Ojgen, to był twój dzień!


22 sierpnia 2015 Ojgen, to był twój dzień!

Eugen Polanski w dzisiejszym meczu przeciwko Bayernowi robił wszystko, żeby nie trafić do naszego cyklu „Zapomniani”. Prawie udało mu się przyćmić Lewandowskiego i to dwa dni po 27. urodzinach naszego bawarskiego snajpera. Po prostu nie wypada, Ojgenie. Dla niego dzisiejsze spotkanie było istną wędrówką z nieba do piekła, w którym czekał „Lewy”, żeby ostatecznie skarcić "Wieśniaków" z Hoffenheim.


Udostępnij na Udostępnij na

Polanski od zawsze lubił zwracać na siebie uwagę. Wszedł do kadry kuchennymi drzwiami i z przytupem. Ogłosił wszem i wobec, że kocha nasz piękny kraj i skoczy dla niego w ogień. Kiedy skończyło się Euro 2012, nagle dziwnym trafem coś mu się zaczęło zmieniać. Pierwszy malkontent naszej kadry. Poczuł się zbyt pewnie i nagle… psikus. Wydawało mu się, że może wszystko i został sprowadzony na ziemię. Dzisiaj było podobnie. „Ja nie strzelę Bayernowi gola na wagę trzech punktów? Potrzymajcie piwo”. No i się Ojgen popisał.

Mógł zostać bohaterem, a został frajerem zerem pechowcem, który dał pozytywnego kopa Bayernowi. A ten niespodziewanie był bliski utraty wszystkich punktów, mimo że kontrolował spotkanie od początku do końca. Cisnął, cisnął, aż w końcu Lewandowski pokarał gospodarzy, pakując komplet punktów do walizki i wracając do Monachium z idealnym urodzinowym prezentem. Wystarczyło, że dołożył nogę, a cały Bayern oszalał ze szczęścia. Tak niewiele potrzeba, żeby być na ustach wszystkich.

Jedno jest pewne. Polanski przypomniał o swojej skromnej osobie selekcjonerowi kadry, na czym bardzo mu zależało. Bo nie wiem, czy wiecie, ale Ojgenowi się znowu odwidziało. Chce jednak grać dla Polski. Wszyscy odetchnęli z ulgą. W całym kraju słychać kamienie, które spadają kibicom z serca. Do kadry go!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze