Jagiellonia oddala się od spadku, niecodzienna sytuacja w Białymstoku


17 kwietnia 2016 Jagiellonia oddala się od spadku, niecodzienna sytuacja w Białymstoku
Grzegorz Rutkowski

Smutny Białystok musiał pogodzić się z faktem, że tamtejsza Jagiellonia nie zasłużyła na grę w grupie mistrzowskiej i od niedzielnego meczu z Górnikiem Łęczna zaczęła walkę o utrzymanie w ekstraklasie. Spotkanie zostało dwukrotnie przerwane: najpierw z powodu złych warunków atmosferycznych, później przez kibiców, którzy zadymili boisko, odpalając race.


Udostępnij na Udostępnij na

Niepewny swojej przyszłości Michał Probierz wraz ze swoim sztabem zdecydował w ubiegłym tygodniu o przywróceniu Sebastiana Madery do pierwszego zespołu. Mimo tego 30-latek nie znalazł się w meczowej osiemnastce. O dziwo miejsce Madery na boisku zajął… Dawid Szymonowicz, który posadził na ławce Igorsa Tarasovsa. Nic dziwnego, że szkoleniowiec Jagiellonii próbuje nowych rozwiązań w obronie, formacja defensywna „Jagi” straciła do tej pory najwięcej bramek w lidze [CZYTAJ TUTAJ]. Trener Szatałow z kolei niczym specjalnym nie zaskoczył. Rosjanin musiał jedynie wymienić nieobecnych Mierzejewskiego i Tymińskiego.

Od początku widać było, że białostoczanom nie w głowach spadek. W pierwszym kwadransie „Jaga” trzykrotnie mogła wyjść na prowadzenie, ale w doskonałych sytuacjach mylili się kolejno Grzelczak, Mackiewicz i Cernych. Co się odwlecze, to nie uciecze, bo chwilę po pudle Litwina sędzia podyktował kontrowersyjny rzut karny dla gospodarzy po faulu Jakubika na Mackiewiczu. Do „jedenastki” podszedł Tomasik i plasowanym strzałem pokonał bramkarza gości. Lewy obrońca zdobył w ten sposób swojego trzeciego gola po rzucie karnym w tym sezonie.

Dzięki bramce Jagiellonia nabrała pewności siebie, ale emocje szybko ostudziła… ogromna ulewa, która przeszła nad stadionem w Białymstoku! Obfite opady deszczu z gradem tak bardzo utrudniały grę, że sędzia Jarosław Przybył został zmuszony do przerwania spotkania na kilka minut! Gdy pogoda nieco się polepszyła, piłkarze wrócili na boisko i choć bardzo trudno grało się na grząskiej i nasączonej wodą murawie, mecz trwał dalej. Co więcej, przy ulicy Słonecznej zrobiło nam się nie lada widowisko! Po kilku dobrych sytuacjach z obu stron gola do szatni wpakował niezawodny Konstantin Vassiljev, który strzałem z dystansu pokonał Sergiusza Prusaka.

13016520_10207728142854303_1140398183_o
Piłkarze obu drużyn schodzą do szatni

Druga połowa była o wiele mniej ciekawa. Oba zespoły przeprowadzały bardzo mało akcji, a gdy już to robiły, wszystko spowalniała mokra murawa, od której piłka nie była w stanie się odbijać. Emocji postanowili więc dodać kibice, którzy po zaprezentowaniu swojej oprawy odpalili race. Stadion został tak bardzo zadymiony, że pan Przybył był zmuszony… ponownie przerwać mecz!

I to właśnie był najciekawszy moment drugiej części gry. Górnik Łęczna co rusz starał się dostać pod pole karne gospodarzy, ale obrona „Pszczółek” o dziwo dobrze temu zapobiegała. Jagiellonia ograniczała się jedynie do kontrataków, po których zbyt wiele nie wynikało. Porażka z drużyną z Podlasia zbliża „Dumę Lubelszczyzny” do spadku. Bardzo prawdopodobne jest, że w przyszłym sezonie na boiskach ekstraklasy nie będziemy oglądać żadnego z dwóch Górników.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze