Z wizytą w mieście Volkswagena, czyli jak funkcjonuje czołowy klub Bundesligi


13 kwietnia 2015 Z wizytą w mieście Volkswagena, czyli jak funkcjonuje czołowy klub Bundesligi

Jeżeli jesteś w Niemczech, a co najmniej 8 na 10 mijanych samochodów to pojazdy z charakterystycznym znakiem VW, wszystko wskazuje na to, że wylądowałeś w Wolfsburgu – mieście Volkswagena i VfL, czołowego zespołu Bundesligi. Oba podmioty od kilkudziesięciu lat żyją ze sobą w symbiozie i krok po kroku dążą do budowy futbolowej potęgi.


Udostępnij na Udostępnij na


Mnóstwo zieleni, staw nieopodal stadionu i biegające dookoła zające. Jeśli miałbyś wyśnić sobie perfekcyjne warunki na lokalizację obiektu piłkarskiego, prawdopodobnie właśnie tak wyglądałaby idealna miejscówka. Możesz dalej pozostać w sferze marzeń albo… wybrać się do Wolfsburga. W takiej scenerii położona jest bowiem Volkswagen Arena – stadion miejscowego VfL, który w trwającym sezonie Bundesligi jako jedyny zespół próbuje nawiązać walkę z wielkim Bayernem Monachium. Jeśli jednak pogoń za „Bawarczykami” ostatecznie nie przyniesie skutku (a wszystko na to wskazuje), kibice piłkarscy z miasta Volkswagena i tak nie powinni mieć powodów do narzekań. „Wilki” bowiem po raz pierwszy od sezonu 2008/2009 zakończonego zdobyciem krajowego czempionatu prawdopodobnie znajdą się na miejscu bezpośrednio umożliwiającym grę w elitarnej Lidze Mistrzów. Lokata na podium na mecie sezonu byłaby jedynym poważnym sukcesem od sześciu lat i jednocześnie dobrym prognostykiem na przyszłość. Ambicje właścicieli klubu wykraczają bowiem poza krajowe podwórko. Koncern Volkswagena przekazuje na działalność zespołu 95 milionów euro rocznie, ale w kuluarach mówi się, że kwota ta w przypadku awansu do Champions League wzrośnie o kolejne 55 milionów euro. Nic dziwnego, że z takim budżetem snute są mocarstwowe plany.

Wolfsburg
Klubowy parking w Wolfsburgu zdominowany jest przez auta Volkswagena (fot. Bartosz Burski/iGol.pl)

Zanim jednak piłkarze VfL swoją wyższość w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie udowodnią na boisku, warto przyjrzeć się klubowi od innej strony. Aktualny wicelider Bundesligi to dzisiaj nie tylko wysoki poziom piłkarski, ale również perfekcyjnie zaprogramowana maszyna organizacyjna. Najlepiej o tym przekonać się na miejscu, odwiedzając miasto w Dolnej Saksonii i udając się na stadion „Wilków”.

Wilk i zając – wersja niemiecka

Przyzwyczailiśmy się, że polskie kluby – z małymi wyjątkami – pod względem marketingowym dzieli przepaść od ich odpowiedników z krajów najsilniejszych lig europejskich. Na przykładzie Wolfsburga różnica ta wydaje się jeszcze bardziej widoczna. Pomysły, które serwują swoim sympatykom działacze „Wilków”, nie tylko wywołują podziw, ale przede wszystkim wzbudzają dużą zazdrość. Nie wierzycie? Udajcie się z nami na mały rekonesans.

W Wolfsburgu, podobnie jak na innych nowoczesnych obiektach w Europie, fanom oferuje się możliwość zwiedzania stadionu. Opcja taka jest zresztą coraz popularniejsza także w naszym kraju – tour po obiekcie przeprowadzają m.in. Legia, Lech czy też operator Stadionu Narodowego w Warszawie. W programie wizyty na Volkswagen Arenie znajduje się m.in. prezentacja lóż biznesowych, sali konferencyjnej, trybuny prasowej i szatni zespołu. Osoby, które zdecydują się na udział w nietypowej wycieczce, otrzymują również szansę zobaczenia strefy mixed zone, w której na zawieszonych na ścianie telewizorach wyświetlane są filmiki z najładniejszymi bramkami w wykonaniu graczy VfL, w tym słynne trafienie Grafite z meczu z Bayernem czy też jeden z goli zdobytych przez naszego rodaka Krzysztofa Nowaka.

W programie znajduje się także przejście z tunelu na murawę stadionu, któremu towarzyszy muzyka puszczana w momencie wyjścia na plac gry zawodników VfL w meczach Bundesligi. Poszczególne stacje omawiane są przez przewodnika w języku niemieckim, chociaż istnieje też opcja organizacji specjalnych wycieczek po angielsku i hiszpańsku. W trakcie zwiedzania dowiedzieć się można wielu ciekawostek na temat funkcjonowania klubu. Zapewne tylko nieliczni słyszeli chociażby o tym, że wspomniane na wstępie zające hasające wokół obiektu przez długi czas spędzały sen z powiek działaczom „Wilków” i tutejszym greenkeeperom odpowiedzialnym za jakość murawy. – Dopiero specjalne blokady zamontowane w tunelach prowadzących na trybuny stadionu pozwoliły nam skutecznie pozbyć się nieproszonych gości, którzy wcześniej chętnie korzystali z okazji i oddawali się konsumpcji zielonej trawy – zdradził pracownik VfL, który oprowadzał wycieczkę przy okazji naszej wizyty w Wolfsburgu.

Muzeum inne niż wszystkie

Sam tour po stadionie, choć niewątpliwie interesujący, nie byłby atrakcją, która przeciętnego kibica powala na kolana. Do podobnego wniosku doszli działacze „Wilków”, dlatego w ostatnim czasie postanowili nieco urozmaicić przeżycia odwiedzających. W marcu bieżącego roku po kilku miesiącach intensywnych prac otworzono VfL-FussballWelt, czyli połączenie piłkarskiego muzeum z salonem gier i zabaw zręcznościowych. Wszystko zostało dopracowane z ogromnym naciskiem na detale.

Już na wejściu w oczy rzuca się ciekawa koncepcja wykonania szafek do przechowania rzeczy odwiedzających. Na każdej z przegródek namalowane zostały koszulki z nazwiskami i numerami byłych oraz obecnych zawodników klubu. W ten prosty sposób fani mają okazję odświeżyć swoją pamięć i przypomnieć sobie graczy z poprzednich lat oraz ich następców. Osoby, które zdecydują się na wizytę w świecie VfL, w interesujący sposób zapoznają się z historią klubu. Interaktywne muzeum o powierzchni 800 m2 posiada 21 stacji tematycznych. Odwiedzający mogą m.in. odsłuchać historycznych komentarzy radiowych z dawnych spotkań i oddać się lekturze najbarwniejszych cytatów autorstwa zawodników i trenerów Wolfsburga. Oczywiście eksponowane są również trofea zdobywane przez VfL, w tym mistrzowskie patery ekipy trenowanej przez Feliksa Magatha w 2009 roku oraz puchary wywalczone przez kobiecą drużynę „Wilków”.

Osobną atrakcję stanowią stacje, na których fani mogą wcielić się w rolę zawodnika. Wizyta w szatni w przerwie meczu? Nie ma problemu. Wywiad dla telewizji po spotkaniu? Proszę bardzo! Dzięki przemyślanym schematom i zastosowanym nowym technologiom (m.in. specjalnie wykonany film z szatni z udziałem zawodników pierwszej drużyny, który wyświetla się w lustrze wraz z twarzą odwiedzającego) zwiedzający muzeum ma wrażenie, jakby naprawdę przez chwilę został piłkarzem VfL. A jeśli bardziej odpowiada mu rola dziennikarza, może do mikrofonu skomentować wybrane akcje z meczów Bundesligi w wykonaniu zawodników „Wilków”.

Największą popularnością cieszą się jednak gry zręcznościowe, które pozwalają sprawdzić refleks i umiejętności piłkarskie. Drybling między pachołkami, trening sprawdzający dokładność podań, pomiar prędkości uderzenia czy też strzelanie rzutów karnych wirtualnemu pierwszemu bramkarzowi zespołu – wszystkie te możliwości mają odwiedzający VfL-FussballWelt. Żeby było ciekawiej, przy wejściu każdy fan otrzymuje specjalną opaskę, na której później kodowane są wyniki zabaw, w jakich brał udział. Po wprowadzeniu w internecie otrzymanego przy wyjściu kodu można porównać swoje osiągnięcia z innymi osobami, które odwiedziły muzeum, w tym byłych i obecnych zawodników Wolfsburga. Piłkarze VfL wypowiadali się zresztą o całym projekcie w dniu otwarcia w samych superlatywach.

Sądzę, że VfL-FussballWelt to naprawdę świetna sprawa, wizyta tutaj sprawiła mi ogromną przyjemność – zachwalał inicjatywę Marcel Schaefer. Komplementów nie szczędził również aktualny golkiper pierwszego zespołu – Diego Benaglio. – Każdy fan, który odwiedzi interaktywne muzeum, może nie tylko poznać wiele faktów z historii klubu, ale również zmierzyć się na wielu stacjach z zawodowymi piłkarzami. To bardzo udane przedsięwzięcie – powiedział szwajcarski bramkarz.

Niemiecka Kinder Niespodzianka

Wyjątkowa działalność VfL nie ogranicza się jednak tylko do klubowego muzeum. W Wolfsburgu aktywnie działają również w dniach meczowych, szczególnie mając na względzie fanów posiadających potomstwo. Zespół z Dolnej Saksonii to chyba pierwszy w Europie klub, który w takim stopniu dba o komfort sympatyków będących rodzicami. Właśnie dla nich przygotowana została oferta kompleksowej opieki nad dziećmi. Mama i tata w spokoju mogą obejrzeć mecz, podczas gdy ich pociechy, które wybrały się razem z nimi na stadion, z pewnością nie będą narzekać na nudę.

VfL Wolfsburg
Wejście do Woelfis Hoehle – specjalnej części stadionu VfL dla najmłodszych kibiców  (fot. Bartosz Burski/iGol.pl)

Od sezonu 2009/2010 dwie godziny przed rozpoczęciem każdego domowego spotkania rodzice będący oficjalnymi członkami klubu kibica mogą dostarczyć swoje dzieci w wieku od 3 do 10 lat do tzw. wilczej jaskini – specjalnie wydzielonego miejsca na stadionie. Tam wyszkolony personel przejmuje kontrolę nad najmłodszymi, zapewniając im masę niespodzianek. Plac zabaw, baseny z piłeczkami, komputery z dostępem do internetu, gry planszowe, stoły z piłkarzykami i kreatywny kącik, w którym młodzi kibice mogą malować i majsterkować – to tylko skrócona lista przygotowanych atrakcji.

Stworzono również ofertę dla starszych dzieciaków w wieku od 7 do 13 lat. Ci z kolei (maksymalnie 45 osób) wraz z opiekunami mogą obejrzeć mecz ze specjalnego sektora, w którym znajduje się między innymi… zjeżdżalnia. Oglądanie spotkania urozmaicają również przeprowadzane zabawy, w tym typowanie wyniku pojedynku. Na najmłodszych, którzy wykażą się najlepszym nosem, czekają atrakcyjne nagrody. Osobny sektor w strefie dla niepalących przygotowano też dla nastolatków w wieku 10-17 lat.

Urodziny na stadionie? Dlaczego nie!

Osobny akapit warto poświęcić dziecięcemu klubowi kibica, który funkcjonuje w Wolfsburgu pod nazwą WölfiClub. O skali projektu najlepiej świadczą liczby. Założone w lipcu 2004 roku stowarzyszenie liczy już blisko 8000 dzieciaków. O takiej frekwencji na stadionie, a nawet samej liczbie wydanych kart kibica, pomarzyć może niejeden polski klub…

Korzyści z członkostwa w WölfiClub są rozmaite. Specjalny zestaw powitalnych upominków, zniżki na akcesoria klubowe, możliwość wyprowadzenia piłkarzy pierwszego zespołu na murawę, spersonalizowana tabliczka na krzesełku w sektorze dziecięcym na stadionie czy też rabaty na organizację urodzin w klubowej restauracji – to tylko kilka z przygotowanych bonusów. Członkowie klubu kibica najmłodszych mają również ułatwiony dostęp do udziału w spotkaniach z zawodnikami oraz sesjach zdjęciowych z klubową maskotką czy też uproszczoną ścieżkę zgłaszania się do dziecięcych ferii organizowanych przez VfL.

VfL Wolfsburg
Loże biznesowe na stadionie VfL Wolfsburg (fot. Bartosz Burski/iGol.pl)

Wokół zespołu funkcjonuje też szkółka futbolowa przyjmująca w swoje szeregi młodych adeptów futbolu w wieku od 6 do 13 lat, którzy mogą uczestniczyć w treningach na niezobowiązujących zasadach. – Chcemy zaoferować dzieciakom przede wszystkim interesującą formę spędzenia wolnego czasu i oczywiście jednocześnie zainteresować ich naszym zespołem. Młodzi piłkarze dostają od nas możliwość polepszenia swoich umiejętności operowania piłką, zostają wyszkoleni w zakresie techniki i koordynacji ruchowej, a zdobyte w ten sposób doświadczenia mogą później wykorzystywać w swoich macierzystych klubach – wyjaśnia Roy Praeger, były zawodnik VfL, który jest teraz koordynatorem tego projektu.

Wzór do naśladowania

O pomysłach działaczy Wolfsburga wprowadzonych w życie można by pisać jeszcze wiele. Kącik kibica w lokalnej klinice dziecięcej, gdzie ciężko chorzy młodzi pacjenci chociaż przez chwilę mogą poczuć atmosferę wielkiego futbolu, oglądając mecze na kilkudziesięciocalowym telewizorze w pomieszczeniu pełnym klubowych gadżetów VfL. Rozpoczęty w 2002 roku patronat nad wilkami w zoo w Hannoverze. Akcja „Zieloni z przekonania”, w której ramach za każdą bramkę strzeloną przez którąkolwiek z drużyn seniorskich VfL posadzone zostaje drzewo w lesie zlokalizowanym w Dolnej Saksonii. W końcu bliska współpraca z fundacją Krzysztofa Nowaka, wspierającą osoby zmagające się z chorobą ALS… Z morza pomysłów zrealizowanych przez VfL płynie również nauka dla włodarzy naszych rodzimych klubów. W działaniach „Wilków” nie ma przypadku, a niemal każda podjęta inicjatywa przynosi szereg korzyści dla kibiców drużyny i lokalnego otoczenia. Dlatego warto iść drogą VfL, naśladując zagrywki Wolfsburga nie tylko z zielonej murawy…

Bartosz Burski

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze