Gdzie się podziała Pogoń z początku rundy?


28 listopada 2015 Gdzie się podziała Pogoń z początku rundy?

To nie są najlepsze chwile dla Pogoni Szczecin. Przez długi czas imponowała, była jedyną niepokonaną drużyną, a aktualnie sprawa ma się tak, że Michniewicz i spółka ostatni raz zdobyli trzy punkty 57 dni temu, strzelając przez ten czas jedynie dwie bramki.


Udostępnij na Udostępnij na

Narzekając na postawę „Portowców”, trudno znaleźć odpowiednie słowa w odniesieniu do ich dzisiejszych rywali – Śląska Wrocław. Pętla na szyi Tadeusza Pawłowskiego zaciska się coraz mocniej i aż dziw, że jeszcze pozostaje on wśród „żywych”. Argument, którym się broni, jest ciągle niezmienny – europejskie puchary, ale czy naprawdę tłumaczy to fakt, że na Dolnym Śląsku zawodnika w formie można znaleźć tylko w Zagłębiu Lubin?

Szczecin od Wrocławia dzieli nieco ponad 350 kilometrów, cała trasa przebiega po stosunkowo nowej drodze ekspresowej S3. Jednak wygląda na to, że dla gości tylko droga w pierwszą stronę będzie przyjemna i beztroska. Najnowszy news z obozu Pogoni nie napawa kibiców optymizmem. Łukasz Zwoliński ostatni raz pojawił się na boisku 30 października, a wszelkie prognozy wskazywały na to, że w najbliższych dniach wróci do gry, jednak piłkarz nadal narzekał na ból. I miał rację. Niedawne badanie wykazało, że ma on złamaną kość strzałkową drugiego stopnia i tym samym wypada z gry do końca roku.

Zdiagnozowanie złamania po trzech tygodniach jest ewenementem w NFZ-cie, a takie rzeczy właśnie dzieją się w Szczecinie. Cóż, pani Bieńkowska doskonale wiedziałaby, jak spuentować tę okoliczność: – Sorry, taki mamy klimat.

Sytuacja w ataku szczecinian jest co najmniej nie do pozazdroszczenia. Dwaliszwili dopiero w tym tygodniu wrócił do treningów z drużyną, ale raczej nie jest jeszcze gotowy na 90 minut. Najpoważniejszym kandydatem do wystąpienia na szpicy jest Frączczak, któremu przed sezonem trener Michniewicz hucznie zapowiadał, że w końcu będzie przypisany jednej pozycji. W ubiegłej kolejce, w meczu z Lechem, był jednym z najgorszych piłkarzy na boisku, zmarnował między innymi dwie setki. Tym razem trochę z przymusu dostanie szansę na rehabilitację. Inną opcją jest 17-letni Listkowski, który pomimo tego, że wygląda momentami obiecująco, to bezdyskusyjnie nie jest jeszcze w stanie odmienić w jakikolwiek sposób losów meczu.

Wróćmy do Zwolińskiego – oglądając „Dumę Pomorza” z każdą upływającą minutą czuć brak tego napastnika. Pogoń ma ogromne problemy ze stwarzaniem okazji podbramkowych, a nawet jak już do nich dochodzi, to brakuje wtedy zimnej krwi, którą zapewniał 22-latek. Jeszcze w sierpniu wiele się mówiło o jego możliwym transferze do Bursasporu. Ostatecznie wszystko spaliło na panewce, w dużej mierze dlatego, że Zwoliński niezbyt rwie się do wyjazdu.

Za Łukaszem pierwszy, debiutancki sezon w ekstraklasie (przed sezonem 2014/2015 miał na koncie tylko 60 minut w najwyższej klasie rozgrywkowej), wcześniej był wypożyczany do Arki Gdynia i Górnika Łęczna. Strzelił w nim 13 bramek, co jest świetnym wynikiem, biorąc pod uwagę fakt, że jak sam mówi – Dariusz Wdowczyk przed rozpoczęciem rundy jesiennej dał mu do zrozumienia, że w Pogoni nie ma żadnych szans na występy. Proza życia pokazała, że Zwoliński miał i ma czas zarówno na grę w ekstraklasie, jak i na powrót do studiowania AWF-u, na którym poznał swoją dziewczynę, eksperta w dziedzinie dietetyki, mającej duży wkład w tak świetne przygotowanie fizyczne tego napastnika.

Za udaną rehabilitację i szybki powrót do formy Zwolińskiego kciuki będzie trzymać cała piłkarska Polska. Swoją efektywną grą tyłem do bramki, pazernością na gole i skutecznością wpasowuje się w charakterystykę wymarzonego przez Adama Nawałkę zmiennika dla Roberta Lewandowskiego. Pewniakami do wyjazdu do Francji są Milik i Lewandowski, wysoko w hierarchii jest również Sobiech, a o ostatnie, czwarte miejsce w ataku reprezentacji w ekstraklasie bić się będą Zwoliński i Stępiński. Dołączy do nich Teodorczyk, chyba że wracając po kontuzji, nie zdoła wywalczyć miejsca w pierwszej jedenastce Dynama Kijów.

Pogoń ceniona była za krótki, ale równy skład i zespołowość. Absencja jej najlepszego strzelca obaliła jednak tę tezę, a może być jeszcze gorzej. Przed „Portowcami” dziewięć dni, w trakcie których rozegrają trzy spotkania ligowe. W środę zagrają z Lechią, a w następny poniedziałek pojadą na drugi koniec Polski, do Łęcznej. Pomimo dobrej postawy z początku rundy dużo wskazuje na to, że Pogoń może zakończyć rok poza pierwszą ósemką.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze