W 30. kolejce angielskiej Premiership wygrywały przede wszystkim zespoły z dołu tabeli dzielnie walcząc o utrzymanie w lidze. Z kolei „na górze” punkty pogubiły drużyny Liverpoolu i Arsenalu.
Na najciekawszy mecz kolejki lansowane było spotkanie pomiędzy Manchesterem United a Boltonem Wanderers. I o ile gospodarze zagrali godnie pierwszego miejsca w tabeli, o tyle wszyscy zastanawiają się, przez jak długi czas Bolton będzie grał tak tragicznie i kiedy spadnie z okupowanej piątej lokaty. Everton i Tottenham, które wygrały swoje mecze tracą do „Kłusaków” odpowiednio jeden i dwa punkty. Łupem bramkowym podzielili się Park Ji-Sung i Wayne Rooney jednak najlepszym aktorem tego widowiska był Cristiano Ronaldo, który swoimi fenomenalnymi rajdami zapewne zachęca masę dzieci do uprawiania futbolu. Portugalczyk miał udział w trzech trafieniach dla MU. Cały występ zaliczył Tomasz Kuszczak, wykorzystując kontuzję van der Sara. Polak zaprezentował się poprawnie, pokonał go jedynie Garry Speed z rzutu karnego. Walijczyk strzelił w sam środek bramki i wydawało się, że nasz golkiper sięgnie po piłkę, jednak ostatecznie ją przepuścił. Goście próbowali straszyć jedynie akcjami Nicolasa Anelki, który jednak tego dnia niemiłosiernie pudłował.
Foster naśladuje Kuszczaka
Spotkanie Tottenhamu z Watford zakończyłoby się bez większego echa, gdyby nie wydarzenie z 63 minuty. Wtedy to wykonujący z boku boiska rzut wolny Paul Robinson dalekim wykopem posłał piłkę pod pole karne gości. Ta odbiła się przed bramką i przelobowała Bena Fostera. Było to drugie (!) trafienie Robinsona w karierze. Co ciekawe, jak wszyscy doskonale pamiętamy, Tomasz Kuszczak puścił dość podobną bramkę w meczu z Kolumbią przed MŚ 2006. Być może w przyszłym sezonie o miejsce w bramce Man Utd będą rywalizować właśnie Foster z Kuszczakiem, więc teraz na pewno wystartują z równej pozycji… Dodatkową ciekawostką jest to, że zarówno Robinson, jak i Foster zostali powołani na mecz reprezentacji z Izraelem. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie bramkarz Tottenhamu stanie między słupkami „Chłopców Albionu”.
Passę pięciu porażek z rzędu przerwała drużyna Manchesteru City, wygrywając na wyjeździe z Middlesbrough 2:0. Ojcem tej wygranej jest Emile Mpenza, który asystował przy bramce Distina, a potem sam, po raz pierwszy w nowych barwach, umieścił futbolówkę w siatce. Ta wygrana pozwoliła odbić się „Obywatelom” od dna tabeli, lądując obecnie na 15. pozycji.
West Ham i Charlton w natarciu
Charlton w ostatnich czterech spotkaniach wywalczył 10 punktów, tym razem łupem podopiecznych Alan Pardew’a padli piłkarze Newcastle. Mężnie walczący o utrzymanie gospodarze już od pierwszych minut ruszyli do ataku, jednak to „Sroki” w czwartej minucie mogły wyjść na prowadzenie, gdyby tylko Obafemi Martins zachował się lepiej pod bramką. Newcastle ma ogromne problemy ze strzelaniem bramek. Od stycznia do siatki trafia tylko Nigeryjczyk. Gole dla „Addicks” padły w drugiej odsłonie spotkania po trafieniach Zhi i Thomasa.
Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od 10 miesięcy odnieśli piłkarze West Hamu, pokonując na Ewood Park Blackburn. Jednak, jeżeli to nie był jednorazowy zryw, to i tak na walkę o utrzymanie jest już chyba za późno. Świetnie w ekipie „Młotów” spisał się Carlos Tevez, który zdobył bramkę z rzutu karnego. Drugie trafienie dołożył Bobby Zamora po podaniu Bowyera.