Faworyci Euro 2016: zostali (nie) tylko najlepsi. Kto do medalu?


Osiem ekip, jeden puchar. Turniej zaskakuje na każdym kroku – czy zwycięzcy też się nie spodziewamy?

29 czerwca 2016 Faworyci Euro 2016: zostali (nie) tylko najlepsi. Kto do medalu?
Dfb.de

Z jednej strony Polska, Islandia, Walia i Portugalia, z drugiej zaś Włochy, Niemcy, Belgia i Francja. Na papierze ostatnie cztery zespoły to zdecydowani faworyci Euro 2016 i właśnie wśród nich powinniśmy upatrywać kandydata do końcowego zwycięstwa. Czterech kopciuszków nie jest bez szans, ale czy ich sen może trwać aż do finału?


Udostępnij na Udostępnij na

Chciałoby się powiedzieć, że na tym etapie nie ma już słabych drużyn… ale nie byłoby to prawdą. Portugalczycy z Ronaldo w składzie są zdolni zarówno do wspaniałych zwycięstw, jak i totalnej porażki. Dla Polaków każdy kolejny etap będzie największym sukcesem w XXI wieku, ale z Niemcami pokazali, że nie są chłopcami do bicia.

Nieco inaczej wygląda sytuacja Islandii i Walii – zwłaszcza że o półfinał nie zagrają ze sobą. O ile awansów do ćwierćfinału podopiecznych Nawałki i Santosa nie można traktować jako zaskoczenie, o tyle wspomnienie o dwóch pierwszych ekipach w kontekście walki o medale przed Euro 2016 wywołałoby jedynie salwę śmiechu. Tak czy owak, nikomu z tej czwórki nie wróżymy zwycięstwa, chociaż co do jednej z ekip nie bylibyśmy źli…

Belgia

Czarnym koniem może być Polska czy Islandia, ale nie Belgia – to na wypadek, gdyby te dwa słowa przeszły Wam przez myśl odnośnie do podopiecznych Marca Wilmotsa. Od kilku lat jeżdżą na turnieje z jednym z najmocniejszych składów. Jak na razie regularnie zawodzili, teraz los potraktował ich nieco łagodniej.

Jak grają: nie możemy patrzeć jedynie na ćwierćfinał, ale również na fazę grupową, głównie przez mecz z Włochami. Zaczęło się jak w karierze dowolnego młokosa: pełen zapału wyszedł na boisko pewny swoich, skądinąd nieprzeciętnych, umiejętności, aby nakrył go czapką 30-latek z okrągłą pięćsetką meczów na koncie.

Na poniższej grafice (Fourfourtwo.com): 13 wykreowanych sytuacji w meczu z Włochami, bez goli.

Belgia Francja Niemcy Włochy Faworyci Euro 2016

Właśnie tego brakuje Belgom: doświadczenia i wyrachowania. Z Włochami przegrali 0:2, następnie 3:0 ograli Irlandię oraz 1:0 Szwecję. W 1/8 rozbili Węgrów 4:0 i prawdą jest, że byli lepsi, ale do pełnej kontroli spotkania było daleko. Belgia wygląda jak młody bokser. Obija rywali ze swojego rocznika, ale nie wie, jak poruszać się po ringu w starciu ze starym wyjadaczem. Z młodszymi wystarczy trochę chaosu.

Co ich czeka: chyba już nikt nie lekceważy Walijczyków. A jeśli lekceważy, niech przestanie tak szybko, jak to tylko możliwe. Wyspiarze nie grają z finezją i polotem, ale może wystarczyć jedna piłka do Bale’a, aby polot i finezję schować głęboko do szafy i rozpocząć gonienie wyniku. Belgowie znają Premier League, ale kadra to inna para kaloszy. Oni prowadzą piłkę, podopieczni Colemana zaś nie pozwalają prowadzić jej ani przeciwnikom, ani sobie samym.

„Czerwone Diabły” napocą się, ale wciąż są faworytami. Półfinał? Musimy poczekać do czwartkowego wieczora. Mecz Polski z Portugalią nie ma jednoznacznego faworyta. Zdarzyć się może wszystko, a Hazard i jego kumple muszą poczekać. Jeżeli dojdą do finału i nie trafią na Islandię (a nie trafią), nie będą stawiani wyżej od swoich rywali.

Szanse na puchar: 20%. Belgia nie wygląda na drużynę, która może święcić tryumf na Euro 2016. Nie jest też o kilka klas lepsza od potencjalnych rywali, zwłaszcza tych z drugiej połowy drabinki. Może za dwa lata…

Francja

Przed turniejem faworyci Euro 2016 według każdego bukmachera. Gospodarze – ściany pomogą, może dołoży się jakiś arbiter. Skład – jak z marzeń, takiego bogactwa nie było od dobrych 15 lat. Apetyty – ogromne, przecież to nie ta sama kadra, która żarła się ze sobą na zgrupowaniach i wracała z RPA po fazie grupowej. – Wygramy! – krzyczeli fani. I wygrali.

Jak grają: nie była to jednak nawet w 10% taka wygrana, jakiej oczekiwano. Spotkanie z Rumunią obnażyło dwa lata bez gry o punkty. Męczarnie, które oglądali fani zgromadzeni na Stade de France, nie były warte meczu otwarcia. Wielkie gwiazdy jako kolektyw nie potrafiły przełożyć taktyki na sytuacje. Co zobaczyła Europa? Że Francuzów da się ograć.

Francuzi w żadnym spotkaniu Euro 2016 nie zwyciężyli różnicą większą niż jedna bramka.

Po wygranej z Rumunią przyszło zwycięstwo z Albanią, następnie remis ze Szwajcarią i awans po meczu z Irlandią. W każdym scenariusz był identyczny – gospodarze nie potrafili zdominować rywali i nawet przez pół godziny tego turnieju nie pokazali, że są na swoim podwórku. Towarzyszy im wiele szczęścia i kilka błysków geniuszu poszczególnych graczy: najpierw Payeta, później Griezmanna.

Co ich czeka: Islandia udowodniła, że pieniądze nie grają, ale nie czyni to z niej faworyta w starciu z Francją. Ciekawie robi się dopiero później. Podopieczni Didiera Deschampsa wyjdą naprzeciw Włochów bądź Niemców, a obie te kadry w obecnej dyspozycji będą rywalami najwyższej klasy. Na ile starczy szczęścia?

Tego dowiemy się po ostatnim spotkaniu gospodarzy, ale jedno jest pewne: indywidualności mogą wygrać mecz, ale nie cały turniej. Pokonanie „Les Bleus” to nie tytuł scenariusza filmu science fiction, ale plan do zrealizowania dla… wszystkich ekip, które pozostały na Euro? Od półfinału w górę, odpowiedź jest twierdząca. Chyba że Islandczycy nie skończyli jeszcze tego rozdziału.

Szanse na puchar: 30%. Nie jest nawet w połowie tak kolorowo, jak miało być. Griezmann i Payet mogą z powodzeniem ogrywać Chirichesa czy Duffy’ego, ale Bonucci czy Boateng mogą przeciwko temu zaprotestować. Francja już nie jest faworytem Euro 2016.

Niemcy

Pamiętacie turniej, w którym nie byli typowani do tryumfu? My też nie. Reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów od lat produkuje wielkie gwiazdy, ale przede wszystkim zgrane i piekielnie mocne zespoły, które wygrywają. Od 2002 roku zagrali na siedmiu turniejach. Tylko raz nie doszli do półfinału, przywieźli pięć medali (na ME nie ma spotkania o trzecie miejsce).

Jak grają: Jak co dwa lata – im dalej w las, tym są groźniejsi. Zaczęli niemrawo. Wygrana z Ukrainą nie należała do widowiskowych, Polska postawiła poprzeczkę na tyle wysoko, że udało się wycisnąć tylko remis, Irlandczykom z północy wbili tylko jedną bramkę. Następni w kolejce czekali Słowacy – i ci zostali już zmieceni z powierzchni ziemi. 

Podopieczni Joachima Loewa wydają się nie mieć żadnych słabych stron. Są jedynymi, którzy jak dotąd nie stracili bramki na turnieju. Boateng jest jednym z najlepszych obrońców mistrzostw, Kroos w końcu dorósł do roli mózgu zespołu, postawienie w ataku na Mario Gomeza okazało się uzupełnieniem mnogości sposobów kreowania akcji. Kiedy napastnik Besiktasu jest na boisku, w zasadzie nie ma możliwości, aby odgadnąć, co zrobią Niemcy w kolejnych pięciu sekundach.

Niemcy jako jedyni nie stracili bramki na Euro 2016.

Co ich czeka: przede wszystkim półfinał z Włochami. Niemcy są mocni jak zawsze, ale drabinka turniejowa ułożyła się dla nich najgorzej, jak tylko mogła, bowiem z Italią zwyczajnie grać nie potrafią. Obie reprezentacje zmierzyły się na międzynarodowych turniejach ośmiokrotnie: cztery razy zwyciężała „Squadra Azzurra”, cztery razy mecz kończył się remisem. Ostatnie dwie wygrane Włochów to półfinały Euro 2012 oraz mundialu z 2006 roku. Z obu imprez wrócili z medalami: odpowiednio srebrnym i złotym.

Co prawda w spotkaniu towarzyskim 29 marca 2016 roku podopieczni Antonio Conte dostali łomot – przegrali 1:4, ale nie ma to żadnego znaczenia. Po pierwsze dlatego, że towarzysko przegrywali nie raz, później zwyciężając w meczach o stawkę. Po drugie – ile warte są mecze towarzyskie? 29 maja Niemcy przegrali ze Słowacją 1:3…

Szanse na puchar: 40%. Dokładnie tyle szans dajemy im w starciu z Buffonem i spółką. Jeśli pokonają ich, pokonają każdego.

Włochy

Mieli być najsłabszą reprezentacją od lat. Najsłabszy skład od zarania dziejów, obsada ataku wołająca o pomstę do snajperów z 2006 roku, brak lidera, nastroje jak przed gilotyną – wszystko to wróżyło walkę o wyjście z grupy i nic ponadto. Zupełnie jak w 2006 roku – afera calciopoli w tle malowała kadrę kolorami prosto z kostnicy, aby Materazzi i kompania wrócili przyodziani w złote barwy.

Jak grają: podobnie jak w przypadku Niemców, należy oceniać ich po ostatnim meczu, a nie po rywalizacji grupowej – tam nie męcząc się, ograli Belgów i Szwedów, aby przegrać z Irlandczykami i wyrzucić ojczyznę Zlatana z turnieju. Prawdziwy koncert dali w meczu z Hiszpanami. Zabrali im wszystkie atuty, którymi straszyli wciąż aktualni mistrzowie Europy. Tiki-takę stłumili w zarodku, Inieście czy Busquetsowi nie dali nawet metra wolnej przestrzeni.

Spotkanie z „La Furia Roja” pokazało całą siłę, jaką dysponuje Italia. Chłopcy Conte nie prowadzą gry – pozwalają robić to przeciwnikom, którym piłkę w 9/10 przypadków zabiera trio BBC (Barzagli – Bonucci – Chiellini) i przekazuje ją dalej. Tam niech się dzieje, co chce. W starciu z hiszpańską defensywą sytuacje tworzyli, biegnąc tylko we dwóch Pelle z Giaccherinim. Kiedy Włosi mają okazję, strzelają bramkę. W gruncie rzeczy chyba o to właśnie chodzi w tej grze…

Włosi nigdy nie przegrali meczu o punkty z Niemcami.

Co ich czeka: zakładając, że pokonają naszych zachodnich sąsiadów, trafią prawdopodobnie na Francję. Kiedy wyczerpie się limit szczęścia gospodarzy? Jak na razie prześlizgują się przez Euro niczym Anglicy przez tłum rozjuszonych kibiców od półwiecza. Bilans spotkań na tej linii jest dość wyrównany, a patrząc na grę: szczęście nie wystarczy.

Wygrana z Francuzami powinna być łatwiejsza niż ta z reprezentacją Niemiec. W finale będą faworytem niezależnie od rywala. Belgom już pokazali miejsce w szeregu, są bardziej doświadczeni niż cała „nasza” czwórka drabinki razem wzięta.

Szanse na puchar: 60%. Włosi to faworyci Euro 2016. Co prawda od celu dzielą ich jeszcze trzy spotkania, ale w każdym będą zespołem nie gorszym od przeciwnika. Kto by pomyślał miesiąc temu? Futbol jest przewrotny.

Komentarze
gość (gość) - 8 lat temu

Czy Portugalia, półfinalista ostatniego euro, naprawdę jest odbierana jako kopciuszek przez redakcję?

Odpowiedz
Radosław Sendra (gość) - 8 lat temu

Patrząc na grę i jej kontrast z potencjałem oraz rywali – owszem. Portugalia grała z Hiszpanami cztery lata temu jak równy z równym, teraz na podobnym pułapie zmierzyła się z Węgrami. Subtelna różnica, która zadecydowała o określeniu Ronaldo i spółki mianem kopciuszka.

Odpowiedz
gość (gość) - 8 lat temu

Jednak kopciuszek to raczej takie totalne zaskoczenie, a Portugalia ma renomę. Żeby nie było, też widzę, że gra bardzo słabo i na zwycięstwo ma praktycznie zerowe szanse, ale nazwanie ich kopciuszkiem moim zdaniem trochę im ubliża

Radosław Sendra (gość) - 8 lat temu

Od Portugalii wymaga się wiele, nie zważając na faktyczne możliwości tej kadry. Na Euro 2012 zagrali bardzo dobrze, jednak dwa lata temu nie wyszli z grupy na mundialu, ustępując Ghanie. Renoma to określenie permanentne, którego mimo wszystko wobec Portugalczyków bym nie używał.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze