Ekwador ma czego żałować. Jest jedną z tych drużyn, które zapamiętamy z fazy grupowej


Ekwador pakuje się do domu już po fazie grupowej, choć zaprezentował się z bardzo dobrej strony

29 listopada 2022 Ekwador ma czego żałować. Jest jedną z tych drużyn, które zapamiętamy z fazy grupowej
msportsid.com

Pewnie po meczu z Senegalem w Ekwadorze jest wielka żałoba narodowa, ale za kilka dni będą mogli być z siebie dumni, bo zapadli w pamięć jako ciekawa drużyna, która w następnych latach może być jeszcze silniejsza. Niedosyt jest, bo Ekwador odwalił kawał dobrej roboty w dwóch pierwszych spotkaniach, a z mistrzem Afryki popsuł sprawę i pakuje się do domu.


Udostępnij na Udostępnij na

Ekwador chciał osiągnąć wielkie rzeczy na tym mundialu, choć, tak szczerze, nikt nie spodziewał się po nich wiele. Pokazali się jednak z bardzo pozytywnej strony, o czym świadczy mecz z Holandią, w którym bardzo mocno przycisnęli „Oranje”. Mundial w Katarze to jednak dobry impuls dla ekwadorskiego futbolu. Jesteśmy przekonani, że o niektórych piłkarzach z tego kraju będzie głośno w najbliższych latach.

Ekwador i Enner Valencia, który przypomniał o sobie światu

Nie można nie wspomnieć przy omawianiu występu reprezentacji Ekwadoru w Katarze o Ennerze Valencii. To jeden z pozytywnych wariatów tych mistrzostw i pewnie jak za kilka lat będziemy wspominać mundial na Półwyspie Katarskim, przypomnimy sobie, że w żółtej koszulce biegał taki Enner Valencia, który narobił trochę szumu. Skarcił nie tylko Katar w meczu otwarcia, ale też dał remis z Holandią.

Przy tym wszystkim Enner Valencia zapisał się na kartach historii. Stał się czwartym piłkarzem, który zdobył sześć bramek z rzędu dla swojego kraju na mundialu. Warto podkreślić, że był nieźle okładany przez rywali i nawet pomimo że cztery dni temu znoszono go z boiska na noszach, z Senegalem zagrał już od pierwszej minuty. Pary w płucach na ten mecz wyraźnie mu jednak zabrakło, bo Koulibaly schował go do kieszeni.

Enner Valencia oprócz trzech bramek zostanie zapamiętany jako lider tego bardzo młodego zespołu. 33-latek był jednym z niewielu przedstawicieli starego pokolenia Ekwadoru. Jako kapitan drużyny był takim ojcem tego zespołu, nie tylko na murawie, gdzie zrobił kawał dobrej roboty. Musimy przyznać, że przypomniał o sobie światu tym mundialem, gdyż niewielu wiedziało, że Valencia z całkiem niezłym skutkiem jeszcze kopie piłkę w Fenerbahce.

Ekwador – młoda, energiczna i pełna temperamentu reprezentacja

Gustavo Alfaro do Kataru zabrał aż 16 zawodników poniżej 25. roku życia. To ponad połowa drużyny. Ta drużyna była oparta na starych wygach jak Enner Valencia i Hernan Galindez oraz graczach, którzy odnosili ogromne sukcesy w młodzieżówkach. Na przykład w Polsce na mistrzostwach świata do lat 20 w 2019 roku, gdzie zdobyli brązowy medal. Czasami ten brak doświadczenia międzynarodowego było widać w grze.

Jest na czym budować tę reprezentację. Pewnie już bez najlepszego strzelca Ekwadoru w historii, ale z innymi zawodnikami, którzy dopiero budują swoją markę w Europie, a ten mundial może jedynie im pomóc. Caicedo, Estupinan, Plata dopiero rozpoczynają swoją przygodę poza Ameryką Południową, a w Katarze pokazali się z doskonałej strony.

Za cztery lata ta drużyna może być naprawdę potężna. Nie będzie nadużyciem, gdy użyjemy sformułowania, że rośnie kolejna silna piłkarsko reprezentacja w Ameryce. Moises Caicedo to w tym momencie podstawowy gracz Brighton, a ma dopiero 21 lat. Hincapie łapie pierwsze minuty na środku obrony Bayeru Leverkusen w wieku 20 lat, a Gonzalo Plata coraz mocniej puka do pierwszego składu Realu Valladolid. Dajmy im czas, a jeszcze będzie o nich głośno.

Pokazali Katarowi, gdzie ich miejsce, zatrząsnęli Holandią

Na mecz otwarcia mundialu zawsze są zwrócone oczy wielu kibiców, którzy piłkę nożną oglądają od święta. Jeśli Katar w tym meczu nic nie pokazał, tak Ekwador zostawił po sobie wyłącznie pozytywne wrażenie. Wytrącili wszystkie argumenty z rąk gospodarzom, jeśli ci w ogóle mieli jakieś na tym turnieju. Zamknęli mecz w pierwszej połowie, a w zasadzie zrobił to Enner Valencia, który już w 2. minucie mógł otworzyć konto bramkowe. To już był pierwszy sygnał, że to może być ciekawa reprezentacja.

„Oranje” jednak nie spodziewali się takich problemów z „La Tricolor”. Pierwsza połowa być może toczyła się pod ich dyktando, ale przebiegiem zdarzeń w drugiej połowie był zaskoczony chyba cały świat. Wyrównująca bramka Ennera Valencii to jeszcze pryszcz. Ekwador oddał piętnaście strzałów przy tylko dwóch Holendrów. Zatrzymali ich wszelkie atuty, z ich gwiazdą na czele, czyli Memphisem Depayem.

– Ekwador mógł wygrać. Byłem zadowolony z wyniku 1:1, ale nie z gry. Wszystkie pojedynki wygrywał Ekwador, a kiedy tak się dzieje, nie można wygrać meczu – powiedział po tym meczu Louis van Gaal, a więc to chyba mówi dużo o tym, jaką szansę stracił Ekwador. Reprezentacja „Trójkolorowych” doprowadziła go do szału, gdy Holendrzy wyglądali na bezradnych i rozdartych. Nękali de Jonga i Blinda, nic sobie nie robiąc z tego, że to zawodnicy z wyższej półki. Tak niewiele brakowało do zwycięstwa, które być może dałoby awans. Poprzeczka Platy jeszcze przez kilka tygodni będzie się śniła w kraju, w którym również wydobywa się ropę naftową w dużych ilościach.

Zabrakło koncentracji

Wystarczyło zremisować z Senegalem, który przed turniejem był jednak postrzegany jako drużyna zdecydowanie mocniejsza. Bez wątpienia wyjście z grupy Ekwadoru byłoby niespodzianką. W Quito jednak wierzono, że uda się powtórzyć sukces z 2006 roku, kiedy między innymi dzięki zwycięstwu nad Polską awansowali do fazy pucharowej. Za to argentyński selekcjoner przed spotkaniem nie tonował nastroi, a otwarcie mówił o swoich celach:

– Mamy swój sposób gry, nie myślimy tylko o remisie. Musimy wyjść na boisko i spróbować wygrać mecz. Chcemy się rozwijać, chcemy przypieczętować awans, chcemy rozegrać najlepszy mundial w historii Ekwadoru.

Ekwador nie zaprezentował w tym meczu swojego entuzjazmu i polotu. Senegal ich przyćmił. Defensywa „La Tricolor” była mocno rozkojarzona i popełniała mnóstwo błędów, które mistrz Afryki mógł wykorzystać i zamknąć mecz wcześniej. Nawet po zdobytej bramce, która dawała im awans, błyskawicznie się pogubili przy rzucie wolnym. W dziecinny sposób wypuścili awans z rąk.

Zabrakło być może doświadczenia albo Ennera Valencii w formie z poprzednich spotkań. Nie była to już drużyna tak ruchliwa i żywiołowa. Już żywsze były senegalskie bębny na trybunach. Bez wątpienia jest czego żałować. Ekwador mógł wyciągnąć więcej z tego mundialu, choć i tak powinni być usatysfakcjonowani z tego, co zrobili. Za cztery lata powrócą ze zdwojoną siłą. Valencię i ich żywiołowy styl zapamiętamy jednak na długo.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze