Ghana


Piłkarska reprezentacja Ghany do dzisiaj jest uznawana przez kibiców za bardzo egzotyczną i wciąż pozostaje w cieniu afrykańskich gigantów. Mało kto zadaje sobie jednak sprawę, że „Czarne Gwiazdy” są jednym z najbardziej utytułowanych zespołów w Afryce, który pomimo burzliwej historii aż czterokrotnie wygrywał mistrzostwa Czarnego Lądu, a jeszcze kilkanaście lat temu posiadał najbardziej utalentowaną młodzież na świecie.


Udostępnij na Udostępnij na

Narodowy Związek Piłki Nożnej w Ghanie powstał dopiero w 1957 roku, choć reprezentacja tego kraju na światowych boiskach pokazywała się już znacznie wcześniej. Dokładnie 28 maja 1950 roku w Akrze reprezentanci Ghany rozegrali pierwsze oficjalnie spotkanie międzypaństwowe. Debiut był bardzo udany, ponieważ „Czarne Gwiazdy” pokonały na własnym boisku faworyzowanych Nigeryjczyków 1:0. Okazało się, że był to początek wielkich sukcesów Ghańczyków, którzy na przestrzeni zaledwie kilku lat stali się potęgą afrykańskiego futbolu.

Początek lat 60. XX wieku z pewnością nie napawał optymizmem fanów „Czarnych Gwiazd”. W 1962 roku piłkarska reprezentacja Ghany nie zdołała zakwalifikować się zarówno do Mistrzostw Świata, jak i Pucharu Narodów Afryki. Był to jednak przysłowiowy wypadek przy pracy i w kolejnych latach piłkarze z północno-zachodniej części Czarnego Lądu „grali jak z nut”. Już w październiku tego roku ghańska reprezentacja odniosła najwyższe zwycięstwo w swojej historii, pokonując na wyjeździe Malawi aż 12:0. Rok później Ghańczycy zostali największą rewelacją czwartej edycji PNA, pewnie zdobywając tytuł mistrzowski. W 1965 roku „Czarne Gwiazdy” z dużą łatwością obronili tytuł i po raz drugi z rzędu zostali najlepszym zespołem piłkarskim na kontynencie afrykańskim. W kolejnych latach było już trochę gorzej, choć reprezentacja Ghany nadal była zaliczana do ścisłej czołówki afrykańskiego futbolu. W 1966 roku z niewyjaśnionych przyczyn najbardziej perspektywiczny i zaskakujący zespół Afryki zrezygnował z udziału w eliminacjach do piłkarskich Mistrzostw Świata. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i zgodnie z tym powiedzeniem „Czarne Gwiazdy” w 1968 i 1970 roku awansowały do wielkiego finału PNA, lecz dwukrotnie musiały uznać wyższość swoich rywali. Podsumowując, lata 60. były jak do tej pory złotym okresem ghańskiego futbolu. Reprezentanci tego kraju aż czterokrotnie grali w wielkim finale Pucharu Narodów Afryki i dwukrotnie sięgnęli po to najcenniejsze trofeum w afrykańskiej piłce nożnej.

W latach 70. ponownie nie zabrakło spektakularnego sukcesu Ghańczyków, choć ten okres rozpoczął się dla nich bardzo niekorzystnie. Czarnoskórzy zawodnicy nadal nie potrafili wywalczyć paszportów na mundial, a co gorsza, w latach 1972-1976 nie byli w stanie zakwalifikować się nawet do afrykańskiego championatu. Dopiero w 1978 roku fatalna passa „Czarnych Gwiazd” została zakończona. Ghańczycy w wielkim stylu powrócili na piłkarskie salony i po raz trzeci w historii wygrali Puchar Narodów Afryki, pozostawiając w pokonanym polu takich faworytów, jak Egipt i Kamerun. Wydawało się wówczas, że ponownie rozpocznie się ogromna dominacja Ghańczyków w afrykańskim futbolu. Wnioski wyciągnięte z ich sukcesu był jednak zbyt pochopne, ponieważ w 1980 roku czarnoskórzy zawodnicy nie zdołali nawet przebrnąć fazy grupowej PNA.

W 1982 roku ponownie podjęto zaskakującą decyzję o wycofaniu ghańskiej reprezentacji z rozgrywek eliminacyjnych do piłkarskich mistrzostw świata. Ghańczycy sami „zamykali przed sobą drzwi” do wielkich sukcesów na arenie międzynarodowej, na której byli już postrzegani jako wymagający przeciwnik. Był to początek wielkiego kryzysu ghańskiego futbolu, który na swoje odrodzenie musiał czekać aż dziewięć lat. W latach 90. Ghańczycy posiadali najbardziej utalentowaną i perspektywiczną młodzież piłkarską na świecie, która na każdym mundialu zdobywała medal. Wielkie laury zdobywali 17-latkowie, który wygrali światowy championat w 1991 i 1995 roku, w 1993 i 1997 zdobyli srebrne medale, a 1999 roku wywalczyli trzecie miejsce. Równie znakomicie spisywali się także zawodnicy, występujący w reprezentacji do lat 21, która w 1993 i 2001 roku zajęła drugą pozycję na Mistrzostwach Świata U-21. Największym sukcesem tego zespołu był jednak brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku. Ghańczycy byli wówczas najbardziej rozchwytywanymi piłkarzami na świecie. Wielu młodych zawodników wyemigrowało z ojczyzny i przyjęło oferty transferowe od uznanych europejskich klubów, które zapewniały przede wszystkim znakomite warunki do rozwoju piłkarskiej kariery i wiele perspektyw. Z takiej szansy skorzystali m.in. Michael Essien, Samuel Kuffour, czy Stephen Appiah, którzy są dziś czołowymi postaciami w swoich klubach i cieszą się powszechnym szacunkiem wśród kibiców.

W ślad za młodymi adeptami futbolu poszli również doświadczeni piłkarze z pierwszej reprezentacji, w której „pierwsze skrzypce” grał najwybitniejszy piłkarz w historii nie tylko Ghany, ale również Afryki – Abedi Pele. W 1992 roku poprowadził on ghańską reprezentację do finału Pucharu Narodów Afryki, w którym paradoksalnie nie mógł zagrać z powodu zbyt dużej ilość żółtych kartek. Ostatecznie Ghana przegrała walkę o złoto z Wybrzeżem Kości Słoniowej, natomiast Abedi Pele został uznany przez fachowców najlepszym zawodnikiem całego turnieju. W kolejnych latach pierwsza reprezentacja Ghany nie odnosiła już spektakularnych osiągnięć, bo z pewnością czwarte miejsce na PNA w 1996 roku nie było spełnieniem oczekiwań zarówno kibiców, jak i samych zawodników. Już przed rozpoczęciem afrykańskiego championatu czarnoskórzy piłkarze nie prezentowali dobrej dyspozycji przegrywali wiele spotkań towarzyskich. W marcu 1996 roku Ghańczycy ponieśli najdotkliwszą porażkę w swojej dotychczasowej historii, przegrywając z Brazylijczykami aż 2:8. Dwa lata później Abedi Pele, wieloletni kapitan narodowego zespołu i wielokrotny Piłkarz Roku w Afryce, postanowił zakończyć reprezentacyjną karierę tuż po kolejnym niepowodzeniu ghańskiej drużyny w eliminacjach Mistrzostw Świata.

Pierwsza reprezentacja Ghany przestała cieszyć się znakomitą opinią i stała się zwykłym, afrykańskim średniakiem, który od czasu do czasu potrafił sprawić niespodziankę. Słabe wyniki w PNA i brak długo oczekiwanego awansu na mundial sprawiły, że zainteresowanie futbolem w Ghanie było bardzo małe. Kryzys pogłębił się jeszcze bardziej w 2004 roku, kiedy „Czarne Gwiazdy” nie zdołały zakwalifikować się do 24. edycji Pucharu Narodów Afryki.

Przełom nastąpił dopiero w 2005 roku, kiedy ówczesny szkoleniowiec narodowej reprezentacji Ghany – Ratomir Dujković postanowił przebudować zespół i wprowadzić do niego piłkarzy, którzy w latach 90. święcili ogromne sukcesy w drużynach młodzieżowych. Okazało się, że był to przysłowiowy „strzał w dziesiątkę”. Młodzi zawodnicy z bogatą przeszłością w każdym spotkaniu grali z ogromnym zaangażowaniem i niebywałą ambicją. Reprezentacja Ghany składała się z wielu znakomitych zawodników, którzy potrafili tworzyć zgrany kolektyw, który był w stanie wygrać z każdym przeciwnikiem. W 2006 roku Ghańczycy po raz pierwszy w historii zdołali wywalczyć mundialowi paszporty, co było wręcz narodowym świętem w kraju położonym w północno-zachodniej części Afryki. Przed Mistrzostwami Świata w Niemczech, podopieczni Ratomira Dujkovicia musieli zaliczyć próbę generalną i wystąpili w jubileuszowej, 25. edycji Pucharu Narodów Afryki, która odbyła się w Egipcie. Turniej w Kraju Faraonów wypadł bardzo blado, bowiem Ghańczycy nie wyszli nawet z grupy. Rezultat osiągnięty na afrykańskim championacie z pewnością nie mógł napawać optymizmem przed długo oczekiwanym debiutem na piłkarskich Mistrzostwach Świata.

Obawy były jednak bezpodstawne, ponieważ Ghana była największą rewelacją niemieckiego mundialu. „Czarne Gwiazdy” były skazywane przez dziennikarzy na sromotną klęskę już w fazie grupowej, w której było im dane zmierzyć się z Włochami, Czechami i Amerykanami. Czarnoskórzy piłkarze, ku ogromnemu zdziwieniu kibiców, zdołali wygrać dwa spotkania – z reprezentacją Czech 2:0 i z USA 2:1, co dało sensacyjny awans do 1/8 finału turnieju. Ghańczycy zostali jedyną afrykańską drużyną, która podczas niemieckiego mundialu zdołała przebrnąć przez fazę grupową. W kolejnej rundzie Mistrzostw Świata piłkarze z Ghany trafili na broniących tytułu Brazylijczyków. Choć w opinii wielu fachowców zawodnicy z Afryki sprawiali lepsze wrażenie, to ostatecznie musieli uznać wyższość Canarinhos. Debiut w piłkarskich Mistrzostwach Świata był więc wymarzony dla ghańskiej reprezentacji, która w tym roku na ogromne szanse wykorzystać atut własnych boisk i po raz piaty w historii wywalczyć Puchar Narodów Afryki.

Trener

Na swoim koncie posiada wielkie sukcesy, lecz nieprzerwanie pozostaje w cieniu bardziej znanych i chyba mimo wszystko, bardziej uznanych francuskich szkoleniowców. Od wielu lat całym sercem związany jest z Afryką, którą traktuje jak swoją ojczyznę, bowiem to właśnie na Czarnym Lądzie przeżywał najpiękniejsze chwile w swojej trenerskiej karierze. Mowa o Claude Le Roy’u, który ma ogromne szanse na zwycięstwo z reprezentacją Ghany w tegorocznym Pucharze Narodów Afryki i zafundowanie sobie znakomitego prezentu na jubileuszowe, sześćdziesiąte urodziny.

Claude Le Roy urodził się 6 lutego 1948 roku we francuskim Bois-Normand-près-Lyre,. Podobnie jak większość młodych chłopców już od wczesnego dzieciństwa pasjonował się futbolem. Francuz bezskutecznie próbował swoich sił w profesjonalnej karierze piłkarskiej i nie potrafił przebić się do najbardziej uznanych zespołów w rodzimej lidze. Kilkakrotnie jego umiejętności zostały dostrzeżone przez władze utytułowanych drużyn Ligue 1, jednak zawsze kończyło się tylko i wyłącznie na zaproszeniach na kilkudniowe testy. W trakcie swojej kariery Le Roy występował więc przede wszystkim w zespołach niższych klas rozgrywkowych tj. FC Rouen, czy Avignon Foot 84, a jego największym sukcesem była trzyletnia przygoda z korsykańskim AJ Ajaccio, która trwała do 1970 do 1973 roku.

Karierę sportową zakończył dość szybko, bowiem na początku 1980 roku, kiedy miał niespełna trzydzieści dwa lata. Zaledwie kilka miesięcy później postanowił spróbować swoich sił jako szkoleniowiec i zasiadł na ławce ukochanego klubu – Amiens SC. W jednym z wywiadów Le Roy przyznał, że wówczas nie marzył nawet, iż jego przygoda z trenerką będzie w przyszłości sposobem na życie. Trudno się dziwić skoro Amiens SC to wówczas przeciętny klub z niskiej klasy rozgrywkowej, borykający się z wieloma trudnościami i posiadający w kadrze słabych piłkarzy. Mimo wszystko już w pierwszym sezonie swojej pracy szkoleniowej Claude Le Roy pokazał, że posiada ogromny talent, przysłowiową smykałkę do trenerki, a przede wszystkim potrafi z niczego zrobić coś. Francuski trener stworzył w bardzo trudnych warunkach w Amiens bardzo przyzwoity zespół, który dawał wiele satysfakcji mieszkańcom ponad stutysięcznego miasta.

Pierwsze sukcesy w niższej klasie rozgrywkowej zaowocowały propozycjami pracy od władz bardziej renomowanych i znanych zespołów. W czerwcu 1983 roku Claude Le Roy przyjął ofertę Grenoble i przez dwa lata opiekował się zawodnikami tamtejszego zespołu. Później na swoim koncie zaliczył bardzo krótką przygodę w arabskim Al-Shabab, która mimo wszystko przybliżyła go do wielkiej kariery. W 1985 roku Le Roy stał się bohaterem największej sensacji na rynku transferowym. Zupełnie nieznany wówczas trener z Francji, o którym słyszeli tylko najwięksi eksperci europejskiego futbolu, został selekcjonerem reprezentacji Kamerunu, która po dobrych wynikach na kontynencie afrykańskich miała zamiar dobijać się do światowej czołówki. Wielu dziennikarzy, a także fachowców uważało, że Claude Le Roy nie poradzi sobie z presją i odpowiedzialnością, jaka czeka na niego podczas pracy z „Nieposkromionymi Lwami”.

Już pierwsze miesiące pracy Francuza z najlepszą reprezentacją w Afryce pokazały, że obawy dziennikarzy i kibiców były bezpodstawne. Le Roy radził sobie we wszelkich sprawach organizacyjnych i przede wszystkim osiągał znakomite rezultaty. W 1986 roku francuski szkoleniowiec doprowadził reprezentację Kamerunu do wielkiego finału Pucharu Narodów Afryki, w którym „Nieposkromione Lwy” dopiero po serii rzutów karnych uległy Egiptowi. Dwa lata później Le Roy osiągnął największy sukces w swojej dotychczasowej przygodzie z trenerką. Francuz, który przez media nazywany był „Napoleonem”, zdobył w Maroku wraz ze swoimi podopiecznymi mistrzostwo Afryki, pokonując w finale w Casablance niezwykle groźną Nigerię 1:0. Le Roy znalazł się wówczas „na ustach” wszystkich fanów piłki nożnej zarówno w Kamerunie, jak i we Francji. Z pewnością był również jednym z najbardziej pożądanych szkoleniowców w Europie i otrzymał wiele ofert z uznanych klubów, choćby z Hiszpanii czy Włoch. Ku ogromnemu zaskoczeniu Francuz postanowił wówczas przerwać swoją karierę szkoleniową i poświęcić się życiu rodzinnemu.

Przerwa trwała jednak tylko dwa lata. Le Roy sam przyznał później, że bardzo brakowało mu emocji, które zawsze przeżywał obserwując poczynania swoich podopiecznych z ławki rezerwowych. Popularny „Napoleon” powrócił do zawodu w wielkim stylu, gdyż w 1992 roku doprowadził przeciętną reprezentację Senegalu do ćwierćfinału Pucharu Narodów Afryki. Po afrykańskim championacie Francuz postanowił przyjąć ofertę prowadzenia reprezentacji Malezji, z którą pracował przez trzy lata. Okazało się, że nie była to do końca przemyślana decyzja Claude Le Roy’a. Wprawdzie jak na malezyjskie warunki wykonał kawał dobrej roboty, lecz do swojej metryki nie zdołał zapisać spektakularnych osiągnięć.

W 1996 roku Claude Le Roy postanowił na dwa lata zmienić swoją profesję. Francuz najpierw został doradcą ds. sportowych we włoskim AC Milanie, a następnie dyrektorem sportowym francuskiego Paris Saint-German. Praca za biurkiem bardzo szybko znudziła francuskiego szkoleniowca, który w 1998 roku po raz drugi w swojej karierze trenerskiej objął posadę selekcjonera reprezentacji Kamerunu. W przypadku Le Roy’a zupełnie nie sprawdziło się popularne polskie przysłowie, mówiące o nie wchodzeniu dwa razy do tej samej rzeki. Francuz ponownie osiągnął z „Nieposkromionymi Lwami” wielki sukces, wywalczając awans do Mistrzostw Świata w 1998 roku, które dla Le Roy’a były bardzo wyjątkowe, ponieważ odbywały się w jego ojczyźnie – Francji. Niestety, tym razem Kameruńczycy nie zawojowali mundialu i przekonali się o swoim miejscu w światowym szeregu. Przedstawiciele Czarnego Lądu nie zdołali wyjść z grupy C, w której rywalizowali z Austrią, Chile i Włochami, co dla wielu było ogromnym rozczarowaniem.

Po kompletnie nieudanym mundialu Le Roy podał się do dymisji i od sierpnia 1998 roku jego gwiazda zaczęła powoli gasnąć. Nazwisko francuskiego trenera bardzo rzadko pojawiało się w mediach, ponieważ pracował on w zespołach, których nie można zaliczyć nawet do światowych średniaków. Mimo wszystko Le Roy nadal korzystał z „osobistej recepty na sukces” i poprowadził brytyjski Cambridge do awansu do Division Two.

Dopiero w 2004 roku Le Roy powrócił na salony, potwierdzając przy tym swoją zażyłość do afrykańskiego futbolu. Francuz podjął się „mission impossible”, ponieważ objął posadę selekcjonera reprezentacji Demokratycznej Republiki Kongo. Zespół zacofany piłkarsko, posiadający tylko kilku przyzwoitych zawodników i fatalną bazę treningową. W takich warunkach musiał pracować Francuz, który jednak ani na chwilę nie zwątpił w powodzenie swojej misji. Dwa lata pracy z DR Kongo zrobiły swoje, ponieważ Le Roy wyciągnął piłkarską kadrę tego państwa z dna. W 2006 roku wielu kibiców „przecierało oczy ze zdumienia”, kiedy podopieczni francuskiego szkoleniowca najpierw pewnie awansowali do 25. edycji Pucharu Narodów Afryki, a następnie z powodzeniem radzili sobie w turnieju głównych, awansując do fazy ćwierćfinałowej. Le Roy stworzył znakomicie uzupełniający się kolektyw, który prezentował się przyzwoicie w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła.

W 2006 roku Claude Le Roy, tuż po zakończeniu niemieckiego mundialu podpisał kontrakt z reprezentacją Ghany, którą ma poprowadzić przynajmniej do półfinału tegorocznego Pucharu Narodów Afryki. Francuz przygotowywał swoich zawodników do najważniejszej imprezy w historii tego kraju przez ostatnie półtora roku. Były trener m.in. Strasburga ma do dyspozycji wielu zawodników, którzy są gwiazdami światowego formatu, jak choćby Michael Essien, Stephen Appiah i Asamoah Gyan.

Patrząc na przeszłość 59-letniego szkoleniowca, kibice „Czarnych Gwiazd” mogą być spokojni o wyniki swoich pupili podczas 26. Mistrzostw Afryki. Za dobrymi rezultatami reprezentacji Ghany na tegorocznym PNA przemawia również przysłowie – sukces ciągnie za sobą sukces, które znakomicie odzwierciedla trenerską przygodę Claude Le Roya, nadal pozostającego w cieniu swoich „Trójkolorowych” vis a vis.

Gwiazda

Na przestrzeni zaledwie kilku lat stał się jednym z najlepszych defensywnych pomocników na świecie. Obecnie jest kluczową postacią nie tylko angielskiej Chelsea Londyn, ale również całej Premiership. Mowa o Michaelu Essienie, który na tegorocznym Pucharze Narodów Afryki będzie największą gwiazdą reprezentacji „Czarnych Gwiazd” i ma poprowadzić ją do walki o najwyższe laury.

Michael Essien urodził się 3 grudnia 1982 roku w stolicy Ghany – Akrze. Przygodę z futbolem rozpoczynał w lokalnym zespole – Liberty Professionals FC. Od najmłodszych lat był uznawany przez swoich trenerów za wielki talent. Specjaliści od szkolenia młodych adeptów futbolu wielokrotnie powtarzali wówczas, że Essien posiada wszelkie predyspozycje do gry na najwyższym poziomie w uznanym, europejskim zespole.

W 1999 roku Essien był jednym z najlepszych zawodników młodzieżowej reprezentacji Ghany, która na Mistrzostwach Świata do lat 17 w Nowej Zelandii sięgnęła po brązowy medal, pokonując w meczu o 3. miejsce faworyzowanych Amerykanów. Była to ogromna sensacja, bowiem niedoceniany zespół z Afryki „utarł nosa” wielu faworytom i zaznaczył, że posiada niezwykle utalentowaną młodzież, która w najbliższych latach może zawojować najbardziej cenione europejskie zespoły.

Po młodzieżowym mundialu Michael Essien znalazł się „na celowniku” kilku klubów ze Starego Kontynentu, jednak postanowił na kilka miesięcy pozostać w klubie z rodzinnego miasta. Dopiero na początku 2000 roku Ghańczyk zdecydował się rozpocząć przygodę z europejskim futbolem. Essien podpisał profesjonalny kontrakt z władzami francuskiej SC Bastii, w której z dużym powodzeniem występował wówczas polski pomocnik – Piotr Świerczewski. Zaledwie kilka tygodni wystarczyło do tego, aby 18-letni Essien został okrzyknięty wielką gwiazdą klubu z Korsyki, a także bohaterem najlepszego transferu letniego okienka we Francji. Reprezentant młodzieżowej reprezentacji Ghany odgrywał ogromną rolę w zespole Bastii. To głównie od niego zależała gra całej linii pomocy francuskiego zespołu. W 2001 roku „Czarna Gwiazda” poprowadził młodzieżową reprezentację Ghany do finału Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Argentynie. W sezonie 2002/2003 dzięki swojej znakomitej postawie Essien pomógł Bastii w wywalczeniu prawa gry w rozgrywkach Pucharu UEFA. Przez trzy lata Essien rozegrał w barwach „Le Blues” sześćdziesiąt pięć oficjalnych meczów, w których jedenaście razy wpisał się na listę strzelców. Nie ulega więc wątpliwości, że transfer do korsykańskiego klubu był przysłowiowym strzałem w dziesiątkę i znakomitym początkiem wielkiej kariery, która z dnia na dzień wydawała się być coraz bliższa.

Latem 2003 roku nazwisko Essien figurowało na listach życzeń największych klubów w Europie. O młodego i perspektywicznego zawodnika, który rok wcześniej zadebiutował w pierwszej reprezentacji Ghany, walczyły władze uznanych zespołów z Francji i Anglii. Piłkarz urodzony w Akrze być w kręgu zainteresowania francuskich potentatów – Olympique Marsylia, Paris Saint-German i Olympique Lyon, a także angielskich „wilków” – Liverpoolu i Evertonu, które co roku potrafiły z powodzeniem prezentować się w Premiership. Ostatecznie Michael Essien przyjął ofertę transferową władz Olympique Lyon, który rozpoczynał wówczas swoją wielką dominację w Ligue 1.

W zespole z Lyonu zawodnik z Afryki odpowiadał przede wszystkim za defensywne zadania w środkowej części boiska, lecz mimo wszystko nie przeszkadzało mu to w prezentowaniu znakomitej dyspozycji. Essien był we francuskim klubie swoistą lokomotywą, która potrafiła motywować i popychać cały zespół do zdobywania kolejnych sukcesów. Nic więc dziwnego, że szkoleniowcy potentata z Francji – Paul Le Guen i Gérard Houllier wielokrotnie powtarzali, ze Essien znakomicie wpływał na swoich partnerów z boiska i był jednym z głównych ojców wszystkich osiągnięć. Podczas dwóch lat gry w Lyonie Essien dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Francji, awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, a także został uznany przez UNFP – Francuską Unię Profesjonalnych Piłkarzy – za Piłkarza Roku Lugue 1 w sezonie 2004/2005.

W sierpniu 2005 roku Michael Essien zadeklarował, że chciałby spróbować swoich sił w nowym klubie, w którym mógłby poczuć smak walki o najwyższe cele na arenie międzynarodowej. Ghańczyk porozumiał się z władzami Chelsea Londyn, którzy przez długi czas nie potrafili znaleźć kompromisu z włodarzami Olympique Lyon. Sprawa transferu Essiena na Stamford Brigde trwała bardzo długo i przez kilkanaście dni nie schodziła z pierwszych stron gazet. 23-letni zawodnik był zbulwersowany postawą działaczy swojego zespołu, którzy konsekwentnie blokowali jego przejście do angielskiego klubu. Ostatecznie 14 stycznia 2005 roku przedstawiciele obu klubów znaleźli porozumienie, na mocy którego Michael Essien przeszedł do Chelsea Londyn za kwotę dwudziestu sześciu milionów funtów, co do dzisiejszego dnia jest największym transferem w historii Olympique Lyon.

Oficjalna prezentacja Essina w drużynie Chelsea odbyła się 19 stycznia 2005 roku, a już dwa dni później reprezentant Ghany zadebiutował w barwach The Blues w prestiżowym pojedynku z Aresenalem. Afrykański pomocnik nie miał żadnych problemów z aklimatyzacją z nowym otoczeniem. Od początku cieszył się szacunkiem i sympatią wśród kolegów z zespołu, a także zaufaniem w oczach szkoleniowców. Dotychczas Essien wraz z zespołem Chelsea sięgnął po mistrzostwo i wicemistrzostwo Anglii, Puchar Ligi Angielskiej, Puchar Anglii i awansował do półfinału rozgrywek Ligi Mistrzów. Wydaje się jednak, że największe sukcesy nadal są jeszcze przed Essienem, który na swoim koncie posiada wiele osiągnięć indywidualnych m.in. tytuł Najlepszego Piłkarza Afryki 2006 wg BBC, trzy nominacje do plebiscytu Najlepszego Piłkarza Świata wg FIFA i inne.

W 2006 roku Essien był bardzo ważną postacią reprezentacji Ghany, która z powodzeniem walczyła na niemieckim mundialu. „Czarne Gwiazdy” zostały rewelacją turnieju, zdobywając awans do fazy play-off, w której ulegli Brazylijczykom 0:2. Występ na Mistrzostwach Świata w Niemczech był ogromnym przeżyciem dla Michaela Essiena, który został wybrany najlepszym piłkarzem spotkania fazy grupowej pomiędzy Ghaną a Czechami.

Nie ulega wątpliwości, że Essien posiada ogromny talent. Jest diamentem, który został już oszlifowany, jednak do zwiększenia swojej wartości potrzebuje jedynie niewielkich poprawek. 26-letni Michael jest gwiazdą światowego formatu, która ma zabłysnąć podczas tegorocznego Pucharu Narodów Afryki i poprowadzić reprezentację Ghany do historycznego zwycięstwa przed własną publicznością.

Komentarze
~karol jawowicz (gość) - 15 lat temu

fajnie

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze