Gdzie jest „Jodła”? Nie najlepszy czas pomocnika Legii


W tym sezonie Tomasz Jodłowiec nie przypomina siebie z poprzednich rozgrywek

22 października 2016 Gdzie jest „Jodła”? Nie najlepszy czas pomocnika Legii

Tomasz Jodłowiec jest w tym sezonie pod formą. Nie chodzi o ostatnie tygodnie czy nawet miesiąc. Od samego początku sezonu 2016/2017 "Jodła" cieniuje. Na starcie rozgrywek mogliśmy zrzucać to na mistrzostwa Europy, długi sezon i brak odpoczynku. Dziś, pod koniec października, formy z poprzedniego sezonu wciąż nie widać, a niedyspozycja Jodłowca zaczyna frustrować zarówno kibiców warszawskiego zespołu, jak i  ekspertów.


Udostępnij na Udostępnij na

Tak było…

Lider środka pola najlepszej drużyny w Polsce, piłkarz, który był kluczowy głównie w grze w destrukcji, jednak jego ofensywne zapędy często potrafiły siać zamęt w defensywnych liniach rywali. Szybkie wbiegnięcie w linie obrony i oczekiwanie na dogrywaną przez kolegów piłkę – to jeden ze znaków rozpoznawczych „Jodły”, który przez jednego z byłych trenerów miał być warty 15 milionów euro. No cóż, cena wysoka. Trzeba jednak przyznać, że z pewnością nie szokująca. Zwłaszcza jeśli mówimy o reprezentancie Polski, który spędzał na boisku 90 minut w trudnych eliminacyjnych starciach z Niemcami czy z Irlandią w Dublinie oraz w bardzo istotnym meczu z Ukrainą podczas Euro 2016. I trzeba przyznać, że w dwóch poprzednich sezonach „Jodła” często prezentował formę, która te słowa o 15 milionach euro kazała brać jak najbardziej na poważnie.

Tak jest…

Zawodnik, który w pierwszym składzie gra chyba tylko i wyłącznie za zasługi. Zawsze za wolny, za długo przetrzymujący piłkę, niepotrafiący się z nią rozpędzić i niedokładnie podający. No dobra, nie zawsze. Czasami można odnieść wrażenie, że Jodłowiec po prostu unika gry, chowa się za zawodnikami rywali. O wejściach w pole karne przeciwników już chyba sam zawodnik zdążył zapomnieć.  No OK. Ale „Jodła” jest przecież odpowiedzialny głównie za odbiór. Z tym że w tym aspekcie również nie jest wiele lepiej. Tu również kłania się szybkość reakcji. Pan Tomasz jest za wolny, często spóźniony. Do tego dochodzi brak zaangażowania i jeżdżenia na tyłku, czyli czegoś, czego należy wymagać od zawodnika odpowiedzialnego za przerywanie akcji rywali. W tym sezonie Legia często gra w dziesiątkę. Jodłowiec jedynie snuje się bezproduktywnie po boisku.

Cierpi na tym Legia…

Brak, bo tak to trzeba nazwać, powiedzmy to sobie szczerze, kluczowego zawodnika w środku polu odbija się na grze warszawskiej drużyny. Jodłowca nie ma, więc ktoś go musi zastąpić. To natomiast sprawia, że kogoś brakuje w miejscu, w którym powinien być. Jeśli chodzi o grę do przodu, to w momencie, gdy zakładamy, że ciężar rozgrywania będzie się rozkładał na trzech zawodników, a rozkłada się na dwóch, cierpi na tym gra do przodu Legii. Cierpi bardzo. Od oglądania ofensywnych zapędów legionistów w tym sezonie mogą boleć oczy. Na szczęście dla fanów warszawskiej drużyny na wysoki poziom wskoczył ostatnio Vadis Odjidja-Ofoe, który w spotkaniach z Realem i Lechem rzeczywiście pracował za dwóch, za siebie i za Jodłowca. Do dobrej formy z początku sezonu wraca też Moulin. Gra do przodu wciąż wymaga wielu poprawek, mimo tego w dość szczęśliwy sposób udało się Lecha pokonać.  O samej dyspozycji Jodłowca niech świadczy fakt, że zabrakło go nawet w bijatyce pod koniec meczu, w której udział brali wszyscy, nawet rezerwowi i członkowie sztabów szkoleniowych. „Jodła” nie zasługuje na grę w pierwszym składzie Legii, mimo że stawiali na niego zarówno Besnik Hasi, jak i Jacek Magiera. Czy „Magic” w końcu przejrzy na oczy?

Zapisz

Komentarze
Oskar (gość) - 7 lat temu

Aha

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze