ESA 37 – rzekomo niesprawiedliwy system rozgrywek


Co dalej z rozgrywkami Ekstraklasy?

2 czerwca 2017 ESA 37 – rzekomo niesprawiedliwy system rozgrywek

Sezon 2016/2017 piłkarskiej Lotto Ekstraklasy dobiega końca. Do ostatniej kolejki trwa walka o mistrzowski tytuł i o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Pierwszym zespołem, który opuści po zakończeniu zmagań „najlepszą ligę świata”, jest borykający się z nie tylko sportowymi problemami Ruch Chorzów, czyli jedna z najbardziej utytułowanych drużyn w Polsce. Koniec sezonu to świetny czas na analizy, dlatego piłkarscy eksperci co rusz wyrażają swoje, najczęściej krytyczne, opinie dotyczące aktualnego systemu rozgrywek Ekstraklasy. Główny zarzut to „niesprawiedliwość”. Spróbuję więc przeanalizować, czy to oskarżenie jest słuszne.


Udostępnij na Udostępnij na

30 kolejek i podział punktów

Piłkarze ekstraklasowych ekip już od czterech lat rozgrywają o siedem kolejek więcej niż w poprzednich sezonach. Zapewne wszyscy kibice polskiej piłki nożnej znają zasady obowiązujące w systemie ESA37. Dla ścisłości pokrótce przypomnę jednak podstawowe wytyczne tego schematu. Szesnaście klubów rywalizuje systemem „każdy z każdym” przez 30 kolejnych serii gier w dwóch rundach – jesiennej i wiosennej. Po zakończeniu tych zmagań, tabela zostaje podzielona na dwie części, dzięki czemu zostaje utworzona grupa mistrzowska, którą tworzą zespoły zajmujące miejsca od pierwszego do ósmego, i grupa spadkowa, złożona z ekip z lokat 9–16. To jednak nie koniec atrakcji. Po 30. kolejce punkty zdobyte przez wszystkie drużyny zostają podzielone przez dwa. W przypadku nieparzystej liczby punktów (po dokonaniu tego działania) dodaje się gratisowy punkt. Ekstraklasowe zespoły mają zatem do rozegrania siedem dodatkowych meczów wewnątrz nowo powstałych grup.

Punkt punktowi nierówny

Padają stwierdzenia, że punkty gromadzone do 30. serii spotkań są mniej ważne niż punkty, które zdobywa się w tzw. rundzie finałowej. Z jednej strony wypada się zgodzić z tą opinią, bo po rundzie zasadniczej trzy „oczka” za zwycięstwo to tak naprawdę tylko 1,5 punktu. Ale, idąc tym tokiem rozumowania: nie traci ten, kto przegrywa (0 nie dzieli się przez 2). Wynika z tego frapujące stwierdzenie, że w piłkarskiej Ekstraklasie opłaca się ponosić porażki.

Patrząc jednak na ten problem z innej strony, trzeba zwrócić uwagę na to, że wszyscy piłkarze grający na polskich boiskach są profesjonalistami, co niejednokrotnie podkreślają, a ich celem jest zwycięstwo w każdej potyczce. Skoro więc walczą o wygraną, ze świadomością, co nastąpi po 30. kolejce, to powinno im wystarczać wykonywanie swojej pracy według określonych reguł.

Niesprawiedliwy system?

Szczerze mówiąc, trochę dziwi mnie to stwierdzenie w odniesieniu do bieżącego układu rozgrywek Lotto Ekstraklasy. Już od czterech lat trenerzy i zawodnicy w okolicach maja nagle przypominają sobie, że okradziono ich z należących im się punktów. Przyznaję, połowiczną rację – mają (3=1,5). Sens jednak w tym, że ogólne zasady dotyczące systemu zmagań: primo – są im znane znacznie wcześniej; secundo – zostały zatwierdzone przed sezonem przez wszystkie kluby biorące udział w rozgrywkach.

To tak, jakby piłkarz miał pretensje, że za faul w polu karnym lub zagranie piłki ręką w „szesnastce” należy się przeciwnikowi rzut karny. Powtórzę jeszcze raz: zasady zostały ustalone i zaakceptowane dużo wcześniej.

Minusy z jakimi się zgodzę, to tworzenie się tzw. bezpiecznego środka i fakt, że kilka meczów toczy się o „pietruszkę”. To wszystko dzieje się na pograniczu grupy mistrzowskiej i spadkowej w ostatnich kolejkach sezonu. Drużyny z miejsc 6–12 nie walczą już o nic, bo do europejskich pucharów jest za daleko (w przypadku ekip z lokat 6–8), a utrzymanie mają już zapewnione (zespoły 9–12). Tę teorię udowodniły choćby zespoły Pogoni Szczecin i Bruk-Bet Termaliki Nieciecza, które w bezpośrednim starciu rundy finałowej podzieliły się punktami, a w innych meczach ostatniej części sezonu zgodnie rozdają rywalom punkty.

Co dalej z ESA 37?

Wstępnie w przyszłych rozgrywkach ma obowiązywać system ESA37. Spekulacje nad kolejnymi reformami na przyszłe sezony Ekstraklasy jednak wciąż trwają. Pojawia się m.in. propozycja powiększenia ligi do 18 zespołów, choć to pomysł trudny do zrealizowania w kilka miesięcy. Inna sugestia to pozostanie przy ESA37, ale bez dzielenia punktów, albo zmiana na ESA34 na podobnych zasadach.

Prawda jest taka, że od dawna walka o mistrzostwo Polski nie była tak zacięta jak w bieżących rozgrywkach. Aż cztery zespoły realnie marzą o tytule mistrza kraju. PZPN i Ekstraklasa z pewnością mają przed sobą bardzo gorące, nie tylko pod względem pogody, miesiące. Jedno jest pewne. Sezon 2016/2017 jeszcze się nie skończył, a miłośnicy polskiej piłki już z niecierpliwością czekają na kolejny sezon Ekstraklasy.

Komentarze
Blajpios (gość) - 7 lat temu

Zaciekawiła mnie ta platforma disqus i po zapoznaniu dokładniejszym może utworzę sobie konto, ale póki co, na szybko, to "tradycyjnie" komentarz. Jestem bowiem prawie w małym szoku. Już pogodziłem się, że tylko ewent. wśród innych dyskutantów znajdę podobne do moich opinie, natomiast wszelkie dziennikarstwo nie jest już zdolne do rozsądnego myślenia. Tymczasem tutaj - taka radość! Najprostsza kwestia a tak trudno pojąć niektórym. Czy werdykt zgodny z przyjętymi zasadami jest niesprawiedliwy? To zaś próbują wmówić krytykanci. Nie starcza wyobraźni, że później punkty będą zredukowane? To podawajcie od początku sezonu dwie tabele, jedną dla tych bez wyobraźni właśnie, w której od razu będzie się wpisywać 1,5 punktu za zwycięstwo a 0,5 za remis. Może wtedy pojmą na koniec, że nikt im niczego nie ukradł i to niesprawiedliwie? Przecież na tyle im jednak starcza wyobraźni, że sami nawet mawiają pod koniec sezonu o meczach "za podwójną stawkę", "o 6 punktów". Bo takie są właśnie rozgrywki na ostatniej prostej. Naprawdę. "Wydaje się", że NHL czy koszykówka w Stanach, nie mówiąc już o futbolu amerykańskim, to jednak nie przegrywają znaczącą ;-) z polską Ekstraklasą piłkarską. A oni już kompletnie niesprawiedliwie grają, drużyny, które przeszły do play-offu są okradane z wszystkich punktów, jakie zdobyły w sezonie zasadniczym!!! Zgroza! Podobnie - drużyny, które awansują na Mundial, nawet w piłce nożnej! Cóż, ale pewnie mają głupszych kibiców, którzy dają się omamić jakimś artykułom dziennikarzy, że to jest sprawiedliwe? Cóż, naprawdę przykro czystać, słuchać, patrzeć na tych wielkich "tuzów dziennikarstwa sportowego i ich ekspertów", którzy tyle się mądrzą o taktyce niby a nie potrafią zrozumieć tej jednej, prostej zasady. Rundy zasadnicze są podstawą, trzeba dojechać. Zwycięstwo jednak rozstrzyga się na finiszu i tu naprawdę trzeba "jechać dwa razy szybciej" i wypruć z siebie wszystko na ostatniej prostej... Podstawowa zasada rywalizacji sportowej przecież! Owszem, można ewentualnie zastanawiać się nad innym przelicznikiem, może np. 60 procent punktów zdobytych w rundzie zasadniczej zostawiać? Może jednak jakoś inaczej dodatkowe bonusy ustalić? Absolutnie jednak nie majstrujcie nic przy zasadzie nie zrównania punktów wstępnych i finałowych, bo to dopiero będzie kłamstwem! Jeżeli już - to niezmiennie przypominam, system punktowania za zwycięstwa do zmiany! Zresztą, mądry system, to przed laty w Polsce przeforsował chyba nawet ten sam człowiek, co zaproponował ESA-37. Teraz bowiem faktycznie jest dziwne! W meczu, gdzie np zmienia się wynik od 0-1, przez 2-1, znów 2-3 i końcu 3-3: to drużyny zyskują tylko po punkcie. Natomiast przenudny mecz, przestany, "przekalkulowany mecz" przez graczy na 0-0, w którym w końcówce z "przypadkowego" wolnego ktoś strzela na 1-0: to tu ten "szczęśliwy strzelec" daje drużynie od razu 3 punkty! Absolutnie absurd! Ale - "mądry, bo z zachodu". Najpierw bowiem tego polskiego innowatora zakrzyczano, w dużej mierze z pomocą dziennikarzy, wymuszono rejteradę z mądrego systemu - a potem, ponieważ właśnie na zachodzie wprowadzoną tę głupią do dzisiaj obowiązującą imitację: to zaś zakrzyczeli zdrowy rozsądek i wprowdzili obecny system. Tymcazsem - 3 punkty to powinny być, jak kiedyś w Polsce: dopiero za zwycięstwo minimum trzema bramkami! Mniejsze zwycięstwo - to jednak tylko dwa punkty do tabeli. No a remis - to po punkcie... Niemniej, mam świadomość, że zanim to dotrze do szerokich mas społeczeństwa, to dużo jeszcze wody w polskich rzekach upłynie!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze