A jednak wrócił


23 października 2014 A jednak wrócił

Kiedy Dawid Janczyk zapowiadał, że jeszcze wróci do ekstraklasy, wszyscy pukali się w czoło. Ale ostatecznie najwyraźniej jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy nad Wisłą w ostatnich latach zwalczył swój nałóg i dał radę. Jak zapowiadał, jego niecały kwadrans przeciwko Śląskowi nie był ostatnim słowem.


Udostępnij na Udostępnij na

Sytuacja Janczyka jest powszechnie znana i szeroko komentowana. Odkąd został zakontraktowany przez CSKA Moskwa, zaczął się staczać po równi pochyłej, aż w końcu spadł na samo dno. Również rosyjski klub robił wszystko, aby tylko dobijać zawodnika. Od trzech lat Dawid nie zjawił się na boisku. Zajął się tym, z czym problem miał praktycznie od zawsze, piciem.

Wiele razy próbował wracać, pomocną rękę wyciągała przecież już nawet Legia Warszawa, lecz wyglądało to tak, jakby klub prosił zawodnika. W końcu po kilku miesiącach testów Piast Gliwice zdecydował się podpisać z nim kontrakt. Jeszcze w sierpniu sztab szkoleniowy przekonywał, że napastnik jest bardzo daleko od pierwszego składu, choć z dnia na dzień staje się coraz lepszy.

W końcu stało się. W sobotę we Wrocławiu w 79. minucie spotkania ze Śląskiem zmienił Rubena Jurado i w końcu pojawił się boisku. Mimo że Piast przegrał 0:3, z pewnością debiut 27-latka był bardzo ważnym aspektem. Jak sam przekonywał, jest bardzo zadowolony z powrotu.

Media od dawna rozpisywały się o jego sytuacji. On sam po meczu przyznał, że debiut miał dla niego kilka znaczeń – Bardzo cieszę się z powrotu, szczególnie że ostatni raz w ekstraklasie grałem siedem lat temu. W końcu mogłem pokazać się na boisku i udowodnić ludziom, że nadal potrafię grać w piłkę, a to, co o mnie mówiono, jest nieprawdą.

Nie da się ukryć, że przed nim jeszcze daleka droga do pełni formy, ale sam zapewnia, że jednym z jego celów jest też powrót do reprezentacji. To wydaje się nierealne, ale istotne, że snajper wysoko stawia sobie cele. To w końcu lepsze niż ciągłe chlanie. A przede wszystkim bardziej perspektywiczne.

Najbliższe plany Janczyka to dostawanie większej ilości szans w końcówkach, a w przyszłej rundzie chce już być etatowym zawodnikiem w pierwszej jedenastce. Jeżeli naprawdę porzucił już alkohol i spiął się na treningach, może to być możliwe.

Sam przekonuje, że jest świetnie przygotowany fizycznie, brakuje mu jednak jeszcze czucia piłki. – Jestem przygotowany nie na 90, ale na 120 minut. Ciężko pracuję, sporo też schudłem. Czasami trzeba zejść naprawdę nisko, żeby znów zaistnieć – mówił niespełniony talent po meczu ze Śląskiem.

https://twitter.com/filipkoniczuk/status/524195374081540096

Ważna w jego przypadku jest motywacja. – Zawsze gdy oglądałem mecze z córką, ona pytała mnie: Tatuś, a kiedy ty tak zagrasz? To przede wszystkim dla niej wróciłem. Chcę, żeby zobaczyła mnie, jak gram na Stadionie Narodowym.

Z pewnością jego powrót może cieszyć, choć pewnie nie będziemy już tego rozpatrywać jego gry przy okazji reprezentacji, to z pewnością jest to dość barwna postać, a przede wszystkim pokazuje, że każdemu należy się kolejna szansa.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze