5 najlepszych momentów Roberta Lewandowskiego w 2015 roku


30 grudnia 2015 5 najlepszych momentów Roberta Lewandowskiego w 2015 roku

Kapitan reprezentacji Polski ma za sobą znakomity rok, w którym tylko Cristiano Ronaldo i Lionel Messi wyprzedzili go w liczbie zdobytych bramek. 49 trafień we wszystkich rozgrywkach, tytuł króla strzelców eliminacji do mistrzostw Europy 2016, wywalczenie awansu na tenże turniej oraz mistrzostwo Niemiec – taki dorobek musi robić wrażenie! Postarałem się wybrać pięć najlepszych momentów Roberta Lewandowskiego w mijającym roku. Wspomnijmy to jeszcze raz.


Udostępnij na Udostępnij na

5. Polska 4 – 0 Gruzja (13 czerwca 2015)

Jakkolwiek dziwnie to brzmi, z Gruzją niemal do ostatniej minuty meczu drżeliśmy o wygraną. Bramka Arka Milika na 1:0 nie gwarantowała zwycięstwa, w drugiej połowie do 89. minuty to nasi rywale byli bowiem drużyną lepszą i stwarzali sobie więcej okazji. Pod sam koniec spotkania do akcji wkroczył Lewandowski, który rozegrał dobre spotkanie i brakowało w nim tylko wisienki na torcie w postaci bramki lub dwóch. Kto powiedziałby, że „Lewy” zdoła przez cztery minuty strzelić hat-tricka? Pewnie nikt, a taki prztyczek w nos zafundował nasz kapitan wszystkim krytykom jego gry w reprezentacji. To się nazywa skuteczność!

4. Bayern Monachium 5 – 1 Borussia Dortmund (4 października 2015)

Robert już w pierwszym sezonie w barwach monachijskiego klubu udowodnił, że przeciwko swojej byłej drużynie grać potrafi – cztery mecze i trzy bramki to świetny dorobek przeciwko tak uznanej ekipie, mimo jej kryzysu. W trwających rozgrywkach Bundesligi obu zespołom przyszło zmierzyć się w ósmej kolejce, przed którą gracze z Dortmundu nie ponieśli ani jednej porażki. Bayern rozegrał wręcz wyśmienity mecz na Allianz Arenie i pokazał głównym rywalom do tytułu miejsce w szeregu, przynajmniej do kolejnej rundy. Duża w tym zasługa polskiego napastnika „Bawarczyków”, który dwa razy wpisał się na listę strzelców i walnie przyczynił się do pogromu Borussii. Dwukrotnie Burkiego pokonał Thomas Mueller, a raz… Mario Goetze.

3. Polska 2 – 1 Irlandia (11 października 2015)

Mecz, po którym Stadion Narodowy w Warszawie oszalał, a feta trwała w najlepsze. Spotkanie z Irlandczykami było ostatnim i kluczowym w sprawie awansu na francuskie Euro. Po remisie ze Szkotami musieliśmy albo wygrać, albo zremisować 0:0 bądź 1:1, gdyż ze stadionu gości wywieźliśmy jeden punkt po zdobyciu właśnie jednej bramki, a bilans mieliśmy o wiele lepszy. Zaczęliśmy szybko, bo już w 13 minucie, kiedy po świetnie rozegranym rzucie rożnym Krychowiak huknął nie do obrony. Dwie minuty później wyrównał z karnego (niesłusznie podyktowanego) Walters, a Lewandowski golem do szatni przypieczętował nasz awans, jak na kapitana przystało. Sama bramka była przedniej urody – z taką siłą z jedenastego metra strzela się karne, a nie zdobywa bramki głową!

2. Szkocja 2 – 2 Polska (8 października 2015)

Do spółki z potyczkami z Irlandią i Niemcami najbardziej ekscytujący i zarazem jeden z najważniejszych meczów eliminacyjnych. Przegrana zabierała nam bezpośredni awans, planem minimum był remis. Graliśmy na niezwykle trudnym terenie – na Hampden Park już niejedna drużyna rwała włosy z głowy po porażce. Lewandowski zaczął mecz już w trzeciej minucie, kiedy to wykorzystał rewelacyjne prostopadłe podanie Arka Milika i z zimną krwią wyprowadził nas na prowadzenie, zanim kibice zdążyli wygodnie rozsiąść się na krzesełkach. Szkocja nie dała za wygraną: po godzinie gry było już 2:1 dla gospodarzy, a pierwsza bramka Matta Ritchiego to jedna z serii stadiony świata. Kiedy już wszystkim wydawało się, że Polacy o awans będą musieli bić się w barażach, Robert Lewandowski w ostatniej akcji meczu w okropnym zamieszaniu wbił piłkę wślizgiem do bramki. Co za historia! Komentujący ten mecz Mateusz Borek przez parę sekund nie mógł wykrztusić z siebie innego słowa niż szok”, a cała Polska oszalała. To jest kapitan przez duże „K”!

https://www.youtube.com/watch?v=DZwTLKuFcGg&ab_channel=KamilnatorTV

1. Bayern Monachium 5 – 1 VFL Wolfsburg (22 września 2015)

Pierwsze miejsce nie mogło przypaść niczemu innemu – ten występ Polaka to prawdziwe piłkarskie science fiction. Bayern podejmował u siebie drugą ekipę poprzedniego sezonu, miała to być dla „Bawarczyków” ciężka przeprawa i tak też było. Po pierwszej połowie koledzy Roberta, który zaczął mecz na ławce, schodzili z wynikiem 0:1, a katem okazał się Daniel Caligiuri. Guardiola nie miał innego wyjścia – musiał wyjąć asa z rękawa i w 46. minucie na murawie zameldował się Lewandowski. To, co zrobił później, będzie pamiętane pewnie nawet za 100 lat – takie występy się nie zdarzają! Od 51. do 60. minuty (słownie: w dziewięć minut!) naszemu kapitanowi udało się pięć razy wbić piłkę do siatki rywali! Kibice szaleli, komentatorzy nie wiedzieli, co mówić, Guardiola oniemiał. Zastanawiamy się tylko, co siedziało wtedy w głowie samego snajpera… Za ten występ Lewandowski został trzy razy wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa: za najszybszego hat-tricka, cztery i pięć bramek, a to wszystko jako rezerwowy. Śmiało możemy napisać, że nie był to najlepszy występ Lewandowskiego, ale ogółem najlepszy mecz jakiegokolwiek piłkarza w 2015 roku. Zobaczmy to jeszcze raz. Brawo, Kapitanie!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze