Marketing na Legii, czyli jak zestawić herb z prostytutką


6 lutego 2016 Marketing na Legii, czyli jak zestawić herb z prostytutką

Różne bywają akcje marketingowe. Jedne są bardziej trafione, inne mniej. Czasem jednak dochodzi do takiej sytuacji, że chyba nawet sam autor nie do końca wie, co miał na myśli. Tak właśnie najprawdopodobniej było w przypadku naszego stołecznego klubu, który z nudów odlicza dni do wznowienia ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

O co chodzi? Znany i popularny dziennikarz klubowy, Kacper Ruszczak (ten od rozwalonej myszki w meczu przeciwko Lechowi Poznań), odgrywa scenkę w kabinie na stadionie Legii. W kontrowersyjnym odcinku znudzony oczekiwaniem na mecz… korzysta z „uciech życia” z pomocą kojarzących się z prostytutkami dziewczyn. Robi to, mając na sobie wdzianko z herbem warszawskiego zespołu.

Sto lat wielkiej tradycji. Duma stolicy. Świętość herbu i samej Łazienkowskiej. To wszystko „spece od marketingu” zestawili z prostytutką. Z akcji najpewniej najbardziej cieszą się kibice Lecha (i kilku innych rywali), którzy mają teraz wielkie pole do kreatywności. Zbigniew Lach najdobitniej powiedziałby, co zrobili ze sobą PR-owcy Legii.

Prezes Leśnodorski znany jest z dość luźnego podejścia do swojego urzędu. Lubi pokazać luz, często wypowie się dość niekonwencjonalnie. Wydaje się jednak, że on sam nie wiedział, że taka akcja może zrobić więcej szkody niż (wątpliwego) pożytku. Tak, o klubie mówi się teraz wiele, ale czy o taką „sławę” chodzi? Co jeśli piłkarzom udzieli się nastrój klipu i w czasie spotkań ligowych w szeregach Legii zapanuje taktyczny „burdel”?

Wiele było w polskim sporcie nieprzemyślanych akcji, które zamiast przyciągać ludzi na stadion, powodowały niesmak. Ta legijna właśnie do takich się zalicza. Oddajmy głos samym internautom, którzy najlepiej skomentowali tę oto sytuację:

… i wiele, wiele innych, których przez grzeczność nie będziemy cytowali.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze