Europa League Hangover – prawda czy mit? Sprawdzamy angielskie zespoły


17 marca 2016 Europa League Hangover – prawda czy mit? Sprawdzamy angielskie zespoły

Czy czwartkowe noce w Lidze Europy oddziałują na formę zespołów z Premier League w weekendowych spotkaniach? Ku takiej opinii skłania się tak wielu, że „zjawisko” uzyskało nawet własną nazwę: Europa League Hangover, czyli, mówiąc po naszemu, poLigoEuropejski kac. Postanowiliśmy sprawdzić, jak sprawa wygląda w trwającym sezonie, w którym mamy okazję oglądać w ramach rozgrywek: Tottenham, Liverpool i Manchester United.


Udostępnij na Udostępnij na

Już w niedzielę na kibiców czeka wielki szlagier – Manchester City podejmie w derbach miasta ekipę Louisa van Gaala. Choć zespoły prawdopodobnie walczą o zupełnie inne cele w Premier League, takiego meczu nie odpuści żaden z nich. United będzie miał aż dwa dni mniej do regeneracji i przygotowania, bowiem dziś zagra arcyważne spotkanie z Liverpoolem o być albo nie być w Lidze Europy. Pierwszy mecz liverpoolczycy wygrali 2:0, toteż podopiecznych holenderskiego szkoleniowca czeka zadanie z serii „wszystko albo nic”.

Czy wystarczy sił? Derby Manchesteru rozgrywane będą 20 marca o godzinie 17:00, podczas gdy „Bitwa o Anglię” rozpocznie się dzisiaj o 21:05. Dla kontrastu, swój mecz w Lidze Mistrzów Manchester City rozegrał  we wtorek o 20:45. Terminy sprawiają, że Aguero i spółka będą mogli przygotowywać się i przede wszystkim odpoczywać przed debrami ponad 48 godzin dłużej.

Plusem dla „Czerwonych Diabłów” jest fakt, że zespół Juergena Kloppa podejmą u siebie bez konieczności wyjazdu do Merseyside. Nie zawsze jest jednak tak łatwo: po wyjeździe na mecz z belgijskim FC Midtjylland, Manchester czekała ponad 300-kilometrowa podróż do Londynu na mecz z Arsenalem. Czas od zakończenia spotkania w LE do rozpoczęcia meczu w BPL: nieco ponad 63 godziny. Odejmijmy przeloty i treningi. Mało czasu? Warto sprawdzić, jakie rezultaty w lidze osiągały angielskie zespoły po meczach w LE. Skupiam się tylko na spotkaniach w BPL, wyłączając pojedynki w angielskich pucharach. Europa League Hangover – prawda czy mit?

Tottenham

Zacznijmy od zespołów, które grały w trwających rozgrywkach LE od fazy grupowej. Na pierwszy ogień pójdzie Tottenham. Podopieczni Mauricio Pochettino walczą o mistrzostwo Anglii, co samo w sobie determinuje fakt, iż mecze Ligi Europy nie mogły drastycznie wpływać na formę londyńczyków w Premier League. W Europie trafili na dość łatwą grupę z Monaco, Anderlechtem i Karabachem Agdam.

Tottenham wygrał z Crystal Palace, Bournemouth, Swansea i Aston Villą, zremisował ze Swansea, Arsenalem i z Chelsea oraz przegrał z Newcastle. 50% wygranych, 87,5% wygranych i remisów. Średnia: 1,88 punktu na mecz. W spotkaniach rozgrywanych w BPL po meczach w LE „Koguty” strzeliły 11 bramek, straciły osiem. Formę w pozostałych pojedynkach angielskiej ekstraklasy prezentuje poniższy wykres.

54,5% wygranych, 86,4% wygranych i remisów. Średnia: 1,95  punktu na mecz. Różnice pomiędzy formą Tottenhamu w meczach rozgrywanych po LE oraz wszystkich pozostałych są minimalne. W innych meczach BPL podopieczni Maurucio Pochettino strzelili 42 gole, stracili osiem. Statystyka goli jest już gorsza, jednak jak widać, nie przekładała się ona w dużym stopniu na osiągane wyniki. Warto dodać, że swoją grupę w LE wygrali w cuglach dzięki czterem zwycięstwom oraz po jednym: remisie i porażce. Diagnoza dla „Kogutów”: brak stwierdzonego Europa League Hangover.

 

Liverpool

W lidze podopieczni Juergena Kloppa, który w październiku przejął schedę po Brendanie Rodgersie, spisują się bardzo przeciętnie. Ósme miejsce całkowicie nie odpowiada zarówno potencjałowi zespołu, jak i poszczególnych graczy. Ekipa z Merseyside ma dziś jednak spore szanse na zawojowanie LE, w której spisują się całkiem nieźle. Liverpoolczycy trafili do niezwykle łatwej grupy z Bordeaux, FC Sion oraz Rubinem Kazań.

Europa League Hangover

Liverpool zwyciężył ze Swansea, zremisował z Norwich, Southampton, West Bromwich i Evertonem oraz przegrał z Crystal Palace. 16,7% wygranych, 83,3% wygranych i remisów. Średnia: 1,17 punktu na mecz. W spotkaniach rozgrywanych w BPL po meczach w LE „The Reds” strzelili i stracili po siedem bramek. Nie wygląda to tak okazale, jak w przypadku Tottenhamu. Jak liverpoolczycy radzili sobie w pozostałych meczach Premier League?

52,4% wygranych, 67% wygranych i remisów. Średnia: 1,71 punktu na mecz. Różnica w zwycięstwach jest wręcz kolosalna. Coutinho i spółka w pozostałych meczach strzelili 36 oraz stracili 30 bramek. W przypadku Liverpoolu widać już różnicę, jednak drużynę trzeba usprawiedliwić zmianami na ławce trenerskiej. Swoją grupę Liverpool wygrał, a dzisiaj ma bardzo duże szanse na wyeliminowanie Manchesteru United z rozgrywek. Diagnoza: stwierdza się pierwsze symptomy Europa League Hangover.

Manchester United

Manchester United zagrał Lidze Europy dopiero trzy mecze. Podopieczni Louisa van Gaala dołączyli do stawki po odpadnięciu w koszmarnym stylu z rozgrywek Ligi Mistrzów. Pierwszym rywalem „Czerwonych Diabłów” był duński Midtjylland, z którym pierwszy mecz był prawdziwą męczarnią, zresztą ostatecznie przegraną. Jedynie mecz z Arsenalem został rozegrany bezpośrednio po spotkaniu w LE, toteż nie możemy oceniać Rooneya i spółki przez ten sam pryzmat, co zawodników z Liverpoolu i Tottenhamu.

Spotkanie z Arsenalem to popis Marcusa Rashforda i ostatecznie zwycięstwo 3:2 Manchesteru. Ważna dla statystyki Europa League Hangover będzie niedziela,  podczas której po raz kolejny graczom z Old Trafford przyjdzie mierzyć się z rywalem z najwyższej półki, „głośnymi sąsiadami”. No, chyba że podopieczni holenderskiego szkoleniowca awansują, co jednak, patrząc na formę United, należy rozpatrywać jako misję z gatunku tych impossible.

https://www.youtube.com/watch?v=IGx9t-WIzGg

Europa League Hangover – mit na usprawiedliwienie?

W kwalifikacjach do LE uczestniczyło jeszcze Southampton, które z trzech meczów BPL rozgrywanych po meczach w Europie dwa zremisowało i jeden wygrało. Odpowiada to w zupełności formie „Świętych” z początku sezonu. Podobnie, mimo wszystko, jest z każdym zespołem z tego sezonu z BPL. Co prawda Tottenham przegra w dwumeczu z BVB po klęsce 0:3 w pierwszym spotkaniu, ale w lidze podopieczni Pochettino są mocni jak nigdy, i nie zmieniły tego czwartkowe noce z Ligą Europy.

Klopp (fot. R. Parker Sportsphoto Allstar)
Kibice wierzą w Juergena Kloppa (fot. R. Parker Sportsphoto Allstar)

Liverpool z miesiąca na miesiąc jest zespołem lepszym, niech świadczą o tym chociażby cztery zwycięstwa w pięciu ostatnich meczach, w tym pięć goli wbitych obu ekipom z Manchesteru. Zespół uczył się Kloppa, podobnie jak Klopp uczył się zespołu, więc na to można zrzucić sporą część winy za wiele niekorzystnych wyników. Jeżeli „The Reds” awansują do LE w przyszłym sezonie (no, chyba że wygrają rozgrywki już teraz, a za rok zagrają LM), to wtedy będzie można oceniać badane przez nas zjawisko.

Europa League Hangover? Pic na wodę, fotomontaż. Wymyślone przez obrońców angielskiego futbolu, chcących przeforsować krótki czas odpoczynku pomiędzy spotkaniami w LE i BPL. Jeśli mamy coś w tej kategorii zmieniać, to należy zacząć od Pucharu Myszki Miki i powtarzanych spotkań Pucharu Anglii, co jest bolączką Premier League od zarania dziejów. Jeśli ktoś dobrze gra w piłkę, nie ma żadnego kaca po LE. Jeśli gorzej – pojawiają się problemy. Potwierdza to statystyka, która bezlitośnie pokazuje, że ”Koguty” mogą stracić za dużo, pozwalając sobie na przegrywanie meczów po LE. No, ale trzeba się jakoś usprawiedliwiać.

[interaction id=”56ea9f1d51c54f4063d4b087″]

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze