FC Porto – droga do finału


16 maja 2011 FC Porto – droga do finału

Ten artykuł miał z założenia przedstawiać osiągnięcia pierwszego finalisty Ligi Europejskiej, FC Porto, w kończącym się sezonie. Osiągnięcia, ale także upadki i kryzysy w lidze portugalskiej oraz rozgrywkach pucharowych. Jednak jak pisać o jakimkolwiek kryzysie, kiedy zespół Andre Villasa-Boasa we własnej lidze nie znalazł pogromcy, a we wszystkich rozgrywkach przegrał zaledwie trzykrotnie?


Udostępnij na Udostępnij na

Andre Villas-Boas jest ojcem sukcesu Porto
Andre Villas-Boas jest ojcem sukcesu Porto (fot. abola.pt)

Zacznijmy od początku. Kiedy w czerwcu 2010 w klubie pojawił się nowy szkoleniowiec, w wielu sercach kibiców „Smoków” odżyły nadzieje na wielkie sukcesy, gdyż do ich ukochanego klubu powrócił w pewnym stopniu ich ulubieniec, Jose Mourinho, a uczynił to pod postacią asystenta „The Special One”, Andre Villasa-Boasa, który dopiero co zakończył bardzo udany sezon w Academice Coimbra. Zaledwie 32-letni wówczas trener miał tchnąć nowego ducha w zespół i odzyskać mistrzowski tytuł oraz powalczyć w europejskich pucharach. Patrząc z perspektywy czasu, włodarze klubu nie mogli zdecydować się na lepszego szkoleniowca.

Sezon 2010/2011 Porto rozpoczęło spokojnie. 14 sierpnia pokonało na wyjeździe Naval 1:0 po golu przyszłego króla strzelców, Hulka. Z racji zajęcia dopiero trzeciego miejsca w poprzednim sezonie, Porto musiało przejść także baraże do fazy grupowej Ligi Europejskiej, w której trafiło na belgijski Genk, który dwukrotnie pokonało – najpierw pewne 3:0 na wyjeździe, a tydzień później 4:2 na Estadio do Dragao. W lidze Porto rozpoczęło równie dobrze. W pierwszej kolejce zwyciężyło pięć zespołów, po dwóch kolejkach i wygranej 3:0 z Beira-Mar, na czele było już tylko Porto i Nacional, a od trzeciej kolejki Porto samodzielnie aż do samego końca prowadziło w ligowej tabeli, a uczyniło to dzięki wygranej 2:0 nad Rio Ave w trzeciej kolejce.

Hulk został królem strzelców ligi portugalskiej z 23 trafieniami...
Hulk został królem strzelców ligi portugalskiej z 23 trafieniami… (fot. skysports.com)

Na początku września, w ramach czwartej kolejki, lidera odwiedziła Braga, czyli późniejszy finalista Ligi Europejskiej. Po pasjonującym widowisku był to pierwszy mecz ligowy, w którym Porto nie zachowało czystego konta. Zwycięstwo 3:2 ani przez moment nie było jednak zagrożone. Do bramki Artura trafiali Varela (dwukrotnie) i Hulk, natomiast Heltona pokonali Aguiar i Lima, i oprócz Aguiara wszystkich tych zawodników zobaczymy prawdopodobnie w środowym finale. Wrzesień był także miesiącem, w którym Porto przystąpiło do rozgrywek fazy grupowej Ligi Europejskiej. W pierwszym meczu rozbiło na własnym obiekcie Rapid Wiedeń 3:0, w kolejnych spotkaniach również nie dało szans rywalom, pokonując CSKA Sofia 1:0 i Besiktas 3:1. Gwiazdą rozgrywek zaczął być Falcao, który strzelał w każdym z tych meczów, a spotkanie w Turcji było bardzo ciężkie, gdyż podopieczni Villasa-Boasa kończyli starcie w dziewiątkę. W międzyczasie Porto w lidze gładko rozprawiało się z kolejnymi rywalami – Nacionalem (2:0) i Olhanense (2:0).

Pierwsza zadyszka pojawiła się dopiero na początku października w spotkaniu z Vitorią Guimaraes, zremisowanym 1:1. Była to dopiero 7. kolejka, a lider miał już siedem punktów przewagi nad drugą Benfiką. Jednak po przerwie na reprezentację, kiedy na zgrupowania rozjechała się prawie połowa kadry, zawodnicy powrócili jeszcze silniejsi i bardziej zmotywowani, co pokazał następny mecz, w którym Porto rozbiło Leirię aż 5:1, a po dwa gole zdobyli Hulk i Falcao. Następna kolejka to zwycięstwo 1:0 nad Academiką, byłym klubem Villasa-Boasa, a później bramkowy remis z Besiktasem. Kolejne spotkanie było jednak prawdziwym popisem „Smoków”, które silnie zmotywowane rozbiły wicelidera, Benfikę, aż 5:0, a po dwa gole znowu trafili Falcao i Hulk, a listę strzelców uzupełnił Varela. Rozpędzony lider pokonał później Portimonense 2:0, jednak koniec listopada przyniósł drugi z trzech remisów, 1:1 ze Sportingiem Lizbona.

...natomiast Falcao na pewno zostanie królem strzelców Ligi Europejskiej, z przynajmniej 16 golami.
…natomiast Falcao na pewno zostanie królem strzelców Ligi Europejskiej, z przynajmniej 16 golami. (fot. abola.pt)

Grudzień to kolejny popis „Smoków”. Wygrane w Lidze Europejskiej po 3:1 z Rapidem Wiedeń (hat-trick Falcao) i CSKA Sofia dały pewny awans do kolejnej rundy z pierwszego miejsca. W lidze ostatni miesiąc grudnia również zakończył się samymi wiktoriami – 1:0 z Vitorią Setubal i 3:0 z Pacos Ferreira. Kibice z Estadio do Dragao dawno nie rozpoczynali świąteczno-noworocznej przerwy w tak wyśmienitych nastrojach – w europejskich pucharach szło doskonale, w lidze po 14 kolejkach Porto liderowało z bezpieczną, 8-punktową przewagą nad Benfiką i 13-punktową nad Sportingiem.

Rok 2011 rozpoczął się od 3. rundy Pucharu Portugalii i od 1. porażki w sezonie, brzemiennej w skutkach. Porto przegrało na własnym boisku z Nacionalem 1:2, mimo iż po golu Hulka wyszło na prowadzenie. Dwa gole Anselmo dały jednak wygraną gościom i późniejszy triumf w czterozespołowej grupie, gdyż na nic zdała się późniejsza wygrane 3:0 z Beira-Mar i remis z drugoligowym Gil Vicente 2:2 – przed tym ostatnim meczem „Smoki” wiedziały już, że nie wygrają rywalizacji i do półfinału awansował tylko zwycięzca grupy, właśnie Nacional, a Porto tym samym odpadło z rozgrywek. Niepowodzenie w krajowym pucharze Porto odbiło sobie w lidze – kolejne wygrane z Maritimo (4:1), Naval (3:1), Beira-Mar (1:0) i Nacionalem (3:0) były częścią serii 16 kolejnych wygranych spotkań ligowych. Niepodzielnymi liderami zespołu byli Hulk i Falcao, których wspierał Valera i Guarin.

Joao Moutinho przyszedł ze Sportingu i rozegrał prawie wszystkie mecze w tym sezonie
Joao Moutinho przyszedł ze Sportingu i rozegrał prawie wszystkie mecze w tym sezonie (fot. record.xl.pt)

Porto kontynuowało zwycięski marsz także w lutym, pokonując Rio Ave (1:0) i Bragę, którą zwyciężyło na stadionie rywala 2:0, po dwóch golach Otamendiego. Luty przyniósł także 1/16 Ligi Europejskiej i dwumecz z Sevillą. Na Sanchez Pizjuan goście wygrali 2:1 po golach Fonseki i Guarina, na którego odpowiedział Kanoute. Tydzień później Porto przegrało u siebie z Andaluzyjczykami 0:1, jednak dzięki większej liczbie bramek na wyjeździe awansowało do kolejnej rundy. Był to 33. mecz podopiecznych Villasa-Boasa w sezonie i dopiero druga porażka. Od tego meczu zaczął się maraton ligowo-pucharowy: Porto rozrywało na przemian mecze ligowe z meczami Ligi Europejskiej. Marzec zaczął się od wygranej 2:0 z Vitorią Guimaraes, która była wstępem do meczu 1/8 Ligi Europejskiej z CSKA Moskwa. Na stadionie Dynama Porto wygrało na wyjeździe 1:0 po golu Guarina, a w rewanżu potwierdziło swoją dominację, wygrywając ponownie, tym razem 2:1 po golach Hulka i Guarina. W międzyczasie była kolejna już wygrana w lidze, tym razem z Lairią, a strzelcami ponownie byli właśnie Hulk i Guarin. Koniec marca przyniósł drugą wygraną nad byłem klubem szkoleniowca, Academiką, 3:1.

Kwiecień był miesiącem koronacji Porto na nowego mistrza Portugalii. Po wygranej na Estadio da Luz nad Benfiką 2:1 i pokonaniu Portimonense 3:2, klub był już pięć kolejek przed końcem pewny triumfu w rozgrywkach. Zwłaszcza wygrana nad wiceliderem, Benfiką, była kluczowym spotkaniem. Po golach Guarina i Hulka, które rozdzieliło trafienie Savioli i czerwona kartka dla Otamendiego, piłkarze „Smoków” mogli wznieść ręce w geście triumfu. Nie spodobało się to jednak gospodarzom tego spotkania, którzy… wyłączyli światło na stadionie, i piłkarze musieli świętować ze swoimi kibicami przez pewien czas w ciemnościach. W pucharach znowu przyszło im lecieć do Moskwy, tym razem na Łużniki, gdzie czekała ich walka ze Spartakiem Moskwa. Porto wręcz zdeklasowało rywala i po zwycięstwach 5:1 na Estadio do Dragao i 5:2 w Moskwie awansowało do półfinału tych rozgrywek. W ostatniej kwietniowej kolejce Porto rozprawiło się ze Sportingiem 3:2.

Estadio do Dragao będzie od przyszłego sezonu domem mistrzów Portugalii...
Estadio do Dragao będzie od przyszłego sezonu domem mistrzów Portugalii… (fot. rr.pt)

Koniec kwietnia i początek maja to czas półfinału w Lidze Europejskiej, który wielu określiło mianem „przedwczesnego finału”. Los sprawił, że „Smoki” trafiły na świetnie spisujący się Villarreal i wiele wskazywało na to, że zwycięzca tego spotkania zdobędzie końcowe trofeum. W pierwszym spotkaniu Porto powtórzyło wyczyn z ćwierćfinału i rozbiło rywala aż 5:1, mimo iż do przerwy przegrywało 0:1. Fantastyczny mecz rozegrał jednak Falcao, który w drugiej połowie strzelił cztery bramki, jedną dołożył Guarin i tylko cud mógł sprawić, że to „Żółta Łódź Podwodna” zagrałaby w wielkim finale. Niespodzianki jednak nie było i w rewanżu na El Madrigal piłkarze Porto co prawda przegrali 2:3, ale przy fantastycznym wyniku z pierwszego spotkania to oni awansowali do finału. W lidze natomiast trwała już tylko walka o zakończenie sezonu bez porażki. Mecze z Vitorią Setubal (4:0) i w ostatnim spotkaniu z Maritimo (2:0) nie sprawiły żadnego kłopotu podopiecznym Villasa-Boasa, najbliżej utraty rekordu było w przedostatnim meczu sezonu z Pacos Farreira. Co prawda po dwóch golach Falcao i jednym Hulka Porto prowadziło 3:2, ale w 87. minucie rywale doprowadzili do remisu i próbowali w ostatnich minutach zdobyć zwycięską bramkę, ale ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem, co sprawiło, że Porto, jako drugi klub w historii, zakończył sezon bez porażki, notując 27 zwycięstw i trzy remisy. Wcześniej sztuka ta udała się tylko Benfice, która dwukrotnie, w sezonach 1972/1973 i 1977/1978, zakończyła sezon bez porażki. Co ciekawsze, w tym drugim sezonie zespołowi z Lizbony pomimo niezaznania goryczy porażki nie udało się triumfować w lidze, gdyż FC Porto, pomimo jednej porażki, zanotowało mniej remisów i to ono sięgnęło to mistrzowski puchar.

Porto w tym sezonie jest rekordowe. W lidze strzelało przynajmniej jednego gola w każdym z 30 spotkań, i gdyby nie porażka 0:1 z Sevillą, dotyczyłoby to wszystkich możliwych rozgrywek. Jest również jednym z zespołów grających najbardziej fair play – w tym sezonie otrzymało tylko pięć czerwonych kartek, z czego dwie w jednym spotkaniu, w Lidze Europejskiej przeciwko Besiktasowi, i z trzema czerwonymi kartkami jest obok Sportingu zespołem z najmniejszą liczbą kartek w lidze. Co ciekawe, portugalska federacja publikuje co kolejkę wszystkie kary dyscyplinarne, jakie musi zapłacić klub, i pod tym względem Porto ustępuje tylko Benfice i Bradze – Porto ma 109 kar dyscyplinarnych, Benfika 118, a Braga 113. Łącznie do kasy federacji „Smoki” musiały wpłacić… prawie 45 tys. euro.

... a w środę przekonamy się, czy także zwycięzców Ligi Europejskiej.
… a w środę przekonamy się, czy także zwycięzców Ligi Europejskiej. (fot. dailryradar.com)

Największym ojcem sukcesu w lidze jest Rolando Da Fonseca, który rozegrał 29 pełnych spotkań na 30 możliwych. Drugi na tej liście jest Joao Moutinho, który przed sezonem dołączył do sezonu ze Sportingu Lizbona i rozegrałby komplet spotkań, gdyby nie trzykrotne pauzowanie za kartki. Najniższe miejsce na podium zajmują natomiast ex aequo Hulk, Baluschi i Varela, z 26 meczami w lidze. Niesamowicie za to prezentuje się dorobek strzelecki najlepszych strzelców „Smoków”. W lidze tytuł króla strzelców wygrał Hulk z 23 trafieniami, a drugim najlepszym strzelcem był Falcao z 16 golami. W Lidze Europejskiej role się odwróciły, a prawdziwym geniuszem popisał się Falcao, który w 13 spotkaniach zdobył 16 trafień. Hulk w pucharach nie był z kolei już tak skuteczny i, podobnie jak Guarin, z pięcioma trafieniami jest w środku stawki najlepszych strzelców.

Porto pobiło absolutny rekord w liczbie zdobytych punktów w rozgrywkach ligowych, jednak warto przypomnieć, że przez dziesięciolecia za wygraną przyznawano nie trzy, ale dwa punkty, zatem wyniki punktowe na koniec sezonu nie były imponujące. Jednak wynik 90% wygranych meczów w lidze musi wzbudzać szacunek, a jeśli podliczyć wszystkie spotkania, to w sezonie 2010/2011 Porto rozegrało 49 spotkań, wygrywając 41 razy, pięciokrotnie remisując i tylko trzykrotnie doznając porażki. Mecz numer 50 już w środę w Dublinie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze