Lewandowski w pogoni za Muellerem. Gerdem czy Dieterem?


6 października 2015 Lewandowski w pogoni za Muellerem. Gerdem czy Dieterem?

Dla Messiego i Ronaldo przekroczenie granicy 40 bramek w sezonie ligowym to norma. Przyjemna, ale jednak norma. Dla reszty? Wynik fenomenalny i nieosiągalny. Co jednak, kiedy ktoś strzela regularniej i efektywniej niż Argentyńczyk i Portugalczyk? W takiej sytuacji znalazł się Robert Lewandowski.


Udostępnij na Udostępnij na

Pięć goli z Wolfsburgiem, dwa z Mainz i jeszcze jeden dublet przeciwko Borussii. To wynik Polaka z ostatnich trzech kolejek. Razem w siedmiu spotkaniach aż 12 bramek. Wynik nieprawdopodobny i niepojęty, ale nie rekordowy. Tylko dwukrotnie zdarzało się, by po 8. kolejce Bundesligi którykolwiek z zawodników osiągnął taką samą zdobycz bramkową. W sezonie 1968/1969 legendarny Gerd Mueller, również w barwach Bayernu Monachium, strzelił w pierwszych ośmiu meczach dokładnie tyle samo bramek. Cztery lata wcześniej sytuacja była jeszcze bardziej podobna do tej, w której znalazł się kapitan reprezentacji Polski. Christian Mueller, napastnik 1. FC Koeln, w analogicznej serii gier miał na koncie 12 trafień, ale sam opuścił jedno spotkanie, więc do zdobycia takiej liczby goli potrzebował zaledwie siedmiu meczów. Drogi obu panów o tym samym nazwisku wyglądały jednak zupełnie inaczej.

Gerd Mueller sezon 1968/1969 zakończył z tytułem króla strzelców, gromadząc w trzydziestu spotkaniach dokładnie tyle samo goli, ale najlepsze było jeszcze przed nim. O tym jednak zaraz. Taki imponujący początek wcale nie musi zakończyć się sukcesem, o czym świadczy przykład Christiana. On po świetnym starcie nagle przestał trafiać do bramki rywali. Stoperzy go rozgryźli i przestał być groźny. Napastnik z Kolonii trafiał sporadycznie, od święta, i rozgrywki zakończył z 19 golami na koncie, co było rezultatem, delikatnie mówiąc, przeciętnym. O nim już nikt nie pamięta, o jego młodszym koledze zaś pamięć wciąż jest żywa. Kilka słów o owym koledze, bo Robert Lewandowski będzie do niego równał.

Wolfgang_Overath,_Gerd_Muller_1974
Gerd Mueller – z pucharem mistrzostw świata w ręku w 1974 roku. Już wtedy był genialnym snajperem

Piłkarz urodzony w Nordlingen umiejętności czysto piłkarskie miał mniejsze niż wiele innych legendarnych gwiazd. Z Maradoną, Pelem, Socratesem, Deyną, Latą czy Gadochą nikt go nawet nie porównuje. Nigdy nie wyróżniał się wyszkoleniem technicznym, przeglądem pola czy dryblingiem. To nie była jego bajka. Królestwo, w którym rządził, nazywało się zupełnie inaczej. Mowa tu o polu karnym. Tam nie miał sobie równych. Żaden obrońca nie potrafił go zatrzymać, a wszyscy bramkarze bali się samego starcia z nim. Jest nawet piłkarska anegdota, nie wiadomo jednak, czy prawdziwa: Pewien niemiecki bramkarz bardzo się pocił. Przede wszystkim w szatni, ale nikt nie dziwił się, bo w niej było zawsze gorąco. Później także podczas rozgrzewki, ale gdy spadał deszcz, to koledzy myśleli, że to jego zdenerwowanie jest spowodowane trudnymi warunkami atmosferycznymi. Nadeszła jednak godzina meczu, a golkiper wciąż się pocił niemiłosiernie. Zauważył to również trener i pyta swojego podopiecznego: „Te, Meier, co Ty się tak denerwujesz?”, a on odpowiada: „Pierwszy raz gram przeciw temu Muellerowi”. No właśnie, wszyscy się go bali. Nawet jego wieloletni kolega i wspaniały golkiper, Sepp Meier. Pierwszy raz na meczu towarzyskim pomiędzy Bayernem a Fort Lauderdale Strikers miał okazję zmierzyć się z wybitnym napastnikiem. „Bombardier Narodu”, jak ochrzcili go niemieccy kibice, pobił wiele różnych rekordów, bo goli nastrzelał setki, ale w szczególności jeden z nich imponuje najbardziej – 40 w jednym sezonie Bundesligi. To niebywały wynik. Teraz chrapkę na pobicie tego rekordu ma Robert Lewandowski.

Wynik pochodzi sprzed 43 lat. W Polsce i w Niemczech od tamtego czasu zdarzyło się bardzo dużo. Zburzono mur berliński, zlikwidowano i połączono NRD i RFN, wprowadzono III RP i pożegnano PRL. Również w piłce nożnej wiele się zmieniło. Mamy nowe gwiazdy, a stare formacje i rozwiązania taktyczne dawno poszły w niepamięć. Wreszcie jest też szansa na poprawienie wspomnianego rekordu, a do tego jest to całkiem prawdopodobne. Może tego dokonać Polak, co na pewno nie do końca cieszy patriotycznie nastawionych fanów zza miedzy. Jeśli jednak Lewandowski tego dokona, będzie to krok milowy dla całej Bundesligi. Pytanie tylko, czy kapitan naszej kadry podoła oczekiwaniom.

Na razie radzi sobie wzorowo. W lidze trafia z zawrotną skutecznością 1,71 gola na mecz. Zostało mu jeszcze 26 spotkań do rozegrania. Jeśli będzie strzelał tak regularnie jak dotychczas, to wykręci znakomity rekord bramek w lidze naszych zachodnich sąsiadów z 44 strzałami na koncie! Do solidnej pracy na treningach i jeszcze większego zaangażowanie skłaniać go będzie na pewno walka o Złoty But, w której ma naprawdę dużą szansę. Polski snajper trafił w Bundeslidze już 12 razy, co daje mu aż 24 punkty (pięć najsilniejszych lig z rankingu UEFA ma przelicznik 2, natomiast kolejnych piętnaście, w tym polska ekstraklasa – 1,5). Napastnik Bayernu Monachium nieznacznie wyprzedza Brazylijczyka Alexa Teixeirę z Szachtara Donieck oraz Pierre-Emericka Aubameyanga, a na wysokim, czwartym miejscu plasuje się Nemanja Nikolić. Podobnie jak Lewandowski Węgier z Legii Warszawa trafił już 12 razy w sezonie ligowym.

Robert Lewandowski
Lewandowski ma chrapkę na pobicie rekordu Muellera (fot. Polskieradio.pl)

Czy uda się jednak wyprzedzić Gerda Muellera? Chyba nie. Trafianie do bramki z taką skutecznością, jak robił to słynny Niemiec, będzie bardzo trudne, a może nawet niemożliwe. Lewandowski jest bardziej kompletnym zawodnikiem niż 69-latek, ale na pewno mniej skutecznym pod bramką rywala. W zasięgu możliwości Polaka leży za to dojście do 30 bramek w sezonie. Ostatnio dokonał tego Dieter Mueller w sezonie 1976/1977. Zawodnik długo rywalizował z Gerdem na dorobek bramkowy i szło mu to naprawdę dobrze. Do tego była to walka korespondencyjna, w której obaj bardzo się motywowali. Lewandowski walczy zaś z legendą. Z duchem. To dużo trudniejsze. Dlatego ważna jest dobra postawa Aubameyanga. Gabończyk musi spędzać naszemu snajperowi sen z powiek i gonić go w klasyfikacji króla strzelców. To odpowiednio zmotywuje 27-letniego napastnika do wytężonej pracy i maksymalnego skupienia podczas spotkań.

„Lewy” prezentuje się fenomenalnie. Jest w wielkiej formie, która pozwala mu śmiało porównywać się do najlepszych. Rekordu Muellera raczej jednak nie pobije. 40 bramek to limit nie do przekroczenia dla „śmiertelników”. Z całym szacunkiem dla byłego napastnika BVB, ale w tej chwili taki dorobek zanotować może tylko ktoś z dwójki: Messi –Ronaldo. To nie oznacza jednak, że nie ma żadnych wyzwań. Wyczyn Dietera Muellera wydaje się w zasięgu jego możliwości. Bardzo możliwe – w wyrównaniu jego statystyki kluczowa będzie rola jeszcze innego Muellera, Thomasa. Jeśli ten pogodzi się z tym, że nie jest pierwszym bombardierem w Bayernie i część rzutów karnych odda Robertowi, to wszystko jest możliwe. Może nawet powtórka sprzed 43 lat?

https://youtu.be/ZIl3EF4yyuE

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze