Halbzeit


17 grudnia 2007 Halbzeit

Za nami pół roku emocji, niespodzianek, przeżyć tych pozytywnych, ale i negatywnych. No i te stadiony! Wypełnione po brzegi, jak nigdzie indziej w Europie i na świecie. Mowa oczywiście o niemieckiej Bundeslidze, w której w niedzielę zakończyła się runda jesienna.


Udostępnij na Udostępnij na

10. sierpień, godzina 20:20. Niewielkie niemieckie miasteczko. Jest jeszcze całkiem jasno, jak to bywa na zachodzie o tej porze. Ulice pustoszeją, gdzieniegdzie przewijają się taksówki i mikrobusy. Widzę, że Niemcy od rana jakoś dziwnie się zachowują, a im bliżej wieczora, tym bardziej nerwowi. Pytam człowieka, u którego mieszkam – O co chodzi? Ten z oburzeniem odpowiada – Jak to co? Za dziesięć minut inauguracja sezonu! Mistrz VfB Stuttgart podejmuje jednego z faworytów do tytułu, Schalke Gelsenkirchen

Polacy

Kibice BVB
Kibice BVB (fot. stadion-live.de)

Takie nazwiska jak Błaszczykowski, czy Krzynówek polskim kibicom znane są przede wszystkim ze spotkań reprezentacji. I aż dziwne, że ten pierwszy w barwach VfL Wolfsburg grał tak mało. Nie wskazywał na to początek sezonu. „Wilki” generalnie spisywały się bardzo słabo, ale Jacek robił swoje i reprezentacyjną formę przenosił do klubu. Zdobył nawet trzy bramki. Potem coś się zepsuło. „Krzynio” grywał coraz to mniej, a kibice w Niemczech poinformowani zostali o kontuzji kręgosłupa polskiego pomocnika. Szczerze mówiąc, ja takiej informacji nie znalazłem nigdzie, a przeszukałem sporą część Internetu. Wydaje się, że brak występów Polaka ma podłoże w kłótni, zwadzie, czy może najprostszym nieporozumieniu. Świadczyć o tym mogą chociażby coraz częstsze informacje o chęci zmiany otoczenia przez Krzynówka, a nie wydaje się, żeby było to podyktowane trudnością w wywalczeniu miejsca w podstawowej jedenastce „Wilków”. Owszem, ekipa z Volkswagen Arena ma ambitne cele i wykonane fundamenty w postaci zabezpieczenia finansowego, ale piłkarze najwyższego poziomu jeszcze nie prezentują, i ciężko by było uwierzyć, że człowiek, który dał nam remis w meczu z Portugalią, nie może sprostać Bundeslidze.

W znacznie lepszej sytuacji znajduje się drugi nasz reprezentacyjny skrzydłowy. Jakub Błaszczykowski, mimo że bramki nie zdobył, zaliczył występy w prawie wszystkich spotkaniach. Ostatnio jego wizytówką stała się… prawa obrona. Najbardziej jednak cieszy to, że 22-letni piłkarz potrafi grać bez kompleksów, nie boi się dryblingów i brania ciężaru gry na własne barki. I pomyśleć, że trzy lata temu popularny Kuba reprezentował barwy czwartoligowego KS Częstochowa.

Nie wolno też zapomnieć o innych Polakach. Artur Wichniarek przeżywa renesans formy. Siedem bramek robi wrażenie, a zdumienie jest jeszcze większe kiedy patrzy się na tabelę klasyfikacji strzelców i przed Polakiem widzi jedynie sześć nazwisk, w tym takie sławy, jak Ribery, Toni i Diego.

Nieco gorzej, jeśli chodzi o zdobywanie goli, idzie naszemu drugiemu snajperowi. Jest nim oczywiście Marcin Mięciel, który do siatki trafił cztery razy. Polak często jednak zaliczał asysty, a głównym „kilerem” w drużynie Bochum był Stanislav Sestak. Wielka szkoda, że kontuzji w trakcie sezonu nabawił się drugi nasz gracz z Bochum. Wiekowy już Zdebel nie miał możliwości występu we wszystkich spotkaniach, a powodem tego były problemy z udem.

Kibice BVB
Kibice BVB (fot. kicker.de)

Pech nie opuścił też Mariusza Kukiełki, który regularnie zdobywał dobre oceny w notowaniu „Kicker’a”. Niestety, „Mario” musiał przejść operację pachwiny, co też wyłączyło go z gry na parę tygodni. Cieszyć może jednak nowy kontrakt Polaka, który obowiązuje do 2010 roku. Wydaje się więc, że Kukiełce w Bundeslidze podoba się i najprawdopodobniej zakończy tam piłkarską karierę.

70 = 20

Najbardziej w sezonie obawiałem się wyższości i absolutnej przewagi Bayernu Monachium nad pozostałymi zespołami. Jedne z największych w Europie transferów, wydane 70 mln euro na graczy, którzy byli bohaterami mundialu w Niemczech miały sprawić, że Bayern przez ligę przejdzie z zamkniętymi oczami. Obawy potwierdziły się w pierwszych kolejkach. O ile nie może dziwić zwycięstwo 3:0 na nad Hansą Rostock, tak 4:0 z Werderem (i to na wyjeździe) w osłupienie wprowadziło chyba nawet samych najzagorzalszych kibiców z Bawarii. Co z formą monachijczyków stało się potem wszyscy wiemy. Oczywiście tragedii nie było, bo przegrali zaledwie jedno spotkanie, ale remisować na własnym stadionie z Eintrachtem Frankfurt, czy MSV Duisburg nie wypada. Zresztą bezbramkowe remisy dla „Die Roten” były największym mankamentem. Zawiodła skuteczność gwiazdorów. Werder Brema, który na transfery wydał zaledwie 20 mln euro, ma więcej zdobytych bramek i taką samą ilość punktów, nie zostając mistrzem jesieni tylko z tego powodu, że liczą się bezpośrednie starcia obu drużyn. Tak więc moje obawy nie potwierdziły się do końca i jeszcze raz okazało się, że pieniądz to nie wszystko. I całe szczęście.

Ach, te stadiony…

To, że Niemcy mają nowoczesne stadiony wiadomo nie od dziś. Okazję przekonać się o tym mieliśmy podczas mistrzostw świata. Ale po wybudowaniu takich obiektów trzeba je jeszcze zapełniać podczas meczów ligowych. I niemieckim kibicom udaje się to w stu procentach. Bundesliga może poszczycić się największą średnią w Europie jeśli chodzi o ilość fanów zasiadających na stadionach. Szacuje się, że podczas rundy jesiennej na niemieckie obiekty przychodziło średnio 39 tys. widzów. Oczywiście jedne kluby tę średnią zaniżają, inne znacznie podnoszą. Przykładowo każdy mecz na Allianz Arena, stadionie Bayernu Monachium, ogląda komplet publiczności – 69 tys. Ale nie jest to zjawisko nienormalne. Przecież w Bawarii mieszka multum ludzi, a ich ukochany Bayern spisuje się świetnie. Natomiast fenomenem na skalę światową i zjawiskiem niewytłumaczalnym jest przypadek Borussi Dortmund. Na Signal Iduna Park regularnie zasiada 70 tys. widzów, niezależnie od przeciwnika i formy, którą prezentują piłkarze Borussi. A przecież dziesiąta pozycja w tabeli na pewno nie zadowala miłośników BVB.
Trzeba też podkreślić piękne oprawy przygotowywane przez najzagorzalszych fanów (patrz zdjęcia), bezpieczeństwo i kulturę. Na stadiony w Niemczech przychodzą całe rodziny, a rodzice nie muszą obawiać się o narażanie dziecka na doświadczenia związane z jakimikolwiek wulgaryzmami, czy też udziałem w bójce.

…mecz inaugurujący sezon 2007/2008, który dla Niemców był tak samo ważny jak napicie się „złotego trunku” nie zawiódł, a wręcz przeciwnie – trzymał w napięciu i podnieceniu. Cała runda jesienna nie była gorsza, i obym mógł też to stwierdzić 17. maja 2008 roku, tyle że w kontekście wiosny i całego sezonu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze