Dani Parejo – kapitan, jakiego Valencia CF potrzebowała


Bieżący sezon pokazuje nam, jak ważnym piłkarzem dla zespołu "Nietoperzy" jest Dani Parejo

3 listopada 2019 Dani Parejo – kapitan, jakiego Valencia CF potrzebowała
https://ssio.azurewebsites.net

Jeszcze trzy lata temu trudno mu było stanąć na nogi. Depresja, smutek i krytyka, która nasilała się z dnia na dzień, przytłaczały go coraz mocniej. Mimo tego nie poddał się. Los, który zgotował mu tak wiele niedobrego, okazał się jego kluczem do sukcesu. Piłkarz udowadniający, że mimo trudnych chwil potrafi znaleźć w sobie wystarczająco dużo siły, aby stać się jednym z najważniejszych ogniw całego zespołu. Dani Parejo, człowiek, który na swych barkach dźwiga klub, jakim jest Valencia CF.


Udostępnij na Udostępnij na

Posiadanie w swoich szeregach piłkarza mówiącego otwarcie, że miejsce, w którym się znajduje, to jego dom, jest prawdziwym skarbem. W dzisiejszych czasach takich zawodników jest garstka, dlatego warto zwrócić uwagę na oddanie barwom, które reprezentują. Najważniejsza w tym jest szczerość. Dani Parejo przybył do Valencii w 2011 roku z Getafe CF. Po nieudanej przygodzie z Realem Madryt, którego jest wychowankiem, i dość przyzwoitym sezonie na Coliseum Alfonso Perez uznał, że jest to najlepsza z możliwych opcji. Jak się okazało, instynkt, jakim wykazuje się na boisku, działa także w codzienności. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie Valencii bez Daniego Parejo. Człowiek orkiestra, który na boisku zostawia więcej serca niż jakikolwiek inny piłkarz.

Od laika do legendy

Stając po raz pierwszy twarzą w twarz z trybunami tak wielkiego klubu jak Valencia CF, musisz liczyć się z ogromną presją. Świadomość, że przybywasz do klubu z tradycjami oraz bardzo wymagającymi kibicami, wywołuje tysiące myśli, które trudno jest poukładać. Dani Parejo podczas swojego pierwszego sezonu w Valencii nie zostawiał dobrego wrażenia na boisku. Jednak każde niepowodzenie okazało się dla niego budujące. Dzisiaj kibice „Nietoperzy” mogą krzyknąć w jego stronę „Dziękujemy, że jesteś, kapitanie!”.

Do Valencii ściągnął go nie kto inny jak sam Unai Emery. Hiszpan urzędował w Valencii przez cztery lata, jednak tamten okres nie kojarzy się kibicom zbyt dobrze. Na ten moment można powiedzieć, że jedną z niewielu „rzeczy”, jaką pozostawił po sobie, jest Dani Parejo. Z roku na rok pomocnik budował swoją reputację, która obecnie jest na najwyższym możliwym poziomie. Jego pobyt w Valencii nie jest obfity w sukcesy. Ba, ostatnim i jedynym, jaki udało się osiągnąć, jest ubiegłoroczny Puchar Króla. Brak sukcesów często powoduje ucieczki piłkarzy z klubów, szczególnie kiedy dostają oferty z naprawdę wielkich firm. Dani Parejo postąpił inaczej.

Od momentu pierwszego odciśnięcia korków na murawie Estadio Mestalla aż do dzisiaj pozostaje wierny swojemu klubowi. Tym samym zbudował sobie szacunek oraz uznanie wśród kibiców. Wielu z nich uznaje go za prawdziwą ikonę „Nietoperzy”. Wczoraj osiągnął barierę 350 oficjalnych meczów dla Valencii, w których zdobył 59 bramek i tyle samo asyst. Stanowi prawdziwy kręgosłup zespołu, bez którego trudno byłoby osiągać dobre wyniki. Co prawda obecnie Valencia CF znajduje się w kiepskiej dyspozycji, ale nie odstrasza to 30-latka. Był z klubem w trudnych chwilach i pomaga w gromadzeniu tych dobrych.

Dani Parejo, czyli przykład wierności i oddania trenerom

Kiedy w sezonie 2015/2016 Valencia CF znajdowała się w prawdziwym kryzysie, z którego trudno było jej się wydostać, najbardziej obrywało się właśnie Parejo. Nie mógł znaleźć swojego miejsca w zespole, a wymagano od niego bardzo dużo. Przez dwa sezony w klubie przewinęło się aż pięciu trenerów, ale żaden z nich nie potrafił znaleźć patentu na grę drużyny. Mimo tego Hiszpan wspierał i wychwalał każdego z nich. To wszystko spowodowało, że Dani Parejo stał się niewolnikiem własnych myśli, które doprowadziły go niemal do szaleństwa.

Wszystko do momentu przybycia Marcelino. Trener, który przez dwa lata prowadził zespół, znalazł sposób, aby wyprowadzić klub z kryzysu. Jednym z elementów tego sposobu było uczynienie Daniego Parejo prawdziwym liderem. Bardzo szybko odnaleźli wspólny język, a ich praca przebiegała bardzo owocnie. Dwa sezony z rzędu Valencia CF zajęła czwarte miejsce w lidze i raz sięgnęła po wcześniej wspomniany Puchar Króla. Dani Parejo pod wodzą Marcelino stał się całkowicie innym piłkarzem. Odzyskał pewność siebie oraz umiejętności przywódcze. Innymi słowy, odnalazł w sobie zawodowca, który udowodnił, że mimo krytyki, jaka na niego spływała, jest piłkarzem niezastąpionym dla „Nietoperzy”.

Niestety drogi trenera i Valencii się rozeszły, co bardzo źle wpłynęło na atmosferę w szatni zespołu. Piłkarze zaczęli się buntować i odmawiali wywiadów. Zaraz po odejściu szkoleniowca kapitan postanowił wydać oświadczenie, w którym udowodnił swoje oddanie dla szkoleniowca: – Jestem pewny, że gdziekolwiek trafisz, pójdzie ci świetnie. Jeśli tylko pozwolą ci pracować. Te słowa były nawiązaniem do władz klubu, z którymi trener rozstał się w złych okolicznościach.

W miejsce Marcelino zatrudniono Alberta Celadesa, czyli szkoleniowca, który dopiero daje nam się poznać. Jest to jego pierwsza indywidualna przygoda z pierwszym zespołem na najwyższym poziomie. Dani Parejo po zwycięskim meczu na Stamford Bridge przeciwko Chelsea wsparł trenera słowami: – W piłce są ciągłe zmiany, a ja już wcześniej przechodziłem przez takie sytuacje. Marcelino wykonał kawał dobrej roboty, ale teraz mamy nowego trenera, a naszym celem jest wygranie jak największej liczby meczów. Będziemy z nim przez cały czas.

Jak Dani Parejo wpływa na zespół?

Jak mówi klasyk – statystyki nie kłamią. Także w przypadku konieczności udowodnienia przydatności danego piłkarza. Dani Parejo od momentu powrotu Valencii do górnej strefy La Liga jest graczem, bez którego nie byłoby możliwe to osiągnięcie. Kiedy Marcelino postanowił uczynić go filarem drużyny, zaczął grać jak z nut. Jego statystyki utwierdzają nas w przekonaniu, że mimo kiepskich wyników zespołu jest jednym z niewielu piłkarzy „Nietoperzy” trzymających fason.

Najlepszym dowodem na to jest fakt, że z sześcioma bramkami na koncie króluje w klasyfikacji strzelców zespołu. Do tego dorzucił dwie asysty. Nie byłoby to takie proste do osiągnięcia, gdyby nie częste faule w polu karnym. Aż pięć z jego sześciu zdobytych goli padło z rzutów karnych. Oznacza to, że jest piłkarzem o stalowych nerwach i ogromnej pewności siebie.

Dodatkowo wrażenie robi statystyka dokładnych podań. Aż 87% ze wszystkich posłanych przez niego piłek docierało pod wskazany adres. Średnio jest to 58 podań na mecz. Czyni go to jednym z najlepiej podających pomocników La Liga. Zadziwiające jest to, że średnia oddawanych strzałów podczas jednego spotkania wynosi 1,2, a do siatki trafia co 165 minut. Oznacza to, że praktycznie każdy jego strzał na bramkę, a oddał ich w tym sezonie osiem, kończył się golem.

Bardzo ważnym aspektem jest także autorytet. Dani Parejo to piłkarz 30-letni. Ma za sobą osiem lat stażu w Valencii, co czyni go najdłużej grającym zawodnikiem w tym zespole. Młodzi piłkarze, którzy dopiero wchodzą w świat poważnej piłki, mają się od kogo uczyć. Przykładem takiego gracza jest choćby Ferran Torres, który z dnia na dzień wykazuje się coraz lepszą dyspozycją. Dani Parejo znajduje się w wieku, w którym spada tężyzna, a wzrasta mądrość. Może stanowić o sile pomocy „Nietoperzy” jeszcze przez kilka dobrych lat.

***

Dzień po dniu Dani Parejo zmierza ku gablocie legend na Estadio Mestalla. Mimo tego, że przez wiele lat spotykał się z krytyką, która sprawiła, że omal się nie załamał, nie odpuścił. Znalazł odpowiedniego trenera, który udowodnił mu jego wartość. Dzięki temu, że Valencia CF dała mu tak obszerną możliwość rozwoju, obdarzył klub nieograniczonym zaufaniem i pozostaje mu wierny pod każdym względem. Santiago Canizares, David Albelda, Gaizka Mendieta czy Roberto Ayala to tylko kilka przykładów klubowych legend „Nietoperzy”. Dani Parejo krok po kroku zmierza ku temu, aby stać się jedną z największych w historii klubu.

Komentarze
svnk (gość) - 4 lata temu

Droga redakcjo proszę opiszcie niesamowitą historię bramkarza Daniela Millera Tenenbauma z Maccabi Tel Aviv.
Ten zawodnik od 2014 do 2016 roku siedział na ławce Flamego zagrał 2 mecze stracił 1 gola.
Odkąd jest w Maccabii od 2016 roku zagrał 13 meczy i stracił tylko 3 gole.
W tym sezonie zagrał 9 meczy i nie stracił gola!!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze