Redakcja

Everton odpada z FA Cup. Fani wściekli na Martineza!


23 kwietnia 2016 Everton odpada z FA Cup. Fani wściekli na Martineza!

Po przegranych w środku tygodnia derbach Merseyside wszyscy w niebieskiej części Liverpoolu oczekiwali wygranej na Wembley w półfinale Pucharu Anglii z Manchesterem United. Tym bardziej potrzebował jej trener „The Toffees”, Roberto Martinez. Będący pod presją menedżer nie wyszedł jednak zwycięsko z dzisiejszej konfrontacji z „Czerwonymi Diabłami” Louisa van Gaala (porażka 1:2) i kibice Evertonu mają go już serdecznie dosyć.


Udostępnij na Udostępnij na

Porażka 4:0 na terenie największego rywala była dla nich bardzo trudna do przełknięcia. Również dlatego, że była kolejną potyczką, w której nie oglądali swojej drużyny schodzącej z boiska po końcowym gwizdku sędziego jako zwycięzcy. Ich ostatnia wiktoria miała miejsce dość dawno temu – w połowie marca, w ćwierćfinale FA Cup, z Chelsea na Goodison Park.

Od paru meczów fani protestują przeciwko swojemu trenerowi, zarzucając drużynie przede wszystkim fatalną formę na własnym boisku (tylko już zdegradowana Aston Villa ma gorszy bilans gier na swoim terenie) i nieumiejętność gry w obronie. Sam fakt, że piłkarze czasem popełnią irytujący błąd w grze obronnej, nie jest dla nich powodem do takiej frustracji, ale w tym przypadku mamy do czynienia z recydywą. Podopieczni Martineza powtarzają te same błędy kolejka w kolejkę, nie poprawiając się w tym aspekcie i to doprowadza ich sympatyków do szewskiej pasji.

Bardzo symboliczne było to, że podczas derbów na Anfield wiceprezes klubu, a także jego nowy współwłaściciel zamierzający inwestować spore kwoty – Farhad Moshiri, wyszli ze stadionu już po godzinie gry. Nic lepiej nie obrazuje obecnej sytuacji klubu.

Martinez się broni. Po dzisiejszej porażce twierdził, że wie, jak wyprowadzić klub z kryzysu i że jest do tego zdolny. Fani i eksperci powątpiewają. Czemu? Bo jego drużyny nigdy nie prezentowały się dobrze w obronie. W dodatku nie widać, by dobra gra z przodu rekompensowała ubytki z tyłu – Romelu Lukaku strzelił przecież ponad 20 bramek w lidze, a mimo to „The Toffees” znajdują się w drugiej części tabeli.

W swoim pierwszym sezonie hiszpański menedżer skończył na piątej pozycji w Premier League. Druga kampania była już mniej udana, bo klub finiszował w niej na 11. pozycji. Teraz ponownie zapowiada się na zjazd, a nie marsz do góry tabeli. Znawcy piłki na Wyspach są zgodni – jeśli Martinez nie straci pracy w najbliższych dniach, to stanie się to już po sezonie, gdy oczy całej Europy będą skierowane na czempionat we Francji, dając czas i spokój do namysłu nad wyborem kolejnego człowieka, który poprowadzi zespół z ławki trenerskiej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze