„Polski” Fin w Arce Gdynia


28 stycznia 2015 „Polski” Fin w Arce Gdynia

– Jestem szybki oraz dobry w pojedynkach jeden na jednego – mówi o sobie najnowszy nabytek Arki Gdynia, Patrik Lomski. Dziewiąta drużyna zaplecza T-Mobile Ekstraklasy wcale nie musi zakończyć swoich zimowych łowów na młodzieżowym reprezentancie Finlandii.


Udostępnij na Udostępnij na

Patrik Lomski nie narzekał na zainteresowanie w Polsce. Dwa lata temu na testy sprowadził go sztab szkoleniowy wrocławskiego Śląska, nieco później, około listopada ubiegłego roku, zainteresowała się nim Arka Gdynia. Zadaniem Fina było, podobnie jak w przypadku każdego innego testowanego zawodnika, przekonać do siebie trenerów. Jak mogliśmy czytać po zakończeniu obu „egzaminów” nad Wisłą, Lomski dwukrotnie wracał do Finlandii bez dobrych wiadomości. We Wrocławiu podobno zrobił wrażenie, ale na jakiekolwiek decyzje było jeszcze za wcześnie. Natomiast w Trójmieście nie próżnowali i zaprosili zawodnika na kolejny okres próbny. Tym razem w styczniu.

To, co z pewnością mogło przyciągnąć do Lomskiego, to nie tylko fakt, że „jest szybki i dobry w pojedynkach jeden na jednego”, co z pewnością przyda się skrzydłowemu. Przede wszystkim ogromnym atutem 25-letniego zawodnika była znajomość… języka polskiego. Jeżeli myślicie, że Patrik uczył się naszego języka z nudów lub po prostu miał taką zachciankę, to jesteście w błędzie. Oddajmy głos samemu Finowi:

Mój ojciec wyjechał z Polski, gdy miał niespełna trzydzieści lat. W Finlandii poznał przyszłą żonę – moją mamę – i osiadł tam na stałe. Bardzo mu zależało, żebym znał język kraju, z którego pochodzi, więc dużo się w domu mówiło po polsku. Udało mi się trochę poznać ten język, choć nie było łatwo, bo mogłem w nim rozmawiać tylko z ojcem, a na dodatek w Polsce byłem może z dziesięć razy w życiu – wyjaśniał dla oficjalnej strony Śląska.

Miała być Premier League, będzie I liga

Wszystko było już dogadane, jednak przydarzył mi się poważny uraz, który wyłączył mnie z gry na kilka miesięcy – mówi. O czym? Jego akcesem zainteresowana była Aston Villa. To prawdopodobnie nie jedyny pech w karierze piłkarza. Patrik jest młodzieżowym reprezentantem Finlandii. Informacje na Wikipedii skandynawskiego kraju wieszczą, że Lomski nie ominął prawdopodobnie żadnego szczebla kadry. U-15, U-16, U-17 i tak aż do U-21. Do pełni szczęścia zabrakło oficjalnego występu jako „Puchacz”-senior. I na to wytłumaczeniem mają być kontuzje. – Był taki okres, że łapałem jedną za drugą.

Czasami tak się zdarza, że zamiast do BPL trafia się do Polski. Pytanie, czy dla 25-latka to na pewno krok do przodu? Przedostatnim pracodawcą zawodnika było fińskie Vaasan Palloseura. W ekstraklasie miał szansę pokazywania się w europejskich rozgrywkach. Tak naprawdę były one tylko dwie – 180 minut w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy. VPS przegrało 2:3, ale ostatnio zapewniło sobie ponownie udział w kwalifikacjach do mniej elitarnych rozgrywek. Lomski i tak by w nich nie wystąpił. Ostatnio reprezentował Turun Pallousera. Również występował w Veikkauslidze, jednak drużyna złożona z samych juniorów nie miała szans na nic więcej niż walkę o pozostanie na najwyższym szczeblu. W Gdyni nie będzie musiał się o to martwić.

Wolny agent, szybki skrzydłowy

W to, że Lomski jest szybkim skrzydłowym, wierzymy na słowo – i samego piłkarza, i trenerów Arki Gdynia. Ostatnio Patrik był jednak wolnym zawodnikiem, co jest wręcz na rękę klubowi, który nie będzie musiał wydać nawet jednego euro na gracza z kartą w ręku.

25-latek jest po studiach biznesu. Widać, że jako biznesmen nie miałby problemu z zareklamowaniem swojego pomysłu, skoro tak świetnie potrafi przedstawić samego siebie. – Szukam choćby możliwości powrotu choćby do… reprezentacji. W Finlandii jest tak, że bardzo ciężko dostać się do seniorskiej kadry, jeśli gra się tylko w kraju. Wszyscy najlepsi występują poza granicami. Zainteresowanie jest z różnych klubów, głównie z Finlandii. Najpierw chciałem poznać ofertę Arki.

Ofertę poznał i został na dłużej – czy mu się to opłaci i zwróci? Zobaczymy… Gdynianie na tym transferze na pewno nic nie stracą. Czy zyskają? O tym przekonamy się w ciągu najbliższego sezonu!

 

Komentarze
Kamil z Izabelina (gość) - 9 lat temu

Sobiecki to jest mój ulubiony dziennikarz. Czasami bajkopisarz ale go lubie. Izabelin jest z Ciebie dumny Mateo!!! Pozdro Mordo :D

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze