Polska bestia znowu szaleje! Bayern demoluje Borussię!


4 października 2015 Polska bestia znowu szaleje! Bayern demoluje Borussię!

Kiedy za 20 lat ktoś mnie zapyta, co robiłem 4 października 2015 roku, z dumą odpowiem: „Oglądałem Roberta Lewandowskiego”. Rzeczywiście, trudno nie być dumnym z naszego reprezentanta, który praktycznie w pojedynkę ogrywa kolejnego wielkiego rywala. Co więcej, jest on liderem najlepszego zespołu w Europie. Tak, NAJLEPSZEGO. Obecny Bayern to zespół o klasę lepszy od Realu i Barcelony. Na ten moment to prawdziwa maszynka do demolowania rywali.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak inaczej reagować na drużynę, która w meczu na szczycie rozbija bezpośredniego rywala 5:1? W której dwie asysty zalicza środkowy obrońca, który zgodnie przez wielu uznawany jest za najlepiej wyprowadzającego piłkę defensora na świecie? W której Arturo Vidal nie mieści się w pierwszym składzie i zmienia innego brylantowego pomocnika, Thiago Alcantarę? Spójrzcie na ławkę rezerwowych, na której do boju byli gotowi w trakcie spotkania jeszcze Coman i Kimmich… Przyznacie, niesamowity potencjał.

Okej, ale wróćmy do samego spotkania. Początek był mocno niemrawy, jednak wydawać się mogło, że Bayern i tak to spotkanie kontroluje. Niby Dortmund coś szarpnął, niby Gundogan i Mikhitaryan coś powalczyli, ale mimo to odnosiłem wrażenie, że i tak podopiecznym Tuchela brakuje argumentów. W 26. minucie pierwszy błąd Borussi, a konkretnie Łukasza Piszczka, wykorzystał Thomas Mueller i zgodnie z oczekiwaniami Bayern prowadził 1:0. Niespełna dziesięć minut później Mueller podwyższył z karnego, jednak Borussia zdołała po zaledwie dwóch minutach odpowiedzieć bramką Aubameyanga. Był to zdecydowanie jedyny moment, w którym Dortmund ruszył na Bayern i rzeczywiście zagroził supremacji podopiecznych trenera Guardioli.

Wynik w drugiej połowie wydawał się więc otwarty. Właśnie tak mogli myśleć kibice w trakcie przerwy i okazało się, że ich nadzieje zostały rozwiane już po 40 sekundach. Robert Lewandowski otrzymał znakomite podanie od Boatenga, przyjął piłkę w stylu Thierry’ego Henry i przytomnym strzałem pokonał Burkiego. Polski napastnik wykazał się w tej akcji niesamowitym kunsztem, a sposób, w jaki przyjął piłkę, powinien być pokazywany na wszelkiego rodzaju kursach trenerskich. Niecałe dwanaście minut później popularny „Lewy” dołożył drugą bramkę, tym razem lewą nogą. Polak po raz kolejny pokazał, że nie ma dla niego znaczenia, którą nogą uderza piłkę. Ostatecznie i tak wpada ona do bramki. Mecz ostatecznie „zabił” kolejny błąd Łukasza Piszczka, który przegrał przebitkę w polu karnym. Piłka wpadła pod nogi Goetzego, któremu nie pozostało nic, jak umieścić ją w siatce.

Mecz bez historii. Bayern w ciągu 11 meczów strzelił 39 bramek we wszystkich rozgrywkach i zasługuje na miano najlepszej drużyny w Europie. Dla Roberta Lewandowskiego była to już 31 bramka w tym roku kalendarzowym, a dwunasta w czterech meczach. Naprawdę nie przypominam sobie takiego wyczynu w ostatnim czasie. Przed meczami ze Szkocją trudno sobie wyobrazić lepszy prognostyk. A Łukasz Piszczek? Trzeba przyznać, że nie było to jego najlepsze spotkanie i trudno przypuszczać, aby na stałe miał wrócić do podstawowej jedenastki…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze