Historia bez happy endu – kariera Dawida Nowaka bliska końca


18 grudnia 2014 Historia bez happy endu – kariera Dawida Nowaka bliska końca

Kiedy wchodził na murawę, drżały nie tylko serca golkiperów, ale także fizjoterapeutów. Miał doskonałą okazję, aby napisać piękną historię uzdolnionego piłkarza z Hrubieszowa, jednakże wiele doskonałych sezonów niszczyły mu kontuzje. Gdy wydawało się, że wszystko wraca na właściwe tory, postanowił sam zaprzepaścić swoją karierę.


Udostępnij na Udostępnij na

„Człowiek szklanka” – tak pół żartem, pół serio wypowiadali się o nim koledzy z szatni. I nie chodzi tu o jego wybryki alkoholowe, a o podatność na kontuzje. Jedna stykowa sytuacja i Nowaka trzeba było znosić z boiska. Gdy podczas meczu leżał na murawie, trybuny nie zadawały pytań „kiedy wstanie?”, tylko „kiedy wróci?”. Wszyscy trenerzy, z jakimi pracował, musieli na niego chuchać i dmuchać. Od sezonu 2005/2006 (wiosna) do końca sezonu 2013/2014 na 260 rozegranych kolejek opuścił blisko 100 spotkań z powodu rozmaitych urazów. Jednakże miał w sobie to coś. Nigdy nie stracił zaufania wśród szkoleniowców, którzy systematycznie stawiali na doświadczonego napastnika. On natomiast odpłacał im się z nawiązką. Pomimo iż na boisku spędzał sukcesywnie mało czasu, to miał udział przy 76 bramkach, co jest wynikiem ponadprzeciętnym.

Tajemnicze zniknięcie

W tym sezonie wydawało się, że wszystko wraca do normalności, której Nowak dawno nie posmakował. Zapewnione miejsce w wyjściowym składzie, bramka przeciwko Legii, kilka kluczowych podań. Być może nie są to astronomiczne liczby, lecz wielu to satysfakcjonowało. Za każdym razem rozgrywał swój indywidualny mecz. Mecz o przetrwanie. W połowie września zaczął przegrywać walkę o podstawową jedenastkę z Dialibą i Rakelsem. Według trenera Podolińskiego to oni mieli dać więcej świeżości w grze „Pasów”, natomiast sam Nowak zaczął dostawać ogony spotkań, podczas których i tak oddychał rękawami. Brak regularnych występów odbił się na jego kondycji i przygotowaniu motorycznym, jednak szkoleniowiec Cracovii nie odstawił Nowaka na bocznicę. Wręcz przeciwnie, traktował go inaczej niż pozostałych graczy. Trzymał go pod swoim wielkim kloszem, dlatego informacja o braku w kadrze byłego zawodnika GKS-u Bełchatów na mecz z Ruchem Chorzów była nie lada zaskoczeniem.

Powstało wiele pytań oraz teorii, którymi został obsypany Podoliński na konferencjach prasowych, lecz starał się tego nie komentować. Sam zainteresowany również odcinał się od spekulacji mediów. Wszystkich nurtowało pytanie „dlaczego ZDROWY Nowak jest poza składem?”. Odpowiedź miała przyjść z początkiem nowego tygodnia.

Zbrodnia…

Pachniało tutaj dość grubszą sprawą. Tylko nieliczni wiedzieli, co się kryje pod słowem absencja. W końcu nadszedł czas, aby uświadomić fanów. Trzeba było powiedzieć im całą prawdę.

Wykryto bowiem w organizmie Nowaka stanozolol, steryd odpowiadający za wzrost siły oraz niewielki przyrost masy. Na nieszczęście samego zainteresowanego ten „lek” znalazł się na liście środków uznanych za dopingujące. Sprawą szybko zajął się PZPN, natomiast Cracovia do momentu poznania oficjalnych wyników nie chciała wypowiadać się w tej sprawie. Nie oznacza to jednak, że Nowaka nie spotkały przykrości. Pierwszą z nich było przesunięcie do zespołu rezerw. Jak łatwo się domyślić, tam również nie poznał zapachu zielonej murawy. Napastnik Cracovii nie przyznał się do winy, prosząc jednocześnie o powtórzenie badań. Próbka „B” potwierdziła jednak obecność środku dopingowego. Tym samym został on skreślony jako piłkarz, lecz nie jako człowiek.

Żal mi go jako człowieka ~ J. Filipiak (prezes Cracovii)

… i kara

8 grudnia bieżącego roku Cracovia Kraków wydała oficjalne oświadczenie, w którym oznajmiła, że rozwiązuje kontrakt z Dawidem Nowakiem na zasadzie porozumienia stron. Oznacza to tyle, że jest on wolnym zawodnikiem i może w dowolnej chwili podpisać umowę z nowym zespołem. Jednak to nie jest takie proste. Jak już wcześniej wspomniałem, sprawą Nowaka zajmuje się kolegium dyscyplinarne PZPN-u. Postępowanie jest w toku i nie wiadomo ciągle, jaka kara czeka piłkarza z tej małej lubelskiej miejscowości. Mówi się o zawieszeniu na co najmniej dwa lata, jednak to nie jest najsurowsza kara, jaka może go spotkać. Wśród sankcji wymienia się karę dożywotniego zakazu gry w piłkę, lecz z pewnością ze względu na niewielką szkodliwość czynu pomysł ten zginie gdzieś w czeluściach gmachu dyscyplinarnego. Z dniem, kiedy Nowak zostanie ukarany, nie będzie mógł brać udziału w żadnych rozgrywkach w Polsce, nawet w B-klasie, które są objęte patronatem okręgowych związków piłkarskich, które podlegają bezpośrednio najwyższej centrali.

Sam zawodnik, jak już wcześniej wspomniałem, nie przyznaje się do winy. Nie ma pojęcia, skąd wzięła się ta substancja w jego organizmie. Jeśli Nowak miałby jakikolwiek dowód potwierdzający jego niewinność, sytuacja mogłaby się zmienić o 180 stopni, jednakże o takie potwierdzenie będzie niezwykle trudno. Chyba że ktoś poczułby skruchę i przyznał się, że pomógł stosować Dawidowi niedozwolone substancje.

Co czas przyniesie?

Nowak nie należy do grona młodych, wypoczętych i pełnych wigoru zawodników. Wręcz przeciwnie, na swoim karku ma już 30 lat oraz kilkadziesiąt zabiegów i operacji, które spowodowały, że zdrowie na boisku będzie coraz częściej szwankować. Pytanie zasadnicze, kto by chciał nabyć Dawida Nowaka w obecnym stanie? Kupno Nowaka = zakup kota w worku. Żaden prezes nie ma gwarancji, że sprowadzenie do swojego zespołu Dawida nie będzie wiązać się z długotrwałym leczeniem. Zakup Nowaka w dużym procencie wiąże się z wyrzuceniem pieniędzy w błoto. No bo trzeba opłacać pensje piłkarza oraz kliniki, których Nowak jest oficjalnym ambasadorem.

Dobra, a teraz przypuśćmy, że Nowak dostaje dyskwalifikację na okres dwóch lat. Na boisko będzie mógł powrócić w roku 2017, wtedy będzie miał 32 lata. Przez ten okres rozegra co najwyżej parę spotkań na orliku w Nowej Hucie z miejscowymi licealistami. Nic więcej. Zero profesjonalnych treningów ani spotkań, które wybiją go z prawdziwego rytmu. Wtedy to na pewno stanie się bezproduktywnym piłkarzem grającym na poziomie A-klasy. Poczekajmy do oficjalnego werdyktu PZPN, wtedy będziemy mądrzejsi, ale na ten moment możemy powiedzieć, że to już koniec.

https://twitter.com/ukaszLaudaski/status/542661117106225153

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze