Fabiański kapituluje aż pięciokrotnie, Fellaini bohaterem United


17 stycznia 2015 Fabiański kapituluje aż pięciokrotnie, Fellaini bohaterem United

Chelsea gromi swoich rywali, Pardew – co dziwne – wygrywa trzeci mecz z rzędu, zaś drużyna Wasilewskiego notuje kolejną porażkę. Co ciekawego warto odnotować po sobocie z Premier League?


Udostępnij na Udostępnij na

Najwięcej działo się w meczu drużyn… walczących o utrzymanie. Crystal Palace z Alanem Pardewem na ławce trenerskiej wygrało w poprzedniej kolejce 2:1 z Tottenhamem, co było genialnym ligowym debiutem dla byłego szkoleniowca Newcastle. Burnley zwyciężyło natomiast z słabiutko spisującym się QPR. Dzisiejsze spotkanie było jednym z tych, które mogą przesądzić o „być albo nie być” w angielskiej ekstraklasie.

Już po 16. minutach Burnley prowadziło 2:0. Raz głową trafił Ben Mee, zaś po chwili drugiego gola dołożył Danny Ings. Drużyna z Londynu przez całą pierwszą połowę miała problemy z wyprowadzeniem ataku, stać było ją na zaledwie jedną kontaktową bramkę Dwighta Gayle’a. Gra zmieniła się jednak po przerwie, kiedy to Pardew zmienił ustawienie z 4–4–2 na 4–1–4–1. Przesunął na lewe skrzydło nominalnego napastnika, Gayle’a, na prawej flance zaś regularnie biegać zaczął wypożyczony z Manchesteru Wilfried Zaha. Zaczęło to przynosić efekty w postaci sytuacji bramkowych, do wyrównania doprowadził zaś na początku drugiej połowy Jason Puncheon, który zbiegł z piłką do środka pod pole karne i oddał niezbyt silny, ale precyzyjny strzał z dystansu, po którym piłka wturlała się do bramki. Na prawej stronie boiska szalał Zaha, który prawie podarował debiutancką bramkę wypożyczonemu z Arsenalu Yayi Sanogo. 21-letni Francuz tradycyjnie jednak dał do pomyślenia kibicom, którzy uparcie wierzą, iż napastnik nadaje się na Premier League. Zawodnicy Burnley próbowali ponownie wyjść na prowadzenie, lecz mimo nieznacznie większego posiadania piłki (51%) gospodarzom udało się oddać zaledwie trzy celne strzały. W końcówce znowu do głosu doszła drużyna „Orłów”. Sanogo został zmieniony przez Murraya, który postraszył swoim wolejem, chwilę później zaś wynik spotkania na 2:3 ustalił Gayle.

https://twitter.com/AspirerUK/status/556493353114939396

Co po spotkaniu powiedział Sean Dyche? Że występ jego drużyny „nie był wystarczająco dobry”, czego skutkiem jest 17. miejsce w tabeli. Jedynym, z czego cieszyć może się drużyna Burnley, jest gol Bena Mee, któremu udało się tego dokonać… po raz pierwszy od dwóch lat. Alan Pardew zaś ogląda teraz plecy swojej byłej drużyny – Newcastle United, która jest pozycję przed nim. Być może 12. miejsce w tabeli, które zajmuje Crystal Palace, brzmi bezpieczne, warto jednak zauważyć, iż od dzisiejszego, byłego już rywala różnią ekipę „Orłów” zaledwie trzy punkty. Trzy punkty, które dają aż pięć lokacji przewagi.

Pięć bramek padło również w Swansea. Oczy kibiców skupione były na Łukaszu Fabiańskim, który przez stronę statystyczną EPL Index został uznany najbardziej niedocenianym zawodnikiem tego sezonu Premier League. Świadczyć mają o tym liczby – Polak obronił w 21 poprzednich meczach aż 64 strzały, lepszą średnią od niego miał jedynie Robert Green z QPR. Były piłkarz Arsenalu miał jednak aż osiem czystych kont, jedynym golkiperem, który w momencie pisania analizy miał ich więcej, był Fraser Forster z Southampton.

Dzisiejsze spotkanie z Chelsea nie było jednak najlepszym momentem do poparcia informacji zawartych we wspomnianym rankingu. Fabiański wpuścił aż 5 bramek i mało kogo pocieszy fakt, iż przy praktycznie żadnej z nich nie miał nic do powiedzenia. O nieudolności obrony Swansea niech świadczy fakt, iż pierwszy gol padł już w pierwszej minucie, kiedy to jeden z zawodników gospodarzy pomylił koszulki i zamiast podawać do kolegi zespołu, oddał piłkę Oscarowi, który to posłał koziołkującą piłkę do bramki Łukasza. Kuriozalnie zachowała się również defensywa „Łabędzi” przy bramce na 4:0. Diego Costa przejął słabe podanie adresowane do 29-letniego golkipera i pewnie umieścił piłkę w siatce. Jakim cudem przejął ę piłkę? To pytanie do Federico Fernandeza, który widocznie miał zbyt mało pary w nogach, aby dokopać futbolówkę do kolegi z zespołu.

Ofensywa Swansea zaprezentowała się równie beznadziejnie jak koledzy z obrony. Ani jednego celnego strzału nie oddali piłkarze Garry’ego Monka. Być może na nieudolność w ataku miał wpływ brak Wilfrieda Bony’ego, który sprzedany został do Manchesteru City. A może klątwa? „Łabędzie” nie pokonały Chelsea w lidze od 1981 roku.

https://vine.co/v/OjvxHg7bgQQ

Przegrać w obecnym sezonie z „The Blues” to nie wstyd. Ekipa Jose Mourinho w lidze przegrała tylko dwa razy i ma pięć punktów przewagi nad drugim Manchesterem City. Dla ekipy Fabiańskiego wysoka porażka nie będzie miała większych konsekwencji, bo i tak szczytem możliwości tej drużyny są europejskie puchary, które możliwe są jedynie przy potknięciach topowych zespołów.

Manchester United wymęczył trzy punkty w meczu z QPR. Louis van Gaal do swojej dyspozycji miał powracających do składu Marcosa Rojo i Radamela Falcao, obaj wystąpili w pierwszych składach, zwłaszcza iż kontuzji nabawił się słabo prezentujący się ostatnio Robin van Persie. Kibice Queens Park Rangers musieli zaś ślepo wierzyć, iż może „Czerwonym Diabłom” odechce się dziś grać. I faktycznie, przez pierwszą połowę wszystko szło po ich myśli.

Niesamowite jest to, iż drużyna mająca w składzie: Di Marię, Matę i Rooneya narzeka na brak kreatywności. Pytali o to zwłaszcza kibice na forach internetowych po pierwszej połowie spotkania. Brak wyobraźni widać u zawodników van Gaala od dłuższego czasu, zwieńczeniem tego była porażka 1:0 z Southampton w poprzedniej kolejce. W dzisiejszym meczu dochodziło nawet do tego, iż pozbawieni pomysłów piłkarze United musieli się bić o piłkę posyłaną z rzutu rożnego przez… obrońcę Phila Jonesa.

W drugiej połowie na boisku pojawił się Fellaini, który zastąpił niewidocznego Juana Matę. Wyprowadził na prowadzenie swoją drużynę już w 58. minucie, choć jego późniejsza gra nie różniła się niczym od reszty zawodników. Była bezbarwna. Odnotować warto spektakularne pudło Falcao w końcówce meczu, którego nie powstydziłby się nawet sam Joel Tschibamba.

https://vine.co/v/Ojv7gQb3qbh

Ostatecznie wynik 2:0 zagwarantował w ostatniej minucie młody James Wilson oraz David de Gea, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Hiszpański bramkarz zanotował kilka ważnych interwencji przy potężnych strzałach m.in. Charliego Austina. Wynik ładniejszy niż gra gwarantuje „Czerwonym Diabłom” czwarte miejsce w tabeli, QPR zaś nadal okupuje strefę spadkową.

W meczu Leicester – Stoke jedyną bramkę strzelił Bojan Krkić. Źle przy strzale byłego zawodnika Barcelony zachował się Marcin Wasilewski, który oddał napastnikowi zbyt wiele miejsca na boisku. Warto również wspomnieć o powrocie na White Heart Lane Jermaina Defoe, który przez dziesięć sezonów występował w barwach Tottenhamu. 32-letni napastnik został dopiero co zakontraktowany przez Sunderland, w swoim debiucie jednak nie zaprezentował niczego specjalnego, zaś jego drużyna przegrała 2:1. „Koguty” natomiast są jedynym dzisiejszym gospodarzem, któremu udało się wygrać.

WYNIKI SOBOTNICH MECZÓW PREMIER LEAGUE:

Newcastle – Southampton 1:2

Aston Villa – Liverpool 0:2

Burnley – Crystal Palace 2:3

Leicester – Stoke 0:1

QPR – Manchester Untied 0:2

Swansea – Chelsea 0:5

Tottenham – Sunderland 2:1

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze