Jak idzie Schalke pod dowództwem Breitenreitera?


27 stycznia 2016 Jak idzie Schalke pod dowództwem Breitenreitera?

Szóste miejsce na mecie sezonu, 31 punktów straty do mistrza – Bayernu Monachium – i brak awansu do rozgrywek Ligi Mistrzów po raz czwarty z rzędu – takim bilansem zeszły sezon zakończyło Schalke 04 Gelsenkirchen. Wynik, biorąc pod uwagę wielką historię „Koenigsblauen” i oczekiwania kibiców, bardzo przeciętny. Nic dziwnego, że nad Gelsenkirchen powiał mocny wiatr zmian.


Udostępnij na Udostępnij na

Zaczęło się od zmiany na ławce trenerskiej. W miejsce Roberto di Matteo, który zastąpił Jensa Kellera w trakcie kampanii 2014/2015, na Veltins Arena trafił Andre Breitenreiter. Dyrektor sportowy, Horst Heldt, a także kierownictwo klubu wierzyło, że jest on w stanie dokonywać cudów podobnych do tych z Paderbornu, kiedy niewiele zabrakło, aby drużyna absolutnego debiutanta, skazywana od początku na klęskę, utrzymała się w Bundeslidze.

DNA nowego trenera Schalke w Paderbornie można było opisać kilkoma zwrotami: nieustępliwość, walka, chęć narzucania własnego stylu gry. Taktyka ta nie okazywała się w każdym meczu skuteczna, nie zapewniła w końcowym rozrachunku niespodziewanego utrzymania, ale suma summarum debiutancki sezon Breitenreitera w roli trenera klubu Bundesligi należało zapisać na wielki plus. Schalke miało być wielką trampoliną do wspaniałej kariery trenerskiej.

Roberto Di Matteo
Di Matteo się w Niemczech nie sprawdził, dlatego postawiono na Breitenreitera. (fot. Skysports.com)

Latem Schalke było aktywne na rynku transferowym. Kibice musieli przełknąć co prawda gorzką pigułkę związaną z odejściem, pod koniec okna transferowego, do Wolfsburga Juliana Draxlera, który przez ostatni sezon pobytu w Gelsenkirchen przebywał częściej w gabinetach lekarskich niż na boisku, ale mimo to był największym asem w talii Horsta Heldta.

Do klubu przybyli natomiast tacy gracze, jak m.in. znany wcześniej z występów we Freiburgu Sascha Riether, Junior Caicara, który nabrał doświadczenia w czasie gry w Lidze Mistrzów w barwach bułgarskiego Ludogorca, Franco di Santo, który notował dobre występy w Werderze Brema, a Pierre-Emile Hojbjerg trafił na wypożyczenie z Bayernu. Najdroższym nabytkiem był jednak Johannes Geis, który za 12 milionów euro zamienił skromne Mainz na głodne sukcesów Schalke. O nim, obok Leroya Sane, mówiło się chyba najwięcej i najgłośniej, kiedy podsumowywano rundę jesienną.

Ilość nie poszła w jakość. Letnie nabytki Schalke nie pokazywały do końca tego, czego od nich oczekiwano. Zawodzili dwaj nowi prawi obrońcy: Riether i Caicara, di Santo nie potrafił powtórzyć wyczynów strzeleckich z Werderu, a Hojbjerg cały czas nie potrafił potwierdzić na boisku wszystkich splendorów, które spływały na niego, kiedy wchodził do pierwszej drużyny Bayernu.

Nie zawiódł tylko Johannes Geis, który bardzo dobrze kierował grą w środku pola, chociaż i w jego przypadku znajdzie się też bardzo duża rysa na jesiennych występach. Mowa nie o jakieś głupiej stracie w środku pola, ale o zdarzeniu z 25 października, kiedy w brutalny sposób sfaulował Andre Hahna z Borussii Moenchengladbach, za co słusznie otrzymał czerwoną kartkę, 15 tysięcy euro grzywny, pięć meczów zawieszenia, ale przede wszystkim piętno, które będzie ciążyło na wychowanku Greuther Fuerth być może do końca kariery.

Przyzwoite wyniki sparingów (m.in. remis 0:0 z mocnym FC Porto), a także efektowne zwycięstwo w pierwszej kolejce na Weserstadion 3:0 i w Pucharze Niemiec z MSV Duisburg 5:0 miałyby być pierwszą oznaką diametralnej zmiany sytuacji. Okazało się, że były to miłe złego początki. Pierwszym gongiem ostrzegawczym był sensacyjny remis z niedocenianym wtedy beniaminkiem z Darmstadt 1:1. Beniaminkiem, który mógł tamto spotkanie przechylić na swoją korzyść.

Po sromotnej porażce w Wolfsburgu Schalke odniosło komplet zwycięstw we wrześniu, ale nie odmieniło to na dłużej sytuacji „Koenigsblauen”, którzy do końca rundy jesiennej zatracili się w przeciętności, ostatecznie kończąc jesień na szóstym miejscu z dorobkiem 27 oczek. Wiosna zaczęła się również niepomyślnie, w pierwszym meczu Schalke przegrało 1:3 z Werderem po bezbarwnej grze. Dodając do tego fakt, że Schalke jest już za burtą Pucharu Niemiec po porażce w październiku z Borussią Moenchengladbch, nietrudno dziwić się, że kibicom daleko jest do szampańskich nastrojów.

Na plus można z pewnością zapisać jesienny występ w Lidze Europy. Schalke bez większych przeszkód przeszło fazę grupową, a jedyne punkty straciło w dwumeczu z praską Spartą. W tych rozgrywkach błyszczał zwłaszcza Franco di Santo, który zdobył pięć bramek, a po trzy bramki strzelili Eric Maxim Choupo-Moting i Klaas Jan Huntelaar. Dobra skuteczność snajperów w Europie nie przełożyła się jednak na skuteczność na krajowym podwórku.

Jak to się rzekło, słaba skuteczność to jest chyba główny czynnik, który powoduje, że w Gelsenkirchen muszą przede wszystkim oglądać się do tyłu, bo tuż za plecami czyha siódmy Wolfsburg i ósme Mainz. Zarówno Huntelaar, Choupo-Moting, jak i di Santo w lidze rzadko strzelają. Huntelaar ma do tej pory pięć bramek, Choupo-Moting trzy, a di Santo tylko jedną, strzeloną w grudniu z Hannoverem.

Przez pewien okres rundy jesiennej najlepszym strzelcem był Leroy Sane, który ma na swoim koncie cztery bramki. Młody Niemiec, mający francuskie korzenie, jest też jednym z niewielu graczy, którzy zyskali w tym sezonie. Z młodego, mało znanego rok temu zawodnika dziś wyrosła gwiazda, o którą pytają znane europejskie marki. Drugim zawodnikiem, który mógłby powalczyć o zwycięstwo w tej kategorii, jest wspomniany wcześniej Geis.

Leroy Sane
Leroy Sane jest na celowniku największych europejskich klubów, z Barceloną na czele. (fot. Wikipedia)

Klubu nie omijają także kontuzje. Kilka dni temu do grona kontuzjowanych po raz kolejny dołączył kapitan – Benedikt Howedes, który podczas sparingu z Fort Lauderdale Strickers doznał kontuzji ścięgna podkolanowego. Oprócz niego kontuzje leczy kilku innych piłkarzy, którzy w formie mogliby być dużą wartością dodaną dla Schalke (jak Nastasić czy Uchida). Papierkiem lakmusowym problemów Breitenreitera z zestawieniem kadry jest ostatni mecz z Werderem, kiedy m.in. na stoperze musiał zagrać nominalny środkowy pomocnik – Roman Neustadter.

Co czeka Schalke wiosną? Działacze postanowili utrzymać obecną kadrę w praktycznie niezmienionym kształcie. Do klubu trafili Alessandro Schopf z FC Nuernberg, a także Younes Belhanda, były mistrz Francji z Montpellier, który trafił do Zagłębia Ruhry na wypożyczenie z kijowskiego Dynama.

Z kolei klub opuścili Felipe Santana, który trafił do Kubania, Kaan Ayhan, niezwykle utalentowany obrońca, który wybrał ofertę Eintrachtu Frankfurt. Jeżeli Younes Belhanda przypomni sobie najlepsze czasy, kiedy grał w Montpellier, a napastnicy zaczną hurtowo zdobywać bramki, Schalke może zaliczyć udaną wiosnę. Ku uciesze wszystkich: kibiców, Horsta Heldta i Andre Breitenreitera.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze