Ronaldinho bez klubu


29 lipca 2014 Ronaldinho bez klubu

Ronaldo de Assis Moreira, znany skądinąd jako Ronaldinho, rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt z Atletico Mineiro. Były zawodnik FC Barcelona, PSG czy AC Milan, mimo 34 lat na karku, nie postanowił zakończyć sportowej kariery. Na jego usługi zakusy czyni wiele europejskich klubów, dużo mówi się o zainteresowaniu beniaminka Premier League, Queens Park Rangers. 


Udostępnij na Udostępnij na

Mało zawodników tak bardzo rozbudzało wyobraźnię kibiców na całym świecie jak Ronaldinho Gaucho. Ściągnięty do FC Barcelona z Paris Saint-Germain w 2003 roku (czyli w okresie, w którym paryski klub nawet nie śnił o potędze, która stała się jego udziałem kilka lat później) jako nagroda pocieszenia po przegranej walce o Davida Beckhama praktycznie z miejsca stał się największą gwiazdą „Dumy Katalonii”. Przez pięć lat w barwach „Blaugrany” Brazylijczyk wykonał prawdziwą sinusoidę, od światowego idola i najlepszego piłkarza globu do zawodnika, który przestał być pierwszym wyborem szkoleniowca. Punktem krytycznym była końcówka sezonu 2005/2006. Mimo gry w (zwycięskim) finale Ligi Mistrzów widać było, że Ronaldinho jest wykończony sezonem, co bezpośrednio przełożyło się nie tylko na słabszą, niż można się było tego spodziewać, dyspozycję na niemieckim mundialu. Mimo że następne rozgrywki były dla „Ronniego” udane był to ostatni sezon, w którym R10 był podstawowym zawodnikiem Barcelony. Z biegiem czasu więcej niż o jego magicznych zagraniach i nieprawdopodobnej technice mówiło się o pozaboiskowych wyczynach w nocnych klubach. I choć Ronaldinho uniknął losu Adriano, który z powodu alkoholu i depresji w podobnym okresie rozstał się na dobrą sprawę z poważnym futbolem, do AC Milan przeszedł w 2008 roku już jako inny piłkarz niż ten, który olśniewał swoją grą w Hiszpanii.

Proszę nie zrozumieć mnie źle – Ronaldinho cały czas był zawodnikiem nieprawdopodobnym, takim, który jednym zagraniem potrafił zrobić różnicę na boisku. Problem tkwił w fakcie, że takie zagrania zdarzały mu się zdecydowanie rzadziej niż wcześniej. Przez trzy lata w Milanie brazylijski wirtuoz zaliczył 29 bramek, czyli tyle, ile dwukrotnie zdarzało mu się strzelać w Barcelonie w przeciągu jednego sezonu. Szczególnie kiepski był pod względem statystyk jego ostatni sezon gry we Włoszech, w którym w szesnastu występach R10 zdobył zaledwie jedną bramkę i odnotował cztery asysty. Fani piłkarza uważają, że na fatalną dyspozycję Ronaldinho największy wpływ miała decyzja Dungi, który nie zabrał gwiazdy „Rossonerich” na mundial w RPA. Brazylia zaprezentowała się słabo, w ćwierćfinale odpadając z Holandią (a i wcześniej nie grając w sposób godny „Canarinhos”), a wielu kibiców uważało, że w defensywnie nastawionej drużynie pięciokrotnych mistrzów świata brakowało właśnie takiego wirtuoza jak R10. Brązowy medal zdobyty na igrzyskach olimpijskich w 2008 roku był ostatnim reprezentacyjnym triumfem zawodnika. Tak czy inaczej w 2011 roku zakończyła się dotychczasowa przygoda Ronaldinho z europejskim futbolem. Po rocznym pobycie we Flamengo piłkarz zdecydował się na przejście do Atletico Mineiro, z którym zwyciężył w rozgrywkach Copa Libertadores w 2013 roku, przy okazji zostając wybranym najlepszym piłkarzem Ameryki Południowej w tamtym sezonie. Mimo że w styczniu obie strony przedłużyły kontrakt teraz Ronaldinho postanowił odejść, by, jak mówi jego menadżer, „poszukać nowych wyzwań”. W wieku 34 lat mało prawdopodobne jest, by na jego usługi połakomiły się największe kluby na świecie, nie powiedziane jednak, że znów nie ujrzymy najbardziej charakterystycznego uśmiechu futbolu w jednej z europejskich lig. Spekuluje się głównie o Anglii, w której „Ronnie” nigdy nie grał, jednak osobiście nie zdziwię się, jeśli swoją karierę Brazylijczyk zdecyduje się zakończyć w MLS. Pozostaje nam życzyć mu wszystkiego dobrego, przy okazji przypominając sobie kilka najwspanialszych akcji z jego udziałem.

https://www.youtube.com/watch?v=1Arb7XPG-jw

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze