Italia na okrągło: Serie B po polsku


7 grudnia 2011 Italia na okrągło: Serie B po polsku

Do Euro 2012 pozostały już tylko 183 dni. Co prawda, Franciszek Smuda nie ma zamiaru szukać nowych zawodników do kadry. Jednak warto, aby przyjrzał się bliżej trzem piłkarzom, którzy niewątpliwie mają papiery na granie podczas europejskiego czempionatu. Mowa rzecz jasna o tercecie z Serie B, czyli Bartoszu Salamonie, Błażeju Augustynie i Kamilu Gliku.


Udostępnij na Udostępnij na

Z całej wymienionej trójki tylko Kamil Glik miał okazję zagrać w pierwszej reprezentacji Polski. Pozostali jak dotąd mają za sobą występy w kadrach młodzieżowych. Były zawodnik między innymi Piasta Gliwice w narodowej reprezentacji zatrzymał się jak na razie na jedenastu występach. Ostatnim meczem, w którym ubrał koszulkę z orzełkiem na piersi, było spotkanie Polski z Niemcami. Polak z niemieckim paszportem wszedł wtedy na murawę w 72. minucie za Damiena Perquisa.

Kamil Glik, FC Torino
Kamil Glik, FC Torino (fot. Tuttosport.com)

W obecnym sezonie 23-latek reprezentuje barwy FC Torino. Piłkarz w drużynie lidera drugiej ligi włoskiej jest postacią, która może i się nie wyróżnia, ale nie schodzi też poniżej określonego poziomu. Jak na razie, wychowanek MOSIR-u Jastrzębie Zdrój wystąpił w dziesięciu spotkaniach Serie B. Warte odnotowania jest, że wszystkie te mecze były rozgrywane w pełnym wymiarze czasowym. Sześć spotkań, w których Polak grał w pierwszym składzie, zakończyło się zwycięstwem podopiecznych Giampiero Ventury, dwa kończyły się porażką i kolejne dwa podziałem punktów. Zatem bilans reprezentanta Polski należy uznać za korzystny. Tym bardziej że zawodnik uchodzi za piłkarza interweniującego zgodnie z przepisami, czego potwierdzeniem jest tylko jedna żółta kartka. Doświadczenie nabyte wcześniej w Palermo oraz Bari przynosi zatem zamierzone efekty i zapowiada się na to, że jeśli klub ze stolicy Piemontu wywalczy awans do włoskiej ekstraklasy, to polski piłkarz może być kluczowym zawodnikiem w zespole.

Z pewnością zawodnik nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w kadrze i do ostatniego momentu będzie walczył o grę w zespole dowodzonym przez Franciszka Smudę. Tym bardziej że defensywa nie sprawia wrażenia, jakby czuła się pewnie. W związku z tym, być może w spotkaniu przeciwko Portugalii będzie szansa zobaczyć polskiego piłkarza, który ma za sobą występy w Realu Madryt…

Bartosz Salamon, Brescia Calcio
Bartosz Salamon, Brescia Calcio (fot. Bresciaoggi.it)

Innym polskim zawodnikiem, który robi w ostatnich dniach furorę i to nie tylko w polskiej prasie, jest Bartosz Salamon. Piłkarz, który gra na co dzień w Brescii Calcio, czyli klubie, w którym niegdyś występował sam Roberto Baggio, jest od kilku tygodni na ustach wielu entuzjastów futbolu w Polsce i nie tylko. Ostatnio o 20-latku, który płynnie mówi po włosku, głośno było, gdy miało dojść do jego transferu do portugalskiego Sportingu Lizbona. Jak się jednak później okazało, działacze obu klubów prowadzili poważne rozmowy na temat młodzieżowego reprezentanta Polski, ale efektów tych rozmów nie widać do dziś. Wcześniej nawet sam Josep Guardiola przyglądał się grze Polaka, aczkolwiek pech chciał, że wtedy drużyna naszego rodaka nie spisała się najlepiej. Ekipa z Lombardii poległa wtedy z Ascoli 1:0 i zarówno Salamon, jak i bramkarz, Nicola Leali, którym opiekun FC Barcelona był także zainteresowany, nie pozostawili po sobie dobrego wrażenia.

Pomocnik „Rondinelle” mimo wszystko jest kluczową postacią w drużynie Giuseppe Scienzy. W obecnej kampanii piłkarz wystąpił już w czternastu spotkaniach. Tylko w meczach przeciwko Citadelli i Pescarze zawodnik został zmieniony przed upływem dziewięćdziesiątej minuty meczu. Jedynego jak dotąd gola wychowanek UKS-u Murowana Goślina strzelił w  zremisowanym 2:2 meczu z Gubbio. Brescia Calcio to zespół, który raczej w obecnym sezonie skoncentrowany jest na utrzymaniu w Serie B, w związku z tym ewentualna zmiana przynależności klubowej może wyjść 20-latkowi tylko na lepsze. Z drugiej jednak strony, skoro piłkarz tak dobrze czuje się na Półwyspie Apenińskim, włada bardzo dobrze językiem włoskim, to czy wskazane jest, aby zmieniał po raz kolejny kraj i uczył się wszystkiego od początku? Pytań takich może nasuwać się wiele, sam zawodnik z pewnością analizuje wszelkie za i przeciw. O tym, jaką decyzję podejmie, dowiemy się zapewne w czasie okienka transferowego, które zostanie zainaugurowane pierwszego dnia stycznia.

Błażej Augustyn (trzeci od lewej) i piłkarze Vicenzy Calcio po zdobytym golu
Błażej Augustyn (trzeci od lewej) i piłkarze Vicenzy Calcio po zdobytym golu (fot. Vicenzacalcio.com)

Ostatnim z trzech muszkieterów, którzy radzą sobie całkiem nieźle na zapleczu Serie A, jest zawodnik, którego jak dotąd życie nie rozpieszczało. Błażej Augustyn, bo o nim mowa, to piłkarz, który na Półwyspie Apenińskim przebywa już od 2008 roku. Jednak dopiero teraz zawodnik może odczuć pełną satysfakcję ze swojej gry. W końcu były gracz takich klubów jak Bolton Wanderes czy Legia Warszawa jest zdrowy i może skutecznie walczyć o wyjściowy skład. Po tym, jak piłkarz reprezentował barwy Rimini Calcio czy Catanii, przyszła pora na Vicenze. Do klubu, który swego czasu mierzył swoje siły z Legią Warszawa w rozgrywkach Pucharu UEFA, zawodnik przybył na zasadzie wypożyczenia. Właśnie w północno-wschodnich Włoszech ma on odbudować swoją formę po ciężkiej kontuzji i być może potem powróci do Serie A, gdzie będzie mógł znowu występować w drużynie z Sycylii.

Jak dotąd, odbudowywanie formy zawodnikowi, który w Vicenzy występuje z numerem 44 na pasiastej, biało-czerwonej koszulce, wychodzi całkiem nieźle. Środkowy obrońca rozegrał już trzynaście spotkań. O ile statystyki Kamila Glika i Bartosza Salamona w aspekcie żółtych kartek nie wywoływały żadnych emocji, to już w przypadku urodzonego w Strzelinie piłkarza nie można tego potwierdzić. 23-latek zapisał się już w notesach sędziów sześciokrotnie. Opiekun „Biancorossi” nie ma tego jednak zawodnikowi za złe. Wręcz przeciwnie, trener, Luigi Cagni, w niejednej rozmowie mówił, że właśnie takiego piłkarza potrzebował i spełnia on jego przedmeczowe założenia.

Jak widać, każdy z trójki zbiera pochlebne opinie, a przede wszystkim gra. Czego nie można powiedzieć o wszystkich reprezentantach Polski. Czy któregoś z trójki zobaczymy w czerwcu 2012 roku na murawie stadionu w Warszawie czy Wrocławiu, trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Pewne jest jednak, że każdy z wymienionych powinien otrzymać szansę. Szkoda, że nie odbyło się to już podczas konfrontacji ze „Squadra Azzurra”, ponieważ mógł to być wymarzony rywal dla całego tercetu, jednakże nie zawsze jest tak, jak się tego chce. Dlatego można być przekonanym, że nikt z tych trzech piłkarzy nie pogardzi powołaniem, nawet jak mieliby grać przeciwko Nauru… Chociaż oficjalnej reprezentacji ten kraj niestety nie posiada.

PS A co do opinii Stefana Majewskiego i gry Bartosza Salamona w kadrze, pasuje pewne włoskie powiedzonko, czyli „błogosławiony jesteś ty, bo nic nie rozumiesz”.
 

Komentarze
~kam09 (gość) - 12 lat temu

jezeli salomon jest naprawde taki dobry to ktos go
kupi z serie a

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze