Bayern Monachium z ósmym mistrzostwem z rzędu? Oto dziesięć powodów


Udowadniamy, dlaczego to „Bawarczycy” mogą sięgnąć po mistrzowską paterę

16 sierpnia 2019 Bayern Monachium z ósmym mistrzostwem z rzędu? Oto dziesięć powodów
foottheball.com

Sezon 2019/2020 rozpoczyna się już wieczorem. Bayern Monachium jest głównym kandydatem do zdobycia mistrzostwa Niemiec. W tym roku jednak nie ocenia się jego szans na zwycięstwo tak wysoko jak choćby jeszcze parę lat temu. Głównym powodem tego są wzmocnienia w składzie Borussii Dortmund. Ale w trakcie poprzednich rozgrywek „Bawarczykom” miało być trudniej, a ostatecznie zdobyli dublet.


Udostępnij na Udostępnij na

Mistrzowie Niemiec stają drugi rok z rzędu przed podobnymi wyzwaniami. Najgroźniejszy rywal z Dortmundu zbudował bardzo ciekawą drużynę. Bayern Monachium ma cały czas problemy z odpowiednim skompletowaniem składu. Przed rokiem też nie było tak kolorowo, a ostatecznie Niko Kovac zdobył mistrzostwo i Puchar Niemiec w swoim pierwszym sezonie z „Bawarczykami”. W rozpoczynającym się nowym sezonie nie będzie łatwo o powtórzenie tego osiągnięcia, ale nie jest to niemożliwe. Przedstawiamy dziesięć powodów, które dadzą monachijczykom zwycięstwo w lidze.

1. Robert Lewandowski

Zaczynamy od polskiego wątku i najważniejszego elementu składu Bayernu. Mowa tu o Robercie Lewandowskim, który jest uważany przez wielu ekspertów za najlepszego napastnika na świecie. Żeby marzyć o możliwości zdobycia mistrzowskiej patery, należy mieć w składzie strzelca wyborowego. Mistrzowie Niemiec takiego posiadają i od razu można stwierdzić, że żadna inna drużyna w lidze nie ma napastnika takiej klasy jak Polak. Już w zeszłym sezonie kapitan naszej reprezentacji pobił kilka rekordów Bundesligi, a wciąż nie znudziło mu się strzelania dla „Bawarczyków”.

Do Niemiec trafił w 2010 roku i od tego momentu tylko w dwóch sezonach nie zdobył więcej niż 20 goli. Miało to miejsce w debiutanckim roku w Dortmundzie, kiedy to był zmiennikiem Lucasa Barriosa w Borussii (osiem trafień). Drugi raz przytrafiło mu się to w pierwszym sezonie w Monachium, kiedy przechodził na „wyższą półkę” (17 bramek). W ostatnich czterech kampaniach przekraczał granicę 20 goli bez problemów. Oczywiście Lewandowski to typ piłkarza zależnego od poczynań kolegów, ale wciąż jest on otoczony świetnymi zawodnikami. Będą oni w stanie dostarczyć do Polaka mnóstwo piłek, które będzie mógł zamienić na gole. Korona króla strzelców dla „Lewego” jest obowiązkiem.

2. Wzmocnienie defensywy

Przed rokiem Bayern Monachium wyposażony w Jerome’a Boatenga i Matsa Hummelsa miał mieć jedną z najszczelniejszych obron w lidze. Dodatkowo po bokach byli ustawieni świetni David Alaba oraz Joshua Kimmich. W rezerwie byli jeszcze Niklas Suele i starzejący się Rafinha. Niestety defensywa mistrza Niemiec popełniała dużo rażących błędów, a wracający po kilku urazach Manuel Neuer nie był w stanie, jak dawniej, naprawiać błędów kolegów świetnymi interwencjami. Okazało się, że najbardziej solidny był 23-letni Niemiec, który miał się uczyć od dwóch bardziej doświadczonych rodaków. Pozycja Hummelsa i Boatenga spadła nie tylko w hierarchii Kovaca, ale też zrezygnował z nich selekcjoner Joachim Loew.

Od przebudowy defensywy rozpoczęto działania transferowe. Szybko do Monachium trafili dwaj mistrzowie świata: Benjamin Pavard i Lucas Hernandez. To oni obok Suele mają być gwarancją solidniejszej obrony Bayernu. Dodatkowo trener mistrzów Niemiec teraz ma trochę większy komfort ustawienia piłkarzy. Nowe nabytki mogą też grać na bokach obrony, a do tego na lewej stronie może występować Alphonso Davies. To raczej sprawia, że w większej części sezonu ta formacja nie powinna stwarzać problemu. Przed startem nowych rozgrywek dobre noty zgarnia Pavard, a Lucas dopiero wraca do zdrowia po dłuższej kontuzji.

3. Koniec „Robbery”

Z końcem poprzedniego sezonu pożegnano się z dwoma legendami klubu: Franckiem Riberym oraz Arjenem Robbenem. Francuz i Holender zrobili dużo dla Bayernu. Swoją grą przynieśli wiele tytułów, ale czasu nie da się oszukać. Im dłużej tkwili w Monachium, tym bardziej zaczynali  stwarzać drobne problemy. Niko Kovac musiał tak kombinować, aby zadowolić kibiców, tych piłkarzy i jednocześnie zestawić silną jedenastkę. W ostatniej kampanii 35-letni prawoskrzydłowy dołożył od siebie tylko cztery gole, a 36-letni lewoskrzydłowy sześć goli i cztery asysty. Obaj w drugiej części sezonu byli w zasadzie tylko zmiennikami. W najważniejszych momentach trener wolał stawiać na młodszych zawodników.

Problem się rozwiązał sam. Robben po wygaśnięciu kontraktu zakończył piłkarską karierę. Niestety problemy zdrowotne zmusiły go do zawieszenia korków na kołku. Ribery na razie cały czas poszukuje nowej drużyny. Obaj tkwili troszkę za długo w stolicy Bawarii, ale kibice będę tęsknić za nimi. Za tymi piłkarzami sprzed pięciu lat, nie tymi z ostatnich dwóch sezonów. Dla Kovaca to też ulga, bo nie będzie musiał słuchać marudzenia tych dwóch doświadczonych piłkarzy. Kłopot pojawia się inny, bo Bayern Monachium potrzebuje nowych skrzydłowych.

4. Ruszyły transfery (wreszcie)

W nie tak dalekiej przeszłości kibice byli przyzwyczajeni do tego, że Bayern Monachium zaklepuje szybciutko nowych piłkarzy. Tak zrobiono choćby z Robertem Lewandowskim, Leonem Goretzką, a teraz z Pavardem i Hernandezem. Dodatkowo od lipca miała ruszyć transferowa ofensywa, a kibice nie mogli się doczekać nowych gwiazd. W gazetach przelatywały informacje na temat Hakima Ziyecha, Stevena Bergwijna, Timo Wernera, Daniego Olmo, Ousmane Dembele, Garetha Bale’a, Calluma Hadsona-Odoia, Leona Baileya czy Yannicka Carrasco. Najdłużej skupiono się na dopięciu transferu Leroya Sane. Mistrz Niemiec tym ruchem miał pobić swój rekord transferowy i wydać ponad 100 mln euro. Niestety to walczenie o zbicie ceny podyktowanej przez Manchester City w końcu doprowadziło donikąd. Młody reprezentant Niemiec w pierwszym meczu w nowym sezonie doznał poważnej kontuzji.

To wyszło trochę na… dobre. Dlaczego? Bo władze Bayernu spojrzały w kalendarz i zaczęły dopinać inne ruchy transferowe. Tak do Monachium trafiła opcja B (a w zasadzie E, F lub G) – Ivan Perisić. Za chwilę jego drogą ma podążyć Mario Mandżukić, a „Bawarczycy” chcą jeszcze szybko załatwić kupno Marca Roki z Espanyolu. Tak naprawdę to władze monachijczyków czekają jeszcze na jeden ruch na rynku światowym. W momencie kiedy z Paryża odejdzie Neymar, to rozpocznie się kolejna lawina transferowa. I tu też Uli Hoeness i spółka będą chcieli się zrehabilitować w ostatnich dniach okienka.

Jeżeli chodzi o transfery, to tu też jest jedna istotna sprawa. Bayern Monachium mimo słabszego okresu to wciąż poważna marka na Starym Kontynencie. A taka może sprowadzić wielkie nazwisko. Mimo wielu fantastycznych ruchów Borussii Dortmund jeszcze w ostatniej chwili monachijczycy mogą przyćmić dokonania BVB. Cały czas ze stolicą Bawarii łączony jest Philippe Coutinho, dla którego może zrobić się za ciasno w Barcelonie. O ile trafi tam Neymar. Jeżeli Brazylijczyk wybierze Madryt, to mogą spróbować sięgnąć po wcześniej wspomnianego Bale’a. Niewykluczone, że do mistrzów Niemiec trafi jeszcze jakieś głośne nazwisko. Może też ktoś jeszcze trafić z tej listy z pierwszego akapitu, bo wreszcie zaczynają się budzić „Bawarczycy” i dostrzegają u siebie za wąską ławkę.

5. Niko Kovac

Pewnie niektórzy z Was, widząc ten nagłówek, przecierają oczy. Jakim cudem Niko Kovac może być powodem, dla którego mistrzostwo zdobędzie Bayern Monachium? A oczywiście, że może być. Może za jego kadencji FCB nie gra jakoś bardzo pięknie, ale skutecznie. W lidze typowano Borussię na obalenie rządów „Bawarczyków”, ale na wiosnę lepiej przygotowali się do gry obrońcy tytułu. Poza tym, jak sam Chorwat przyznał, trener z opcji B już w pierwszym sezonie sięgnął po podwójną koronę. Z czego Puchar Niemiec został przez niego obroniony, bo wcześniej triumfował w nim z Eintrachtem Frankfurt. Problem Chorwata jest taki, że ruchy transferowe spinają inne postacie w klubie. On jest słuchany dopiero na końcu, dlatego też w połowie sierpnia przyszedł zawodnik rekomendowany przez niego – Ivan Perisić.

Kovac musi szyć z tego, co dostaje od władz. Nie jest ślepy i widzi, że Bayern potrzebuje wzmocnień. Apelował o nie jeszcze poprzedniego lata, ale wtedy do FCB nie ściągnięto nikogo. Jeżeli Monachium ma się stać znowu silnym ośrodkiem europejskim, to potrzeba kolejnych wzmocnień. To też dostrzega chorwacki szkoleniowiec i o nie apeluje. Mimo przeciwności losu staje do walki i odnosi sukces w pierwszym sezonie pracy z „Bawarczykami”. Ale jest jeszcze jedna rzecz godna pochwały. W poprzednim sezonie Ligi Mistrzów Liverpool FC nie wygrał tylko jednego meczu u siebie. Miało to miejsce w 1/8 finału przeciwko Bayernowi. Nie widzieliśmy wtedy atrakcyjnego meczu, ale trzeba przyznać Chorwatowi rozgryzienie Juergena Kloppa. Tylko Niemiec wyciągnął wnioski na rewanż i dzięki temu znalazł się w następnej rundzie.

6. Rutyna w wygrywaniu

Mimo powolnych zmian kadrowych w składzie Bayernu mamy wciąż wielu doświadczonych zawodników. Ludzi, którzy już niejedno mistrzostwo zdobyli. To w dużej mierze pozwoliło przed rokiem na odrobienie strat do BVB, która dopiero zbierała lekcje walki o mistrzostwo na ostatniej prostej. Siedem z rzędu zdobytych pater dużo mówi o jakości „Bawarczyków”. Każde kolejne mistrzostwo nie smakowało już tak bardzo dobrze, ale z pewnością monachijczycy czuliby się jeszcze gorzej na koniec sezonu bez trzymania jakiegokolwiek trofeum w rękach.

Skoro zapowiada się nam kolejny sezon walki z Borussią, to doświadczenie może znowu okazać się kluczowe w końcówce sezonu. A póki Bayern Monachium sięga po kolejne mistrzostwa z rzędu, tym bardziej piłkarze zapisują się w bundesligowych annałach. Poza tym cały czas inne drużyny darzą respektem mistrza Niemiec i szczególnie te najsłabsze na Allianz Arena tylko zasłaniają się za podwójną gardą.

7. Słabi ligowi rywale

Jak już jesteśmy przy walce o mistrzostwo Niemiec, to trzeba wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Z Bayernem jest w stanie rywalizować tylko Borussia Dortmund. Z reszty stawki raczej nikt nie powinien podjąć rękawic na dłuższą metę. W Lipsku jest nowy trener w postaci Juliana Nagelsmanna i być jeszcze będzie potrzebować czasu na zatrybienie wszystkich elementów nowej drużyny. W Leverkusen stracono najjaśniejszy punkt w postaci Juliana Brandta, ale Peter Bosz dokonał paru wzmocnień. Jednak będzie to za mało na walkę o paterę.

W Moenchengladbach jest nowy trener (Marco Rose, wcześniej Salzburg), który zbudował ciekawą drużynę, ale to może wystarczyć co najwyżej na walkę o ostatni stopień podium. W Wolfsburgu stawiają małe kroczki do przodu i głównie marzą o ponownej grze w Lidze Mistrzów. We Frankfurcie po sprzedaży Sebastiena Hallera i Luki Jovicia bardzo trudno będzie o wepchanie się na przód ligi. Hoffenheim bez Nagelsmanna to już nie to samo, a w Gelsenkirchen chyba sami nie wiedzą, co mogą osiągnąć w nadchodzącym sezonie.

W Dortmundzie jest ciekawa szeroka drużyna, ale w niej też można dostrzec dwie słabości. Pierwsza to pozycja napastnika, bo poza Paco Alcacerem nie ma nikogo. Brakuje zmiennika dla Hiszpana, który jest co prawda skuteczny, ale nie zawsze jest zdrowy na 100%. Kombinowanie z tą pozycją w poprzednim sezonie wyglądało słabo, a tylko przez chwilę wyglądał na niej „jakoś” Mario Goetze. Drugi problem to stoperzy, bo poza świetną parą Mats Hummels – Manuel Akanji jest trochę słabo. Dan-Axel Zagadou w przeszłości pokazywał, jak jest „elektryczny” na środku obrony, a Leonardo Balerdi to wciąż zagadka. Niby można byłoby tutaj ustawić jeszcze Juliana Weigla, ale to nie jest najlepszy pomysł.

Julia Kramek: Rewelacją sezonu może się okazać Union Berlin (WYWIAD)

8. Mocna BVB

Ale poza tymi dwiema słabościami w Dortmundzie zmontowano naprawdę porządną drużynę. Wszędzie jest spora konkurencja. Jest kapitalny Marco Reus, jest niesamowity Jadon Sancho, a na innych pozycjach też są bardzo ciekawi zawodnicy. I to też jest dobra informacja dla… Bayernu. Monachijczycy potrzebują silnego rywala. To ich nakręca do gry na wyższym poziomie w lidze. Nie mamy już sytuacji jak za czasów Pepa Guardioli, kiedy „Bawarczycy” do kwietnia kończyli grę. To też negatywnie wpływało na samych piłkarzy, który potem nie mogli wykręcić pełnych obrotów w Lidze Mistrzów. Inaczej też smakuje zdobycie mistrzostwa Niemiec, kiedy trzeba się bić o nie do samego końca. Najprawdopodobniej w nowym sezonie będzie znowu walka do 34. kolejki.

9. W europejskich pucharach bez większych rewelacji

Kadra Bayernu w porównaniu z najsilniejszymi ekipami w Europie raczej nie będzie robić jakiegoś ogromnego wrażenia. Szczególnie na tych najsilniejszych klubach w Anglii i Hiszpanii. W tym momencie wydaje się, że ćwierćfinał to maksymalny pułap, na jaki może się wznieść mistrz Niemiec. To by oznaczyło dla niego koniec rywalizacji w europejskich pucharach na początku kwietnia. Od tego momentu mogliby się skupić już tylko wyłącznie na Bundeslidze, co wpłynęłoby lepiej na końcowy rezultat.

Kibice cały czas marzą o powtórzeniu sukcesu Juppa Heynckesa i zdobycia potrójnej korony. Obecnie jest to bardzo trudne zadanie. Przez trzyletni okres dominacji Realu Madryt wiele europejskich ekip mocno zapragnęło wygrać Champions League. Zdobycia tego tytułu nie da się zaplanować, bo potrzeba odrobiny szczęścia. I tylko w przypadku jakiegoś dużego farta Bayern Monachium może myśleć o wejściu do najlepszej czwórki. Ale oczywiście nie wolno lekceważyć „Bawarczyków”. Może nie są aktualnie w czołówce Starego Kontynentu, ale wciąż są silnym zespołem.

10. Ostatnie zadanie Uliego

Uli Hoeness jest związany z Bayernem Monachium od 1970 roku. Jako piłkarz reprezentował go przez dziewięć lat. Potem przez 30 lat pełnił funkcję menadżera. Od 2009 roku był już w szeregach władz „Bawarczyków” – z przerwą na odsiadkę za oszustwa podatkowe – a w listopadzie ma się zakończyć jego misja. Kibice wiele zawdzięczają swojej legendzie, nawet jeśli w ostatnich latach nie było wszystko perfekcyjnie robione. Po tylu latach pracy ze swoim ukochanym klubem nie będzie chciał odchodzić jako osoba, która zostawiła pożar. Zażegnanie tego słabszego okresu „Bawarczyków” będzie ostatnią misją Hoenessa.

Nikt nie chciałby, aby następcy zaczynali od zwalania win na poprzednie władze. Dlatego też Uli jeszcze mocniej skupi się na skompletowaniu kadry Bayernu w końcówce okienka. Po 40 latach pracy w różnych rolach nie będzie chciał być zapamiętany w kontekście słabego sezonu. Dlatego w rozgrywkach 2019/2020 mistrzowie Niemiec zrobią wszystko, aby skończyć je z tytułami. To byłby świetny ukłon w kierunku ustępującego szefa. No, chyba że w ostatniej chwili zmieni zdanie i jeszcze trochę popracuje w Monachium.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze