1. FC Köln – czy to się może udać?


Co dalej z ekipą "Kozłów"?

19 stycznia 2018 1. FC Köln – czy to się może udać?
fullhdpictures.com

Drużyna 1. FC Köln pod wodzą Petera Stögera w obecnym sezonie spisywała się fatalnie, mimo że w poprzednim niespodziewanie zajęła miejsce gwarantujące udział w rozgrywkach Ligi Europy. Czy jest jeszcze ratunek dla "Kozłów" i dlaczego wpadli oni w tak wielki kryzys? Może staną się drugą Borussią Dortmund?


Udostępnij na Udostępnij na

Pobity niechlubny rekord Tasmanii Berlin

Do zespołu z Berlina należały wszystkie najgorsze rekordy Bundesligi, lecz w tym sezonie jeden z tych tytułów powędrował do Kolonii. Drużyna pod wodzą Stögera w 13 kolejkach zdobyła zaledwie trzy punkty, z kolei Tasmania w sezonie 1965/1966 zainkasowała tyle samo punktów w dwunastu kolejkach. Tak właśnie Köln stało się pośmiewiskiem całej ligi.

Śmiertelny pocałunek z europejskimi pucharami

1.FC Köln było rewelacją Bundesligi w poprzednim sezonie. Wtedy to wywalczyli miejsce zapewniające awans do Ligi Europy. Eksperci zachwycali się pod każdym względem ekipą „Kozłów”, przede wszystkim niebywałym osiągnięciem ówczesnego trenera, Stögera. Nikt wtedy nie spodziewał się, że w następnym sezonie drużyna będzie walczyć o utrzymanie. Kibice stawiali zespołowi wysokie cele w europejskich pucharach, minimum wyjście z grupy, która nie była trudna. Arsenal, Crvena Zvezda oraz BATE. Wydawało się, że porażkę mogą zanotować jedynie z ekipą z Anglii, lecz nawet z „Kanonierami” udało się jednorazowo wygrać 1:0. Niestety inne mecze nie poszły po myśli szkoleniowca i zespół zajął ostatecznie trzecie, kompletnie nic niedające miejsce w grupie.

Bardzo często zdarza się, że drużyny piłkarskie nie potrafią grać na kilku frontach, w przypadku Köln na trzech: Bundesliga, Liga Europy i Puchar Niemiec. Tylko największe kluby umieją rozkładać swoje siły po równo na wszystkie rozgrywki, ponieważ mają bardzo szeroki skład i są w stanie rozgrywać tzw. angielskie tygodnie. Obecnie w Niemczech są tylko dwa kluby o takich umiejętnościach: Bayern Monachium i Borussia Dortmund.

Pod względem problemów, z którymi boryka się ekipa z RheinEnergieStadion, podobnie jest w RB Lipsk, który po raz pierwszy w swojej krótkiej historii awansował do Ligi Mistrzów. Zespół Red Bulla w poprzednim sezonie wywalczył fotel wicelidera, skupiając się tylko na Bundeslidze, ponieważ z DFB-Pokal odpadli już w pierwszej rundzie. Obecnie jednak mają problemy nie tylko w Champions League, w której ostatecznie zajęli trzecie miejsce i „awansowali” z do Ligi Europy, ale też w Bundeslidze.

Drugim zespołem o podobnych kłopotach jest TSG Hoffenheim, które odpadło z Ligi Mistrzów w ostatniej rundzie kwalifikacji z Liverpoolem, a z rozgrywkami Ligi Europy pożegnało się już po fatalnie rozegranej fazie grupowej. „Wieśniaki” nie radzą sobie w tym sezonie zbyt dobrze także w rozgrywkach ligowych.

Sprzedaż Modeste’a

Niekwestionowanie najważniejszym momentem wakacji 2017, w odniesieniu do kolejnego sezonu, dla kibiców 1. FC Köln była sprzedaż najlepszego strzelca – Anthony’ego Modeste’a do chińskiego Tianjin Quanjian. Co prawda do kasy klubowej trafiło 38 milionów euro, lecz władze zespołu z RheinEnergieStadion nie wydały z nich zbyt dużo na pozyskanie klasowego snajpera, który godnie zastąpiłby Francuza. Dodatkowo biorąc pod uwagę, że drużyna z Kolonii w kolejnym sezonie miała grać w europejskich pucharach.

Modeste walczył w poprzednim sezonie o koronę króla strzelców prawie do ostatniej kolejki, lecz ostatecznie zajął trzecie miejsce, oglądając plecy Roberta Lewandowskiego i Pierre’a-Emericka Aubameyanga. Wzbudził tym samym zainteresowanie wielu znanych klubów, nawet BVB ze względu na niewiadomą przyszłość Gabończyka. Francuz poszedł jednak za pieniędzmi do Chin, a swojego wyboru żałuje do dzisiaj.

O tym, że Köln nie zdołało pozyskać zawodnika, który choćby częściowo zastąpił Modeste’a, może świadczyć fakt, że z piłkarskiej emerytury został zmuszony wrócić Claudio Pizarro, a jako napastnik w jednym spotkaniu musiał zagrać… środkowy obrońca. Jego występ wyglądał komicznie, ponieważ nie wiedział, co ma zrobić z piłką i zachowywał się, jakby grał na swojej stałej pozycji. Większość adresowanych do niego piłek po prostu wybijał.

Zmiana trenera

Peter Stöger został zwolniony z funkcji trenera Kolonii po remisie 2:2 z Schalke 04 Gelsenkirchen. Oczywiście remis z drużyną Domenico Tedesco nie byłby złym rezultatem, w szczególności dla 1. FC Köln, gdyby nie wielka strata punktowa do bezpiecznego miejsca nad strefą spadkową.

Włodarze „Kozłów” musieli szybko reagować, a pierwszą myślą było oczywiście pozbycie się trenera, potem dopiero przyszedł czas na czystkę kadrową, czyli zwalnianie i żegnanie się z piłkarzami. Jak widać po pierwszym miesiącu, zmiana szkoleniowca przyniosła pozytywne efekty. Zaczęło się od meczu na śniegu z Freiburgiem, gdzie sędzia przy dyktowaniu rzutów karnych musiał sam odmierzać odległość od linii bramkowej do wapna, ponieważ niemożliwe było odnalezienie białej plamy wyznaczającej „jedenastkę”. Przypominało to wielu widzom swoje dzieciństwo.
Mimo że 1. FC Köln wygrywało do 90. minuty 3:2, to w doliczonym czasie gry napastnik przeciwników – Nils Pettersen, strzelił dwie bramki i ostatecznie to drużyna Freiburga wywiozła z RheinEnergieStadion trzy punkty.

Kolejne spotkanie to porażka 0:1 z Bayernem Monachium. W tym meczu było jednak widać przełamanie „Kozłów” i najsprawiedliwszym rezultatem byłby tak naprawdę remis. W kolejnych dwóch kolejkach przyszedł już czas na odrabianie strat – zespół z Kolonii wygrał obydwa mecze (z Wolfsburgiem 1:0 i Borussią Mönchengladbach 2:1).

Co do dalszej kariery Petera Stögera – został on trenerem Borussii Dortmund. Taka zmiana zaskoczyła nie tylko kibiców BVB, ale również samego Niemca – przyznał to na jednej z konferencji prasowych.

1. FC Köln zostanie drugą Borussią Dortmund?

Fani Bundesligi na pewno pamiętają wielki kryzys „Dumy Westfalii” w trakcie ostatniego sezonu Jürgena Kloppa w tym klubie. Działo się to w rozgrywkach 2014/2015. Wtedy po rundzie jesiennej Borussia miała zaledwie 15 punktów i razem z SC Freiburg zamykała tabelę. Przebudzenie drużyny nastąpiło wiosną i ostatecznie zespół pod wodzą Kloppa zakończył sezon na siódmym miejscu dającym awans do Ligi Europy. Chyba nikt się nie spodziewał, że BVB zmieni swoje oblicze tak bardzo w jednym sezonie.

Podobna sytuacja jest obecnie w 1. FC Köln, które ma świetny początek 2018 roku i wszystko wskazuje na to, że może zakończyć ten sezon jak Borussia Dortmund przed kilkoma laty.

Arcyważne zwycięstwo w derbach, ale czy nie było one „puste”?

Nic tak nie podbudowuje zawodników i kibiców jak zwycięstwo w derbach, które zawsze jest traktowane jako te najważniejsze. Niespodziewanie w poprzedniej kolejce podopieczni Ruthenbecka zdołali pokonać Borussię Mönchengladbach na własnym stadionie 2:1. Sukces w tamtym spotkaniu przypieczętował Simon Terodde, który zdobył bramkę w ostatniej akcji meczu w 95. minucie. Tłum kibiców na RheinEnergieStadion eksplodował i nadal 1. FC Köln liczy się w walce o pozostanie w Bundeslidze, co nie udało się przy tak drastycznych statystykach żadnemu innemu zespołowi.

Eksperci zastanawiali się po tym spotkaniu, czy zwycięstwo z Borussią nie było „puste”, czyli nic nieznaczące. Wydaje się jednak, że „Kozły” nadal mają szansę na utrzymanie się w pierwszej klasie rozgrywkowej, a po tym meczu jest to tym bardziej możliwe.

Arcyważna następna kolejka – mecz z HSV o „sześć” punktów

Niesamowicie ważna w kontekście walki o utrzymanie będzie sobotnia potyczka na Volksparkstadion z przedostatnim Hamburgerem SV. Zarówno jedna, jak i druga drużyna będzie musiała sięgnąć w tym meczu po zwycięstwo, by uratować swoją dramatyczną sytuację. Obecnie oba kluby dzieli różnica sześciu „oczek”, a to będzie właśnie pojedynek o tzw. „sześć” punktów. O takim rodzaju spotkania mówimy wówczas, gdy oba kluby walczą o wspólny cel – w tym przypadku utrzymanie się w Bundeslidze.

Według ekspertów większe szanse na pozostanie w pierwszej lidze ma Hamburger, który jako jedyny zespół nie spadł do 2. Bundesligi – jest w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech od czasu powstania klubu. Jednak drużyna z miasta Volkswagena nie rozpieszcza swoją grą kibiców i szczerze powiedziawszy – dobrze zrobiłby im spadek o stopień niżej.

W obecnej sytuacji, mimo że Köln zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, jako lekkiego faworyta sobotniego starcia można wskazać ekipę „Kozłów”. Wygrali oni dwa ostatnie spotkania, natomiast HSV przegrało w trzech ostatnich kolejkach. Szykuje się bardzo interesujący mecz, który rozpocznie się o godzinie 18:30, czyli wtedy, kiedy rozgrywane są  najciekawsze spotkania w Bundeslidze. Ten pojedynek na pewno nie będzie odstawał od tych pomiędzy lepszymi klubami. Dlaczego? Ponieważ tu będzie się toczyć walka o utrzymanie, a nie o grę w pucharach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze