Co dalej z Alexisem Sanchezem?


Jaki kierunek obierze Chilijczyk?

21 stycznia 2018 Co dalej z Alexisem Sanchezem?
Flickr.com

W mediach rozszalała się burza na temat skrzydłowego Arsenalu. O jego odejściu spekulowało się już latem, kiedy „Kanonierzy” nie zakwalifikowali się do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Sanchez jednak został na The Emirates, a w zimowym oknie transferowym temat jego przenosin wrócił jak bumerang.


Udostępnij na Udostępnij na

Co teraz się stanie z gwiazdorem „The Gunners”? Rozważamy każdy możliwy kierunek.

A może jednak zostanie?

Chilijczyk najprawdopodobniej opuści Arsenal już w styczniu, jednak przesłanki mediów były podobne już w lipcu i sierpniu. Wtedy wymieniało się przede wszystkim Bayern Monachium, który znany jest ze sprowadzania świetnych piłkarzy za niewielkie kwoty. Aktualnie częściej od mistrza Niemiec wymieniane są oba kluby z Manchesteru i Chelsea. Mają one argument, którego nie mieli „Bawarczycy” latem. Mianowicie za pół roku Sanchezowi kończy się kontrakt z Arsenalem, w przedłużenie którego nie wierzy już nawet Arsene Wenger.

To oznacza, że wtedy byłby dostępny za darmo i Londyńczycy nie otrzymaliby za niego nawet złamanego grosza. Chcąc zarobić w takich okolicznościach, Wenger musi sprzedać swojego gracza już teraz. Z jednej strony szkoda oddawać swojego najlepszego zawodnika ligowemu rywalowi, ale z drugiej i tak nie przyda się w obecnej kampanii, bo najważniejsze trofeum jest już poza zasięgiem Arsenalu. Zadaniem francuskiego szkoleniowca jest wytargować jak najwyższą kwotę za Alexisa, a jak to wygląda z perspektywy samego piłkarza? Gdzie powinien się udać, by móc spełnić swoje ambicje?

To samo miasto, większy klub

Jeżeli Chilijczyk nie chce się za daleko przeprowadzać, a pragnie grać z lepszymi partnerami, to pod nosem ma Stamford Bridge i zespół aktualnego mistrza Anglii – Chelsea. Antonio Conte wiele by dał, żeby dysponować skrzydłami Hazard – Sanchez, a Roman Abramowicz z pewnością nie robiłby problemów. Mało tego, na pewno zaoferowałby Sanchezowi dużo lepsze zarobki niż rywale zza miedzy, a to mocny argument w dzisiejszej piłce. Dla tego zawodnika równie ważnym aspektem są szanse na wygrywanie pucharów. Szanse na obronę tytułu „The Blues” mają jednak znikome, co może ostudzić zapędy zawodnika. Jednak przeciwieństwie do Arsenalu, nie odpadli z F.A. Cup, więc miałby szansę na swój trzeci triumf w tych rozgrywkach.

Główną kartą przetargową mogłaby być możliwość zgłoszenia Sancheza do Ligi Mistrzów. Regulamin UEFA pozwala na zgłoszenie jednego zawodnika, który grał w innych rozgrywkach europejskich w fazie grupowej. To pozwoliłoby chilijskiemu skrzydłowemu zmierzyć się z Barceloną w Champions League. Ogromna pokusa udowodnienia swojemu byłemu pracodawcy, że popełnił błąd pozwalając mu odejść.

Wizja ponownego sprawdzenia jak wypada na tle legendarnego Messiego, na pewno działa na wyobraźnię Sancheza. Co jednak jeśli „The Blues” odpadliby po starciu z Barcą? Pozostaną krajowe puchary czyli praktycznie nic co odróżniałoby przygodę z Arsenalem. Z drugiej strony Chelsea przecież ma spore szanse na przejście „Blaugrany”, a taka satysfakcja byłaby dla samego piłkarza bezcenna. Przywdzianie niebieskiej koszulki wiąże się zatem ze sporym ryzykiem, ale nie od dziś wiadomo, że kto nie ryzykuje…

Stary znajomy

W gronie szczególnie zainteresowanych znajduje się też Manchester City, prowadzony przez Pepa Guardiolę, który dobrze zna chilijczyka, bo sam sprowadzał go do Barcelony z Udinese. Razem sięgali po Puchar i Superpuchar Hiszpanii, a także Superpuchar UEFA i Klubowe Mistrzostwo Świata. Sanchezowi dobrze znane są metody Guardioli, choć pracował z nim tylko przez jeden sezon. Wtedy musiał pogodzić się z tym, że nie będzie numerem jeden, ze względu na Messiego.

Teraz także nie miałby tak mocnej pozycji w City, jaką ma obecnie w Arsenalu. Guardiola nie bał się posadzić na ławce nawet Aguero, aby grał Gabriel Jesus. Z Sanchezem może być podobnie, bo po co trener miałby rezygnować z Sane lub Sterlinga, którzy spisują się w tym sezonie lepiej niż znakomicie? Alexis musiałby się pogodzić z rotacją jaka obowiązuje w niebieskiej części Manchesteru, a to niekoniecznie może się podobać skrzydłowemu.

Dołączając do „The Citizens” miałby niemal pewny tytuł mistrzowski w kieszeni. Maszyna Guardioli zdominowała ten sezon i wydaje się, że chcą wygrać nie tylko ligę, ale tak dużo jak się da. Po raz pierwszy od dawna jakakolwiek angielska ekipa jest wymieniana w gronie faworytów do wygrania Ligi Mistrzów. City póki co trafiło na FC Basel, czyli teoretycznie najsłabszy zespół, który pozostał na placu boju i nie powinno mieć problemów z awansem do kolejnej fazy. Sanchezowi brakuje w gablocie najważniejszego klubowego trofeum, a transfer do ekipy Guardioli na pewno przybliżyłby go do jego zdobycia. Pod względem trofeów to najlepsze rozwiązanie z możliwych, wymagałoby jednak od  reprezentanta Chile schowania dumy do kieszeni i pogodzenie się z rotacją w talii hiszpańskiego menadżera.

Bez ryzyka, bez stresu

Jako ostatnie do gry weszły „Czerwone Diabły”. Ostatnie, ale najbardziej konkretne, bo wydaje się, że to właśnie tutaj powędruje Sanchez. Oprócz gotówki Jose Mourinho proponuje w zamian Mkhitaryana, co bardzo odpowiada Wengerowi. Frazncuz jest znany z tego, że nie lubi wydawać dużych sum na transfery, chociaż współczesny rynek coraz rzadziej na to pozwala. Dostałby w takim razie od razu zastępcę i byłby zwolniony z poszukiwania okazji na szybko.

Mourinho widziałby u siebie Sancheza w podstawowym składzie, nawet kosztem Rashforda czy Martiala. To dla Alexisa oznaczałoby, że nie musiałby rezygnować ze statusu gwiazdy, a grałby w drużynie, która jest o wiele spokojniejsza w defensywie niż „Kanonierzy” (United stracili prawie dwa razy mniej bramek w lidze. Kusząca propozycja dla gracza, który chciałby się skupić wyłącznie na zdobywaniu bramek, nie martwiąc się przy tym ile koledzy stracą ich z tyłu.

W lidze Manchester jest najbliżej nawiązania jakiegokolwiek kontaktu z obecnym liderem. Stanowiłoby to nie lada wyzwanie, żeby spróbować dogonić City, które jak się okazało nie jest nie do pokonania. Ponadto podopieczni Mourinho są dalej w grze o Ligę Mistrzów, a za rywala mają teraz Sevillę, czyli zespół jak najbardziej w swoim zasięgu.

Sanchezowi jak już wcześniej wspomniano brakuje pucharu Europy, a w tym sezonie jest on obiektem wyjątkowo zażartej walki, więc dlaczego miałby nie powędrować znów na Old Trafford? United wydaje się być złotym środkiem dla gwiazdy Arsenalu. Nie będzie musiał ryzykować, że nie przejdzie Barcelony w Champions League, a co gorsza że potwierdzi słuszność decyzji władz klubu o rozstaniu się z nim. Nie będzie też musiał walczyć o skład, ani martwić się, że będzie drugim wyborem. Jak dojdzie do tego fakt, że Sanchez po podpisaniu kontraktu ma się stać najlepiej zarabiającym zawodnikiem w lidze, to nie pozostaje nic innego jak pakować walizki i lecieć na spotkanie z przedstawicielami najbardziej utytułowanego klubu w Anglii.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze