

Temat transferu Bartosza Kapustki jest niezwykle obszerny i ile głów, tyle opinii. Młody polski talent, by zostać piłkarzem formatu choćby Grzegorza Krychowiaka, musi zakasać rękawy i brać się do pracy, bo tylko ona zapewnia rozwój. Poza tym chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że najwięcej korzyści dla zawodnika przynosi po prostu gra… i chyba tym przede wszystkim powinien kierować się 19-latek przy wyborze następnego pracodawcy. My zaś trzymamy za „Kapiego” kciuki, bo potencjał ma ogromny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze