Bayern – Stuttgart, czyli Lewandowski kontra Tytoń


7 listopada 2015 Bayern – Stuttgart, czyli Lewandowski kontra Tytoń

Już dziś o 15:30 lider Bundesligi – Bayern Monachium – zmierzy się z zajmującym 15. miejsce VfB Stuttgart. Spotkanie to będzie szczególnie interesujące dla fanów futbolu w naszym kraju. Naprzeciw siebie staną Robert Lewandowski i Przemysław Tytoń.


Udostępnij na Udostępnij na

O formie Lewandowskiego w obecnym sezonie nie trzeba właściwie wiele pisać. „Lewy” dla Bayernu strzelił we wszystkich rozgrywkach 18 goli w 17 meczach, z czego aż 13 w samej Bundeslidze. Napastnik reprezentacji Polski jest wraz z Pierre’em-Emerickiem Aubameyangiem liderem strzelców w rozgrywkach o mistrzostwo Niemiec. Świetny przełom września i października, dublety przeciwko Mainz i Borussii Dortmund czy wreszcie pięć goli strzelonych Wolfsburgowi. Kapitan reprezentacji Polski to obecnie jedno z najgorętszych nazwisk w piłkarskim świecie. W ostatniej ligowej kolejce „Lewy” nie zdołał pokonać bramkarza rywali, a Bayern niespodziewanie zremisował z Eintrachtem Frankfurt. To niepowodzenie odbili sobie „Bawarczycy” kilka dni później. W Lidze Mistrzów pewnie pokonali oni 5:1 Arsenal, a Lewandowski strzelił w tym spotkaniu jedną z bramek.

Wobec dzisiejszego pojedynku Lewandowskiego z Przemysławem Tytoniem nie mogę nie wspomnieć także o innym meczu, który „Lewy” rozegrał przeciwko Arsenalowi ponad dwa lata temu. 22 października 2013 roku Lewandowski stanął naprzeciw innego polskiego bramkarza, Wojciecha Szczęsnego. Napastnik pokonał swojego przyjaciela, dołożył do tego asystę i dzięki temu Borussia wygrała 2:1. Od momentu wyjazdu do Niemiec kapitan reprezentacji Polski nie miał okazji grania z innymi niż Szczęsny polskimi brakarzami.

Polska - Gibraltar, Eliminacje EURO 2016 w Piłce Nożnej, 06.09.2015, Przemysław Tytoń, fot. Grzegorz Rutkowski;
Polska – Gibraltar, Eliminacje Euro 2016 w Piłce Nożnej, 06.09.2015, Przemysław Tytoń (fot. Grzegorz Rutkowski)

Tytoń do Stuttgartu trafił w lipcu bieżącego roku z holenderskiego PSV Eindhoven. Poprzedni sezon pochodzący z Zamościa bramkarz spędził na Półwyspie Iberyjskim, na wypożyczeniu do Elche. W Primera Division musiał się mierzyć z najlepszymi piłkarzami na świecie. Messi strzelił mu w dwóch spotkaniach cztery gole. Zwłaszcza o drugim spotkaniu z Barceloną chciałby nasz reprezentacyjny bramkarz zapomnieć. „Duma Katalonii” pokonała Elche aż 6:0. Raz stanął Tytoń naprzeciw Cristiano Ronaldo i jednokrotnie wyciągał piłkę z siatki. Były piłkarz PSV w tamtym spotkaniu zebrał bardzo dobre recenzje i to właśnie jemu mogą koledzy zawdzięczać fakt, że mecz zakończył się wynikiem tylko 2:0.

Do Stuttgartu razem z Tytoniem trafił inny bramkarz – Michell Langerak. Obaj panowie mieli toczyć między sobą walkę o miejsce w bramce drużyny prowadzonej przez Alexandra Zonigera. Faworytem był Australijczyk, jednak jeszcze przed sezonem doznał on kontuzji, a między słupki wskoczył Polak. Opuścił on tylko jedno spotkanie, przeciwko Hercie Berlin, z powodu zawieszenia za czerwoną kartkę. Do tej pory Tytoń puścił 19 goli, gorszy w Bundeslidze jest pod tym względem tylko bramkarz ostatniego w tabeli Augsburga, Marwin Hitz, który puścił ich 23. Nie myślcie sobie jednak, że Tytoń jest „ogórkiem”, „cieniasem” czy jakkolwiek by tego nie nazwać. Oczywiście 19 straconych bramek w 11 kolejkach to nie powód do dumy; tak samo nie są nim głupie błędy czy brak koncentracji, jakie się bramkarzowi zdarzają. Niemniej jednak należy pamiętać, że te głupie i nieodpowiedzialne zagrania przeplata Tytoń pięknymi paradami, którymi nieraz ratował swój zespół przed utratą goli. A w poprzedniej kolejce został nawet wybrany przez magazyn „Kicker” do jedenastki kolejki. Co prawda według not udzielanych przez magazyn Tytoń jest najsłabszym bramkarzem w całej lidze…

Według tych samych not najlepszym piłkarzem Bundesligi w obecnym sezonie jest… Robert Lewandowski. Będziemy zatem świadkami starcia polskiej maszyny do zdobywania bramek, najlepszego piłkarza biegającego po niemieckich boiskach z polskim… no właśnie. Bramkarzem, po którym nie wiadomo, czego się spodziewać. Z bramkarzem, który jednego dnia może zatrzymać najlepszych piłkarzy na świecie, a kolejnego puścić głupiego babola. No cóż, na pewno będzie ciekawie. Zdecydowanym faworytem jest Bayern, który w Bundeslidze jeszcze nie przegrał i zanotował tylko jeden, bezbramkowy, remis. Stuttgart jest cieniem samego siebie sprzed kilku lat. Walczy wyłącznie o utrzymanie. Dlatego też każdy inny wynik niż zwycięstwo Bayernu będzie traktowany jako sensacja. Jeśli tak się stanie, to Przemysław Tytoń po raz kolejny okaże się bohaterem swojego klubu. Jeśli jednak polski bramkarz puści kilka goli, możemy być niemal pewni, że będzie się w Niemczech mówiło o innym Polaku. O tym, o którym w niemieckich mediach jest ostatnio głośno praktycznie bez przerwy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze