Gra o tron


W 16. kolejce trzecioligowych zmagań Widzew Łódź rywalizował w Tomaszowie Mazowieckim z tamtejszą Lechią

12 listopada 2017 Gra o tron

Widzew liczył na przełamanie. Ambicje podopiecznych trenera Franciszka Smudy zostały podrażnione w poprzednim tygodniu – porażka przed własną publicznością z ŁKS-em 1926 Łomża (1:2). Mało tego, łodzianie ostatni raz smaku zwycięstwa w delegacji zaznali 1 października, pokonując w Nowym Mieście Lubawskim Finishparkiet (1:3). Czerwono-biało-czerwoni chcieli poprawić wyjazdowy bilans. Nie było to zadanie łatwe, ekipa trenera Bogdana Jóźwiaka na własnym terenie przegrała dotąd tylko raz – z liderem z Aleksandrowa Łódzkiego (0:2). Dodatkowego smaczku dodawał fakt, że starcie Lechii z Widzewem było meczem o ligowy tron.


Udostępnij na Udostępnij na

Prawie jak na reprezentacji

Zanim piłka poszła w ruch, na Stadionie Miejskim w Tomaszowie Mazowieckim zapachniało międzynarodowym futbolem. Obie jedenastki wychodziły na murawę przy akompaniamencie klubowego hymnu Lechii, co oczywiście nie dziwi. Jeśli mecz rozgrywany jest w „Sercu Łodzi”, piłkarzom wychodzącym z tunelu towarzyszy słynny „Taniec Eleny”. Ku zaskoczeniu wszystkich obserwatorów w niedzielę przed trzecioligową potyczką odegrano także melodię „Mazurka Dąbrowskiego”. Wszystko dlatego, że 11 listopada przypadała 99. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Spiker poprosił wszystkich obecnych na obiekcie o powstanie i odśpiewane zostały dwie zwrotki polskiego hymnu. Z przymrużeniem oka można stwierdzić, że kibice mogli się poczuć prawie tak, jakby grała reprezentacja – nie tylko ze względu na osobę jej byłego selekcjonera. Z jednej z telewizyjnych reklam doskonale jednak wiadomo, że prawie robi wielką różnicę.

Czas przełamań

Po chwili zadumy arbiter z Warszawy, Krzysztof Korycki, dał sygnał do rozpoczęcia gry. Od pierwszych minut aktywniejsi byli gospodarze. W 13. minucie to jednak Widzew otworzył wynik spotkania. Podanie w polu karnym od Adama Radwańskiego otrzymał Mateusz Michalski. Zawodnik stanął oko w oko z Mateuszem Awdziewiczem i pewnie posłał piłkę w lewy dolny róg bramki lechistów. Dla 26-letniego pomocnika było to pierwsze trafienie od 2 września, gdy na wyjeździe pokonał on golkipera rezerw Legii Warszawa. Po objęciu prowadzenia łodzianie zaczęli grać spokojniej, kontrolowali boiskową sytuację. Mogli podwyższyć, ale wysiłek aktywnego na prawej stronie Marcina Kozłowskiego marnowali jego koledzy. Gdy wydawało się, że do przerwy przyjezdni utrzymają skromne prowadzenie, nadeszła 43. minuta i ładny gol Jakuba Rozwandowicza. 25-letni napastnik – grający w przeszłości w barwach Widzewa w Młodej Ekstraklasie – wykorzystał dobre podanie od Łukasza Bociana i posłał futbolówkę w krótki róg bramki Patryka Wolańskiego. Dla niego – podobnie jak dla Mateusza Michalskiego – był to gol na odblokowanie się. Starszy z braci Rozwandowiczów (Maksymilian gra w ŁKS-ie Łódź – przyp. red.) ostatni raz na listę strzelców wpisał się 15 października, w domowej potyczce z Sokołem Ostróda (1:0).

Po zmianie stron Lechia gasła z każdą upływającą minutą, natomiast Widzew nie potrafił udokumentować swojej przewagi. Goście próbowali atakować skrzydłami, mnożyły się stałe fragmenty gry, ale żaden z nich nie przyniósł pożądanego rezultatu. W 57. minucie łodzianie przeprowadzili bardzo składną akcję, po której objęli prowadzenie. Zapoczątkował ją Adam Radwański, który zagrał piłkę do Michała Millera. Były napastnik Finishparkietu podał do Daniela Mąki, ten bez przyjęcia oddał futbolówkę, w końcu Miller zagrał do Daniela Świderskiego i ostatni z wymienionych z najbliższej odległości wepchnął piłkę do siatki. Zgromadzeni na stadionie kibice Widzewa mogli być dumni ze swoich ulubieńców. Nieczęsto takie rozegranie ogląda się na czwartym poziomie rozgrywkowym.

Warto dodać, że król strzelców poprzedniego sezonu strzelił piątego gola w sezonie, co czyni go obecnie najskuteczniejszym piłkarzem Widzewa. Trzeba jednak zaznaczyć, że dla byłego snajpera MKS-u Ełk bramka zdobyta w Tomaszowie Mazowieckim była pierwszą od przeszło miesiąca. Ostatni raz zmusił golkipera do kapitulacji 7 października, gdy łodzianie podejmowali beniaminka z Bielska Podlaskiego (4:0). Strzelec drugiego gola dla Widzewa chwilę później mógł ustrzelić dublet, ale w sytuacji sam na sam lepszy okazał się Mateusz Awdziewicz. W dalszej fazie spotkania gra była mocno rwana, na boisku dominował chaos. Lechia próbowała doprowadzić do remisu, ale ostatecznie jej się to nie udało.

Trudno nie zgodzić się z opinią, że w trakcie niedzielnego spotkania doszło do kilku przełamań. Teraz przyjdzie poczekać, czy rzeczywiście sytuacja wróciła do normy, czy były to jedynie jednorazowe wyskoki. Faktem jest, że lechiści drugi raz w sezonie zeszli pokonani z własnej murawy, natomiast Widzew po ponad miesiącu oczekiwań podniósł trzy punkty z boiska rywala. Taka sytuacja zadowoliła trenera Franciszka Smudę: – Po domowej porażce z ŁKS-em Łomża liczyliśmy na trzy punkty i te jadą do Łodzi. To bardzo cieszy, ponieważ z Lechią nie gra się łatwo. Szkoleniowiec gospodarzy, Bogdan Jóźwiak – w przeszłości zawodnik Widzewa – pogratulował zasłużonego zwycięstwa rywalowi i podziękował swoim piłkarzom za zaangażowanie. Przyznał także, że tomaszowianom zabrakło argumentów, by wywalczyć w niedzielę choćby punkt.

Gra o tron

Tytuł znanej sagi Georga R. R. Martina bądź jeszcze popularniejszego serialu telewizyjnego – będącego jej ekranizacją – idealnie pasuje do wydarzeń, które miały miejsce na trzecioligowym froncie w 16. serii spotkań. W zależności od wyniku na fotel lidera mogły wskoczyć trzy zespoły. Dwa z nich rywalizowały w Tomaszowie Mazowieckim, jednak nawet wygrana nie dawała łodzianom stuprocentowej pewności, że przed ostatnią jesienną kolejką będą mogli spoglądać na resztę stawki z góry. Los się jednak uśmiechnął do czterokrotnych mistrzów Polski. W równolegle rozgrywanym meczu Sokół Aleksandrów Łódzki tylko zremisował z Finishparkietem Drwęca Nowe Miasto Lubawskie (2:2). Taki układ wyników spowodował, że Widzew i Sokół mają na swoich kontach po 34 „oczka”. W bezpośrednim starciu lepsi byli łodzianie i to oni po 16 kolejkach znajdują się na tronie.

W kolejce wieńczącej jesienne granie czeka ich domowa potyczka z Sokołem Ostróda. Lechia zagra na wyjeździe z MKS-em Ełk. Oba spotkania zaplanowano na 18 listopada (sobota).

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze