Bezbarwna, lecz szczęśliwa Portugalia – czyli finalista z przypadku


Czy w meczach o puchar grały w ostatnich latach gorsze zespoły?

6 lipca 2016 Bezbarwna, lecz szczęśliwa Portugalia – czyli finalista z przypadku

Reprezentacja Portugalii pokonała dziś Walię 2:0 i tym samym po swoim pierwszym zwycięstwie w regulaminowym czasie gry na Euro 2016 awansowała do wielkiego finału. Brzmi to dziwnie, oglądało się to dziwnie, a i odczucia po dzisiejszym zwycięstwie podopiecznych Fernando Santosa mamy lekko mieszane. Czy kiedykolwiek zdarzyło się, by w finale Euro znalazł się gorszy zespół?


Udostępnij na Udostępnij na

Jaki turniej, taki finalista

Euro słabe, finalista fatalny. Portugalia na mistrzostwach we Francji naprawdę grała dotychczas co najwyżej przeciętnie. Pierwsze pięć spotkań zakończyła po regulaminowym czasie gry remisami, a trzeba jeszcze napomknąć, że w części z nich nawet na uniknięcie porażki zupełnie nie zasługiwała.

Po męczarniach, których przysporzyli nam i sobie podopieczni Fernando Santosa w prawdopodobnie najsłabszej grupie mistrzostw, byliśmy pewni, że ich przygoda z Euro skończy się na spotkaniu 1/8 finału z Chorwatami. Jednak stało się inaczej – po bardzo kiepskim spotkaniu przeciętny w tym meczu zespół z Bałkanów uległ jeszcze gorszej Portugalii.

Potem z kolei przyszedł czas na Polskę. W kraju nad Wisłą wielkie nadzieje, oczekiwanie, a na koniec niestety i ogromny zawód. Podopieczni Fernando Santosa – poza przewagą w przygotowaniu fizycznym – wcale nie byli lepszym zespołem ćwierćfinałowej rywalizacji, jednak co z tego, skoro po kolejnym słabym meczu prześlizgnęli się do strefy medalowej?

Sam fakt, że im się to udało, wynika z trzech podstawowych spraw. Po pierwszej z zabijającej rywalizację na Euro zasadzie, która stanowi o tym, że drużyny, które zajmują w grupie trzecią pozycję, mają dużą szansę na awans do fazy pucharowej. Tak naprawdę Portugalczyków – po trzech remisach w grupie – powinno już dawno nie być na Euro.

Tak naprawdę Portugalczyków – po trzech remisach w grupie – powinno już dawno nie być na Euro.

Cóż, niestety udało im się na nim pozostać. A co pomogło im w dojściu aż do dzisiejszego półfinału? Przede wszystkim szczęście, dzięki któremu pokonali w końcówce dogrywki Chorwatów oraz rozprawili się z Polakami w rzutach karnych. Gracze Fernando Santosa w obu meczach wcale nie dominowali i choć byli zespołem skuteczniejszym, naprawdę trudno dopatrzeć się w ich grze jakiejkolwiek specjalnej myśli taktycznej, przebojowości czy chociażby żelaznej konsekwencji. Dotychczas dużo więcej mieli na Euro klasycznego „farta”.

Ich sukces wynika ponadto ze słabego poziomu całego turnieju. Ten z kolei nie jest jedynie wynikiem powiększenia stawki zespołów, ale i zwyczajnie bardzo przeciętnej gry także tych teoretycznie silniejszych ekip. W 1/8 finału powinni tak naprawdę czekać na Portugalczyków Hiszpanie, lecz ci w głupi sposób przegrali ostatni mecz grupowy z Chorwacją i trafili do silniejszej części drabinki. Z kolei zespół Chrisa Colemana teoretycznie powinna rozbić naszpikowana gwiazdami reprezentacja Belgii…

Sukces Portugalii na Euro wynika z trzech przyczyn – idiotycznej zasadzie o wychodzeniu z grupy z trzeciego miejsca, ogromu szczęścia podopiecznych Santosa w dotychczasowych meczach oraz słabości całego turnieju.

Ale jedno trzeba przyznać…

Portugalczycy rozegrali dziś swój zdecydowanie najlepszy mecz na turnieju we Francji. Po fatalnej pierwszej połowie z obu stron w drugiej części gry podopieczni Fernando Santosa w stu procentach zdominowali Walijczyków.

Ich rywale zostawiali im mnóstwo miejsca w środku pola, a i w defensywie popełniali błąd za błędem i w żaden sposób nie potrafili powstrzymać rozpędzonych Portugalczyków. Dziś ze znacznie lepszej strony niż dotychczas pokazał się Cristiano Ronaldo, który nie dość, że strzelił gola i zaliczył (przypadkową) asystę, to jeszcze potrafił odrobinę lepiej niż w poprzednich meczach współpracować w ofensywie ze swoimi kolegami.

Tyle że dla niego liczą się przede wszystkim właśnie tego typu sprawy:

Jednak to, że Portugalia zagrała dziś lepiej niż w poprzednich spotkaniach, wcale nie znaczy, że pierwszy półfinał Euro był chociażby w miarę emocjonujący. Pierwsza połowa to koszmar, a druga to gra do jednej bramki przy fatalnej postawie Walijczyków. Może więc rzeczywiście mecz przegranych ćwierćfinalistów, Polaków i Belgów, okazałby się dużo bardziej interesujący niż dzisiejszy półfinał?

Pewnie tak, a i finał z udziałem podopiecznych Fernando Santosa raczej nie zapowiada się specjalnie emocjonująco.

Czy był w ostatnich latach gorszy finalista?

Tak, to pytanie retoryczne. Zdecydowanie nie było i miejmy nadzieję, że przez najbliższe lata nie będzie. Nawet w 2004 roku, gdy w finale sensacyjnie spotkali się Grecy właśnie z Portugalią, poziom gry obu drużyn był zdecydowanie wyższy. Może nie kosmiczny, może wówczas Euro również nie należało do najlepszych, lecz przynajmniej jego finaliści wygrali na turnieju więcej niż ledwie jedno spotkanie…

A w następnych latach? W finale Euro 2008 spotkali się chyba najlepsi na turnieju Niemcy i Hiszpanie, z kolei cztery lata później do podopiecznych del Bosque dołączyli w meczu o puchar reprezentanci Włoch. Wówczas zdecydowanie nikt nie miał wątpliwości, że to właśnie te drużyny zasłużyły na występ w finale.

Dziś wątpliwości mamy potężne, lecz i potencjalnych kandydatów, którzy mogliby zastąpić (dla dobra futbolu) Portugalczyków w meczu o puchar zbyt wielu nie ma. Tak naprawdę jedynym zespołem, którego po odpadnięciu z Euro (z wyjątkiem Polaków) było nam naprawdę żal, to reprezentacja Włoch. Poza tym, biorąc pod uwagę poziom całego turnieju, niespecjalnie może dziwić nas to, że Portugalczycy awansowali do finału.

Miejmy jednak nadzieję, że już w samym meczu o puchar zwycięży zespół, który na to naprawdę zasługuje. Rzecz jasna nie mamy nic przeciwko temu, by po kapitalnym meczu w swoim wykonaniu okazali się nim podopieczni Fernando Santosa, tyle że jakoś trudno nam w to uwierzyć…

Jak dobrze, że przynajmniej jutro zapowiada się futbolowy szlagier – prawdopodobnie ostatni na tym Euro…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze