Franciszek Smuda: Ciągle buduję reprezentację


3 września 2010 Franciszek Smuda: Ciągle buduję reprezentację

W piątek reprezentacje Polski i Ukrainy przyjechały do Łodzi, gdzie w sobotę na stadionie Widzewa rozegrają mecz towarzyski. Pierwsi na stadion przyjechali Ukraińcy, którzy przy słonecznej pogodzie rozegrali przebiegający w świetnej atmosferze godzinny trening. Godzinę po nich na płycie boiska zameldowali się również kadrowicze Franciszka Smudy, z którym możliwość porozmawiania otrzymali dziennikarze przy okazji przedmeczowej konferencji.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwsze pytanie dotyczyło emocji, jakie poczuł Franciszek Smuda, przechodząc po tylu latach przez bramę łódzkiego Widzewa, z którym przed kilkunastoma laty walczył w Lidze Mistrzów.

Szczerze, to miałem takie wrażenie, jakbym był tu bez przerwy. Praktycznie nic tu się nie zmieniło, są nowe pokoje, sala konferencyjna, puchary w gablotach, ale poza tym stadion się nie zmienił. Zawsze kiedy przyjeżdżam do klubów, w których kiedyś pracowałem, to serce bije mocniej.

Będąc przy temacie zmian, selekcjoner poruszył temat przemian w kadrze i jutrzejszej dyspozycji.

Franciszek Smuda na konferencji przed meczem Polska – Ukraina w Łodzi
Franciszek Smuda na konferencji przed meczem Polska – Ukraina w Łodzi (fot. Tomasz Błaszczak / iGol.pl)

Trzeba się zmieniać. Zawodnicy na pewno też muszą się rozwijać do przodu, a nie do tyłu. Kiedy ta reprezentacja, która w tej chwili jest, rozegra 30-40 meczów, to sami przyznacie że będzie zupełnie inna. Zawsze gramy o wygraną, będziemy się starali lepiej grać w piłkę i wygrać to spotkanie, strzelić w końcu bramkę. Nie chcę wspominać o tym ciągłym budowaniu kadry; każdy wie, że czy w klubie, czy reprezentacji, to nie ma tak, że pstryk i reprezentacja gotowa. Już tyle przykładów w swojej karierze dałem i zawsze do jakiegoś celu doszedłem. Nigdy nie było tak, że coś zacząłem od zera i skończyło się na zerze. Nigdy. Nawet w tych klubach, w których pracowałem, to wszyscy trenerzy, którzy po mnie pracowali, zdobywali mistrzostwa. Jest to jakaś budowa, buduje się klub i reprezentację bez przerwy, nie ma tak, że dzisiaj się skończy i wszystko jest gotowe na 10-15 lat. Absolutnie nie.

Poruszono także temat spotkania z Ukrainą jako partnera Euro 2012, rywala z wyższej półki i w pewien sposób prestiżowego. Trener Smuda ocenił także dzisiejszy poziom ukraińskiej piłki.

Chciałbym, żebyśmy byli w tej chwili na jednakowym poziomie co Ukraina. Oni mają w tej chwili wielu świetnych zawodników, my tyle w Polsce nie mamy. Obecnie bodajże czterech piłkarzy gra w Dnipro, z Dynama Kijów też jest bardzo dużo zawodników – już te dwa zespoły tworzą reprezentację. Do tego dochodzi Szachtar, zespoły, które regularnie grają w europejskich pucharach. U nas Legia, Wisła mają bardzo mało reprezentantów, z Lecha jest trzech piłkarzy. Dziesięć lat temu, trenując Widzem, miałem ośmiu, czasem dziesięciu reprezentantów, z kadrą młodzieżową nawet dwunastu. To był świetny zespół, grający samymi Polakami, jedynym obcokrajowcem był Michalczuk, który i tak otrzymał polski paszport.

Selekcjoner musiał także bronić swojej taktyki, która została zmodyfikowana po przyjeździe Sebastiana Boenisha na zgrupowanie.

Nic się nie zmieniło. Jest tak jak przedtem, tylko wykonanie się zmieniło. Taktyka natomiast jest ta sama. Nie można popadać z jednej skrajności w drugą, bo nigdy nie wypracujemy tego, co chcemy. Jeżeli dzisiaj będziemy grali tą taktyką, następny mecz inną, to na koniec zaczną się mistrzostwa Europy i nie będziemy wiedzieli, co chcemy grać. Dlatego to się nie zmienia, tylko w kolejnych meczach było to inaczej wykonane. Było raz gorzej, raz lepiej, akurat dzisiaj oglądaliśmy do południa różne wideo, dzisiaj mecz z Serbią, szczególnie pierwszą połowę żeby chłopaki wiedzieli, że można grać w piłkę, grać efektownie. Skład jest mniej więcej wiadomy, ale czekam do końca, być może jedno lub dwa nazwiska będą zmienione, być może to samo, co na treningu robiliśmy. Poza tym jest jeszcze drugie spotkanie i dam w nim dwóm, trzem zawodnikom szansę grania 90 minut. Wiadomo, że 15-20 minut to też jest coś, przynajmniej zawodnik wie, że nie przyjechał na wycieczkę. Najlepiej jest jednak, gdy gra 90 minut, przynajmniej wiadomo, co potrafi.

Selekcjoner Smuda odpowiadał także na pytania dotyczące sytuacji i przyszłości w kadrze konkretnych piłkarzy. Padały pytania o zmianę ustawienia pod Sebastiana Boenischa, o Roberta Lewandowskiego, Ireneusza Jelenia.

Czy Robert Lewandowski będzie w pierwszym składzie? Nie wiem, być może nie będzie. Wierzę, że Robert wywalczy sobie miejsce w Dortmundzie, a to, że on teraz wchodzi z ławki, jest normalne. W Niemczech rzeczywiście kiedy nie ma napastnika, to ten, który przychodzi, jest od razu w składzie, ale jeśli jest konkurencja, to ten, który przychodzi, musi trochę powalczyć, żeby zagrzać je na stałe. Ma lepszą dyspozycję niż ostatnio i cieszę się, że ta kontuzja jest niegroźna. Na pewno zagra Maciek Iwański jeżeli bierzemy na zgrupowanie jakiegoś chłopaka raz, dwa, trzy razy, to trzeba mu dać po jakimś czasie szansę pokazania się, czy jest to piłkarz tylko na miarę naszej Ekstraklasy, czy też może ma on możliwości reprezentacyjne. Jeżeli nie dostaje tej szansy, to nie wie, czy mogę na niego liczyć, czy nie. Odnośnie do Sławka Peszko – myślę, że na tym zgrupowaniu wszyscy zawodnicy dobrze wyglądali przede wszystkim fizycznie i Sławek to zawodnik, który daje z siebie wszystko. Wierzę, że rozegra dobre spotkanie.

Selekcjoner skomentował również ostatnie kontuzje w kadrze, z powodu których zgrupowanie musiał opuścić Jacek Kiełb, a po wejściu Łukasza Piszczka lekkiej kontuzji nabawił się Robert Lewandowski.

Kadra trenuje na stadionie Widzewa przed meczem z Ukrainą
Kadra trenuje na stadionie Widzewa przed meczem z Ukrainą (fot. Tomasz Błaszczak / iGol.pl)

Oni są sąsiadami w Dortmundzie, w jednym bloku <śmiech>. Ja jestem za tym, żeby na treningach było też trochę agresywności, wtedy później wychodzimy na boisko i jest tak samo. Gramy przez 90 minut i dostaniemy raptem jedną żółtą kartkę, kiedy inne zespoły wycinają przeciwnika równo z trawą. Tak jak dzisiaj oglądaliśmy, czy to Jovanovic, czy Stankovic równo cięli i mogło być. A my? Też musimy umieć powalczyć z przeciwnikiem. Zresztą to samo tyczy się meczów europejskich nasi zawodnicy grają tych meczów mniej, więc kiedy mają to doświadczenie zdobyć? Tylko grając z tak ostro grającymi drużynami, tam te wióry lecą. W naszej Ekstraklasie niestety różnie to bywa.

Ostatniego dnia zgrupowania w Grodzisku Wielkopolskim Kuba Błaszczykowski poruszył temat zmotywowania piłkarzy, odnosząc się jednocześnie do słabej formy Polaków w ostatnich meczach. Wypowiedział się także odnośnie do dającej się zaobserwować dużej liczby strat w grach treningowych.

Tak, to prawda. Czasami byliśmy w takich sytuacjach, że były dość niefortunne dla nas terminy, kiedy graliśmy międzypaństwowy mecz z silnym przeciwnikiem. Teraz widzę, że fizycznie inaczej już wyglądają, rozegrali w klubach po trzy mecze, już są w grze. To już widać chociażby po tym, jak się poruszają na treningach. Przykładem jest Irek Jeleń jego nie trzeba motywować. On z chęcią tu przyjeżdża, nawet Obraniak, który jest kontuzjowany, powiedzieliśmy mu, żeby lepiej się dokładnie wyleczył i wywalczył miejsce w klubie i dopiero wtedy przyjechał, on jednak prosił dyrektora klubowego, żeby mógł tu przyjechać. Wszyscy z chęcią tu przyjeżdżają i jest to dobry znak na przyszłość. Są jeszcze utalentowani zawodnicy, którzy demonstrują formę, i oby tak było. Ale na dzień dzisiejszy ta grupa, która tu jest, jest taką grupą, na której trzeba bazować. Do nich dojdą kontuzjowani Ludovic Obraniak, Łukasz Mierzejewski myślę, że to są godni zainteresowania gracze, jeżeli chodzi o grę w reprezentacji. Odnośnie do tych strat bardzo dobrze, że są, bo można wyciągnąć wtedy wnioski na treningu i w meczu ich nie popełniać. Gorzej jakby na treningu wszystko chłopakom wychodziło, a w meczu popełniali błędy. Ja się cieszę, że oni chętnie dyskutują nad chociażby tymi stratami czy żebyśmy na boisku lepiej się poruszali bez piłki. To są chłopaki, którzy chcą coś osiągnąć.

Smuda wypowiedział się także o przydatności trenera Jacka Zielińskiego w pracy na zgrupowaniach, jak również odnośnie do przyszłości innych graczy w kadrze, w tym przypadku Marcina Żewłakowa.

Myślę, że Jacek Zieliński to dobry przykład dla tych młodych chłopaków, jak Sobiech czy Sadlok, źródło doświadczenia. Widzą oni, że w tym wieku można mieć takie ambicje i podglądają go, jak funkcjonuje z nimi, młodszymi zawodnikami. Odnośnie do Marcina drzwi są otwarte dla każdego. Michał Żewłakow jest w tym momencie bardziej potrzebny zespołowi niż Marcin, ale jeśli złapie superformę, to dlaczego by go nie sprawdzić w jakimś spotkaniu międzypaństwowym? Zresztą widzimy teraz, że niektórzy piłkarze, którzy myśleli, że nie będą mieli szansy w tej reprezentacji, teraz zostali powołani.

Na sam koniec trener odniósł się żartobliwie do kwestii coraz większej liczby graczy spoza Polski, jak Obraniak czy Boenish, którzy wzorem kadrowiczów Laurenta Blanca powinni nauczyć się śpiewać hymn państwowy.

Myślę, że Boenish też się nauczy. Zresztą zapowiedział że się nauczy, nie wiem, czy już teraz w nocy nie nuci <śmiech>.

Komentarze
~Gr.Gonzo (gość) - 14 lat temu

Ukraina musi zwyciężyć bez zbędnych problemów

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze