Jorginho jest prawdziwym dowódcą! Sarri miał rację – to piłkarski geniusz!


Dopiero ten turniej uświadomił kibicom, jak fenomenalnym zawodnikiem jest reprezentant Włoch

10 lipca 2021 Jorginho jest prawdziwym dowódcą! Sarri miał rację – to piłkarski geniusz!
https://www.archyworldys.com/

Jeszcze jakiś czas temu w światowych mediach oraz naszych nad Wisłą można było usłyszeć, że jest to „synek Sarriego”. Wielu przylepiało mu etykietę piłkarza jednowymiarowego, który bez „Sarriball” nie istnieje. Jednak jak to często w świecie futbolu bywa, ostatnie pół roku zmieniło optykę postrzegania tego zawodnika. Zwłaszcza odbywające się mistrzostwa Europy odmieniły ten trend. Na dzisiaj Jorginho dla wielu jest kandydatem… do zdobycia Złotej Piłki!


Udostępnij na Udostępnij na

Sarrista, klepiący niezliczoną liczbę podań. Tak najczęściej mówiło się o włoskim piłkarzu brazylijskiego pochodzenia. 29-latek, który futbolowego rzemiosła uczył się w Hellasie Verona z krótkim epizodem w Sambonifacese. Jednak jego kariera nabrała tempa dopiero wtedy, gdy trafił do miasta, które wciąż ubóstwia już nieżyjącego Diego Armando Maradonę. Na transfer do tego najważniejszego punktu na swojej piłkarskiej mapie zapracował w sezonie 2013/2014. Ówczesna jesienna runda Serie A przyniosła mu siedem bramek i dwie asysty.

Oczy, mózg, sejf Sarriego

Wielu piłkarzy, kiedy kończą swoje kariery, mówi „o tak, ten trener odcisnął na mnie swoje piętno”. To on mnie stworzył, wymyślił i uwypuklił moje atuty. Tak było z Ryanem Giggsem i sir Alexem Fergusonem, Carlo Ancelottim i Kaką czy też Henrykiem Kasperczakiem i Kalu Uche.

Mniej więcej tyle samo dla Jorginho zrobił Maurizio Sarri. Twórca najpiękniejszej włoskiej odmiany futbolu, czyli „Sarriball”. To on wybrał na mózg swojej drużyny właśnie mieszkającego od 15. roku życia we Włoszech Brazylijczyka. Pod batutą obu tych dżentelmenów Napoli grało najpiękniej, przynajmniej we Włoszech.

Choć były zawodnik SSC Napoli jest genialnym rozgrywającym, to zawsze brakowało mu czegoś – niekiedy szybkości, czasami siły fizycznej, a najczęściej tych najważniejszych liczb w piłce nożnej, czyli bramek i asyst. Najlepiej o tym świadczy statystyka podsumowująca jego osiągnięcia w Serie A – 151 spotkań, na które złożyło się dziewięć bramek i 15 asyst. Mało tego, na swojego ósmego gola w lidze włoskiej czekał od sezonu 2013/2014 (czasy Hellasu Verona) do swojego ostatniego roku występów pod Wezuwiuszem, czyli kampanii 2017/2018.

W tym momencie ktoś powie – halo, to jest ten wielki piłkarz? Tak! Bo Jorginho w klubie z południa Włoch nie odpowiadał za strzelanie czy asysty. On przez Sarriego był rozliczany za co innego. Mianowicie za trzymanie piłki i obrzydzanie przeciwnikowi do granic absurdu biegania za nią. Każdy, kto obejrzał choć jeden mecz Napoli za czasów tego szkoleniowca, wie, że Jorginho był i do dzisiaj jest jak sejf.

To porównanie nie jest na wyrost, bo z futbolówką i reprezentantem Włoch jest właśnie jak z pieniędzmi i tą przechowalnią drogocennych rzeczy.

Nie ma praktycznie możliwości, by twój zespół stracił piłkę, kiedy ten reggista ma ją przy nodze. Ona jest wtedy zwyczajnie w najbardziej bezpiecznym miejscu na boisku. Pod jego nogą. Dlatego „Sarriball”, gdzie trzeba grać non stop piłką, jest skrojony pod niego. Świetne podania, cudowna kontrola futbolówki.

Wdzięczny otwieracz

Często w dzisiejszym futbolu mówi się o niektórych zawodnikach, że są świetnymi otwieraczami do konserw. Eksperci mają tu na myśli zawodnika, który jednym podaniem niszczy zasieki obronne swojego przeciwnika.

Jorginho jest owym „otwieraczem”, ale przede wszystkim środka pola. To on jest regulatorem tempa w każdej drużynie, w której grał. Zaczynając od czasów Hellasu, przez Chelsea, na reprezentacji Włoch kończąc. Jest tym kimś, który ma kłaść podwaliny pod atak swojej drużyny. Podnieść głowę, spojrzeć w lewo i prawo, i nadać kierunek poczynaniom ofensywnym. Swoim poruszaniem się po boisku tworzy tak zwane trójkąty, które przy wymianie podań otwierają kolejne wolne przestrzenie i przesuwają jego drużynę pod pole karne przeciwnika.

Jeśli ktoś chce lepiej zrozumieć, że Jorginho z piłką przy nodze jest jak rzep przyczepiony do psiego ogona – warto przypomnieć o pewnym rekordzie sprzed już prawie trzech lat.

Mowa o meczu z West Hamem w Premier League. Lidze, która słynie z niezwykłej szybkości oraz agresywności w odbiorze piłki. Jednak na włoskim generale środka pola to wcale nie robiło wrażenia. On podał piłkę 180 razy z dokładnością 90%! Jak łatwo obliczyć, 162 jego zagrania dotarły do partnerów – robi wrażenie, prawda?

Dlatego Włosi nazywają go reggistą, co w kraju calcio jest bardzo dużym komplementem. Przecież w tym kraju takim mianem tytułowano takie sławy jak chociażby mózg mistrzów świata z 2006 roku, a więc Andrea Pirlo. To musi budzić uznanie sympatyków piłki nożnej na całym świecie.

Sam Jorginho swego czasu postanowił się więc odwdzięczyć temu wielkiemu piłkarskiemu narodowi, wybierając niebieską koszulkę, a nie tą kanarkową. Powody podjęcia takiej, a nie innej decyzji były proste, to Półwysep Apeniński ukształtował go jako piłkarza, ale też i człowieka. W tym państwie nauczył się kultury gry. Dlatego jak sam kiedyś przyznał, nie mógł podjąć innej decyzji.Chciałem się odpłacić. To tutaj stałem się profesjonalnym piłkarzem – mówił w tamtejszych mediach przed debiutem.

Z roku na rok bardziej kompletny

Jeszcze jakiś czas temu żyliśmy w czasach, kiedy piłkarz 29-letni był przeważnie u szczytu swoich możliwości. Mówiło się, że po 30. roku życiajuż tylko równia pochyła i czas na odcinanie kuponów. Na szczęście świat poszedł do przodu i dzisiaj widzimy panów po trzydziestce będących perłami w koronie swoich klubów – Messi, Ibrahimović, Lewandowski czy Ronaldo.

Choć przed Jorginho jeszcze jest ten moment, to już dzisiaj można powiedzieć, że i on ma szansę iść tą drogą i zestarzeć się tak pięknie jak Luka Modrić. Jeszcze jakiś czas temu mówiło się o reprezentancie Włoch, że o ile do przodu daje radę, to bronić nie nauczy się nigdy. Dlaczego? Jak już pisaliśmy wyżej – wolny i nieumięśniony, więc jak ma bronić? Swego czasu był najgorzej broniącym środkowym pomocnikiem występującym na boiskach włoskiej ligi.

Te wspomniane mankamenty próbował nadrabiać boiskową inteligencją, ustawieniem. Jak mawiał Tomasz Frankowski – lepiej mądrze stać, niż głupio biegać. Coś w tym musi być, skoro tego typu piłkarzem był też chociażby wspominany wcześniej legendarny Pirlo. Jednak od momentu przenosin do Anglii Jorginho rozwinął się. Nauczył się sztuki bronienia. Już nie boi się włożyć swojej nogi pomiędzy rywala a piłkę.

Wręcz przeciwnie! Gra u boku N’Golo Kante przynosi efekty. Docenił to chociażby Thomas Tuchel, przywracając jednego z liderów Chelsea do świata żywych. Przecież nie trzeba być wybitnym obserwatorem, żeby odkryć fakt próby odstrzelenia tego zawodnika przez Franka Lamparda.

Jednak czarodziejska różdżka Niemca wyzwoliła u Włocha nowe pokłady sił, a jaki był to sezon w jego wykonaniu, najlepiej zobrazuje poniższa kompilacja z YouTube, gdzie generał Jorginho dzieli i rządzi w drużynie „The Blues”.

Odmienił reprezentację Włoch

Nie trzeba być futbolowym analitykiem, by odkryć, co jest siłą zespołu Manciniego. Środek pola zbudowany z trzech prawdziwych generałów. Jednak tym głównym dowódcą jest Jorginho – szef wszystkich szefów.

To on nie opuszcza placu boju do momentu, gdy sędzia nie gwizdnie po raz ostatni. Pomimo że w zespole byłego trenera m.in. Manchesteru City do dyspozycji są Verratti, Barella czy też Locatelli, to zawodnik grający na co dzień w Anglii jest tym, który decyduje o wszystkim.

Podobnego zdania jest również Wesley Victor Mak, holenderski dziennikarz, który na co dzień zajmuje się włoską piłką i prowadzi jeden z najlepszych podcastów na jej temat w swoim kraju:

– Myślę, że Jorginho jest zdecydowanie jednym z najważniejszych graczy Manciniego, o czym świadczy również fakt, że grał prawie w każdej minucie tego turnieju. Oczywiście każda drużyna, a zwłaszcza ta, która dociera do finału, ma zawsze wielu bardzo ważnych graczy. Spójrzcie na Donnarummę, on wykonał kilka świetnych obron. Verratti stworzył wiele okazji. Chiesa pomógł zaś drużynie swoją szybkością i ofensywną grą.

I kontynuuje: – Ale Jorginho zapewnił Italii równowagę. Po odejściu Andrei Pirlo na emeryturę „Azzurri” nigdy nie mieli zawodnika, który mógłby go zastąpić, przejąć schedę. Dopiero Jorginho okazał się spadkobiercą tego tronu Pirlo. Również w swoim klubie brazylijski Włoch pokazał swoją jakość w tym sezonie. To dzięki jego równowadze, opanowaniu i rozprowadzeniu piłki Chelsea była w stanie grać tak dobrze. Można zaryzykować tezę, że został architektem tego triumfu w Lidze Mistrzów.

Spytany przez naszą redakcję ekspert uważa również, że włoski tercet środkowych pomocników może rozstrzygnąć niedzielny finał właśnie na korzyść „Azzurrrich”. To oni mogą dać kolejny triumf na wielkiej imprezie Italii, a przy okazji uciszyć Wembley:

– Klucz do pokonania Anglii leży w środku pola. Pomoc, środek pola „Synów Albionu” to ich najsłabszy punkt w turnieju. Jeśli Jorginho wraz z Verrattim i Barellą zdołają przejąć kontrolę nad środkiem pola, to Kane czy Sterling mogą nie powąchać piłki. Panowanie więc w centralnej części boiska będzie celem nadrzędnym na ten mecz. 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze