Henrikh Mkhitaryan – piłkarskie zmartwychwstanie pomocnika BVB


27 kwietnia 2016 Henrikh Mkhitaryan – piłkarskie zmartwychwstanie pomocnika BVB

Pamiętacie z lekcji matematyki pojęcie sinusoidy? Właśnie ten rodzaj funkcji idealnie odzwierciedla karierę Mkhitaryana w Borussii Dortmund. Od 2013 roku, a więc od momentu transferu z Szachtara Donieck za 27,5 miliona euro, Ormianin miewał momenty bardzo dobre, ale też dużo gorsze, kiedy spisywał się poniżej oczekiwań, a na jego braki ze wszystkich stron przelewała się krytyka. Dziś po trudnym sezonie 2014/2015, który był najgorszy dla niego podczas całego pobytu w dortmundzkim klubie, rozgrywa za to najlepszy, ponieważ jest jedną z najjaśniej świecących gwiazd w gwiazdozbiorze pt. „Borussia Thomasa Tuchela”.


Udostępnij na Udostępnij na

Pisząc ten tekst, przypomniał mi się ćwierćfinał Ligi Mistrzów sprzed dwóch lat, kiedy walecznie grający zawodnicy z Niemiec byli o malutki kroczek od wyeliminowania późniejszego triumfatora – Realu Madryt. Na Signal Iduna Park niemieckiej „remontady” ostatecznie nie było („Żółto-czarni” wygrali „tylko” 2:0, w pierwszym meczu przegrali jednak 0:3), w dużej mierze przez indolencję strzelecką ormiańskiego pomocnika, która jak żyw przypominała marnowanie kolejnych „setek” przez Gonzalo Higuaina rok wcześniej na Santiago Bernabeu, przez co… Borussia wtedy awansowała do londyńskiego finału Ligi Mistrzów kosztem Realu!

https://www.youtube.com/watch?v=5rMuSPXXSuU

Tej znakomitej sytuacji z ćwierćfinału Borussia – Real sprzed dwóch lat kibice Borussii długo nie zapomną

Wróćmy jednak do pierwszych miesięcy pomocnika rodem z Erywaniu w Dortmundzie. Ormianin przychodził do Bundesligi w glorii m.in. trzykrotnego mistrza Ukrainy czy króla strzelców tamtejszej ligi. Mimo tych sukcesów już sama kwota transferu wzbudziła wśród dobrze znających potencjał piłkarza ukraińskich kibiców lekkie zdziwienie. Najczęściej przewijały się komentarze, że działacze z Dortmundu lekko przepłacili czy też ironicznie chwalący pracę włodarzy Szachtara, którzy w krótkim czasie za grube miliony potrafili opchnąć nie tylko Mkhitaryana, ale kilka miesięcy wcześniej też Williana, który za 35 milionów euro trafił do Anży Machaczkała.

https://www.youtube.com/watch?v=86hflkq4w3Y

Tak wyglądał Henrikh Mkhitaryan podczas ostatniego sezonu pobytu na Ukrainie, który okrasił koroną króla strzelców tamtejszej ligi

Po dobrym starcie w nowej rzeczywistości (trzy bramki w pierwszych pięciu meczach ligowych, w meczu z Hamburgerem SV we wrześniu 2013 roku znakomita nota 1 – co oznacza „klasę światową”) coraz mniej osób płakało po odejściu Mario Goetzego. Reprezentant Armenii wniósł powiew świeżego powietrza do ofensywny, pokazywał ogromną lekkość w grze, napędzał ofensywę Borussii i przez wielu obserwatorów został uznany za największe odkrycie letniego okna transferowego 2013 roku.

Później było już tylko gorzej. Nowy nabytek przestał zdobywać praktycznie gole (w 2013 roku nie trafił już w lidze, a jedynie w Lidze Mistrzów na Emirates i w Pucharze Niemiec z TSV Monachium), a jego forma wahała się (potrafił zagrać kapitalne spotkanie derbowe z Schalke, by w następnych kilku meczach rozczarować). Ostatecznie sezon 2013/2014 mógł uznać za w miarę przyzwoity, choć apetyty po jego przyjściu były większe, a i zaczęły się pojawiać słowa krytyki. Były zawodnik Szachtara chciał je w kolejnej kampanii zdusić w zarodku.

Mkhitaryan

 

Stało się inaczej. Jesienią 2014 roku niedawny wicemistrz kraju przeżywał niewytłumaczalny kryzys. Podopieczni Juergena Kloppa przegrywali mecz za meczem (pierwszą część sezonu zakończyli na miejscu spadkowym!), a wespół z tragiczną formą zespołu fatalnie radził sobie Henrikh Mkhitaryan. O to jego łączne statystyki za jesień 2014 roku:

– bramki (jedna – w sierpniu 2014 roku ze Stuttgarter Kickers)

– asysty (jedna – również w sierpniu w meczu ligowym z Augsburgiem)

Nic więc dziwnego, że atmosfera wokół niedawnego finalisty Ligi Mistrzów stała się bardzo napięta, a jednym z zawodników, któremu oberwało się najbardziej, był właśnie Mkhitaryan. W prasie zaczęto coraz częściej spekulować o jego przyszłości, która stała pod dużym znakiem zapytania, a oliwy do ognia dolał w lutym 2015 roku Mino Raiola – jego agent, który w „Bildzie” stwierdził: – Henrikh chce opuścić klub po zakończeniu sezonu. Zaczęto rozważać ewentualne kierunki transferu, a jednym z nich miał być włoski Juventus, który jakiś czas później zameldował się w finale Ligi Mistrzów, a latem stracił na rzecz Bayernu Arturo Vidala.

Mkhitaryan

Nowy rozdział u Tuchela

Ostatecznie wiosną 2015 roku nasz bohater, podobnie jak i cały klub, poprawił nieco swoje notowania. Zeszłoroczne rozgrywki zamknął łącznym czterech goli i siedmiu asyst. Borussia po fantastycznym comebacku w drugiej ich części zameldowała się w europejskich pucharach. Klub opuścił po siedmiu latach Juergen Klopp, a jego następcą został Thomas Tuchel. Były szkoleniowiec Mainz wprowadził do dortmundzkiego zespołu nowe piłkarskie DNA i sprawił, że odżył on na tyle, że dziś będzie mógł cieszyć się prawdopodobnie z wicemistrzostwa Niemiec.

Kto najwięcej zyskał na tym przetasowaniu? Bez krzty wątpliwości możemy chyba powiedzieć, że sympatyczny Ormianin. Zresztą spójrzcie na jego aktualne statystyki.

 

Mkhitaryan

Wyrósł dzięki temu na jednego z najlepszych asystentów w Europie. Wielu z was zapewne zada teraz pytanie, czy istnieje korelacja między formą Mkhitaryana a formą całej Borussii? Jest ona bardzo wysoka, a potwierdzeniem niech będzie jedna statystyka. W trakcie prawie trzyletniego pobytu na Signal Iduna Park strzelał łącznie w 36 oficjalnych meczach i… 35 razy „Żółto-czarni” wygrali, a tylko raz przegrali! (porażka była jednak podwójnie bolesna, gdyż w tym przypadku chodzi o niedawny, pamiętny rewanżowy mecz ćwierćfinału Ligi Europy na Anfield, gdzie Liverpool po dreszczowcu wygrał 4:3).

https://www.youtube.com/watch?v=PmnFG7cD_AA

Przeżyjmy to jeszcze raz! Pamiętny dreszczowiec na Anfield! To jest także jedyny mecz na 35, w którym Mkhitaryan strzelił gola, a Borussia nie wygrała. Niesamowite!

Skąd więc wzięło się cudowne odrodzenie dyspozycji kreatywnego pomocnika? Kluczem do rozwiązania tej zagadki mogą być jego cechy charakteru. Mkhitaryan kilkukrotnie powtarzał w wywiadach, że nie czuje się komfortowo, kiedy „nie wychodzą mu” mecze i kiedy jest w słabej formie. W pierwszych kilkunastu miesiącach pobytu w Bundeslidze starał się, co prawda, brać na swoje barki trud gry, ale bardzo często grał zbyt indywidualnie, a będąc w polu karnym, nawet mając lepiej ustawionych kolegów, wolał sam skończyć akcję, jakby za wszelką cenę chciał udowodnić, że nadaje się do gry na tak wysokim poziomie

Patrząc na Mkhitaryana z końcówki pobytu Kloppa a Mkhitaryana dziś, to widać, że Ormianin współpracuje obecnie dużo lepiej z partnerami, zamiast partaczyć kolejne szanse nieprzemyślanym, nieprzygotowanym strzałem bądź podaniem. Woli spokojnie rozegrać piłkę, być jednym z „budowniczych” cierpliwie budowanej akcji. 57-krotny reprezentant Armenii nabrał w tym sezonie ogromnego luzu, lekkości w grze i przede wszystkim spokoju, co pozwala mu m.in. zaliczać tak spektakularną liczbę asyst.

U Thomasa Tuchela mało który zawodnik z przodu jest sztywno przywiązany do jednej pozycji. Duża wymienność pozycji nawet w trakcie meczu, rotowanie składem – takie są elementy charakterystyczne „Schwarz-Gelbe” za czasów  byłego trenera Mainz. Mkhitaryan w trakcie tego sezonu grywał zarówno na obu skrzydłach, jak i na pozycji numer dziesięć. We wszystkich rolach pokazywał spektakularne możliwości.

Co dalej z jego karierą? Kontrakt byłego zawodnika Szachtara obowiązuje do 2017 roku. Regularnie do prasy przenikają informacje o kolejnych klubach, które ustawiają się w kolejce po gwiazdę Borussii. Ostatnie plotki transferowe mówiły o Chelsea Londyn, która mogłaby zaoferować nawet 60 milionów euro. W Dortmundzie pomału godzą się z faktem, że ich talizman niedługo zmieni barwy klubowe.

– Nie wierzę, że wszyscy trzej, którzy mają umowy do 2017 roku (Hummels, Guendogan i właśnie Mkhitaryan) przedłużą je i zostaną w klubie – powiedział ostatnio Hans-Joachim Watzke. Dziś jednak wszyscy związani z wicemistrzem Niemiec mogą się cieszyć, że mają w składzie Mkhitaryana, który jest dzisiaj gwarantem jakości i sukcesów klubu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze