Białostockie Słońce, czyli Taras Romanczuk w wybornej dyspozycji


Ukraiński piłkarz na naszych oczach wyrasta na najlepszego pomocnika w lidze

2 października 2016 Białostockie Słońce, czyli Taras Romanczuk w wybornej dyspozycji

Kiedy Taras Romanczuk zmieniał w 2014 roku drugoligową Legionovię na ekstraklasową Jagiellonię, wiele osób nie podejrzewało, że na boiskach trzeciej klasy rozgrywkowej w Polsce może biegać pomocnik tak inteligentny. Ukrainiec powoli wprowadzał się do wyjściowej jedenastki zespołu Michała Probierza, a dzisiaj jest jej centralną postacią. Potwierdza to również zainteresowanie zagranicznych klubów ukraińskim pomocnikiem.


Udostępnij na Udostępnij na

Historia Tarasa Romanczuka przypomina scenariusz dobrego filmu o dążeniach do celu i spełnianiu marzeń. Jeszcze cztery lata temu Ukrainiec biegał po trzecioligowych boiskach w swojej ojczyźnie, dziś zaś gra w polskiej elicie i wyrasta na gwiazdę całych rozgrywek. Przeobraził się z szarego kaczątka w pięknego łabędzia i, co martwi kibiców w Białymstoku, niedługo może wyruszyć na podbój Europy.

Inteligent i pracuś

Taras Romanczuk jest dobrym przykładem dla młodych adeptów szkółek piłkarskich. Mimo gry w piłkę zdołał zdobyć staranne wykształcenie i może pochwalić się tytułem magistra stosunków międzynarodowych. Ktoś może się przyczepić, że gra w ukraińskiej trzeciej lidze to na tyle niski poziom, że mógł sobie pozwolić na zdobywanie wiedzy na uniwersytecie, ale Romanczuk potrafił łączyć studia, grę dla MFK Kowel oraz występy w ekstraklasowej drużynie futsalu.

W zasadzie te wszystkie zajęcia złożyły się na to, jakim piłkarzem Taras jest dzisiaj. Na boisku wyróżnia go ogromna ogłada i inteligencja w ustawianiu się i zagrywaniu piłek partnerom. Z futsalu wyniósł naprawdę solidną technikę i umiejętność prowadzenia futbolówki z rywalem na plecach, natomiast występy w zespole z Kowla, w którym wychował się piłkarsko, zostawiły w nim dużą ochotę do gry i biegania.

To, co przede wszystkim urzeka, gdy obserwuje się rozwój Romanczuka, to właśnie umiejętność szybkiego uczenia się. Nie jest typem człowieka, któremu trzeba coś tłumaczyć długimi godzinami, a on nadal popełnia te same błędy. Najlepszym tego przykładem jest jego współpraca z ówczesnym trenerem Legionovii – Markiem Papszunem. Szkoleniowiec ten nauczył Romanczuka niemal od podstaw taktyki, z którą wcześniej pomocnik Jagiellonii nie miał nic wspólnego. Dzisiaj jest jednym z najbardziej zdyscyplinowanych taktycznie graczy w całej ekstraklasie. Więc można.

Słońce zespołu

Tarasa Romanczuka można nazwać Słońcem, ponieważ wydaje się teraz centralną postacią zespołu Michała Probierza. Oczywiście wszyscy zachwycają się grą całej drużyny, wyróżniają niesamowitego Konstantina Vassiljewa czy będącego ostatnio w gazie Frankowskiego, ale katalizatorem boiskowych poczynań białostoczan wydaje się być właśnie Romanczuk. Ukrainiec jest zawsze świetnie przygotowany kondycyjnie, dyktuje tempo gry, a przede wszystkim bardzo dużo biega. Jeśli mielibyśmy porównywać, jest to odpowiednik Grzegorza Krychowiaka w Sevilli, z tym że bardziej uniwersalny.

Ukrainiec jest zawsze świetnie przygotowany kondycyjnie, dyktuje tempo gry, a przede wszystkim bardzo dużo biega. Jeśli mielibyśmy porównywać, jest to odpowiednik Grzegorza Krychowiaka w Sevilli, z tym że bardziej uniwersalny.

Jego boiskowa inteligencja, o której już wspominaliśmy, pozwala mu świetnie orientować się w boiskowych wydarzeniach i być zawsze pod grą. Świadczyć o tym mogą chociażby dwa strzelone w tym sezonie gole. Taras Romanczuk nie jest zagrożeniem dla bramki rywala wyłącznie przy stałych fragmentach gry, ale bardzo często pokazuje się w grze kombinacyjnej na połowie rywala i odważnie wbiega w pole karne. Zachowanie godne nowoczesnego środkowego pomocnika.

Dołóżmy do tego jeszcze jego wybieganie, które na tle innych ligowców robi wrażenie, i serce do walki, a powstaje nam zawodnik kompletny.

***

Nic więc dziwnego, że po Ukraińca powoli zaczyna ustawiać się kolejka chętnych. Już w minionym okienku transferowym białostocki klub otrzymał za tego zawodnika ofertę opiewającą podobno na milion euro. Wówczas brzmiało to trochę abstrakcyjnie, ale w nowym sezonie Romanczuk potwierdza, że jego wartość rynkowa jest jeszcze wyższa.

Natomiast w Białymstoku po raz kolejny udowadniają, że warto dawać szansę piłkarzom z niższych lig. Przecież w „Jadze” wypłynął chociażby Mateusz Piątkowski, a w Koronie Kielce pierwsze skrzypce gra wypożyczony z Jagiellonii Łukasz Sekulski, który przybył na Podlasie z drugoligowej Stali Stalowa Wola. Nie potrzeba wydawać dużych pieniędzy na graczy z zagranicy, wystarczy dobry skauting i odwaga.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze