Jak Conte wyciska z dostępnego mu potencjału absolutne maksimum?


Nie Buffon czy Chiellini, ale trener jest najważniejszą częścią tej drużyny

2 lipca 2016 Jak Conte wyciska z dostępnego mu potencjału absolutne maksimum?
thesportsmash.com

Efektywność, organizacja, wydobycie z piłkarzy absolutnego maksimum i wyzwolenie nieziemskiej pasji. Były trener Juventusu dostał do ręki wybitnie słabej jakości owoce (jak na standardy Italii), ale jednak nektar, który z nich wycisnął, mógłby być serwowany w najbardziej prestiżowych restauracjach na kuli ziemskiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeśli chodzi o samych trenerów, to Antonio Conte już wygrał w plebiscycie popularności na tych mistrzostwach. Żaden inny selekcjoner nie dostaje tak gromkich braw od prasy na całym świecie. Żaden nie jest tematem tak dużej liczby pozytywnych wpisów w mediach społecznościowych. Filmy, vine’y, kompilacje z zachowaniem Włocha przy linii bocznej w trakcie pojedynku z Hiszpanią obiegły cały świat.

Sobowtór Diego?

Czarna marynarka, czarna koszula, a i krawat w tych samych barwach. Do tego ekspresyjne zachowanie przy linii bocznej, pokrzykiwanie na poszczególnych piłkarzy. Skakanie, wrzaski, machanie rękoma. Wielu od razu skojarzyło to z innym, też całkiem uznanym szkoleniowcem, niejakim Diego Simeone.

Można się kłócić, czy to Conte jest największą gwiazdą tej ekipy. Jest przecież legendarny Gianlugi Buffon w bramce, obroną dyryguje zaś niezawodny Giorgio Chiellini. Ale nie byłoby ich sukcesu, gdyby nie osoba, która potrafiła do tych fundamentów udanie dokooptować pozostałe elementy, nieco mniej jakościowe, tworząc zespół.

Na tym turnieju oglądaliśmy już wystarczająco wiele drużyn, które prezentowały się nieźle na papierze, miały mocne nazwiska. Ale gdy przychodziło do weryfikacji na zielonym trawniku, widzieliśmy pojedyncze nazwiska, nie wspólnie działającą grupę.

Włoski Ordnung

Jak wspomnieliśmy, bramka jest obstawiona naprawdę klasowo. To samo ze stoperami, których cała trójka gra na co dzień w Juventusie. Wyżej jednak zaczyna się robić (teoretycznie) gorzej. Na pozycjach wahadłowych bocznych grają zazwyczaj Florenzi i Darmian, choć z Hiszpanią zobaczyliśmy de Sciglio. Środek pola stanowili Marco Parolo, Daniele de Rossi i Emanuele Giaccherini. Z przodu – od początku Euro – grają Graziano Pelle z Southampton i Eder z Interu. Pierwszy w minionym sezonie często przegrywał rywalizację o miejsce w składzie z Shane’em Longiem, piłkarzem, który już z Euro odpadł (z Irlandią). Drugi zaś zimą przeszedł do Interu, ale – łagodnie mówiąc – średnio się tam wpasował, bo zaliczył pół roku bez gola.

Przede wszystkim liczy się organizacja w obronie. Po Włochach widać, że dzięki Conte mają wpojone – ale i dobrze przećwiczone – przesuwanie się formacji, wzajemną asekurację, poszczególni zawodnicy zachowują odpowiednie odległości między sobą, a i wszystkie formacje nie są od siebie ani za blisko, ani za daleko. Gra obronna nie uchodzi za widowiskową, ale to, jak wykonywali ją gracze „Squarda Azzurra” w starciach z Belgią czy Hiszpanią, mogło tylko i wyłącznie zachwycać. Ochy i achy zarówno na trybunach, jak i przed telewizorami.

Wspomniane znakomite przesuwanie się prezentuje to wideo z pierwszej batalii na Euro:

Dobrana para

Niezwykle ważna jest praca defensywna napastników. Idealnie pokazał to ostatni mecz. Graziano Pelle zagrał w nim po prostu wybornie. Wyłączył z gry Sergio Busquetsa, co wpłynęło negatywnie na sposób, w jaki podopieczni Vicente del Bosque rozgrywali piłkę, bo nie jest przecież żadną tajemnicą to, jak ważny jest „Busi” przy ich grze pozycyjnej. Eder z kolei jest bardziej energiczny, dynamiczny, bardziej nadaje się do pressingu i do szybkich przejść z fazy obrony do ataku.

Gdy Italia ma futbolówkę, to też się wzorowo uzupełniają. Pelle znacznie lepiej gra tyłem do bramki, a koncert takiej gry dał właśnie w ostatnim triumfie nad mistrzami Europy. Z racji swoich warunków fizycznych umie się zastawić, zgrać piłkę klatką piersiową, głową. Raz nawet stworzył swojemu koledze z pierwszej linii sytuację sam na sam z Davidem de Geą po tym, jak przyjąwszy piłkę tyłem do przeciwnika zagrał piętką na wolne pole. Z tym że Eder okazji nie wykorzystał.

Żeby jeszcze nie kończyć, to i pod samą bramką jest skuteczny. Nie dość, że wysoki, to jeszcze ma bardzo dobry wyskok. Potrafi wręcz lewitować nad ziemią przez parę sekund, czekając, aż piłka zagrana do niego ze skrzydła wreszcie trafi na jego głowę. No i świetnie się ustawia, stąd dwa gole, które ma na koncie.

Wydawało się, że pierwsza linia to formacja, w której Conte niczego nie wyczaruje, bo wszyscy napastnicy, których zabrał na turniej, mieli raczej słabe sezony ligowe. A on zignorował głosy krytyków i zabrał się do pracy, tworząc może nie najlepszy pod względem umiejętności duet snajperów, ale na pewno taki, który pasuje do stylu, jaki nakreślił całej swojej ekipie.

Rygiel w środku

Najpierw musisz przejść trójkę de Rossi – Giaccherini – Parolo, istne pole minowe. Ale nawet jak ci się uda, to masz nie lada mur obronny przed sobą w postaci złotej trójcy z „Juve”. Przedarcie się środkiem pola Włochów jest jak dotąd niemal niemożliwe, bo poziom zagęszczenia tej strefy jest po prostu zbyt duży. Hiszpania raz za razem próbowała, ale efekt był taki, że szybko traciła piłkę i Italia ruszała z kontratakiem.

Niewątpliwie kwestia mentalna też jest tu ważna. Widać było pasję w grze, większą energię od wszystkich rywali, determinację. Belgowie czy „La Furia Roja” wyglądali bardzo pasywnie przy „Squadra Azzurra”, trochę tak, jakby grali letni, przedsezonowy sparing. Gestykulacje, wrzaski, ciągła mobilizacja Conte przy linii bocznej jeszcze bardziej wzmaga tę chęć wypruwania żył, co uzupełnia braki czysto piłkarskie wobec drużyn z bardziej utalentowanymi piłkarzami.

Kłopot na horyzoncie

Z tym ryglem jest wszystko piękne, oprócz tego, że nie wiadomo, jak się sprawdzi w starciu z Niemcami. Powodem do takich zmartwień jest fakt, że z powodów zdrowotnych nie zagra Daniele de Rossi, a w 1/8 finału wykartkował się Thiago Motta. Wybór Conte w środku pola jest mocno ograniczony i sprowadza się de facto tylko do Sturaro. Niemcy dysponują nie gorszym środkiem od Hiszpanów, będącym w mistrzowskiej formie Kroosem, a do tego mają stoperów w osobach Boatenga i Hummelsa, którzy są w lepszej formie, i chyba jednak lepiej grają piłką, niż para Pique – Ramos.

Tym razem musimy zrobić coś absolutnie niezwykłego. Mówię tak, bo gramy z najlepszą ekipą na świecie. Niemcy są bardzo dobrym zespołem, pod każdym kątem. I myślę, że są lepsi od Hiszpanii. Są w końcu mistrzami świata i mają wszystkie cechy, jakie charakteryzują mocną ekipę: technikę, taktykę, organizację, siłę. Są najbardziej kompletną kadrą na globie. Antonio Conte przed meczem

Co prawda Italia nigdy nie przegrała z Niemcami w meczach o punkty, ale trzeba pamiętać przed dzisiejszym starciem o tym, że mimo wszystko to zespół ograniczony czysto piłkarsko. I z poważnymi ubytkami. Proszę sobie wyobrazić, że Conte dysponuje wszystkimi piłkarzami, nikt nie jest kontuzjowany i w pierwszym składzie w środku wybiega Veratti, Marchisio i de Rossi. A będą Parolo – Sturaro – Giaccherini. Fundamentalna różnica.

Prawda jest taka, że dziś zobaczymy przedwczesny finał. I pewnie najciekawszy mecz pod względem taktycznym na tym turnieju. Jeśli Włosi znowu zatrzymają Niemców i awansują do półfinału, to Conte będzie odchodził do Chelsea uznawany za boga na Półwyspie Apenińskim.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze