Wróciło stare. Ekstraklasa a ranking UEFA


31 lipca 2015 Wróciło stare. Ekstraklasa a ranking UEFA

Jeszcze niecałe dwa tygodnie temu wszystko szło zgodnie z planem. Lech łatwo rozprawiał się z Sarajewem, losowania Śląska i Jagiellonii dawały nadzieję, a po Legii mogliśmy spodziewać się spokojnego przemarszu do III rundy el. LE. Co więcej, Polska miała zdobyte ponad dwa punkty i tylko Norwegowie zaliczyli porównywalne wejście w sezon. Na ten moment sytuacja nie wygląda już tak różowo i wróciliśmy do momentu, w którym musimy liczyć każdy punkcik.


Udostępnij na Udostępnij na

Tak właśnie pisałem niecałe dwa tygodnie temu. Nie ukrywam, miałem powody, żeby być tak optymistycznie nastawionym do tego, co polskie drużyny prezentowały po pierwszych meczach pucharowych. Jagiellonia przepędziła złe duchy Irtyszu Pawłodar i zaliczyła pierwszy, historyczny awans do drugiej rundy eliminacji. Śląsk podobnie dał sobie pewnie radę z Celje, a po losowaniu mogliśmy być optymistami. Miało być ciężko, ale tragedii nie było. Jak się okazało później, był to początek zjazdu w dół.

Po dwóch pierwszych remisach Jagielloni i Śląska, a także zwycięstwie Legii w Warszawie z Botosani, uzyskaliśmy dodatkowe 0,5 pkt. Nie zawiódł również Lech, który taką samą ilość uzyskał po dwóch zwycięstwach z Sarajewem. Niestety wraz ze porażkami podopiecznych Michała Probierza i Tadeusza Pawłowskiego straciliśmy znaczącą szansę na utrzymanie dobrej passy. Co gorsza, „Jaga” straciła te punkty w walce z przedstawicielem naszego bezpośredniego rywala, czyli Cypru. Za dwumecz Omonia zgarnęła 0,375 pkt, podczas gdy zespół z Białegostoku 0,125.

Podobnie rzecz ma się z rywalizacją Śląska z Goeteborgiem. Szwedzi znajdują się zaledwie pozycję niżej od naszej ligi i nie trudno wskazać, że właśnie te dwa dwumecze miały ogromne znaczenie dla naszej pozycji rankingowej. Po zwycięstwie ze Śląskiem zespół z Allvenskan dołączył do pozostałej trójki i Szwecja nadal utrzymuje komplet swoich reprezentantów, mimo że za nami już dwie rundy kwalifikacyjne. Dla porównania Polskę reprezentują już tylko dwa zespoły.

Faktem jest, że Lech i Legia to towary eksportowe naszej ligi i to właśnie na nich skupialiśmy nasze nadzieje na dobry wynik w Europie. Mogliśmy więc liczyć na to, że „Kolejorz” wyciągnie chociaż jeden remis z FC Basel, a Legia dwukrotnie ogra Kukesi, co w ostatecznym rozrachunku da nam aż 0,625 punkta. Można to było uznać za realny scenariusz.

I o ile o Legię jestem spokojny, o tyle Lech w dwumeczu z Basel raczej punktowych nadziei nam nie da. Na szczęście gra była lepsza od wyniku, co u nas nadal pozostaje zjawiskiem dość deficytowym i daje ona nadzieję na lepsze wyniki w Lidze Europy. Zwłaszcza że po bardzo możliwym odpadnięciu ze Szwajcarami podopieczni Skorży będą na 99% rozstawieni w czwartej rundzie el. LE. Dlaczego nie ma pewności?

Prognoza ta opiera się na założeniu, że w el. LM odpadną zespoły o niższych współczynnikach, co w konsekwencji spowoduje ich występ w el. LE. Na ten moment Lech jest 18. zespołem wśród 22 rozstawionych ekip. Aby wypadł z tego koszyka, aż pięć klubów mających niższy współczynnik (teoretycznie słabszych) musiałoby awansować do dalszej części rozgrywek w Lidze Mistrzów. Oto więc pary, które nas w tym momencie interesują i współczynniki poszczególnych drużyn. Dla przypomnienia współczynnik Lecha wynosi 17,300.

Celtic (39,080) – Qarabag Agdam (11,500)

Dynamo Zagrzeb (24,700) – Molde FK (10,375)

Videoton (7,950) – Bate Borysów (35,150)

Midtjylland (7,960) – Apoel (35,460)

Rapid Wiedeń (15,635) – Ajax (66,195)

Aby Lech stracił rozstawienie, WSZYSTKIE zespoły z wyższym współczynnikiem od klubu z Poznania musiałyby odpaść, aby zająć jego miejsce w grupie zespołów rozstawionych w el. LE i spychając „Kolejorza” do grona nierozstawionych drużyn. Scenariusz raczej z kategorii sci-fi. Trudno sobie wyobrazić, aby wszystkie rozstawione drużyny miały odpaść, zwłaszcza że większość z nich osiągnęła w pierwszym meczu dobry lub bardzo dobry rezultat.

Legia po wczorajszym zamieszaniu z trafieniem kamieniem w głowę Ondreja Dudy przez jednego z albańskich chuliganów dostanie walkower, który na szczęście będzie liczony do rankingu UEFA. Przy założeniu, że drugi mecz też już się raczej nie odbędzie (istnieje duże prawdopodobieństwo), uzyskujemy 0,5 punkta w całej rywalizacji.

Mając dwie ekipy rozstawione w IV rundzie el. LE, istnieje duża szansa na to, że chociaż jedna z nich załapie się do dalszej fazy rozgrywek, co pozwala nam oszacować, że do końca rozgrywek będziemy w stanie zdobyć około 3,5-4 punkta łącznie za cały sezon. W tym momencie zakładam raczej pesymistyczny wariant i obecność tylko jednego zespołu w fazie grupowej, bez awansu do 1/16 całych rozgrywek.

W zeszłym sezonie cała liga była zależna od wyniku Legii Warszawa. W tym roku nadal jest szansa na to, aby ciężar zdobywania punktów rozłożył się na dwie ekipy, jednak aby myśleć w przyszłości o 15. miejscu, gwarantującym naszej lidze dwa zespoły walczące o Ligę Mistrzów, potrzebujemy przynajmniej jeszcze jednego zespołu grającego do czwartej rundy el. LE. Dlaczego?

W tym sezonie dzięki 15. pozycji w rankingu prawo do dwóch zespołów w el. LM przypadło Czechom. Liczba zespołów na ten sezon wynika z miejsca, które kraj zajmował na koniec poprzedniego sezonu i w tym roku możliwość wystawienia drugiego zespołu, z racji zajmowania 15. pozycji, przypadła Czechom, którzy jeszcze w 2012 roku zajmowali to samo miejsce co my (19.). Wystarczyły dwa dobre sezony Viktorii Pilzno i Sparty Praga, a także jeden solidny Slovana Liberec (2013/2014 – 12,5 pkt), aby w tym roku nasi południowi sąsiedzi otrzymali za swój trud gratyfikację od UEFA. Ten właśnie przykład pokazuje, jak ważne jest posiadanie nie jednego, a dwóch-trzech zespołów gotowych na europejskie boje. W tym roku trochę zabrakło…

Zarówno Śląsk, jak i Jagiellonia zdobyły dla nas 2,5 pkt. W ostatecznym rozrachunku ta suma zostanie dodana do ogólnej puli, a później podzielona przez liczbę zespołów, dając końcowy rezultat w tym sezonie. Wszystko pozostaje więc  w nogach piłkarzy Legii i Lecha, których planem minimum powinno być przynajmniej awansowanie do fazy grupowej LE. Jeżeli do tego dojdzie, możemy liczyć na powtórkę z sezonu 2011/2012, kiedy to Legia i Wisła wykręciły polskiej lidze rezultat powyżej 6 punktów. Na ten moment rekordowy…

Komentarze
Jack (gość) - 9 lat temu

Fajne wyliczenia, ciekawy artykuł.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze